Moją stałą trasą był dystans 1400 km - dokładnie tyle jest pomiędzy Chełmem i Roermond. W większości jeżdżę w orzeszku i jak widać na zdjęciach - bez szyby. Na forum DSa dragstarowi (hahaha) wyjadacze uświadamiali mnie, że tak się nie da, ale cóż... nie posłuchałem. Orzech faktycznie jest kaskiem anty-aerodynamicznym, ale to tylko kwestia wzmocnienia mięśni grzbietu 😉. Parę przelotów zrobiłem dzieląc trasę na dwa etapy i nocując u kumpla pod Poznaniem... Inspiracją do zrobienia dystansu jednym strzałem, był przejazd przez Niemcy cały czas w deszczu, bez odpowiedniej odzieży - na granicy z Polską czułem się tak "orzeźwiony", że postanowiłem kontynuować bez zatrzymywania się u kolegi. Rozpoczęło to kilkuletni cykl pokonywania tego dystansu "na raz".
W tym samym okresie co roku LouCypher otrzymywał nową zabawkę, która powodowała, że latało się nam coraz fajniej.Pierwszy w kolejce był hypercharger - co dało żwawszą jazdę powyżej 120 km/h. Potem moduł ze zmienną mapą zapłonu Dyna 3000 - co dało możliwość utrzymywania stałej prędkości około 150 km/h (wcześniej silnik ze względu na fabryczne wyprzedzenie generował bardzo duże wibracje przy tej prędkości) i dodało dynamiki w całym zakresie obrotów. Połączone siły w/w przyspieszyły padnięcie sprzęgła i nowy zakup to był kevlarowy Barnett. Twardsze sprężyny, inna praca tarcz - inna bajka - inny motocykl...
Ponieważ robiłem te swoje trasy i czasami ciężko było wstrzelić się w dobrą pogodę na całym dystansie, doposażyłem się w kombinezon. Zajmował w sakwach sporo miejsca, więc wymyśliłem, że zapakuję go w duży "wałek" mocowany na kierownicy. Zamówiłem taki w Tarborze - była to bardzo wygodna opcja, bo łatwy dostęp, a co więcej - okazało się, że zaczął pełnić rolę owiewki 🙂...