Skocz do zawartości

Jak to się stało?


Lukass102
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, tak mi się przypomniało teraz o małej glebie jesienią w niewyjaśnionych okolicznościach. Temperatury wtedy były tak koło 10-ciu stopni na plusie, liści jeszcze nie było na drogach. Jechałem normalnie, spokojnie główniejszą ulicą w mojej małej mieścinie i miałem zamiar skręcić w boczną ulicę. Prędkość niewielka, jakieś 40km/h. Zjechałem do osi jezdni i tak chwilę jechałem prosto, już miałem skręcać, a tu nagle – au ;) , szoruje bokiem po asfalcie, simson przede mną szlifuje wystającymi elementami lewej strony asfalt... przeraźliwy dźwięk zjeżdżanego metalu, jakoś mi tak smutno się zrobiło, patrzyłem ciągle jak simson jedzie na boku przede mną i wydaje te niemiłe odgłosy, a ja wciąż szlifuje dupskiem asfalt, tak kilka metrów :icon_eek: Jak już się zatrzymałem to szybko wstałem, pobiegłem podnieść simsona i zepchnąc go na chodnik. W sumie to nic takiego, straty w zasadzie zerowe, bo przeszorowany podnóżek (pod nową gumą nie widać), lusterko (i tak ten pseudo-chrom już był przeszlifowały), czubek klamki sprzęgła (po spolerowaniu ok.), końcówka kopniaka (prawie nie widać), deko kant błotnika przedniego obdrapany i śruba ośki przedniego koła, też pryszcz :wink: U mnie tylko lekkie obtarcia, ubranie nawet nie zniszczone, tylko lekko przetarte. Ale mniejsza z tym. Pytanie brzmi: Dlaczego glebnąłem? Przecież ledwo pomyślałem żeby zacząć skręcać jadąc po prostej, a już leżałem na asfalcie. Nie było żadnego momentu uślizgu któregokolwiek z kół, tak po prostu ot tak jade, jade – leże. Nic między tym, żadnej straty przyczepności, żadnego „lotu”, czy wysadzenia z siodła :smile: Ot jak mrugnął okiem i już. Codziennie w tym miejscu skręcałem, codziennie jeździłem, spokojnie przechodziłem ten skręt szybciej. Asfalt równy, nie jechałem po linii, co prawda jak bliżej się przyjrzałem, to tam było coś na nim, jakby z tirów coś skapywało dłuższy czas, taki nalot na jezdni. Przyczepności nie było 100% jak na suchym i czystym, ale bez przesady. Lepiej trzymało niż by deszcz padał czy coś. Piasku też nie było rozsypanego. Z resztą, czułbym przecież moment ślizgu, a tu nic. Czyżby jakaś magiczna siła po prostu mnie powaliła? :biggrin: Żadnych panienek wokół nie było :( A może straciłem przytomność na ten ułamek sekundy w trakcie lotu? Ale to chyba był spamiętał moment rozpoczęcia ślizgu czy coś. Macie jakieś teorie? Odpowiedź na pytanie: dlaczego?

 

ps. Ale się rozpisałem… :lalag: chciałem tak dokładnie opisać tylko :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko cokolwiek wywróżyć:eek: Kiedyś jeszcze jak mzetką śmigałem, też zaliczyłem niespodziewaną glebę, ostry zakręt, jadę jakieś 40 km/h i nagle jebudup, uślizg przedniego koła na odrobinie piasku, moto glebnęło porządnie, pękła obudowa od zegarów i aku wyleciał. Postawiłem moto, obejrzałem zniszczenia, swoje też:) Krew mi z łokcia kapała, ech w bluzie jezdziłem, ale młody byłem jeszcze :) Zaszedłem do pobliskiego zakładu stolarskiego pożyczyć jakiś śrubokręt i kombinerki, żeby akumulator założyć i zadrutować obudowę zegarów. Koleś pożyczył bardzo niechętnie, wyszedł za mną, co bym mu narzędzi nie podiwanił, ale jak zobaczył, że emzetka i że mi krew kapie z łokcia, to mu się najwyraźniej mnie żal zrobiło, bo poleciał do apteczki po wodę utlenioną, bandaże i w ogóle masakra jaki miły się zrobił :D

No ja też się rozpisałem, wspomnień czar :crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, ale wydaje mi się (skoro mówisz, że na asfalcie nic takiego nie było) to mogła być tam taka łata, smolista, czarna wiecie o co mi chodzi.

Jak się w lecie gorąco zrobi to to się topi po prostu, czasem, aż się podeszwa butów klei do tego. Jeśli to była ta łata smolna i na tym była lekka nawet gołoledź, albo kropelki wody zamarzające, to jest można powiedzieć bardziej śliskie niż lód.

Asfalt jest bardziej chropowaty, niz to badziewie, a jeśli była delikatna warstwa zamarznięta, to nie ma tej chropowatości na tym niż na asfalcie i skręt koła spowodował to co się stało, choć iby mówisz że nie czułeś poślizgu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spać nie spałem :biggrin: , hamować nie hamowałem, opony.... 20-to letnie ;) , z przodu protektora mało, ale zawsze były przewidywalne, na nich podnóżki ścierałem bez obaw. Z kolei wtedy zimno to nie było, jak pisałem, temperatura była w okolicach 10-ciu stopni, może i 15-tu nawet. Asfalt w tym miejscu jest równy, bez smolistych łatek, po pasach nie jechałem. No, ale dziwne jest to, że nie czułem żadnego uślizgu, jeszcze w zasadzie nie skręcałem nawet, nie byłem w złożeniu, nie czułem jak spadałem z siodła. Tak jakby tego nie było, albo jakbym raptownie skręcił kierę na lodzie i nie zdążył odnotować fazy spadania :) I to nie był sen :) W sumie to szczęście miałem, że nic nie jechało, mały ruch był, bo szlifowałem lewym pasem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to szczęście miałem, że nic nie jechało, mały ruch był, bo szlifowałem lewym pasem

 

 

Ja tez raz miałem dużo szczęscia, bo szlifowałem lewą stroną i nic nie jechało, na nierównej dość, oblodzonej drodze, tył mi wpadł w poślizg, a ja skotrowałem kieronicą, w drugą stronę, za chwile opona odzyskała przyczepność i mnie całkiem "zmieliło" na drugi pas, i na drugą stronę motoru."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemkneło mi to przez myśl, ale raczej nie stawiałem na to.

Jednak to była prędkość bliska 40km/h, co dopiero się dzieje z człowiekiem/motorem przy większej prędkości.

Chociaż z tego co wiem Highside powoduje, że wybija kierowce w góre a za kierowcą podąża, slzifujący motocykl, u mnie tego nie było, chyba była zbyt mała prędkość, żeby to było takie widowiskowe, jak niekiedy się to dzieje.

Tylko pamiętam jak motor zawineło, ja przy tym się nie utrzymałem na motorze, ale czułem uderzenie głową o asfalt, pojawił się dość znaczny odprysk na kasku, a przy tym szlifowałem prawym kolanem na winklu w lewo (musi dawać do myślenia) oraz prawą reką podpierałem się o asfalt, rękawica skórzana starta, ale nie przetarta, a spodnie Jeansowe i kalesony przetarte i kolano było lekko "przyszlifowane"

Nie bylo to przyjemne uczucie, podpieranie się ręką o asfalt przy prędkości 40km/h przy tym gapienie się ludzi jak na idiote.

Jednak czego się nauczyłem to tego, że w przypadku uślizgu(poślizgu) tylnego koła, juz chyba nigdy nie będą kontrował kierą w drugą stronę, gdybym, może zablokował tylne koło, lub odkręcił całkiem, może by to inaczej przebiegło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagła utrata przyczepności opony do jezdni.

Pojechało jak po maśle tak, że nawet nie zdążyłeś się połapać co się dzieje.

20 letnie oponki do wymiany na nowe.

 

Za starych czasów, gdy w maluchu miałem bieżnikowane opony, ni stąd ni z odąt przy wykściu z łuku wyprzedził mnie tył.

Zadnego pisku, było tylko ziuupp i już jadę w przeciwnym kierunku.

Edytowane przez Luca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że stare opony mogą się różnie zachowywać wiem, ale zaskoczony byłem i jestem nadal tym, jak bardzo. Aż się wierzyć nie chce. Rzeczywiście jest tak, że taka opona trzyma super powiedzmy 20 razy w tym samym winklu, a następnym razem w mgnieniu oka puszcza? Myślałem, że po tych deklarowanych 5-ciu latach traci swoje właściwości i ogólnie gorzej trzyma, świruje, ale czuć tę niepewność prowadzenia cały czas. W simsonie opon wymieniać już nie będę, bo niedługo będę go sprzedawał, ale teraz w jawie mam też przednią oponę chyba jeszcze oryginalną. Tę wymienię, nie chcę mieć ewentualnej powtórki przy większej prędkości :icon_mrgreen:

To się nazywa highside, jestem w trakcie lektury Motocyklisty doskonałego :icon_biggrin:

Po tej lekturze w pamięci wyrył mi się na stałe cytat: :icon_eek:

"Jak pierwszeństwo mam, to jadę - zwykł był mówić dumnie.

Święte słowa. Teraz mu je wypiszemy na trumnie."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Jak pierwszeństwo mam, to jadę - zwykł był mówić dumnie.

Święte słowa. Teraz mu je wypiszemy na trumnie."

 

Coś w tym jest, zawsze jadąc na motorze, nie ufaj kierowcą myśl, za nich i za wszystkich uczestników ruchu drogowego.

Brak naszej wyobraźni też może doprowadzić do wypadku, ale tych w samochodach trzeba się też pilnować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...