-
Postów
157 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez J/P
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
I do tego kraj myjni samochodowych. Byłem 2 razy na moto - jako główny cel, objazdy wzdłuż i wszerz. Najmilej wspominam z wszystkich corocznych wyjazdów. Niewiele co prawda fotek - https://plus.google.com/u/0/photos Dla mnie najfajniejszy przejazd - z Macedonii na Korce i dalej na Permet, Gjirokaster, Sarande i Ksamil, i z Sarande do Vlore Widoki życia. Niesamowici ludzie, kraj kontrastów. Byliśmy tam w 2012 i w 2013 - podczas Euro2012 Albańczycy pytali nas w knajpie co tu robimy? Przeciez mamy EURO2012!!!! PO długich dyskusjach i tłumaczeniu że wolimy piękną Albanie od Euro, szczęśliwi starali sie nas upoić wielkimi ilościami alkoholu, po czym troskliwie odprowadzili do hotelu, położyli spać i rano odniesli nietkniety portfel kolegi, zgubiony w knajpie. Wracamy tam pewnie w 2016, póki kraj jeszcze nie zgnieciony pięścią komercji.
-
:huh: Lokalna waluta na Słowenii to euro... :blink: Policja na Słowenii jest ustanowiona po to, żeby kasować tych co nie mają winetki. Za brak trzeba wyskoczyć z ponad tysia. Dalej takiego szczęścia życzę... :) Nas szczegółowo oglądali, gdzie mamy poprzyklejane
-
Zidentyfikuj się na PM :) :) :) z najważniejszych dokonań ostatnich lat: 1. definitywnie rzuciłem fajki 2. zlikwidowałem fejsbuka jak jeszcze było możliwe WYKASOWANIE konta Miałem jechać na Słowację, rzut moherem miałem, ale był sponton i z Wojtkiem i Wodzem pojechaliśmy w Alpy na moto... 2015 km :)
-
Pusto - wszyscy jeżdżą :)
-
Poszukiwania cruisera, który tnie w zakrętach jak turystyk:)
J/P odpowiedział(a) na Tobik temat w Cruiser/Chopper
Z całym szacunkiem dla przedmówców - takiego zwierzęcia nie ma. Albo cruiser albo turystyk. Z własnego doświadczenia - mimo że Warriorem zrobiłem trochę tkm po niezłych winklach, to nigdy nie bedzie chodził w łuku jak rasowy turystyk. Bo nim nie jest. Tak samo, jak SUVem nie polatasz na torze albo Subaru WRC w terenie. Po prostu. To, że ktoś zawija kredensem po placu między słupkami to nie znaczy z automatu, że tobie wyjdzie to samo na drodze w górach. To nie matrix. -
Szkoda życia na czekanie. Od 8 lat z tą samą ekipą latamy po PL i Europie. Obowiązkowo w czerwcu zawsze wyjeżdżamy na 2 tygodnie. Każdy wie, ustawia sobie pracę, a moja połowa nie pyta czy jadę i nie kwęka, tylko pyta dokąd w tym roku. Do tego nie żąda, żebym wreszcie zabrał ją z sobą. Ideał kobiety. I tylko raz mieliśmy zbiorowa paciakę po deszczu - w Bośni, i tylko raz ukradli nam w Serbii motocykle :) Poza tym żadnych specjalnych stresów, a wspomnienia bogate i przyjacielskie więzi silne.
-
2012 km pękło w niedzielę. W barwinku zdecydowaliśmy, że nie jedziemy do Rumunii, tylko do Chorwacji. W Letenye zdecydowaliśmy, że nie jedziemy do Chorwacji, tylko do Słowenii. W mariborze zdecydowaliśmy, że może nie Ljubljana, tylko Austria. No i zrobiliśmy Alpy. Co prawda na 4 dni w 4 padał deszcz, była mgła, a temperatura w Alpach chyba nie przekroczyła 10 st C (w górę!), ale jak zwykle w naszym hermetycznym towarzystwie było extra. Troche pietra w niedzielę miałem na Węgrzech jak lało, bo już na slicku wracałem (16000 km na Metzelerach Marathon!). Konkluzja - jakość lokalnych piw się nie pogorszyła, w Słowenii nadal jest dobra pljeskavica, Elvis wciąż nie żyje. Ps. Po 2 godzinach w ulewie na Wegrzech, po minięciu chyba 20 pensjonatów zadałem sobie pytanie, czy chcemy coś udowodnić, czy tak po prostu jesteśmy pop...doleni?
-
No to kończy się wrzesień i pora na następny Balkan Ride :). Jutro start. W Rumunii w ten weekend na Transfogorskiej było 10 cm śniegu, ale śwagier leciał na Varadero, to dał radę, reszta kolesi tez na GS-ach. Trzeba chyba obrać kierunek na Chorwacje, BiH i Słowenię... Coś Rumunia i Bułgaria w tym roku pełne klęsk żywiołowych. W czerwcu trafiliśmy na te powodzie... Ale travarica gdzieś tam się mrozi :)
-
Wybiera sie ktoś na Słowację na opisywany kiedyś zlot Warriora - chyba przyszły weekend. Nie mam co robić, ekipa na kolejny wypad do Rumunii trochę kwęka i chyba przełożymy na za 2 tygodnie...
-
Wnuczki jeszcze nie mam, ale coś mi sie wydaje że długo tak nie pociągnę - starsza córa ma 22 wiosny... Co do szyby, zakładam na dłuższe wyjazdy, bez niej niestety nie obleci.
-
Zgadzam sie w zupełności, po pierwszym skradzionym Warriorze, w 2011 jeździłem Night Rodem. Prowadzenie, szczególnie w winklach, hamowanie (spowalnianie!), zużycie paliwa i 1k innych rzeczy - kupa. Lepiej się prowadzi żelazko. Puściłem szybko gada i sprowadziłem następnego Warriora, którego odbiorą mi po moim trupie. Turystycznie Warriorem zrobiłem po wsiech stranach Jewropy pare kilometrów, nigdy mnie nie zawiódł, wszędzie dojechałem - nawet ma funkcję enduro - zdarzało się w Albanii korytem suchej rzeki jechać. To jest tak jak z Mustangiem z 1969, nigdy się nie opatrzy, nigdy nie zestarzeje, nie produkują, a ludzie się za nim zabijają... jacek_69 - świat jest mały - też Jacek, też 1969, też Warrior, a w 3miescie mam siostrę rodzoną... hehe :)
-
na co zwrócić uwagę przy kupnie Warriora, ogłoszenie
J/P odpowiedział(a) na MrsMarthy temat w Cruiser/Chopper
Kupuj, bo coraz mniej wariatów na rynku Jak mogli przestać produkować coś co jest najbliższe ideału :) -
na co zwrócić uwagę przy kupnie Warriora, ogłoszenie
J/P odpowiedział(a) na MrsMarthy temat w Cruiser/Chopper
Wygląda na foto OK, warto sprawdzić czy malowanie jest oryginalne jak Midnight z tego rocznika (na zdjęciach odpowiada w 100%), czy tu nie ma miny. Jesli OK, to brać i uciekać. Przebieg OK, mało kto robi długie trasy na Wariacie, w USA w ogóle to wokół komina przeważnie na tym jeżdżą, tam zresztą licznika nikt nie tyka, a i u nas magiczna granica zaczyna się od 100 000 km. Na zdjęciach wygląda OK, wszystko wygląda na oryginał, cena nie za wysoka - ale w USA nie są drogie, a jak sprowadzający nie szaleje z marżą, to tyle jest OK. Jak już kupisz, to od razu odłącz diody podświetlenia pługu, bo cię szyderą zjedzą :) Chociaż jak widziałem na Węgrzech Goldwinga obszytego różowym futerkiem, to nic mnie nie zdziwi. -
Na moto nie ma winet. Na Słowacji nawet na autostradzie jedziesz za free, tylko na Węgrzech autostrada kosztuje - na min. 10 dni, wychodzi jakieś kilka euro, ale pilnują tego na potęgę. My i tak autostrad uinikamy. To nie kufer :) To torba ze stelażem wewnętrznym. Nic lepszego i wygodniejszego do tej pory nie miałem. Produkt Connection Bags, SW Motech, typ Speedpack, mój modej jest out of stock, nowy model jest minimalnie inny, troche mniejszy
-
Ależ proszę uprzejmie: https://plus.google.com/u/0/photos/101350235938896826867/albums/6033404012203550305 :)
-
Worriot, cały jesteś, najważniejsze, moto też po kuracji będzie jeździć. Ja wróciłem po 11 dniach znowu na Bałkanach, tam nie ma zmiłujsię, jazda na całego, najgorzej Bułgarzy drogimi puszkami :) Ludzieee, piwo na plaży w Primorsku 4 zeta!!!! A na plaży w Kavali 4 euro. 4360 km. Bywało lepiej. Towarzystwo to samo od 8 lat - festiwal szydery. Same stare pierdziele, którym się wydaje że mają po 20 lat i będą żyć wiecznie (choć pazerne na życie z adrenaliną jak cholera). 6 bajków, ale w końcu do Stambułu nie dotarliśmy (rozruchy w rocznicę rozruchów z ubiegłego roku), ale traska i tak fajna po górach, winklach itp - Słowacja - Węgry - Rumunia - Bułgaria - Grecja - Bułgaria - Rumunia - Węgry - Słowacja, z czego większość to grasowanie po górach we wschodniej Grecji, Bułgarii i Karpatach rumuńskich, delta Dunaju i z ciekawości katastrofa powodziowa w Warnie i w Konstancy. Zabrakło mi wachy niedaleko Ciuc, przed przełęczą, każda stacja miała "defect", dobrze, że Emel napoił mojego Wariata 3 litrami i dojechałem, bo było +9 C i trochę mokrawo :) Szkoda, że się skończyło, trzeba znowu czekać ze 3 miesiace na solidny wyjazd :)
-
Luuuudzie, żabami jedzie na tym forum, inwencji żadnej. Cos nowego w wielkim świecie? Krowa się sołtyskowi ocieliła? Żarówkie ktoś wymienił? Podzielcie sie wrażeniami. Ja w środę jadę zrobić około 5 tysia na południe. Odezwę sie po powrocie.
-
Definitywnie jak żabami nie walnie to pojadę. To niby koniec września. Ale towarzystwo się szykuje.
-
Z tą ekipą w ciemno :) Tu masz linka do mapy z lokalizacja tej knajpy, byliśmy tam kilka razy i jest OK, nie Hilton, ale miło i niedrogo, a jedzenie bardzo dobre, szczególnie zupa w chlebie i pieczyste z grilla. Do tego niezły nocleg, motocykle można postawić na wewnętrznym zamykanym podwórku, nic nie ginie. Piwa, wina i wódeczki dostatek w barze, barman zostaje do ostatniego klienta. Fajna miejscówka do porannego startu na Transfogorską 7C, ewentualnie meta po powrocie z drugiej strony. http://goo.gl/maps/iQG7x A z tego co z chłopakami ze Słowacji popisałem, może być ciekawie, szczególnie w dyskusji czyj był Janosik :biggrin: bęęędzie się działo, jak jeszcze Węgrzy dopiszą :biggrin: :biggrin: :biggrin:
-
No ekipa się zbiera, praca i biznesy poustawiane, 18 start, powrót 29. czasu starczy, żeby jeszcze pod palmami kotwicę rzucić na dzień lub dwa. Od 8 lat ta sama zgraja, +/- 2 sztuki, nawet kłócić się nie umiemy, no bo głupio jest dać po ryju kumplowi, którego się zna od prawie 30 lat :) Ale oczywiście prostackie kawały jak w podstawówce wszystkim w głowach, typu zdechła mysz w kieszeni albo podpalone zapałki między palcami stóp towarzysza, który padł w boju pod stół - normalnie jak w kreskówkach, dobrze że w powietrze się nie wysadzamy, no ale ta poprawność polityczna...:) I jak zwykle brakuje tygodnia żeby pojechać do Casablanki... Ale podobno mocno przereklamowana. To jest plan. Gdzie wylądujemy, to zależy od różnych czynników - np. rozwolnienie Pavulona w Sofii spowodowało obranie kierunku na Meteory zamiast planowanej riviery Bułgarskiej i malowniczych gór po drodze... Tak że nie zdziwię się, jeżeli komuś spodoba sie np Sycylia będąc w Salonikach. Entuzjazm pozostałych gwarantowany na zasadzie kto wymyśli coś głupszego. Od granicy na Łysej Polanie to jakieś 25 km. Wypada się zmobilizować, ja pojadę jak dożyję. Ze Słowakami sobie na rswarrior.com pogadałem, ciekawie może być, bo juz mają sporo korespondencji od chłopaków z Czech i Węgier, wypada się pokazać. Nawet Niemcy i Holendrzy się zapowiadają, jak tylko żabami nie walnie, to może być niezły tłum. Z Rzeszowa mamy raptem 240 km, z Krakowa 125, z Wrocka może z 280. Jak wypali, to może za rok coś jak European Warrior będzie, Kalifornia to nie jest ale fajnie może być. Tak więc panowie, szykuje się tłum wariatów
-
Byłem ze 3 razy na wariacie, za 2 tygodnie znowu ruszamy na jakieś 11 albo 12 dni, pewnie tym razem zrobimy Stambuł od 2 strony, polecimy dookoła Morza Marmara i od Azji przez Stambuł na Bułgarię. A propos Transfogorskiej, pierwszy raz bylem jak asfalt zwijali od południowej strony, normalnie enduro. Teraz od paru lat położony jest nowy i trasa jak marzenie. Warto, bo widoki nieziemskie, jedyny minus, to cholerne muszki tak między 1000 a 1800 mnpm upierdliwe jak mało co. Os strony Sebes, za odbiciem z głownej po 15 km jest fajna knajpa, jedzenie dobre i tanio nocleg mają, warunki ok. Tam się można przespać, zrobic Transfogorską i dolecieć pod np. serbską granicę bez problemu. Pewnie będę jak do września dożyję A to nie w Liptowskim Mikulasu Janosika za poślednie ziobro na haku powiesili? To dożarte ludzie są, czas się bać
-
Straszne pustki i wiatr hula, jakby coś wybuchło albo zdechło. Dla rozruszania towarzystwa informuję, że chyba udało mi się rozwiązać problem nagłego odcięcia w czasie jazdy na autostradzie lub dłużej na stałych obrotach - wymieniłem czujnik położenia wału. Na razie jest OK. smaczku dodaje fakt, że u dealera Yamahy czujnik kosztuje około 330 PLN, a w USA jakieś 25$ Niech nam żyje Unia Europejska (tzn niech sobie żyje w zdrowiu i szczęściu, nawet jednopłciowym, brodatym itp a ode mnie się odp...doli)
-
Nie ma bata, bez stelaży nie obleci. Jak chcesz, to mam w garażu, możesz obejrzeć, zamawiałem kiedyś. Teraz jeżdżę z torbą z wewnętrznym stelażem to zdjąłem. Na allegro ogłasza się ten gość, który dla mnie robił, łatwo znaleźć. Jak chcesz, to rezyduję na Projektancie, daj znać na priva, to się spikniemy. A jeśli jeszcze nie kupiłeś tych z Yamahy to odpuść. Mam lepsze rozwiązanie i za te same piniendze.
-
Cisza i wiatr hula. Wszyscy zap.. na moto???
-
Kiedyś jeździłem Virago 750 i kumpla DS1100. Przy twoich gabarytach na Virago będziesz wyglądał jak na psie :ohmy: Nie bój się 1100, to nie jest jakiś mocno wyżyłowany silnik, tak naprawdę nie ma wielkiej różnicy. DS jest może nieco mniej zwrotny, ale do jazdy między autami w mieście od wszystkiego innego lepszy jest skuter. Co do tego że pierwszy, mocny, duży, ciężki, kolega mój serdeczny zaczynał od VTX1800 i dał radę. Wszystko trzeba robić po prostu z głową. Zrobiłem sporo kilometrów, ale z każdym przejechanym spada moja pewność siebie na moto. Po niedługim czasie będziesz żałował, że nie zdecydowałeś się na DS1100.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7