Witam, na poczatku przepraszam za duze litery, ale jestem troche w szoku, motocyklista motocykliscie wilkiem.... ale do rzeczy.. znajomy ktory jechal w moja strone ulica nadwislanska (przedłużenie wału miedzeszyńskiego w kierunku Otwocka) na wysokosci tego duzego placu na ktorym sprzedaje sie ziemie (medzy marcpolem a zjazdem na wiazowna tak przypuszczam), zostal trafiony przez puszke, sprawa nie byla by tak skomplikowana, poniewaz po trafieniu przez katamaran uciekal z ulicy (po dobrych 30 sekundach) i niestety zaczelo sie najgorsze... kiedy zbieral sie z ulicy z polamana noga wjechal na niego ktos prowadzacy BIAŁO NIEBIESKIE ENDURO, przejechal po nim zaliczajac szlifa, w tym samym momencie nadjechala z tylu samochodem narzeczona mojego znajomego (notabene we wrzesniu mial byc slub) ktora jechala rowniez w ta sama stronę (do rodzicow w Mlądzu)..... w momencie gdy dojechala na miejsce zdarzenia zdazyla zobaczyc tylko jak koles z enduro wsiada na moto i ucieka z miejsca zdarzenia... Kolega jest w szpitalu na ojomie z takimi obrazeniami : zlamana noga, zlamana łopatka, zlamane kregi szyjne, pogruchotana szczeka, zapadniete płuco i dreny... chyba nie musze komentowac zachowania pseudomotocyklisty na enduro, zostawil umierajacego czlowieka na pastwe losu, nie pozwolmy by takie cos ( nie jestem w stanie nazwac go czlowiekiem) nalezalo do naszego grona motocyklistow, kazda, nawet drobna pomoc jest mile widziana PS jest to pierwszy moj post na tym forum, nie myslalem ze bedzie w takim tonie, ale coz poradzic, zycie, pozdrawiam Grzesiek ps2 bardzo bym prosil Moderatora o podwieszenie tematu, moze znajdzie sie ta czarna owca motocyklowej braci... ps3 jezeli ktos posiada jakies info na temat tego wypadku moze dzwonic do mnie na kom. 600-377-739