jeśli chodzi o to czy stać czy siedziec na kanapie w terenie to według mnie nie ma reguły, to wszystko zalezy od nawierzchni po jakiej się poruszamy... np jak sobie free rideuje po lesie (okolice wieliczki, las "biskupski") po raczej ubitych przez traktory duktach to praktycznie nie wstaje bo po co, jak siedze jest dozo lepszy środek cięzkości lepiej sie manewruje i morzna szybko latac po lukach i dodatkowo traktory porobiły dość doze koleiny i można kłaść dobrze motor i wylatywać z winkli szybciej niż się weszło :crossy: ale jak np wpadam na jakąś łąke na typowego harpagana na pełnej pycie to jak bym nie wstał to by mnie gablota wurzuciła jak byk na rodeo :clap: zaś jak lece na harpagana w jakąś błotną sadzawe to siedze na siodle wysunięty na tył przud frunie po błotku a tył ma jakąś tam przyczepność. powiem wam też ze ostatnio zaczołem rozmyślac nad tym jak jezdze a nigdy tego nie robiłem nigdy nie myślałem jaką technike zastosować w jakimś tam przypadku i nigdy nie sugerowałem sie podpowiedziami innych wszystko wyszło w praniu pierwsze szlify terenowe były na motorynie :D co jak co ale idzie nauczyczyć sie podstawowych odruchów na sliskiej nawierzchni potem orałem na romecie charcie obecny moj motor to suzuki tsx 80 i dochodze do wniosku ze poprostu trzeba jezdzic jezdzic i jeszcze raz jezdzic a wszystko samo przychodzi z czasem. Np. ostatnio sobie rozkminiłem że jak ide harpaganem po wyboistej łące (harpaganem jak na mozliwości sprzętu czyli tam 70km/h) to tułów jest praktycznie w bez ruchu ręce w trzymam dość rozluźnione, nogi również i mną nie telpie praktycznie wcale i motocykl sobie frunie po wybojach. dziś poraz pierwszy odkryłem ten temat i na pierwszych stonach była mowa o wykładaniu nóg na zakretach. w szczerze mówiąc to bardzo często wykładam nogi do winklu ale nie podpieram się nią i nie obchodzi mnie czy tak się robi czy tak się nie robi, jest mi tak wygodnie i stabilnie sie czuje na motorze wydaje mi sie że moze byc to spowodowane tym ze np. w zakręcie w prawo siła odśrodkowa wyrzuca nas w lewo i noga wystawiona w prawo równoważy jakby tą siłę (to są tylko i wyłącznie moje byc moze głupie domysły). Była tam również mowa o skręcaniu za pomocą przenoszenia balansu na podnuzki rozkminiłem to sobie pare dni temu :D naprawde fajna sprawa :D szczegulnie pomocna przy wolniejszym lawirowaniu pomiędzy drzewami ciało praktycznie cały czas w pionie a motor sobie śmiga elegancko (ta technika moze być bezużyteczna na cięższych motcyklach mo wazy okolo 80 kilo i na nim to dobrze ze tak powiem działa) Dodam jeszcze że nie liczy się sprzęt ale umiejętności nie powiem bo na wzniesieniach i dłóższych prostych mocy brakuje ale nie zamierzam się narazie przesiadac na nic mocniejszego wiem dobrze ze jeszcze z tej mojej padliny da rade wykrzesać jeszcze dóżoooo..... muszę się pochwalić że mam paru kolegów co mieli stycznośc juz z motorami ale raczej szosa i powsiadali na te nowe 2 sówy 125 40 paro konne i ch*j za przeproszeniem im z tej mocy jak chłopaków zostawiam w lesie daleko z tyłu ;) a największą farjde mi sprawia jak ich objerzdzam na krętych leśnych duktach pod góre gdzie teoretycznie nie powinienem mieć zadnych szans :P No to tyle odemnie zyczę miłej lektury zaczne tu częściej zaglądać :biggrin: Ps. przepraszam za błędy ort. dyslekcja itp. :D