wiesz... tak sie tylko mowi, ale kiedy kupisz wreszcie moto to zobaczysz jaka to jest skarbonka. mowie teraz na przykladzie swojej NS1: za moto zaplacilem 4,4k na wstepie nie mial jedynie szybki w owiewce czolowej oraz linek, tzn pancerze byly ale pourywane byly same linki. trzeba bylo podreperowac klamke sprzegla- taki kit mi dal rade wcisnac. odpalam moto- pieknie chodzi. obtory rowniosienkie, po prostu miod malinka. do domu mam bodajze 160km drogi. zaczelo sie od tego, ze moto mialo ciagnac w granicach 130 a jechalo max 110, wiadome ze zebatki byly na moc, ale tak ispadek predkosci? jestem w 3/4 trasy- moto wysiada. cos sie dziej z gaznikiem, moto ledwo zipie i w ogole masakra. cudem dojezdzam do domu- zasyfiony gaznik. z kazdym dniem predkosc malala... jak sie okazalo moto jezdzone bylo na iskrze FE65PS(trzeba kupic nowa~ 15 zl), bez filtra powietrza(kupilem- 30zl) trzeba kupic klocki na przod hamulcowe, zapomnialem pancerzy, ale mialem nadzieje ze linki beda pasowac od MBXa- mylilem sie. cena sztuki ok 100-150zl, kupilem nowa szybe- miala kosztowac ok 50 zl- kosztowala 150, ostatnio zabralem sie za przegladniecie silnika- cos mi szelescilo w komorze korbowej. wypalona dziura w tloku(ponoc byl po remoncie...) w miejscu blokadki na pierscienie... nio i takie tam. jednym slowen- UWAZAJ CO ROBISZ!!! nie ma po co sie napalac, bo mozesz slono za to potem zaplacic... pzdr:) ps. czesto prz yzakupie moto trzeba wymieniac zestaw napedowy... Bo okazji nie ma. Jedynie jak kupujesz od kumpla, gdy znasz historie motocykla to mozna sie pobawic.