Skocz do zawartości

yahoo

Forumowicze
  • Postów

    202
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez yahoo

  1. Hyhy, moja siostra też nie mogła się oprzeć urokowi zielonego :buttrock: http://www.poznan.riders.pl/wosp2006/?name...me=DSCF0033.JPG A wszystkie fotki razem cuzamen i w kupie, o tu: http://www.poznan.riders.pl/wosp2006/ -- pzdr yahoo & 636 '02
  2. Miałem bardzo podobny przypadek przy EN500. Normalnie miesiąc szukałem przyczyny. Palił na dotyk' date=' na wolnych pracował pięknie, wkręcał się świetnie, moc miał. Problem pojawiał się tylko utrzymywaniu stałych obrotów poza niskimi, np w czasie jazdy ze stałą prędkością. Przepustnice podciśnieniowe podnosiły się równo. Lewa świeca zakopcona. Wymieniałem po kolei (zamieniałem miejscami) - fajki, cewki, świece, wnętrzności gaźników, nic nie pomagało, bez skutku - zawsze ten jeden lewy gar nie pykał. W końcu kolega zauważył rzecz oczywistą. W lewym gaźniku brakowało mosiężnej tulejki gniazda iglicy, wsuwanej od spodu, od strony komory pływakowej. Musi zaginęła przy którymś dłubaniu. Po uzupełnieniu braku - wszystko miodzio. Sarena, zobacz, czy jak będziesz patrzył na gaźniki od strony airboxu, pod przepustnicami suwakowymi, z dołu gardzieli, pod iglicą- będzie wystawał kołnierz mosiężnej tulejki. Jak nie - to masz gotową przyczynę. Chodzi o część nr 16017/A na fiszce: http://yahoo.riders.pl/fiszki/gpz_gaznik.png Drugi z podobnych przypadków to była gpz500 '91. czarna świeca, kopcił, mulił. Potem się okazało, że wylewał benzynę wężykiem przelewowym pod motocykl. winne było ziarnko piasku w zaworku iglicowym. Po wyczyszczeniu motur jak nowy, ale co było nerwów - skoro to się działo po drodze z Poznania w Bieszczady ;) Mam nadzieję, że pomogłem. -- pzdr yahoo & 636 '02
  3. Jeżeli w RFach i FJach pada skrzynia' date=' w gikserach padają napinacze łańcuszka rozrządu, w Busach pękały aluminiowe subframe'y, w R6 urywają się zawory i ogólnie padają głowice, kończy się skrzynia, w CBR, VFR i podobnych pada regler, w Transalpach moduł, w CX nagminnie padają wały, w FZR6 wypalają i wybijają się gniazda i same zawory, w XJ600S i B6 pękały wahacze, w XJ900Div krzywią się tarcze hamulcowe, pierwsze roczniki T-Ace chlają więcej oleju niż benzyny i o tym wszystkim głośno i wielu ludzi pisze... to co ? No co z tego? Dociera? Wiesz co, jako (chyba mogę tak powiedzieć?) mechanik - mam całkiem inne zdanie. Wady i usterki (typowe,i nie) zdarzają się w motocyklach każdej marki, w każdym modelu, mniejsze, lub większe. Ale nie daje to nikomu prawa do wypowiadania autorytatywnie np "Kawasaki to padaki", dlatego tylko, że w jednym czy drugim modelu danej marki pojawiają się (przy określonym typie eksploatacji!) określone wady. Wady takie pojawiają się u _każdej_ marki, czy to jako wady konstrukcyjne, produkcyjne, czy materiałowe. U każdej, pogódź się z tym. Dociera? Ach' date=' mówisz zapewne o tych regulatorach napięcia ;-) Moją opinię nt Hondy wyraziłem wcześniej, i wynika ona głównie z mojej warsztatowej praktyki. Wiesz, mam już drugą szóstkę, zrobiłem na nich łącznie 80 kkm. Pękła mi (w pierwszej) rama, i strzelił napinacz łańcuszka rozrządu - obie wady typowe dla tego modelu, wady, do których wytwórnia oficjalnie się przyznała, i które w kolejnym modelu poprawiła. Ale nie twierdzę na tej podstawie, że kawasaki to padaki. W tej co mam teraz nie dzieje się nic, chociaż jeszcze doprowadzam ją do ładu po poprzednim właścicielu (już 2 rok, ale prawdę mówiąc nie mam specjalnego ciśnienia;), a jak chodzi o styl jazdy to niech Ci wystarczy, że nazywają mnie katem. I nic się nie dzieje. Dociera w końcu? Jeszcze sobie pozwolę przypomnieć pytanie, które zadał Ci Fat, a na które, jak sądzę, po prostu dyplomatycznie "zapomniałeś" odpowiedzieć : W jaki sposób przy 200 kmg poczułeś, że pęka Ci rama? Jako ex-posiadacz szóstki, w której rama również pękła - zaczynam podejrzewać, że konfabulujesz. Wiesz, że w modelu F (a taki miałeś, chyba że bikepics kłamie) raczej te ramy nie pękały ("monografia" w Motocyklu zawierała błąd rzeczowy), a wada dotyczyła dopiero modelu G, i, w mniejszym stopniu późniejszych? No chyba, że Twój motocykl był bity, ale pękanie ramy w bitych sprzętach to ja widziałem i u hondy, i u yamy, a u suzy (gixx1000) to nawet bezwypadkowo. No to więc jak to było z tą Twoją ramą? A, no i jeżeli mogę sobie pozwolić, to odpowiedz mi proszę na jeszcze jedno pytanie. Co skłoniło Cię do zmiany jednego z najpiękniejszych motocykli świata, na jeden z najbrzydszych, będący dodatkowo technicznym krokiem o jakieś dwie-trzy dekady wstecz, innymi słowy mówiąc - R6 na jajko? -- pzdr yahoo & 636 '02[/img]
  4. instalka zostala wyprodukowana do danego motocykla, gdzie obliczono przekroje przewodow na dane moce urzadzen+zapas. pytanie brzmi: czy Twoje manetki mieszcza sie w tym zapasie? zastosowanie przekaznika wprowadza nowy obwod i nowa droge pradu. do kostki dobrze wymysliles, ale podlacz tam cewke przekaznika, a nie bezposrednio czerwony. spowoduje to, ze prad manetek nie bedzie sie sumowal z pradem plynacym juz przez stacyjke, czego moze nie wytrzymac stacyjka jak i przewody. dodatkowe 5A to duzo. przekazniki samochodowe zwykle sa na 20A i maja podlaczenia: 85 i 86 - cewka, 30 i 87 styk zwierny (mam nadzieje, ze dobrze pamietam :mrgreen: ). koszt na zlomie: 2-5 zeta. U mnie, i u jakiegoś kocyliona znajomych taki układ z przekaźnikiem bardzo pozytywnie się sprawdza. Główne zasilanie (+) centralki manetek idzie przez przekaźnik bezpośrednio do akumulatora, drugi biegun jest bezpośrednio do (-) aku. Przekaźnik jest sterowany napięciem pojawiającym się w skrzynce bezpieczników po włączeniu stacyjki. Gdzie dokładnie - trzeba sobie wziąć próbnik, i znaleźć :) Taki układ gwarantuje przede wszystkim, że prąd potrzebny na zasilanie manetek nie będzie szedł po fabrycznej instalacji, ponadto - do minimum zmniejsza ingerencję w oryginalne okablowanie, zatem w razie czego - bardzo łatwo wrócić do stanu pierwotnego. Do tego układ ten zachowuje tę zaletę, że po wyłączeniu stacyjki manetki nie są zasilane, więc zapobiega rozładowaniu aku w przypadku zapominalstwa, albo bawienia się przez kogoś przełącznikami np na parkingu. Nie potrafię wyobrazić sobie prostszego układu, to naprawdę banał. Przekaźnik ze stopką (no kostką taką, z kablami;) kosztuje w sklepie motoryzacyjnym (dowolnym) w POZ jakieś 10 PLN. Jezeli mogę zwrócić uwagę na częsty błąd przy montażu - zwróć uwagę jak prowadzisz kable zasilające same manetki -chodzi o to, żeby po założeniu manetek - nie okazało się, że nagle np klamka sprzęgła przy pełnym wciśnięciu opiera się o manetkę, albo - przy pełnym otwarciu gazu przewód nie był napięty jak struna, albo haczył o klamkę hamulca. Nic nie rób pochopnie. -- pzdr yahoo & 636 '02, 498 '95 i jeszcze 599 '98 w proszeczku ;)
  5. No ja w swojej zx-6r miałem już: D204, D205, D207, D208 i D220, a także BT 010, BT 56, oprócz tego omawiane PilotySporty które właśnie dorzynam. 204 i 205 - porażka, nikomu do sporta nie polecę, przy czym z tych dwóch lepsze były 204. 207 miałem w specyfikacji drogowej, były miodzio, tylko szybko znikły. Niestety, jeździłem na nich przez zimną porę roku, więc nie potrafię ocenić jak zachowywałyby się na ciepło. Zimą były bardzo fajne, szybko się nagrzewały, i dobrze trzymały. No i dawały dużo dymu. Ciężko złazi z błotnika/wahacza/amorka i całego tego ustrojstwa ;) 208 - miałem w wersji GP, torowe. Były spiczaste, i powodowały nerwowe zachowanie sprzęta podczas jazdy na wprost, i bardzo intensywne telepanie przy przyspieszaniu, i przejeżdżaniu przez wzdłużne uskoki i koleiny. I bardzo szybko stygły, praktycznie po zatrzymaniu się na czerwonym trzeba je było nagrzewać od nowa. ale jak się nagrzały to potęga przyczepności. Bardzo nieodporne na uszkodzenia mechaniczne. Zdarza im się pękać w poprzek bieżnika bez wyraźnej przyczyny. Do jazdy na torze jak najbardziej, do miasta raczej z amorkiem skrętu. Przez spiczasty profil niezbyt stabilna na gumie, i przy jeździe na wprost, za to w winklach czad po pachy. 220 - miałem na próbę, bardzo fajna opona sportowo-turystyczna, dość trwała a zatem twarda; dawała radę, ale nie czułem się na niej zbyt pewnie. Na wakacyjne wyjazdy jak znalazł, ale do jazdy tylko miejskiej i to lekkim sprzętem raczej nie polecam. Chyba, że komuś zależy na udanym kompromisie między trwałością a przyczepnością, bo to akurat można o tym modelu opony śmiało powiedzieć. BT010 - Miód. jedyne wady to że szybko schodzi, i ząbkuje przód. Poza tym po prostu miód. BT56 - jak dla mnie debest, jeszcze lepsza od 010. Przyczepność na sucho i mokro fenomenalna, trwałość niestety nieduża. Tył wytrzymał mi 7 kkm. Czasami trochę ząbkuje. Błyskawicznie się nagrzewa, wolno stygnie. Przy bardzo mocnym nagrzaniu (intensywna sesja na torze) krawędzie opony przebarwiły się na fioletowo-niebiesko, i tył zaczał wyraźnie odjeżdżać przy odkręcaniu w złożeniu. Poza tym, przy zastosowaniach cywilnych nie dam powiedzieć złego słowa. Na gumę w deszczu bez problemu, jak już mowa o gumie - to na jednym bardzo stabilna. Jak to miękka guma - mało odporny na uszkodzenia mechaniczne (okruchy szkła itd) PilotSport - zawsze byłem sceptycznie nastawiony do Miszli, z powodu tego, że kiedyś miałem Macadamy ;) Założyłem PS teraz w sierpniu przed wyjazdem na wakacje (4200 km we 2 osoby z duużym bagażem) tylko dlatego, że nie było nic innego od ręki. Do teraz zrobiłem 7 kkm, i jestem bardzo, ale to bardzo pozytywnie zaskoczony. Zaskakujące, że przód zszedł tak samo szybko jak tył. Nie wyząbkował. Jedyna przypadłość jaką zauważyłem, to minimalne poszarpywanie w granicznych złożeniach przy jeździe z dużym bagażem, jakby guma mówiła "nie przeginaj, bo się puszczę!". Informacja stresująca, ale przydatna. Przyczepność na sucho i mokro świetna, bardzo szybko się nagrzewają. Stabilne na gumie, bardzo fajne na torze, nie zauważyłem uślizgów tyłu nawet przy intensywnym pyceniu i bardzo mocnym nagrzaniu. Musi, że te PS co miałeś Ty i Luzer - to jakieś felerne, ja naprawdę jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo spodziewałem się *jni z grzybnią, a tu bardzo bardzo fajna guma. Innych nie miałem. Niedługo chcę stestować pirelli diablo corsa czy coś takiego, zobaczymy co mi powiedzą. Nno! -- pzdr yahoo & 636 '02 (to już 80 kkm na zx-6r i dalej mi się podoba, mamo, czy ja jestem normalny?;)
  6. I jeszcze kolegi Arka K. : http://yahoo.riders.pl/foto/arek-tor/tor/ -- pzdr yahoo & 636 '02
  7. jeszcze parę fotek naszego kolegi Kryha: http://www.krystian.witryna.pl/wtorek/ -- pzdr yahoo & 636 '02
  8. Heh. Ja utrzymuję, że szedłem idealnie po krawędzi asfalt-trawa, czułem wyraźnie, że tył zaczyna szarpać, było ciepło, ale to i tak szczegół. Gorzej mi było jak wychodziłem pod most na dwójce, i dałem za dużo ognia jeszcze w złożeniu, zatelepało kierychą, i obejrzałem sobie przednią lampę od góry. Brrr. Już się widziałem w krzakach, ale jakoś wygasiło. Do tego na tym samym kółku skończyła mi się waha, a potem się okazało, że o mało nie straciłem dźwigni zmiany biegów;) Muszę ją pokleić Loctite'm, bo ostatnio mi się nie chciało, a jak się okazuje na torze jednak trzeba;) Przez jakieś 15 kkm po drogach się nie odkręciła, a na torze po 150 km ;) -- pzdr yahoo & 636 '02
  9. Noo, dobrze było. Ponad rok nie byłem na torze, świetnie mi się za nim leciało, aż na sławiniaku skończyła mi się waha ;) Fakt. Jedyna różnica w tym jak jeździł trzy, dwa, rok temu w stosunku do tego jak dziś jest taka, że kręci sporo krótsze czasy;) Ło, nawet się załapałem! ;-) -- pzdr yahoo & 636 '02
  10. Faktycznie, nieco uogólniłem. Nie wiem jak jest w starszych kawach, ale począwszy od około 1990 roku i wyżej - nie spotkałem się z gaźnikową kawą, w której pompa podaje paliwo od razu po włączeniu zapłonu. W żadnej 6 ani 9 R, w żadnym ZZR. Jak było w starszych - przyznaję uczciwie, nie wiem :) -- pzdr yahoo & 636 '02
  11. W Kawach pompka paliwa pracuje tylko wtedy, kiedy obraca się silnik, po samym włączeniu zapłonu nic się nie dzieje. Można ją sprawdzić zdejmując bak, odłączając wężyk idący od pompy do gaźników, i kręcąc rozrusznikiem. Uwaga - przy sprawnej pompie z wężyka siknie benzyna, najlepiej wetknąć końcówkę wężyka do jakiejś butelki zanim zakręcisz korbą ;) No, ale jeżeli kawka odpala przy zasileniu gaźników bezpośrednio, a nie z baku - to faktycznie prawdopodobnie pompa, ewentualnie zapchał się kranik, ale to ostatnie bardzo łatwo sprawdzić :) -- pzdr Q
  12. Mam, wydałem pieniądze. Jestem happy, ale nie z powodu, że wydałem, tylko z tego, że poprawiła mi się dozowalność i wyczuwalność momentu zadziałania hamulca. Coś taki sceptyczny? Mój leciwy pierdopęd (vide sig) miał w chwili montażu stalowych - fabryczne, półtoraroczne gumowe przewody. Różnica jest, wierz mi, kolosalna. Nie wiem czym jeździsz, ale mam wrażenie, że opierasz swoje wywody nieco zbyt bardzo na własnym "widzimisię" zamiast na obiektywnym rozpoznaniu zagadnienia. Wiesz, bankowo 90% gospodyń w Gdyni nie zauważyłoby różnicy, to faktycznie, po co przepłacać? ;p A od kiedy gotujący się płyn jest powodem zakładania stalowych przewodów? Bardzo przepraszam, w stalowych płyn nie może się zagotować? Jaka to różnica? Ja na heble stanowczo nie narzekałem, i nie narzekam nadal, tyle, że wyznaję zasadę "lepsze wrogiem dobrego", i jeżeli niewielkim kosztem mogę znacząco poprawić sobie hamulce, to to robię. Jak pisałem wyżej: montaż przewodów w stalowym oplocie (u mnie goodridge) - spowodował wyraźny wzrost precyzji dozowania siły hamowania i lepsze wyczucie punktu zadziałania hamulców. Dodatkowo klamka jest wyczuwalnie "twardsza", z powodu, jak mniemam - mniejszych strat ciśnienia na "rozpychanie" gumowych przewodów. Dla Ciebie to może nieistotne, ja lubię, zwłaszcza na mokrym - dokładnie czuć przedni hamulec; zresztą, akurat heble to jest ostatnia rzecz w moim sprzęcie na której oszczędzam. Klocki np kupuję genuine u dealera, bo po prostu są najlepsze, i w stosunku afermarketów (nie wszystkich) dają kolosalną poprawę hamowania, chociaż kosztują tyle co 3 komplety np goldów. Te aftermarkety które hamują podobnie do OEMów z kolei - wystarczają na 5-7 kkm, podczas gdy oryginalne na 25. Idąc Twoim tokiem rozumowania powinienem chyba wrócić do zjEBC, albo innych Goldów, bo tańsze, a hamują podobnie. Do tego zmierzasz? -- pzdr yahoo & 636 '02
  13. Sorry, że się czepiam, ale piszesz najpierw o pomiarze napięcia, a potem o wyniku w amperach. Coś tu nie gra, generalnie, bo ja jestem z elektryki lama, ale wiem, że napięcie mierzy się w innych jednostkach ;) Generalnie, na zaciskach aku powinieneś mieć (w czasie pracy silnika, przy około 4-5krpm) około 13.5-14.2 V _napięcia_prądu_stałego_ (wartości typowe, nie sprawdzałem serwisówki do FZR). Jeżeli chcesz sprawdzić sam alternator, to musisz odłączyć jego kostkę od instalacji, odpalić, i w czasie pracy silnika (ponownie około 4-5 krpm) pomierzyć _napięcie_zmienne_ pomiędzy poszczególnymi parami przewodów. Z typowego altka wychodzą trzy przewody, po jednym na każdą fazę, a Ty masz pomierzyć napięcie zmienne pomiędzy tymi fazami, razem trzy pomiary. Wyniki pomiarów dla zdrowego alternatora (znowu wartość typowa) powinny wynosić około 60V. Jeżeli wszystkie pomiary wychodzą w porządku - to instalację masz w pełni sprawną, a regler się grzeje najprawdopodobniej dlatego, że "ten typ tak ma" ;). Trochę mnie martwi to, że popaliło Ci żarówki i moduł, być może wtedy dodatkowo pojawiła się jakaś zwara (tfu, tfu, odpukać), bo jak dotąd w każdej znanej mi FZR, VFR i CBR w której padł regler - po prostu nie było ładowania, a nie było żadnych nagłych mega-skoków napięcia, ani uszkodzeń instalacji innych niż sam regler. W każdym razie jeżeli wyniki pomiarów masz OK, to zainstaluj sobie , jak koledzy radzili - zestaw chłodzący w postaci radiatora i wiatraczka, i lataj niczym się nie martwiąc. Swoją drogą niedawno gdzieś na Sieci widziałem patent z chłodzeniem reglera wodą, coś jak modne ostatnio wodne chłodzenie komputerów, podpięte normalnie do chłodnicy motocykla. To jest dopiero overkill ;) Niestety, nie mogę teraz znaleźć fotek, ale wierzcie mi - robiło wrażenie. Trzeba mieć fantazję ;) -- pzdr yahoo & 636 '02
×
×
  • Dodaj nową pozycję...