Skocz do zawartości

Smooke

Forumowicze
  • Postów

    125
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Smooke

  1. panowie bodjo i bekris - dorosnijcie. Nie piszcie bzdur...Krew mnie zalewa. Ciekawe ile czasu minie do posta ktoregos z was o niezawinionej z waszej strony glebie...Ach - jak ja moglem - przeciez co niektorzy wszystkie rozumy pozjadali i najlepiej na calym swiecie wiedza wszystko o wszystkim... BONIEK - w ten sposob nic im nie wytlumaczysz - szkoda Twojego wysilku - przeciez to najlepsi jezdzcy na calym swiecie i sam Rossi moglby brac u nich lekcje...
  2. No to mamy niemalze "bratnie" maszynki. Gratulacje zakupu i w droge!
  3. Zawsze w trakcie wyprzedzania choc przez chwilke znajdujesz sie w martwej strefie czyjegos lusterka - im wieksza roznica predkosci tym krocej. W moim przypadku ta jedna chwilka wystarczyla. Zbyt krotko jeszcze jezdzilem motocyklem i nie nauczony bylem spodziewac sie naglej zmiany pasa ruchu polaczonej z wlaczeniem kierunkowskazu w trakcie wykonywania manewru, kiedy to ktos wjezdza wprost na mnie. Teraz juz pewne zachowania wbilem sobie do lba i traktuje wszystkich uczestnikow ruchu drogowego jako potencjalnych "generatorow klopotow". A i czas wyprzedzania zmniejszam do minimum :twisted: .Co do wypowiedzi PASZY - jesli choc jeden na dziesieciu kierowcow uslyszy moj glosny wydech, to jeden z dziesieciu zwroci na mnie uwage i jedna dziesiata kierowcow mniej bedzie potencjalnie miala okazje mnie rozjechac :-D . A tak na powaznie - to masz racje - czesto glosny wydech slychac w momencie, jak juz jest przed samochodem i dlatego rzeczywiscie jest to bron skuteczna raczej na pieszych i zwierzaki, choc i podczas przeciskania sie w korkach chyba niezle dziala...
  4. Xtra, ze udalo Ci sie wyjsc calo z niemalej opresji... Jesli moge Ci cos poradzic, to pedz z barkiem do lekarza! Wiem co mowie - uwierz mi. W przypadku mojego wlasnego wypadku lekko uderzylem barkiem - tak mi sie wydawalo. Nawet bym nie pomyslal o lekarzu, gdyby nie fakt, ze jechalem wtedy z zona. Zatem zabralem malzowinke na pogotowie. Zona miala przeswietlenie dloni, a mi przy "okazji" obejzeli bark i tez go przeswietlili. Niby nic nie bylo - mialo pobolec z dwa tygodnie i tyle - tak mowil lekarz. Wowczas jeszcze bark bolal mnie tylko troche. Na drugi dzien od wypadku nie moglem wstac w lozka...Po dwoch miesiacach cierpienia poszedlem do lekarza - ortopeda i chirurg urazowy. Okazalo sie, ze mialem naderwane jakies sciegno laczace dwie czesci obojczyka. Na szczescie nie bylo zerwane, tylko naderwane. Poszla cala seria zastrzykow...Od tego czasu duzo wody w Warcie uplynelo, a ja czasami nadal odczuwam bolacy bark. Przy okazji wizyt u ww doktura - prywatnie oczywiscie - dowiedizalem sie, ze kontuzja ta dopada bardzo czesto "amerykanskich futbolistow" no i oczywiscie motocyklistow po wypadkach. TAK WIEC STARY - jwsli moge - RADZE CI DOBRZE - NIECH TWOJ BOLACY BARK OBEJZY SPECJALISTA!!!
  5. Pewnie i bylem w jej martwym polu w lusterku, ale moim zdaniem niewiele to zmienia. Jak kogos wyprzedzasz, to przez chwile zawsze jestes w jego martwym polu...Jechalem wtedy banditem z seryjnym wydechem, ale jestem pewien, ze jakbym mial cos ryczacego, to by sie kobitka obrocila lekko w boczek 8) . Ja generalnie zawsze przed zmiana pasa oprocz spojzenia w lusterko patrze rowniez w bok wlasnie z mysla o martwym polu moich lusterek...
  6. Pamietam bardzo dobrze okolicznosci mojego wypadku. Wracalem wlasnie z przejazdzki z zona. Jechalismy dwopasmowka - lewym pasem. Prawym pasem przed nami jechala kobitka fabia. Jak juz prawie sie z nia zrownalismy, bedac kazdy na swoim pasie, to ona migacz i na nas... Nie bylo szans uciec - z prawej ona, a z lewej bardzo wysoki kraweznik odzdzielajacy pas ruchu od pasa zieleni...Po wszystkim mowila, ze oczywiscie nas nie widziala - typowe. Motor stal pol sezonu w serwisie, wiec kor**ca mnie brala. Odbieram sprzeta po ok. poltora miesiaca z serwisu. Na nastepny dzien wyjezdzam na droge i wracajac grzecznie na dzieleczke do rodzicow gosciu w jakiejs puszce dokladnie w ten sam sposob zajezdza mi droge. Na cale szczescie tym razem mialem wiecej miejsca (czyt. szczescia), wiec udalo mi sie uniknac blizszego spotkania z puszka, ale serce to mi stanelo. Juz nawet sie nie zatrzymywalem, zeby goscia wyprostowac, bo na pewno by mu sie dostalo rowniez za ta pania, ktora rozjechala mnie kilka tygodni wczesniej. Pamietam, ze caly sie trzaslem z nerwow - myslalem nawet o zaprzestaniu jazdy na moto - pierwszy wyjazd po odebraniu pojazdu z serwisu i o malo co nie zostalem rozjechany dokladnie w ten sam sposob co wczesniej. Na szczescie sie ogarnalem i jezdze dalej. Tylko zona miewa jeszcze obawy jak jedziemy razem - na poczatku byl horror - przy 70km/h na moto byla jednym wielkim klebkiem nerwow...Teraz ze szczegolna ostroznoscia przygladam sie wszystkim uczestnikom ruchu i nie jezdze juz z predkosciami zblizonymi do puszkarzy - zawsze jade nieco szybciej- zauwazylem znaczny spadek sytuacji "kryzyzsowych". Mysle tez o zalozeniu do swojego obecnego sprzeta glosnych wydechow - nie dla szpanu, ale dla bezpieczenstwa. Moj koles ma napis na koszulce "loud pipes save lives" - mysle, ze cos w tym jest - jak rykne swoim XX-em z dwoch sportowych kominow, to na pewno beda mnie slyszec i to z baaaardzo daleka.
  7. Ja poki co do gory jade bez sprzegla, ale w dol lekko klamke wciskam...
  8. Nie jestem zadnym ekspertem w technice (zwlaszcza prawidlowej) jazdy, ale slowa Janusza znajduja potwierdzenie we wspomnianej juz ksiazce "Motocyklista doskonaly". Autor pisze dokladnie o tym, ze nie nalezy zwalniac w zakrecie, a wrecz przeciwnie - przez cala jego dlugosc (od momentu pochylenia motocykla oczywiscie) nalezy stopniowo gazu dodawac.I nie pisal tutaj o takich szczegolach, ktore opisuje Janusz. Podane byly bodajze dwa powody takiego zachowania: 1. jadac w pochyleniu toczymy sie na kole o mniejszej srednicy (jedziemy na "boku" opony)niz jak jedziemy prosto, a wiec nie dodajac gazu zwalniamy 2. jadac w pochyle nalezy zachowac odpowiedni stosunek rozlozenia masy motocykla w proporcjach ok. 60% na tylnym kole i ok. 40% na przednim, a jedyna mozliwoscia uzyskania takiego efektu jest ciagle lekkie przyspieszanie w zakrecie. Mysle, ze wlasnie to mial na mysli Janusz - niekorzystny wplyw odciazenia tylnego kola przy dohamowywaniu we winklu, ktory powoduje niebezpieczenstwo uslizgu tylnego kola (spowodowane nie zbyt duzym przyspieszeniem, a zbyt malym dociazeniem tylu)
  9. Nawet spalic trudno by bylo taka stacje, bo za malo tam paliwa, a woda jak wiadomo nie bardzo sie chce plonac... :-D :-D :)
  10. Do tego jeszcze minales radiowoz z przeciwka, wiec nie sadze, zeby zapisali numery. Mozesz spac spokojnie do czasu kolejnej przejazdzki bez kasku :D :-D :-) :roll:
  11. Mojej szybko wytlumaczylem, ze najpierw byla milosc do motocykli a pozniej do niej...Teraz oglada sie razem ze mna :-D Za motocyklami oczywiscie :) Szukaj sprzeta i w droooooooge
  12. Z tego co kolega pisal, to remontu nie bedzie... Wracaj szybko stary do zdrowia i niech moc bedzie z Toba. W walce z ubezpieczalnia oczywiscie...
  13. Zatanawia mnie Fallen Angel - lamie moje dotychczasowe spostrzenia, ze to najczesciej ludzie ponizej pewnej bariery wiekowej pisza o tym, jak to fajnie sie bez prawka jezdzi...Tutaj zgodze sie z Ryzym i wszystkimi innymi, ktorzy tepia tego typu zachowanie. Pozniej sie dziwimy, ze jako motocyklisci mamy tak zszargana opinie...Coktorystam bez kwitow lata, ale ostroznie, wiec sie nie liczy, co ktorys ma policje w dup*** i mowi o tym publicznie, coktorystam ma wszystko w dup***. A jak sie cos wydarzy z udzialem takiego, to oczywiscie caly swiat dookola winny, tylko nie on...
  14. Podoba mi sie pomysl z nabijaniem debili na policje, ale niesety, albo na szczescie, patroli az tak duzo nie ma. W sumie jak dla mnie, to chyba ta wersja bez poolicji jest bardziej korzystna :D . Dziekujac puszkarzowi za jego zachowanie czy to srodkowym palcem, czy to urwaniem lusterka moze niestety poskutkowac, ze nastepnego napotkanego motocykliste rozjedzie. Ja wiem, ze jak urwe kolesiowi lustro, to bez problemu odjade i mnie nie dogoni, ale nie wiem, czy za dwie minuty nie bedzie on szukal zemsty na innym motocykliscie, ktorego dwie minuty pozniej spotkal na swej drodze. Gorzej bedzie, jak to ktos przede mna obtlucze katamaran za przewiny jego kierowcy, a ten w podziece mnie rozpie***. Tak wiec ostroznie ze zdecydowanymi odpowiedziami - czasami lepiej odpuscic i posmiac sie z goscia (choc czasami to bardzo trudne, a wrecz niemozliwe... :twisted: )
  15. Jestem calym sercem z nufrym, ale... okolicznosci wypadku, o ktorych piszesz stawiaja Cie w niekorzystnym swietle. Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale gdybys jechal motorem, albo nawet samochodem ta glowna droga, a ktos wyjechalby Ci z podporzadkowanej, to juz widze cobys o nim napisal. Nawet, gdybys jechal za szybko, to i tak ON wyjechalby z podporzadkowanej. A ze to Ty wyjechales z podporzadkowanej, to ON jechal, glowna co prawda, ale za szybko... Wiele bylo juz o tym napisane, jak to samochod zajechal droge motocykliscie i zawsze byla to wina tego zajezdzajacego. O predkosci tego z pierszenstwem niewiele sie mowilo, albo bagatelizowalo sie ten fakt, bo to przeciez ON wyjechal...Juz widze cobys napisal o kolesiu, ktory w taki sam sposob wyjechalby Ci pod kola, jak Ty to zrobiles. Czy wtedy bys napisal, ze to Twoja wina, bo jechales za szybko, czy jego, bo wyjechal z podporzadkowanej ? Tym razem role sie odwrocily i to Ty wyjechales z podporzadkowanej wprost pod goscia. A niezapiete foteliki nie maja tu nic do rzeczy...Jak juz pisalem doskonale Cie rozumiem i rzeczywiscie jego predkosc plus Twoja ograniczona widocznosc przemawiaja w Twojej obronie, ale to Ty wymusiles pierszenstwo. Teraz nalezy pomyslec o tym, jak najlepiej rozegrac cala sprawe... Powodzenia!
  16. Taaak. Ostatnio za takim "bezkierunkowskazem" jechalem. Byl to taksiarz - oni czesto zapominaja o podtawowych zasadach na drodze... :D Jak juz zjezdzal w jakis podjazd' date=' bez kierunkowskazu oczywiscie, to strabilem go na maksa. Gosc udawal, ze nie wie o co mi chodzi, wiec mu "grzecznie" wytlumaczylem :-D . Tomku - chyba zartujesz - ksiazki? A co to takiego? Ktos w ogole dzis jeszcze pamieta co to ksiazki? :D ;) :-) :-D
  17. A ja mam pytanie do Ryzego ; jak tam stary 8 - mki na fajerze? Jestem ciekaw wynikow Twoich prob 8)
  18. Opu Sam mialem kiedys glebe i wiem, ze jest to kwestia mgnienia oka. Czesto nie ma czasu na racjonalne myslenie, nawet na jakis odruch. Inaczej wyglada sprawa, jak widzisz, ze nie da rady juz nic zrobic i probujesz klasc maszyne, a inaczej jest jak cale zdarzenie trwa tak krotko, ze dopiero zbierajac sie z asfaltu zdajesz sobie sprawe, ze wlasnie miales glebe... :?
  19. Albo bylbys kilka kilometrow dalej... :twisted:
  20. Wiem,ze to zadne pocieszenie, a tymbardziej usprawiedliwienie, ale chociaz przeprosil...Kuruj sie brachu i glowa do gory.
  21. na stronie www.scigacz.pl jest link do raportu o wypadkach motocyklowych - zdaje sie, ze w temacie "oni nas naprawde nie widza". Polecam, choc niestety po angielsku. Tam znajdziesz kilka ciekawostek a propos rozpoczetego przez Ciebie tematu. Milej lektury :)
  22. przeczytaj poczatki dyskusji - dominuja wypowiedzi tych pierwszych... I to bardzo agresywne...
  23. Moja Mama jak uslyszala, ze kupuje motorek, to sie poplakala.Powaga. Ojciec tez nie byl zachwycony...Teraz Ojciec sam wezmie czasami ode mnie moto i "sie przejedzie". Generalnie, to On zawsze lubil motory, nawet sam jezdzil, ale to bylo tyyyyle czasu temu i motory byly inne, i drogi itd. Generalnie to wiem, ze Oni sie o mnie martwia. Mama juz tez ochlonela - miala na to troche czasu :-D i chyba wkrotce uda mi sie Ja namowic na mala przejazdzke...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...