Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Odpowiedzi opublikowane przez Olsen

  1. Być może w kurtce z Gore-Teksem w lato byłoby idealnie, natomiast w ciuchu z membraną Reissa nie oczekuj cudu.

    Obecnie posiadam teksy wyposażone w membranę Reissa (kurtka Modeka Brisbane, spodnie Modeka Rookie). W chłodniejsze dni spisują się dobrze, ale w lecie człowiek trochę się poci, zwłaszcza jeśli nie ma pod spodem bielizny termoaktywnej. Dlatego w letnie, gorące dni chętniej sięgam po skóry. Następny komplet tekstylny sprawię sobie chyba z najwyższej półki, z odpinaną membraną Gore, nawiewami i innymi wodotryskami. :D

    Tylko będę musiał zachować szczególną ostrożność przy zakupie, żeby nie dać się nabić w butelkę sprzedawcy zapewniającemu o rzekomej półprzepuszczalności membrany, komfortowi termicznemu w upalne dni czy odporności na ścieranie dorównującej skórze (wiadomo, każda pliszka swój ogonek chwali).

  2. Andrzeja Kwiatkowskiego i Krzysztofa Bruna trzeba czytać, a nie te hamerykańckie głupoty...

    Jak jeździć motocyklem i skuterem - Andrzej Kwiatkowski, Krzysztof Brun

    Posiadam tę pozycję w swojej bibliofilskiej kolekcji. Książka ta, mimo że wydana została w 1962 roku, pod wieloma względami niewiele straciła na aktualności, naprawdę ciekawie się czyta.

     

    A książek Davida L. Hougha bym nie deprecjonował...

  3. - Katowice - Częstochowa, 70km - dziurawa droga - dwupasmowa, ale z ograniczeniami, praktycznie przez cały czas, do 70kmh, z górą świateł po drodze i 3 fotoradarami plus partolami z szuszarkami.

    - przejazd przez Częstochowę - wcale nie najgorszy, ale świateł sporo, koleiny tragiczne

    - odcinek Czestochowa - Piotrków, 70 km - najlepszy odcinek drogi, tylko 3 fotoradary, dziury i ograniczenia do 70kmh są, ale że po drodze nie ma wsi, wszyscy jadą między 100 a 180 kmh

    - odcinek Piotrków - Warszawa, 138 km - praktycznie cały czas ograniczenie 70kmh, chociaż wiosek nie ma. Przejścia dla pieszych, częste patrole z szuszarkami, ostatnie 50km - tragiczna nawierzchnia. Prawy pas śmiga koło 100kmh, lewy często ponad 150 kmh (ostatnio tyle leciałem motocyklem a jakiś nerwowy mnie wyprzedzał z prawej, mimo, że przede mną był sznur samochodów jadących tak te 150).

    I właśnie dlatego że są tak bzdurne ograniczenia prędkości, ludzie nie mają respektu dla przepisów ruchu drogowego. To chyba lepiej, żeby było ograniczenie do 120 km/h i ludzie te 120 jechali, niż żeby przy ograniczeniu do 70 kierowcy zapieprzali po 170 km/h? :buttrock:

  4. Po pierwsze, nie sądzę, żeby ten system prędko wdrożono. Nie w naszym kraju. Po drugie (gdyby jednak pomysł wszedł w życie), mogłoby dojść do paradoksalnej sytuacji, że ludzie "grzecznie" jeździliby 70 km/h na Wisłostradzie czy Trasie Siekierkowskiej, a odreagowywali na Fieldorfa, Marszałkowskiej czy Gagarina (które IMHO nie nadają się do pałowania). Takie trasy jak Toruńska czy Siekierkowska powinny być traktowane jak autostrady (skoro nie mamy z prawdziwego zdarzenia) i powinno się tam móc legalnie jeździć przynajmniej te 120-130 km/h. Może wówczas "uzdrowiłoby" się choć trochę ruch drogowy, gdyby ludzie wiedzieli, że mogą dociskać na ww. drogach i im podobnych, ale za to po mieście należy jeździć dostojnie. Jeżeli ktoś chciałby szybko przebić się z jednego krańca miasta na drugi (np. z Wilanowa na Bemowo), to nie pchałby się do miasta, tylko leciał trasą szybkiego ruchu, a gdyby już znalazł się w centrum (bo miałby tam coś do załatwienia), to jechałby śródmiejskimi uliczkami, powiedzmy, 60 km/h. Skończyłyby się wyścigi na Marszałkowskiej czy w al. Niepodległości, ale za to upłynniłby się ruch.

     

    Aparatura szybko się zwróci...

    Albo i nie, jeżeli ktoś wpadnie na pomysł, żeby ją uszkodzić (wandali u nas nie brakuje, a nie wierzę, żeby całość dało się w 100 % przed nimi zabezpieczyć).

     

    A tak swoją drogą, to firmy, które wygrywają przetargi na budowę dróg powinny mieć w warunkach przetargu obowiązek udzielenia - przykładowo - 10-letniej gwarancji na drogę. To by zdecydowanie utemperowało zapędy do "oszczędzania na materiale".

    Podpisuję się pod powyższym oburącz i obunóż. Zresztą dziś chyba też obowiązują te firmy jakieś normy, których muszą przestrzegać ( :crossy: :biggrin: ).

     

    zapraszam na jerozolimskie... w dzień powszedni o 9am na remoncie torowiska który paraliżuje pól centrum (i ciągnie się przez 1/4) widziałem dwóch robotników.... siedzących na pryzmie tłuczonki i wpieprzających śniadanie.

    Może mają przerwę śniadaniową. :lapad:

     

    p.s. Chyba że będzie granica tolerancji jak mi Policjant powiedział:

     

    "Jakby Pan jechał jeszcze 110-120 km/h to bym olał no bo na Motocyklu 70 km/h nie da sie jechać, ale prawie 150 km/h to przesada" :biggrin:

    Ja też liczę na jakiś margines tolerancji ze strony panów władzów.

  5. Lepiej załatwić tłumaczenie uwierzytelnione i mieć święty spokój, niż ryzykować, że będzie się musiało złożyć wizytę w urzędzie dwa razy i nie oszczędzi się ani pieniędzy, ani czasu.

     

    Jeśli masz umowę w dwóch językach to tłumacz powinien podbić ją i napisać że tłumaczenie na dokumencie się zgadza.

    Tak, tylko pamiętaj(cie), że nie zrobi tego za darmo.

  6. natomiast do stereotypów potrzeba więcej niż jednego osobnika

    Czasem wystarczy jeden. Wystarczy, że na tysiąc normalnie jadących motocyklistów trafi się jeden szaleniec z wyciętą z mózgu klepką strachu, dający "trzysta na gumie między samochodami" :crossy: , a postronni obserwatorzy powiedzą "No tak, ci motocykliści...".

     

    Wczoraj takich "miszczów" widziałem aż nad to. Puszką jechałem do Łeby tam i z powrotem. Drrramat. Co kierowcy wyrabiają to się nóż w kieszeni otwiera. A ludziska gadają ,że motocykliści to wariaci. Wielu wczoraj motocyklistów mijałem (BTW chyba jakiś zlot Goldasów musiał być nad morzem) i na prawdę żaden z nich nie gnał jak wariat na złamanie karku ,czego nie mogę powiedzieć o kierowcach katamaranów.

    Też mam często okazję poobserwować wariatów drogowych poruszających się katamaranami, czy to na szosie gdańskiej, czy to na katowickiej. W mieście poszaleć nie mogą (wiadomo, korki), to sobie odbijają na trasie. A pojechałby jeden z drugim na niemieckie autobahny i tam dawał w palnik.

     

    Jeżdżąc tak sobie po mieście i w traski zasada nie ufaj nikomu jak na razie się sprawdza.

    Zasada nr 2: zawsze zastanów się dwa razy, czy na pewno warto pchać się własnym pojazdem, bo może warto skorzystać z transportu zbiorowego [metra, kolei na(d)ziemnej], przynajmniej można sobie poczytać w czasie podróży.

    Na początku sierpnia wybieram się do Trójmiasta i niewykluczone, że pojadę InterCity, żeby móc się w pełni zrelaksować.

  7. - brzydka duza szyba częściowo rozwiązała problem, tzn turbulencje przeniosły sie ponad czachę i nie były tak odczuwalne, jednak obserwacja nawierzchni drogi i czucie moto w moim przekonaniu zeszło na psy

    Bardzo ważne jest, żeby szyba nie kończyła się wyżej od naszych oczu. W przeciwnym razie istnieje niebezpieczeństwo, że widoczność ulegnie znacznemu pogorszeniu, zwłaszcza gdy szyba będzie już porysowana (a prędzej czy później będzie) i zaczną się robić refleksy (szczególnie uciążliwe podczas jazdy w nocy). Wtedy czasem trzeba się wychylać zza szyby, żeby coś widzieć, ale w takiej sytuacji posiadanie wiatrochronu mija się z celem.

  8. bądź po kiego licha raczysz nas tą opowieścią..?

    Żeby skłonić co poniektórych do przemyśleń? ;)

     

    na to, żeby jakiś dres w bumie przeczytał raczej szans nie ma (chociaż całkowitej pewności to nie mam)

    Owszem, być może warto by założyć taki wątek na jakimś forum samochodziarskim (chociaż to podforum z założenia takie jest) albo podczepić się z nim pod jakiś temat, w którym czterokołowcy psioczą na motocyklistów. Dlatego nie roszczę sobie do powyższego tekstu praw autorskich :bigrazz: i upoważniam Cię do przeklejenia go na jakieś forum zrzeszające miłośników czterech kółek, jeżeli masz ochotę. :icon_razz:

  9. W sobotni wieczór jechałem sobie "lajtowo" 90 km/h (to i tak trochę więcej, niż ustawa przewiduje) trzypasmową ulicą Sobieskiego w Warszawie. W pewnej chwili znienacka pojawiło się starszawe bmw, które wyprzedziło mnie z zawrotną :D prędkością - a jakże - z prawej strony (na grubość lakieru, niemal się o mnie ocierając). 200 km/h na pewno nie jechał, ale 140 to też nie było. Niestety zapaliło się czerwone światło i mistrz kierownicy już nie opanował wozu: postawiło go bokiem, nie wyrobił się przed pasami. Doturlałem się do świateł i zajrzałem do środka samochodu. Oczom mym ukazał się młody, "krótko ostrzyżony" człowiek, po jego minie było widać, że jest bojowo nastawiony; obok siedziała tleniona blondynka o wyjątkowo tępym wyrazie twarzy. :D

    Po chwili zapaliło się zielone i nasz czempion ruszył z piskiem opon, po czym efektownie zawrócił (oczywiście nie włączając kierunkowskazu - bo po co?), "jarając kapcie". Widać było, że bawi się, jeżdżąc w tę i z powrotem.

    Niestety nie mogłem dalej przyglądać się wyczynom młodego gniewnego, gdyż pojechałem prosto. Do mych uszu doszedł jedynie przeraźliwy zgrzyt, zapewne spowodowany nieumiejętnym wrzuceniem dwójki przez mistrza prostej.

    Oczywiście nie można generalizować i wrzucać wszystkich do jednego worka, wiadomo, że samochodami tej zacnej marki poruszają się także zacne osoby - jak chociażby nasz Szanowny Moderator :biggrin: - ale właśnie przez takich chłystków z ułańską fantazją, jak (anty)bohater niniejszego wątku, normalni użytkownicy takich czy innych pojazdów mają zszarganą opinię. :)

  10. A co do mojej jazdy po pijanemu to prostu powiem jak było,że nie pomyślałem to była tylko chwila impuls bo chciałem jak najszybciej dotrzec,przecież ja nawet na droge nie wyjechałem przejechałem motorem wzdłuż pola namiotowego drogą gruntową,a na rozprawe to prawdopodobnie wezmę tego adwokata mam pare groszy odłożone,zobaczymy jutro jakie zarzuty mi przedstawią.może będą jakieś okoliczności łagodzące w kuńcu było ratowane życie.

    KONIECZNIE skonsultuj się z adwokatem (najlepiej specjalizującym się w przestępstwach przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji) jeszcze przed przesłuchaniem w charakterze podejrzanego, wspólnie ustalcie linię obrony, w razie czego możesz poprosić o przesunięcie terminu przesłuchania (odmawiasz zeznań przed porozumieniem się z obrońcą).

    Generalnie jestem przeciwny jeździe na podwójnym gazie, ale w rzeczonym przypadku mam mieszane uczucia. Jeżeli rzeczywiście miało miejsce ratowanie ludzkiego życia, to być może można Cię rozgrzeszyć. Muszę się z tym przespać. Panowie policjanci oraz prokurator pewnie też.

  11. Ja pie***le normalnie nie wytrzymam co za kretym :D az slow brak !

    Widzę, że nie tylko mi opadają ręce (i wszystko inne) podczas lektury postów co poniektórych forumowiczów. :wink: Najgorsze, że takim żadne argumenty nie przemawiają do rozsądku. :smile:

     

    a co do skutera byl kupiony do jezdzenia do sklepu (blisko) na stacje do kolegow obok

    Do jeżdżenia "po bułki do sklepu" w zupełności wystarczy skuter 50 ccm.

     

    Jak to ktos kiedys powiedzial kultura i sztuka - jak sie ma taka sztuke przed soba to trudno zachowac kulture.

    :wink:

  12. Gdy np. otwieram jakiś temat na forum i szybko przewijam stronę, literki, pierwotnie czarne, robią się fioletowe. Obstawiam, że winę za to ponosi karta graficzna (niedawno wymieniana, na jakąś używaną, bo nówki nie można było dostać), bo raczej nie monitor, który jest w miarę nowy (marki Belinea - ma dopiero kilka miesięcy). Czy ktoś z Forumowiczów spotkał się z podobnym zjawiskiem?

    Nie jest to jakoś szczególnie uciążliwe, więc chyba wstrzymam się z wzywaniem fachowca.

  13. Odświeżam temat, gdyż mam podobny problem:

    Planuję zakupić aparat cyforwy, niestety nie mam pojęcia na ten temat.

    Jestem kompletnie zielony w temacie, do tej pory zawsze robiłem zdjęcia klasycznym aparatem fotograficznym (typu idiotenkamera :D ). Wydaje mi się, że skoro nie mam jakichś szczególnych wymagań (poza tym, żeby dało się przesłać zdjęcia na mail itp.), to każdy model będzie dobry i śmiało mogę kierować się ładnym wyglądem aparatu :wink: oraz możliwością schowania go do kieszeni w kurtce motocyklowej. Na zakup cyfrówki planuję przeznaczyć nie więcej niż 1000 zł (taki ze mnie sknera :smile: ). Ostatnio oglądałem różne takie w Euro na Sadybie i niewykluczone, że tam będę dokonywał zakupu (wspieram lokalny biznes :wink: ).

  14. Dwuczęściowe jest wygodniejsze, bo możesz sobie zdjąć kurtkę, a tak na trasie wejdziesz do baru to przy jednoczęściowym, będziesz musiał wywijać górę lub się gotować :icon_mrgreen:

    Zawsze mnie zastanawiało, czy ludzie, którzy kupują kombinezony jednoczęściowe, traktują motocykl także użytkowo (jako środek lokomocji służący do dojazdów do pracy itp.), czy jedynie jako zabawkę (służącą np. do pośmigania po torze). Dla mnie takie kombi musi być cholernie niepraktyczne z wielu względów: mocno utrudnione musi być załatwianie potrzeby fizjologicznej, nie da się odczepić spodni (gdy chce się pojeździć w jeansach, np. w upalny dzień), w razie wizyty w knajpie nie da się odwiesić kurtki na wieszak, itd., itp.

  15. A może któraś z rodzimych gazet branżowych ("Świat motocykli"? "Motocykl"?) pokusi się o przeprowadzenie testu porównawczego kilku(nastu) kombinezonów przeciwdeszczowych, zarówno jedno-, jak i dwuczęściowych? :icon_mrgreen: Trzeba by je przetestować pod kątem przydatności w turystyce jak i podczas jazdy miejskiej o charakterze czysto użytkowym (dojazdy do szkoły, pracy, na zakupy itp.).

     

    Zalety; jest dwuczęściowy i w zależności od wielkości opadów można dokładać, to kurtka, to spodnie.

    Zdecydowanie preferuję kombinezony dwuczęściowe: raz, że łatwiej się je zakłada, a dwa, że w razie czego można się poratować samymi spodniami - np. gdy się ma na sobie nieprzemakalną kurtkę tekstylną i dżinsy.

     

    kombi Louisa nie byłem w stanie samemu założyć bez dużej gromadki słów na K i Ch... :eek:

    Nie tylko Ty. :D

  16. no i nastawiam sie chyba na puga 205 moze bede miał nie drogo do wyrwania tylko uszczalka poszła i jakies tam poprawki lekiernicze 1.0 lpg 1993 moze bedzie kosztował nie cały 1000zł jeszcze się zobaczy co bedzie

    Nie obraź(cie) się, ale nie wyobrażam sobie bezstresowej eksploatacji samochodu za 1000 czy 2000 zł (tyle kosztują rowery szosowe z niższej półki), przecież to musi być skarbonka bez dna (OK, każdy pojazd nią jest, ale jeden w mniejszym, a drugi w większym stopniu :wink: ), wymagająca ciągłych napraw.

  17. Ja też zawsze jak sprzedaję furkę to mówie że mój ojciec tym jeździł bo na niego rejestruje dopóki nie będę miał wzyżki za mój jakże młody wiek. Akurat do sprzedawania mam talent i wciskanie kitu idzie mi wyśmienicie hehe. Niestety takie życie i jak się wpieprzysz na minę to musisz się jej jakoś pozbyć żeby za dużo nie stracić - prosty rachunek ekonomiczny!

    Jest takie powiedzenie: nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. :icon_question:

     

    Ale skoro wpieprzasz się na miny, to jednak ktoś jest cwańszy od Ciebie, że Ci minę opchnie :icon_eek:

    Właśnie. :D

     

    Niestety w dużej mierze tak jest, do swojej gabloty też podchodziłem z pewna rezerwą ale juz wiem, że jest ok. Została skrupulatnie przebadana a mój mechanik stwierdził, że daaaawno nie widział w tak świetnej kondycji piątki z tego roku :icon_eek: Graty eksploatacyjne, które wymieniłem to byly jeszcze oryginały, zdążyły się z deczka zużyć przez 15 lat i prawie 200 tys km :icon_eek:

    Z tego, co pamiętam, Ciebie też zapewniano, że tym samochodem od nowości jeździł starszy pan. :P

     

    Olsen, jeżeli robisz to w jednym ASO to wszystko mają w Komputerze, jedziesz przed sprzedażą, prosisz, drukują i koniec :icon_exclaim:

    Można też odesłać potencjalnego klienta do ASO, żeby sam sobie sprawdził, tak będzie chyba bardziej wiarygodnie, bo odpada podejrzenie, że człowiek jakieś druczki sfałszował i usiłuje kit wciskać.

  18. nieczarujmy sie niemcy serwisuja w ASO do gwarancji a pozniej juz to olewaja...

    Myślę, że to kwestia indywidualna i nie można wszystkich glajchszaltować. Ja na ten przykład serwisuję Bandita cały czas w ASO, mimo że gwarancja dawno już się skończyła. Skończyły mi się już rubryczki do wpisywania przeglądów (przy przebiegu 60.000 km) i teraz będę chyba musiał poprosić o jakieś zaświadczenie, które wepnę zszywaczem do książeczki gwarancyjnej.

    Gdybym dziś nosił się z zamiarem zakupu używanego motocykla czy samochodu, raczej rozglądałbym się za jakimś pojazdem użytkowanym od nowości w kraju ("salon Polska" :notworthy: ), z udokumentowaną historią, a od wehikułów niewiadomego pochodzenia sprowadzanych przez wszelkiej maści handlarzy trzymałbym się raczej z daleka.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...