Skocz do zawartości

rozkosmany

Forumowicze
  • Postów

    165
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rozkosmany

  1. Kilka dni temu nawinęło mi są coś o cafe, przeczytałem i jakoś dziwnie. Gościu pisał że szukał wzorów za oceanem, potem że kupił cb 750 i ooo: jaki zajebisty cafe racer mu wyszedł. Zniszczył znakomicie zachowany i zadbany motocyl. Który sam z siebie jest piękną bazą gdy nie dospawa się do niego wzorców z ameryki, pod warunkiem że wytargany był ze złomu i to jedyna metoda na to żeby uratować co z niego jeszcze zostało. Poza tym zawsze mi się wydawało że ameryka i cafe racer nie mają nic ze sobą wspólnego (jeżeli jestem w błądzie to niech mnie ktoś poprawi) Już mi się chce sra* i płakać jednocześnie jak ciagle słyszę ta ameryka-ameryka. :banghead: Jak ktoś chce siedzieć na osłonie łańcucha, jaja przypiekać na silniku, siedzieć jak laska u ginekologa i trzymac się czegoś na suficie to i owszem. Amerykanie mają w tym temacie cos do powiedzenia i gdy ktoś koniecznie chce czopra :) zlepić a sam nie ma wyobraźni to pies go trącał i niech se wali do amerykanów. No ale jak nie mieć wyobraźni do czopera? Przecież u podstaw w zasadzie leży że skręcamy do kupy to co nie pasuje i obcinamy co sterczy. Hebel z tyłu bo do przodu za trudne. No bo jak założyć to do koła od rowera? Nawiasem mówiąc to u podstaw tego że koło jest tak daleko z przodu jest właśnie to. Koło od rowera żeby nie zarwało sie gościowi od ciężkiego amerykańskiego klamota musiało być daleko z przodu. No i mamy czopera :) Taka amerykańska wersja cafe racera :laugh: No a cafe to zupełnie inna parafia. Budżetowe ma być ale ma jeździć. Mało tego, ma zap......ć tak że w pale się nie mieści. Bo u samej podstawy tego leży zakład o dziesiątaka czy wyrobimy sie w trakcie jednego kawałka z radia do następnej knajpy. No ale żeby porządnego cafe zlepic to mimo wszystko nie wystarczy być pijakiem :) Tak więc ja obsolutnie obstaję za wersją że robimy go sami. Zbieramy graty odpowiednie i jazda. Jak nauczymy się co do czego to wtedy jest prawdziwy cafe ps. jakiś czas temu miałem okazję pogadać ze starszym gościem. Dał mi przepis: Cafe racer ma byc pod ciebie. Składasz sie jak żaba do srania która się przy okazji śpieszy i to co zostaje pod toba to miejsce na cafe racera. Zbiornik ma byc gładki bo na nim leżysz. Nic nie może sterczeć żebys jaj se nie urwał jak sie wyglebisz. Gładki ma byc też sam sprzęt z tego samego powdu. Zaj.... gdzieś to wstajesz, podnosisz i jedziesz dalej. Kierownica nisko, zbiornik płynu zaczepiony od spodu. Reszty może wcale nie być bo właśnie się scigasz i ostanią sprawą patrzenie jest na wszelkiego rodzaju światełka.
  2. A to tak, zgadza się. Będąc w trakcie nauki nie wolno wozić pasażerów i poruszać się autostradą i teoretycznie można jechać tylko z kimś kto cię uczy. W przypadku gdy masz tylko L-kę na motocykl również nie wolno ci nikogo wozić ani wjeźdżać na autostradę. W przypadku gdy robisz pelna kategorię A, instruktor jedzie za tobą i ma z toba łączność to może cię wywieźć na autostradę :) Standardowo zdaje się jest obowiązkowy system łączności głosowej z kursantem. Miusiałbym się dopytać jak to dokladnie jest.
  3. O jakim zakazie wjazdu na autostrady mówisz? Może nie jestem w temacie, ale nic mi o tym nie wiem. Pojazdów na głowę w UK to zdaje się grubo ponad jeden na głowę. Ale liczą też motocykle :laugh:
  4. Nie dojdziemy do porozumienia :) Tak jak zauważyłeś to nie Polska i nie UK. Jesteś niemcem, oczywiście nic w tym złego. Niemniej jak to niemcy mają w zwyczaju sprawy traktują najczęściej zamordystycznie :laugh: Tak ma być i już, poczym padają argumenty że koszty takie i owakie itd... Masa cała, oczywiście w realich niemieckich uzasadniona. Ja zaś uważam że mozna inaczej, czego przykładem jest UK i ich system szkolenia. Inny niż niemiecki, tańszy i jakimś cudem wcale nie gorszy biorąc pod uwagę statystki wypadków. W niemczech systemu się nie zmieni, bo i po co? Niemcom pasuje w końcu i jest OK. A nawet jeżeli marudzą to i tak słuchają się karnie. Myśle jednak że w Polsce fajnie byłoby wypróbować innej opcji. Póki co zmierza to do takiego rozwiązania jaki masz tam u siebie. Potem ratuje się to blokowaniem innych. To tak jak z UE, miała być wolna konkurencja a mamy system limitów, kar, dopłat itp... Ja nie za taką UE głosowałem. Nie doprowadzi to do niczego dobrego taki ostry model w sensie takim że nawet zacznie działać jak obłoży się go dozorem iście niemieckim. Ale zrobi się to ciężkie i kosztowne. Bo przeciez pilnowac ktoś musi a on tez za darmo tego robić nie będzie. Jeremy Clarkson kiedyś powiedział: Jeżeli w Niemczech wprowadzą ograniczenie prędkości na autostradach to kraj ten przestanie być komukolwiek potrzebny :laugh: tutaj mówili że łeb mu za to urwą. Ale niemcy w ogóle nie zrozumieli co on właściwie powiedział :laugh:
  5. Gdzieś w szopie wala mi się Boxer z taka obkręcaną koparą. Ze starości to juz pewnie zeżarły go robale :) Tak więc nowatorstwo to żadne. Prędzej patent sprzed 20 lat wygasł i hiszpanie sie skapowali. (poza tym ten boxer jakoś wygląda a nie takie coś jak z kreskówek japońskich)
  6. Zakładając że hamulec nie jest zapowietrzony to powodem może byc pompka. Tłoczek nie cofa się tak żeby odsłonić kanał wyrównujący. Nie pamietam czy to jakos inaczej przypadkiem się nie nazywa. Jest to taka malutka dziurka dodatkowa, obok głównej. Jej zadaniem jest zrównanie ciśnienia układu z ciśnieniem atmosferycznym jak również samoczynne odpowietrzanie układu. Gdybyś miał ten defekt i dodatkowo zapowietrzony hamulec to byłby objaw że hamulec zaciska sie samoczynnie na skutek wzrostu temperatury. Bądź też samoczynne , szybkie zużywanie się klocków np. w tylnym hamulcu. Raczej mało kiedy używanym. Swoją drogą bardzo częsta przypadłość
  7. Przecież to nic trudnego do wyobrażenia. Mamy jakieś przepisy które normują co ma robić szkoła, kurs, instruktor ? Mamy No więc nich jakaś poza-państwowo-wordowa-jedynie słuszna, robi to samo. Działa wedle tych samych normowań prawnych. Jako mieszkaniec kraju rozwinietego (w pewnych względach :) ) kraju wiesz że dobry towar sprzeda się pomimo wyższej ceny. Wiesz to i kupujesz niemieckie opony czy może chińskie? Na takiej samej zasadzie wykształci się grupa dobrych szkół. I wcale nie trzeba będzie w sejmie tym się zajmować. Co do ceny kursu, ja robiłem kilka lat po tobie, ale również miałem 16 lat i z papierem od matki że wyraża na to zgodę. Proporcja ceny kursu do zarobku byla podobna. I uważam że była PRZEGIĘCIEM PAŁY. I wcale ta proporcja nie musi byc zachowana teraz. W UK mówią że kurs drogo kosztuje a jest to kwota 400-600 funtów. Co jak by nie patrzył jest co najwyżej polową miesięcznego zarobku -nawet z poprawką na minimalne wynagrodzenie. Uważam że to zdrowa cena, taka jak powina być. No a tak nawiasem całkiem. Skoro działasz w tak ostro normowanych przepisami realiach. To chyba inni instruktorzy też są nieźli? Czy tak samo o nich napiszesz jak o wszystkich polskich? Ide o zakład że raczej będziesz bronił kolegów po fachu :) Nie zastanawiałes się chyba szczerze dlaczego masz 50% odejść kursantów :) Podpowiem ci: Z ich punktu widzenia taką samą jakość szkolenia mają u kogoś innego. Proste przecież. Wyciagnięcie więc wniosku że akurat ty uczysz naprawdę być może jest pochopne i powinieneś zastanowić się tak napradę: Czy ja faktycznie jestem dobry w tym co robię, czy mogę coś zmienić? (a tak z grubej rury i po chłopsku. Swoje lata masz a ja ja też juz sobie moge pozwolić. Gdybyś był dobry naprawdę, to te 50% od innych waliłby do ciebie. Robiłbyś na trzy zmiany z zastępcami) A czym ja zajmuję się? Nic takiego specjalnego , składam śmigłowce, popularnie nazywane tutaj helikopterami (dokładniej to odpowiadam za uszczelki-uszczelnienia. Tak się wkręciłem że motocykl poskładałem -bez uszczelek :) I nawet nic nie kapie z niego ) I powiem ci coś. Kilka razy musiałem całkiem szczerze, samemu sobie odpowiedzieć czy ja to robię dobrze. I nie zawsze odpowiedź była taka jakiej by się chciało. No ale jak do tej pory, szef mnie nie zmienił na nowy model :) (zapewne spory udział ma w tym to że jeszcze żaden nie rozbił się na polu oblotów) A co do tego kursanta co zdaje na zyczenie. Niech zgadnę :) Zapewne udowodnisz mu że nie umie jeździć. Nawet jeżeli będzie to robił lepiej od ciebie. Nie może byc inaczej, nie wybulił ci opowiednio za kurs.
  8. A ja sobie chwalę Caberga Justissimo. Gładko zrobiony prznajmniej i dosyć cichy, ciężkowaty (chyba bez tragedii w porównaniu z innymi) ale fajnie wyważony. No i wkońcu troche gwiazdek (chyba cztery) ma
  9. Branża jest chora. Lekarze branżowi mają z tego kasę i nie widza powodów do uzdrawiania. Sytuację może zmienic konkurencja w postaci wolnych szkół i wolnych instruktorów. To najlepsza metoda :) I albo chora branża zdechnie na boleść która sama wywołuje, albo cudownie się uzdrowi. ps. Jeżeli nie będa zdrowieć samostnie to mówię ci że zbierzemy sie tutaj w UK do kupy i będziemy robic wczasy połączone z kursem. Prawie jak na Ukrainie, tyle że zdawać trzeba będzie naprawdę :laugh: (Do ciebie chyba nie pojadą bo lubisz utrudniać. U nas za to leje prawie zawsze :laugh: , nikt więc nie powie że to specjalnie)
  10. Pisze żeby się zmotywować. Myslę że w sobotę wytaszczę Sabrine na drogę i zrobimy jazdę próbną. Zostały mi tylko do założenia plastiki i zrobić normalną synchronizację gaźników. Powinienem dac radę :) Ponieważ mój wakuometr fabryczny gdzieś poszedł w świat i więcej go nie zobaczyłem to zrobiłem dzisiaj nowy. Nie pokaże mi wprawdzie wartości podciśnienia w mmHg, ale i tak pewnie nie zwróciłbym uwagi na to. Na pewno za to precyzję wydłubany ma nie do pobicia. Kolega Archimedes wykapował zasadę na jakiej to działa już dosyć dawno temu. Do budowy użyłem słoiczków do przypraw z tesco, bo takie fajne kwadratowe :) Mikserów od kleju które robią jako tłumik pulsacji, wspomagany odrobiną waty w środku. Kilku cm cienkiego szlaucha łączącego zbiorniki na którego końcach znajduje się przecięta na pół rurka od WD. To dla odmiany jako tłumik przepływu, żeby mi to nie działało zbyt nerwowo. Organem wskazującym jest przepalony trochę olej (zdaje się że shell jakiśtam ) Całośc uszczelniona odrobina kleju epoksydowego i niezastąpiona taśmą izolacyjną. (młoda miała motywację dodatkową żeby zrobic leczo. Ostre jak cholera wyszło :) )
  11. Ja się nie muszę ludzi pytać. Sam załapałem się na wyważanie tego co było nie do ruszenia. Może aż tak od samego początku to nie, ale chociaż troszeczkę. No a teraz teoretycznie jest to na co potrzebne były arbuzy :) A że ciagle z nimi łazic to tak trochę niezbyt poręcznie to ja rozumiem że ewolucja poszła w kierunku fistaszków. W końcu ileż można wp..... arbuzów, nie sądzisz? Wystarczy parę drobnych zmian i było by zdecydowanie lepiej.
  12. KS, bez urazy. Ale zauważ że żyjesz w innym kraju. W którym kiedyś dobry start załatwił były wróg :) Ja sam się czepiam gęsto że egzaminatorzy, szkoły itd... sa do kitu. Zapewne jednak nie wszystkie i aż tak generalizować chyba nie wypada. Nie wiesz w końcu jakbyś poradził sobie z tym wszystkim gdybys nagle znalazł się w realiach Polskich. Młodzi (nie tylko) ten kraj chcą zmieniać, wypruwają sobie bebechy częstokroć i cokolwiek im przychodzi to z większym trudem niz tobie, albo mnie. Wiem jak jest. Pamiętam znakomicie czasy gdy z pomorza w zamojskie jechałem 4 godziny pomimo braku autostrad i czasami chwilowy przystanek przy MO i załatwienie wiadome sprawy z wąsatym milicjantem. To juz przeszłość. Wątpię czy pomimo słow które tutaj piszesz zaryzykowałbyś danie w łapę młodemu, współczesnemu gliniarzowi. Myśle że lepiej nawet o tym nie myśleć. A z zebranych doświadczeń to powiem ci że prywatnie uważam że teraz są o niebo lepszymi glinami niż byli kiedys. I kilka razy upiekło mi się bez jakiegokolwiek mandatu. A kiedyś? Wiadomo, jak zatrzymał to musiałes jakieś pieniądze stracić. (ale ich wybielam bo ostatnio 11 punktów i kupa kasiory :) ale mi sie należało. oooo. Tylko nie spodziewałem się że takie szybkie samochody mają) Posłużyłem sie przykładem policji bo skoro tam mogły nastąpić zmiany. To i w takich wordach też. Skoro już są i cholera wie kiedy nie będzie. Ale tych zmian trzeba wymagać. Gnieśc ile wlezie, przede wszystkim ustawodastwo wedle którego działają, zmusić do normalności a i złodziejstwo zniknie przy okazji.
  13. Mechanika znaleźć to w ogóle dosyć trudna sprawa może być. Ja tam jednego mogę polecić z czystym sumieniem, ale masz do niego jakie 1700-1800 kilometrów. Raczej nie dojedziesz z tym stukaniem. Co do ZX 6R zasięgnałem dzisiaj języka. Kolega z tego co mówił to te silnik nie ma wałka wyrównoważającego i nie posiada również żadnego mechanizmu przeciwwstrząsowego. Tak więc zawęzi się obszar poszukiwań. I z tego co piszesz że usterka narastała to twój mechanik może mieć rację że któreś łożysko na zdechnięciu jest.
  14. Całkiem fajnie ci tam stuka. Sam jak piszesz masz kiepskie pojęcie to szukaj czym prędzej mechanika. Przy takim waleniu nie powinien mieć problemów ze zdiagnozowaniem co sie stało. A jaka jest geneza tej usterki? Pojawiło się to ot tak z siebie, narastało czy może jeszcze cos innego.?
  15. Powiadasz KS dla utrudnienia w deszczu :laugh: To angolom znaczy trzeba przy słonecznej pogodzie. To by dopiero były draki, bo to człek przyzwyczajony że ślisko i że łatwiej tyłkiem zarzucić a tu masz ci los. Opona przylepiona jak na klej :laugh: To dopiero by się wywracali. Co do prawka tutaj to nie wydają na miejscu. Ale egzaminator wprowadza do komputera i możesz jechać. Grzecznościowo tylko pyta czy maja prawko wysłac do domu czy może sam po nie pojedziesz. No ale jak by tam nie było. Trzeba miec nadzieję że trochę coś sie polepszy. Bo jak na moje taki egzaminator jeden z drugim gdy kogoś oblewa za to że nie wie gdzie świeca w moto np. To przegięcie pały jest. Tak samo jak debilne przyzwyczajenia że to trzeba sie podeprzec tak a nie inaczej i że koniecznie tylny hebel na światłach np. trzymać bo przedniego nie wolno. Sporo o takich akcjach słyszałem, byle tylko uj....ć za coś. Mamy w końcu XXI wiek i nie każdy musi się znać. Poza tym współczesne sprzęty raczej słabo nadają się do remontów w rowach przy drodze. Ta właściwie fajnie byłoby żeby za nich ktoś się zabrał. Ja nie mówie że każdy jest denny, skąd. Zapewne jest sporo oblatanych w temacie i uczciwych. Ale główny ciąg to drzazgi powinny lecieć
  16. Da się to zrobić zapewne od strony sprzęgła. Musieliby być niezłymi głupami żeby wykombinowac to inaczej. (mozliwe nawet że nic nie zdechło tylko ten typ tak ma :) Poza suzuki oczywiście ) Generalnie po powtórnym -osłuchaniu - filmu obstawiam że właśnie tam stuka :) ps. weź zerkinij do serwisówki czy masz jakieś hasło tam pt. Judder... anti- judder... anti judder spring ..... w każdym razie z ---judder--- W technicznej terminologii to byłoby po naszemu-- anty wibracyjne- anty wstrząsowe -regulacja mechanizmu antywstąsowego--- itp... aaa, własnie. A jakiś wałek wyrównoważający ma te silnik? Tak samo może na nim walić jeżeli jest. A jeżeli jest to zapewne na zewnatrz silnika jest jakaś śrubka do regulacji luzów między zębowych samego ---balancer-a :) na pocieszenie powiem ci że moja remontowana cebra ma wałek, na którym waliło i żeby go ustawić to trzeba przekręcić śrubkę w lewo do oporu potem w prawo na indeks. Z tym że jest ich chyba 7 albo 8 kresek :) Jeżeli stuka dalej to od nowa. Problem w tym że trzeba to robic na zimnym silniku. A gdy sprawdzisz i okaże się że wali dalej to silnik nie jest już zimny żeby ustawic ponownie. Całośc trwała u mnie 2 dni :) No i ma anti judder anlage bo sprzęgło jak w czołgu ciężkie. Regulacji wprawdzie nie ma ale są rożne spręzyny które tam się wciska. Jedne działają w ta a drugie nazat. Żeby je wymienić to trzeba wypruć tarcze sprzęgła i odkręcić kosz. Jak nie masz farta i złe załozysz to wiesz co dalej :) Ale tutaj akurat mi sie upiekło
  17. Zdaje się że wueska ma rację i samo włączenie zapłonu to nie wszystko i nawet uruchomienie to nie wszystko. Procedura wygląda w tym moto tak : Rozrusznik kręci--- wszystko inne stoi poza zagarami i kontrolkami. Silnik zapala i po około na ucho 2 sekundach zaczyna działać pompa. W chwili gdy startuje pompa--- pojawia się ładowanie. Wydaje się logiczne bo kranik ma pozycję zalania gaźników tak więc praca pompy w chwili po przekręceniu kluczyka a jeszcze przed rozruchem nie jest konieczna. Swoją drogą zawsze można natrafić na coś ciekawego i za każdym razem mówi się sobie że już nic mnie nie zaskoczy. A tu patrz pan jak chytrze obmyslili :) Tylko tego czasu na szukanie nie istniejącej usterki szkoda :banghead: ps. poza tym podejrzenie że ten regulator jest bardziej wypaśny niż na oko sie wydaje potwierdzałby to że po odpaleniu pompy ładowanie zakakuje na poziom 13,7 V. Dodanie żaru na około 3 tys obrotów powoduje wzrost ładowania do 14 V i tak juz zostaje po opadnięciu silnika na jałowy bieg. Natomiast włączenie świateł, po jakiejs 1 sek zwłoki powoduje skok ładowania na 14.3 i tez stoi jak zamurowane. Gasi się światła spada na 14. Po ok 15 minutach pracy zauważyłem że zjechało na 13.7 V Zapewne regler obadał aku że jest już podpompowany i wyluzował. ..... to kiedy chlejem?
  18. Gościu szuka ciebie 3 lata? Kurde, nieźle się maskujesz :laugh: :laugh:
  19. Spokoju mi to nie da i jeżeli nie będzie lało to przedzwonię kabelki żeby sprawdzić czy pomiedzy pompką a regulatorem są jakieś więzi. I czy to jakieś przypadkowe czy tak ma być. Bo już sobie nie wierzę Jeżeli fabryczne to spoko :) ten typ tak ma. Ale jeżeli nie to zdechnąć ładowanie może przeciez w każdej chwili. A mam plan wystartowac lokomotywą do Polski na urlop i lepiej żeby nie dostawała boleści po drodze
  20. W każdym razie dla mnie czarna magia. Badałem opcję z obciążeniem i np. światła albo włączenie się wentylatora nie wywołuje na reakcji że nagle regulator ożywa. Natomiast w parze z pompą działa od początku tak jak powinien. Jak tam by nie było to jednak nie wydaje mi się żeby to było normalne że regulator potrzebuje kolegów w pracy :)
  21. Chyba odpada. Wszelkie pajaki i druciarstwo zlikwidowałem. Kilka linii lutowałem, izolowałem koszulkami itd. Ale żadnych połączeń typu czerwony z niebieskim to ni chu-chu znajdziesz. Instalacja zgodna ze schematem i każdy kabelek sprawdzony (całą owijke instalacji zdjąłem przy tym)
  22. Dokładnie. Jak zdechły kosz to po zapięciu biegu gdy koło w górze i bez obciążenia to może nawet szarpac i tłuc sie tak jakby skrzynia była zmielona Na chłopski rozum to ja sobie to tłumaczę tak że na wolnych obrotach silnik nie pracuje równiutko. Wał wyraźnie zwalnia i przyśpiesza w takt zapłonu. Koło zdawcze z wieńcem na odbiorczym które pewnie jest na koszu (nie wiem jak tam dokładnie kawa zrobiona) ma luz jakiś - po pierwsze. Po drugie bebechy sprzęgła chca się kręcic równo a tu lipa. Wał a to przyśpiesza a to zwalnia. No i lataja w ta i nazat jak pasażerowe autobusu MZK. Być może kosz i reszta sprzęgła ok, tylko kasacja luzu na zdawczym-odbiorczym poszła się je......ć . W pożądnym moto najczęściej wieniec odbiorczy ma pomocniczy, taki cenki. Którego zadaniem jest kasacja luzu żeby to wszystko w miarę cicho pracowało. Wieniec kasujący luz może miec jakiś mechanizm sprężynowy w samym koszu sprzęgła. To tak wiesz, gdybam. Bo nie wiem jak twoja Kawa zbudowana dokładnie ps. myśle że prosty test wskaże co padło. Na wolnych obrotach zapnij bieg i puść sprzęgło (tylko się tam w łańcuch nie wkręć przypadkiem). Jeżeli będzie szarpać i walić mocniej to leciutko dodaj gazu i daj obciążenie hamlcem. Jeżeli przestanie się tłuc to wiadomo że masz tam luzy. Jeżeli pomimo lekkiego obciążenia wali dalej ale słabo to znaczy że kasacja luzu padła. Wszystko zaś cichnie na nieco większych obrotach.
  23. Dobra pany szamany, Janosiki i inne rozbójniki :) Napoję browarem do zgonu , znaczy zawiśnięcia na płocie gdzie dotrzymam towarzystwa :) No więc napoje browarem tego który wytłumaczy mi jak krowie na rowie dlaczego ładowanie jest teraz? Chodzi oczywiście cały czas o tą cebre z która walczę. Ładowanie jest, całkiem ładne ale uwaga: Trzeba podłączyć pompę paliwa. Jak mniemam wtedy zatrybia moduł do jej sterowania który zdaje się również jest naprowadzany przez to nazwijmy ECU od zapłonu. Odłączy się pompę- ładowanie znika. Poprzednio wszelkie próby odbywały się w czasie kiedy pompka paliwa leżała sobie i czekała na swoją kolej w założeniu. Ponieważ wszelkie szpryngle do jej zaczepiania mieszczą się na skrzynce akumulatora to została na koniec że tak powiem. Wczoraj założyłem skrzynkę, airbox, zbiornik wyrównawczy ect.... Poza tym wk.... się bo żeby wepchać skrzynkę z filtrem to trzeba zdjąć gaźniki a gumy stare i twarde to :banghead: . Poczym wk.... się drugi raz bo żeby wepchać skrzynkę akumulatora to najpierw trzeba odkręcic tylne koło :banghead: Po czym okazało się że zanim wepcha się skrzynke to najpierw trzeba włożyć zbiornik wyrównawczy płynu. Ja chciałem na odwrót :banghead: :laugh: No i na koniec walnąłem pompkę, którą i tak musiałem wyczyścić jej styk w środku żeby zatrybiła, podłączyłem, odpaliłem machinę i z ciekawości wziąłem miernik żeby zobaczyć jak stoi z napięciem nowy akumulator. Patrze, patrze :huh: a miernik pokazuje 13,5. Dałem lekko gazu to zapodał 14 i stał jak wryty w tym miejscu. Odłączyłem pompkę i napięcie zjechało na 12.4-12,5. Po zgaszeniu moto jałowo akumulator stał na poziomie 12,7 Powtarzałem manerw kilka razy kilka razy z tym samym wynikiem. Nie ma pompy paliwa nie ma ładowania :huh:
  24. KS Wydaje mi się że ty kompletnie nie łapiesz o co mi chodzi. No więc zacznę od końca i jeszcze raz to napiszę. Żeby w UK mieć prawko to trzeba : Zdać egzamin teoretyczny Zdać Perception Zdać plac I na koniec zdać Live w ulicznej dżugli Tylko że na każdy ten egzamin w wielkim uproszczeniu można iść z bomby. Łapiesz? Za każdy również trzeba zapłacić ale nie są to kwoty wysokie. Jeżeli pójdziesz nie biorąc z godziny chociaż jazdy to prawdopodobnie oblałbyś i ty. I nikt cie nie ZMUSZA łazić do szkoły jazdy która kosztuje. I o to mi najbardziej właśnie chodzi. Bo te szkoły to działają jak wyłudzacz kasiory. Układy z egzaminatorami itd... patologia na max. To trzeba wyrwać z korzeniami. Drobna kosmetyka w debilnym systemie tego nie zmieni. Twoje argumenty o kwalifikacjach też są bardzo słabe. Dlaczego? Bo gdyby instruktorzy byli kumaci to nie byłoby takiego odsetka oblanych. Czytałem zresztą gdzieś wypowiedzi jednego z nich w której padło: Najgorsze że będziemy musieli uczyć przeciwskrętu I co mam o tym powiedzieć? On zapewne święcie przekonany jest o tym że ma wysokie kwalifikacje. Tak więc wracając do nieszczęsnego adepta na motocyklistę. Uważam że Polacy nie są takimi głupkami jak myślisz i taki brytyjski system znakomicie by się sprawdził. A największą jego zaletą byłoby to że pozostawiłby przy życiu dobrych instruktorów, dobrych egzaminatorów a całą resztę tałatajstwa w pizdu. I dopiero wtedy poziom szkolenia byłby taki jakiego sobie byśmy życzyli. Tak poza konkursem. Stary, wiesz ile trzeba sie nap.... za przeproszeniem, przez jakie sita przejść żeby zostać instruktorem w UK? Delikatnie mówiąc jest to niebagatelne wyzwanie. Znam parę osób z uprawnieniami. I powiem ci (nie chcę żeby zabrzmiało jak przechwałka, ale uważam że bardzo dobrze jeżdżę, albo przynajmniej dobrze. W końcu 30 lat praktyki coś znaczy nawet gdybym był przyciężki na umyśle) Oni jeżdżą fantastycznie i genialnie potrafią przekazywać swoją wiedzę. Jedna znajoma instruktorka to ma takie branie :) że kalendarz zaklepany chyba do przyszłego roku. I takich instruktorów produkuje właśnie taki Wolny system szkolenia. Pole namiotowe 2 dychy za 4 dni. O żarcie i picie zgraja musiała się martwić sama, tak więc ile dałeś radę tyle wydałeś. Ściepa na tor od 9-13 i od 17-do oporu wyniosła nas 5 dych na twarz (na cztery kolejne dni). Ściepa na instruktorów symboliczna bo dycha na każdego, żeby się chłopakom na paliwo zwróciło bo niektórzy jechali z daleka. Tak więc czysty kurs kosztował mnie 80 funtów Zjarałem kilka zbiorników paliwa(chyba z 7-8) i dwie opony. Poza tym pojechałem plastikiem a wróciłem czoprem :) albo raczej rat-em polepionym na taśmę wróciłem. W ciuchach jakbym na minę w Afganistanie wlazł pod którymi siniaków tyle jakbym zaczepił po pijaku Hardokrowego Koksa. Ale było zajebiście pod każdym względem. Atmosfera przednia pomimo tego że cała zgraja właściwie nie znała się wcześniej. Instruktorzy przedni a gość specjalny Ian Hutchinson przyjechał teoretycznie tylko na jeden dzień ale koniec końców został do końca. Firestorma zdarłem na rat-a w ostatni dzień, tak jak większość :laugh: Bo urządziliśmy pogoń za lisem. Znaczy Ian miał uciekać, reszta gonić. Miał uciekać tak żebyśmy się nie pozabijali, gdyby jednak okazało się dajemy radę to miał odwijac szpulkę mocniej. No i tak wyszło :laugh: Koleś jeździ nieprawdopodobnie jak na moje. Komplet statuetek za TT mu się należy ( z dumą podkręślę że zdarłem się jako jeden z ostatnich :) którzy pozostali w boju ) ... zapomniałem o ubezpieczeniu 50 funtów (obejmujące tylko szpital :) )
  25. A no jakoś działa :) Jest państwowe DVLA które pilnuje żeby naród ogarniał przepisy ruchu które zawarte są w konwencji wedle której jeździ się też w Polsce. Od siebie dodali ten jak go nazywają percepcion. Niesamowicie fajna sprawa uświadamiająca niektórym że na drodze trzeba patrzeć i rozumieć to co się widzi. Genialnie proste wręcz rozwiązanie wykluczające w ogóle wszelkiego rodzaju ciężko kapujących. I mało ich obchodzi czy na drodze zawracasz na raz czy na dwa bo przede wszystkim masz widzieć gdzie jesteś i wiedzieć czy to możesz zrobić. (swoją drogą na egzaminie praktycznym na kat. A jest U turn na wąskiej ulicy, a są raczej tutaj bardzo wąskie :) Niemniej, nawet gdy się przy nim wyj..... to nie oznacza przerwania egzaminu. Natychmiastowe przerwanie egzaminu nastąpi dopiero wtedy gdy zrobisz coś co innym na drodze może zagrozić. ) A co najważniejsze to nie ma jakiś wypasionych urzędów do tego, tysięcy urzędasów, instytucji i innego rodzaju porabanego pobocza do tego wszystkiego. Reform za gruba kasę w ta i nazat każdego roku co przecież kosztuje. Całe to badziewie mają rozegne zanim w ogóle się narodziło. Ps. w ogóle to takie dziwne jest też w tym kraju że np. ubezpieczalnie (niektóre przynajmniej) dają spore zniżki jeżeli masz jakieś dodatkowe kwalifikacje ponad prawo jazdy i staż w ich posiadaniu. Ja np. w zeszłym roku uczestniczyłem w -- powiedzmy kursie doszkalającym. W ciągu jednego z długich weekendów cała zgraja chętnych spotkała sie na torze, zamiaszkała na polu namiotowym obok :) I miała okazję spotkać z kolesiami którzy na codzień ścigają się. Był sam Ian Hutchinson. Umiejętności tego gościa są chyba nie w kij dmuchał :) I aczkolwiek prawko mam już 30 lat ( o ja...... :banghead: ) to dużo od niego nauczyłem się. Jak zresztą cała ta skacowana po baletach na polu zgraja. Na koniec dostał każdy fajny papierek że tam był i chlał, motor poobdzierał z plastików i poszarpanej kurtce wrócił z usmiechem do domu. A mój ubezpieczyciel co na to? A no aktualnie ubezpieczenie moto kosztuje mnie 27 kwitów na rok i ważne na każdy motocykl jaki posiadam. Dlatego mam już trzy :laugh:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...