Skocz do zawartości

shipp

Forumowicze
  • Postów

    1987
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shipp

  1. Taaa... Zafascynowani jazdą 200 kmów na kole w ruchu ulicznym... a później płaczą, że puszkarze to puszkarze tamto i w ogóle społecznośc nie rozumie motocyklistów i jest wrogo nastawiona... Po występach takich kozaków, nie ma co się dziwic, że dla normalnego człowieka motocyklista do ostatni kretyn na 2oo. Nie należy mylic odwagi z bezmyślnością i głupotą. :(

  2. Widze, ze wszyscy opowiadają sie za warriorem. Też jestem bardziej do niego przekonany. Powiedzcie mi jeszcze jedna rzecz, jak to jest z pasem napędowym? Podobno podczas jazdy wbijają sie w niego kamienie z drogi, które ciężko jest usunąc co doprowadza do szybkiego zuzcia sie napędu, po prostu pas pęka. Jak to jest?

     

    Ps. Gnida, intruzy 1,4 całkiem niezle śmigają, tylko, że cholernie mi sie nie podobaja wizualnie (te wystawione na aukcjach) No dobrze, jeden mi sie podaba i jest to intruz mojego kuzyna. Nie samowicie i gustownie został przerobiony na draga, po prostu miodzio! Jak dlamnie idealny :buttrock:

    Kurczę...jak ja bym chciał miec takiego dylemata... :)

  3. Mała poprawka Majkel.

    Koleś zaoszczędził znacznie więcej, bo ca 10-11 tys. a nie tylko 6.

    Kupił wersję Silverado, a tam w standardzie jest oryginalna szyba, sakwy i stelaże, sissybar, krawat i ćwiekowane siedzenia. Gdyby sprowadzał do Niemiec mógłby jeszcze uzyskac 1-1,5 tys. PLN więcej.

    W sumie to prawie 40% ceny nowego motocykla. Więc chyba warto pobawić się w formalności i poczekać te 2-3 miesiące. Dla wielu forumowiczów to kilka pensji miesięcznych do przodu.

    Tym bardziej, że zamierzam zakupu dokonac w styczniu-lutym, a więc martwy sezon i nie będzie bolało czekanie :banghead:

  4. dlatego czekaj na mojego :) :icon_mrgreen:

    Widzisz, ze mną już tak jest, że sprzęty zmieniam bardzo rzadko. Po prostu nie mam ani chęci ani woli do sprzedawania i kupowania. Taka filozofia. Dlatego, kiedy kupuję auto, to kupuję z jak najwyższej półki, jak najnowsze z jak największym wypasem, żeby uniknąc konieczności zmiany przez najbliższych kilka lat. Z motocyklem to samo. Kupiłem nowego chińskiego i miałem spokój na 3 lata. Teraz zamierzam wskoczyc na Draga na tych samych zasadach. Wydac kasę raz i miec z bańki na kilka lat. W związku z tym chciałbym kupic jak najnowszego z silnikiem 1100. No, chyba że Twój powali mnie z nóg i nie wytrzymam do końca sezonu na chińczyku :notworthy:

  5. Kurcze mam już prawie tysiąc a jeszcze nie byłem na przeglądzie. Przegląd ma kosztować ok. cztery stówy. Dużo.

    Olej tę gwarancję! Sam widzisz, jaki poziom prezentują, kiedy jest coś naprawiane w ramach gwarancji! Mają w dupie! A tak oszczędzisz 4 stówy a jak Ci coś walnie, to za kasę bez gwarancji części dostaniesz od ręki a mechanika zawsze znajdziesz, który Ci naprawi. Większośc i tak sam dasz radę a mechanik potrzebny do naprawdę poważnych spraw, jakich Ci nawet na gwarancji za darmo nie zrobią. Zapłacisz za przegląd 4 stówy a w razie czego będziesz czekał miesiącami na części i się wku**iał. Ja dałem sobie spokój z gwarancją i lepiej na tym wyszedłem.

  6. Niestety koledzy i koleżanki cierpicie na tym, że sieci dilerskie i serwisowe waszych motorków zostały zbudowane na podstawie sieci dystrybutorów rowerów, kosiarek i innego typu cudów. Tam po prostu w wielu przypadkach brak wiedzy, doświadczenia i chęci do zajmowania się pojazdami, które się już sprzedało. Sprzedaż produktu pt. chiński motocykl, to nie jest charytatywna działalność, ale ma być sposobem na szybki zysk dla jego importera i dystrybutora, bo nie ważne co on sprowadza z ChRL, czy są to trampki, wrotki, żelazka, czy motocykle. Ma być tanie, szybko się sprzedać, a serwis i magazyny części - to chyba żarty. Niestety takiego czegoś, jak porządne zaplecze serwisowe nie ma wpisanego w biznes polegający na sprowadzaniu chińskich towarów. Po prostu trzeba sprzedać tego ile się da, stwarzać pozory, a jak rynek się nasyci zwinąć interes, zmienić nazwę i zacząć od nowa.

    Dlatego piszemy tutaj o wszystkich mankamentach i bolączkach tego rynku. Wiele osób czerpie z tego forum podstawowe informacje, niech więc wiedzą, jakie są zalety i jakie wady. Niestety tych wad jest więcej niż zalet, i to nie z winy chińskich producentów a wyrachowania polskich importerów i sprzedawców. To, co u nas kuleje, w krajach zachodnich ma się zupełnie dobrze i nie wywołuje takich emocji. Daleko jeszcze naszemu rynkowi do normalności. Nie dobro firmy ani klienta jest na pierwszym miejscu, a jedynie zysk za wszelką cenę. Ja liczę na to, że po początkowym zauroczeniu niską ceną, klienci zaczną kierowac się nie tylko kasą, ale też innymi kryteriami, jak serwis, dostęp do części, podejście do klienta. Celowo pominąłem jakośc, bo płacąc grosze należy spodziewac się jakości adekwatnej do ceny, chociaż nie do końca się z tym zgadzam, bo jakieś minimum gwarantowane jakości też byc powinno.

  7. Jest to mój pierwszy post na tym forum. Witam wszystkich :notworthy:

    Bardzo trudno przebrnąć przez cały ten temat ale udało się.

    Zamierzam kupić motocykl i wybór padł na:

    1.Kingway Voyager 250 lub

    2. " Challenger 200

    Co o tym sądzicie?

    Będę wdzięczny za wszystkie podpowiedzi.

     

    Pozdrawiam

     

    Gary

    Wejdź na tę stronę: http://www.klub-chinskich-motocykli.pl/ind...ntpage&Itemid=1

    na tej stronie wejdź na forum, tam znajdziesz więcej informacji w czytelniejszej formie.

  8. Tak, byc oryginalnym... fajna sprawa, ale do czasu. Właśnie mam oryginalny motocykl. Nikogo jeszcze na takim nie spotkałem, chociaż jest dużo podobnych. Jednak podobny to nie taki sam. Już mi ta oryginalnośc bokiem wychodzi, bo dostac do tego jakieś części przypomina drogę przez mękę. Idąc dalej za oryginalnością, myślałem o Triumphie Speedmasterze, bo tego też nie widac na codzień, ale jednak mając doświadczenia z "oryginalnością", pójdę za głosem rozsądku i nabędę drogą kupna zwykłego, Draga. Kupa tego na drogach, ale jakby co, to i kupa części w każdym sklepie.

    PS. Wiem, że Yuki a Triumph w zestawieniu wygląda dziwnie, więc oszczędźcie sobie komentarzy na ten temat, bo nie to jest meritum wypowiedzi. :notworthy:

  9. Zasadniczo trzeba by zauważyc, jakie kryteria ważne są w życiu danego człowieka. MIEC czy BYC. Wielu jest takich, którzy ponad wartośc BYCIA i przeżywania życia, przedkładają czynnik materialny i wolą MIEC. Szkoda mi takich ludzi, bo dla nich pojęcie czegoś takiego, jak pełnia szczęścia jest nie do osiągnięcia. Zawsze będzie coś więcej, niż właśnie się posiada i ta myśl dręczy takiego człowieka. Nawet jeśli będzie posiadał to, na czym właśnie mu zależy, na horyzoncie pojawi się nowa RZECZ, która zakłóci radośc z posiadania czegoś, co już ma. W przeciwiństwie do nich, ludzie wolący BYC, czerpią radośc z tego, co mają. Dla nich każdy krok dalej wiąże się z coraz to nowymi wrażeniami, nie zakłóconymi drzazgą, która uwiera umysł i nie daje spokoju. Cieszę się tym, co mam, a kiedy będę miał coś więcej albo lepiej, będę jeszcze bradziej zadowolony. W przeciwieństwie do mnie, inny nie cieszy się tym, co ma bo wie że inni mają lepiej i więcej, a więc ta świadomośc doskwiera i nie daje poczucia spełnienia.

    Takie to filozoficzno-egzystencjonalne dyrdymały jedynie tłumaczą tych, którzy nie potrafią zaznac spokoju z powodu rzeczy materialnych, w więc niegodnych aż tak szczególnej uwagi. Ale zauważcie, są jeszcze inne wartości w życiu, jak posiadanie kilkudziesięciu kilogramów stali zmieszanej z gumą i chromem.

    Życzę miłego dnia i dobrego samopoczucia :buttrock:

     

    Po przejrzeniu dziesiątków stron i katalogów, namierzyłem w końcu cóż za klocki hamulcowe mam w swoim motocyklu. No i znalazłem! Zamówione, za 2-4 dni będą w domu. Klocki do jednotłoczkowych zacisków. Są to klocki FERODO FDB384 albo SBS 585 albo VESRAH VD-346. Koszt od 80zł.

  10. Nasuwa mi się refleksja. Każdy kto ma nowego chińczyka (rocznego, dwuletniego, trzyletniego) ma problem z gwarancją. Myślę, że to zdarza się też w japońskich motocyklach, ale powiedzcie mi: czy nie widzicie niczego dziwnego w tym, że każdy z was pół motocyklowego życia spędza w warsztacie ? Nie ma nikogo, kto z ręką na sercu może powiedzieć: przejeździłem 2 sezony tylko dolewając benzynę, olej i stawiając się na okresowe przeglądy.

    Przecież to chore...

    Ja tak mówię! 2 sezony bezawaryjnie, ten by zresztą też, gdyby nie czekanie na uszczelki.

    A czego można oczekiwac kupując motocykl za 6-8 tys w klasie, której inne marki kosztują 3-4 razy więcej? Bezawaryjności i jakości światowej? Jeśli ktoś liczy, że za kilka tysiaków kupuje jakośc Yamahy czy Hondy, to musi byc wyjątkowo naiwny. Więc narzekanie, że coś tam się popsuło wcześniej niż w japońskim motocyklu jest delikatnie mówiąc nie na miejscu.

    Wdupiemanie klientów przez importerów w zakresie dostępu do części zamiennych żeby, było nie było, jednak bardziej awaryjne motocykle móc w miarę szybko i bezproblemowo naprawiac, to już inna bajka i ten temat mnie wnerwia. Nie że coś się spsuło, bo wiem co kupiłem i awarie mam wkalkulowane, ale brak części to już przeginka!

    Spędzałeś pół motocyklowego życia w warsztacie? To Ci się wyjątkowe padło trafiło albo sam tak potrafisz dbac, hehe :icon_mrgreen:

    Jak to z Lucą zwykliśmy pisac... chiński motocykl nie dla pierwszego lepszego ;)

  11. To i to wygląda na próbę zabójstwa.

     

    shipp nigdzie nie napisałem, że zrobiłeś źle, w tym przypadku moje poglądy są jak napisał wyżej janciowodnik, tylko z następnych postów wybija, że jak motocyklem łamać przepisy to ok, a jak tirem to już co innego. Nie życzę ci także aby w twojej chwili słabości na drodze ktoś cię namierzył i podał na policję.

    Fakt, faktem będę bronić tirowców tak samo jak będę bronić motocyklistów na innych forach.

    pzdr

    Ja nie rozróżniam, tirowiec, motocyklista czy puszkarz. Idiota pozostanie idiotą, niezależnie od tego, czym jedzie. Różne rzeczy widziałem w życiu, ale ten wczoraj autentycznie mnie przestraszył. Początkowo jadąc za nim, dziwiłem się, po co tak pędzi? Jak zleciał z górki po tych zakrętach /80 na ograniczeniu do 40/, pomyślałem, niezły dżygit! Nawet do głowy mi nie przyszło leciec na policję. Ale kiedy niemal nie zebrał rowerzysty i w końcu przeleciał przy przedszkolu, pomyślałem, że to już nie zabawa! Gośc leciał w stronę przejścia granicznego /500 metrów do przejścia/ ale tylko dla osobowych, więc wiedziałem, że pojedzie wzdłuż granicy do najbliższego miasta, po drodze 2 wioski z ostrymi winklami na brukowanych drogach, bez poboczy z domami tuż przy drodze. Lepiej, żeby nie leciał tamtędy, bo jak nie zwolni, to na 100% wyleci z drogi, zbierając po drodze przechodniów. Dobrze znam te okolice i wiedziałem, że lepiej będzie jak go ktoś zatrzyma, chocby i policja.

  12. Czyli na drodze są równi i równiejsi? Tak na pewno nie zmieni się bezpieczeństwo na drogach.

    Ubodło Cię, bo trafiło na kolegę po fachu? Uwierz mi, gdybyś widział to co ja, inaczej byś reagował. Nie ma równych i równiejszych. Gdyby tak chciec reagowac na każdy przypadek, to trzeba by zamieszkac na komisariacie albo wykupic do nich stałe łącze. :icon_mrgreen:

    Możesz mi wierzyc, nie jestem panikarzem ani moralistą, sam nie jestem święty i nie latam z byle czym na policję /w ogóle byłem tam pierwszy raz ze swojej, nie przymuszonej woli/, ale widok tego giganta lecącego prosto w gromadę dzieciaków /prosto! bo jakieś 20-30 metrów przed nimi był zakręt w lewo/ z prędkością niemal 100 km/h mógł zmrozic krew w żyłach! Dodam, że na tym zakręcie kilka aut już wyleciało z drogi. Gdyby ten nie wyrobił, strach pomyślec jakie były by skutki! Ale jedno jest pewne, gdyby nie wyrobił, usłyszelibyście wszyscy o tym we wszystkich wiadomościach!

  13. SHIPP -

    mnie tylko zastanawia skuteczność takiego donoszenia, bo tak na dobrą sprawę, to ja też mogę zaraz pojechać na komisariat i donieść na sąsiada którego nie lubię :]

    a druga sprawa, to czy Tobie się nie zdarzyło przejechać na czerwonym świetle i w mieście zawsze jeździsz 50km/h ( ja tu nikogo nie bronię :biggrin:) ale zanim zaczniemy oceniać innych zacznijmy od siebie. To dobry początek jeśli coś chcemy zmienić :biggrin:

    Aż nie chce mi się komentowac... nie widzisz różnicy w przekraczaniu prędkości np. jechac 100 na ograniczeniu do 70 a jechac 100 na ograniczeniu do 40, na dodatek przez centrum miasta i to wielką ciężarówą? W dupie mam kierowcę, który prowadził tę ciężarówkę. Gdyby nie walił tak przez środek miasta, to pewnie miałbym go gdzieś, jego sprawa jak zatrzyma się gdzieś w lesie na drzewie, ale w mieście? Obok przedszkola z dzieciakami? Na dodatek droga prowadzi z górki z zakrętem w lewo a na wprost przedszkole. Co by było, gdyby te pędzące tony nie wyrobiły na zakręcie? Wyobrażasz sobie??? Nie opowiadaj mi więc farmazonów o sąsiadach i czerwonym świetle, bo to nie ten sam kaliber!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...