Skocz do zawartości

Najpotężniejsze maszyny (2000)- jako pierwsze moto


krzysztp
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Masz rację :) (zaćmienie jakoweś mnię dopadło :D )

Z tą różnicą, iż nowe WS nie mają wtrysku.

 

Silniki 1700 Warrior i 1700 Road/Wild Star to 2 zupełnie inne jednostki. Z wierzchu podobne ale w środku zupełnie co innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałem, myślałem, że to samo, może tylko inaczej zestrojone. Jakie są różnice?

 

Inny wał korbowy (lżejszy), innetłoki, rozrząd, zapłon itp. Zresztą przejdź się jednym i drugim to zobaczysz. Warrior zbiera sie o niebo lepiej od Road Stara.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Szanowni Koledzy mam pytanie

na przyszły sezon noszę się z zamiarem kupna poważnego motocykla i mam wybrane dwa modele

pierwszy to yamaha v-star 1100 silverado a drugi to road star silverado 1700

 

i teraz się zastanawiam trzy taka bestia jak 1700 pojemności to nie jest porywanie się z motyką na słońce???

Bardzo mi się podoba ten sprzęt i wolał bym od 1100:)

 

Proszę Was jako doświadczonych Motocyklistów o poradę;)

 

Pozdrawiam Piotr

Edytowane przez PIOTRUŚ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam niektóre wypowiedzi kolegów motonitów to nie wiem czy śmiać sie czy płakać .... Niby dlaczego nie można po latach przerwy wsiąść od razu na konkreta z piecem powyżej 1,5 litra???? I te "cenne" rady - ze najlepiej zacząć od virażki 535 albo draga 650.... Kurde chłopaki przecież jeśli ktoś nie ma oleju w głowie tylko siano to zabije sie na pierwszym zakręcie czy poleci virażką czy 125-konnym intruzem, a jazda na motorze to troche jak pływanie- jak sie raz nauczysz bedziesz umiał przez całe życie. Wszystko sprowadza sie do szacunku do manetki gazu, i nie przeceniania swoich umiejętności. Ja w młodości zakończyłem edukacje motocyklową jak pewnie większość z Was na ETZ250 ..... potem długo długo nic(18 lat-przerwy) i choroba wróciła i pytam sie kolegów jeżdzących w co iść , a oni mi na to kup porządnego sprzęta nie bedziesz wymieniał po pierwszym sezonie i tak zrobiłem- wybór padł na Yamahe Warrior. Co niektórzy pukali sie w czoło, że za duży, że za mocny, że sie rozpierdziele, i wiecie co - jeżdzę już trzeci sezon, nakręciłem nim koło 17 tys km, nie zaliczyłem żadnej gleby a lubię poodkręcać , polatać po winklach, i czasem na światłach wystartować z jakąś 600-ką. Jeśli podoba Ci się sprzęt, podejdziesz do ujeżdzania go z pokorą - to obycie i cała reszta przyjdzie z czasem.

Edytowane przez drex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drex ma rację.Ja zakończyłem pierwszy etap na Jawie 350.Potem 20 lat przerwy i posłuchałem kolegów o mniejszym moto.Suzuki Desperado VZ 800.Pomęczyłem się jeden sezon.Sprzedałem go i kupiłem Road Stara 1600.Jeżdżę już trzeci sezon,zrobiłem prawie 50tyś.km.Nikomu więc nie proponuję małego sprzęta na początek,szkoda kasy i frajdy z jazdy.No chyba że ktoś jeszcze nie wie w którą stronę motocyklizmu pójdzie.

2008Chorwacja 4530km 2009Chorwacja Czarnogóra 4480km 2010Czarnogóra Chorwacja 4550km 2010Czarnogóra Grecja 5100km

2012Macedonia Albania 4600km 2013Włochy Sycylia 6000km 2014Czarnogóra Albania 4490km 2015 Rumunia Bułgaria.4750km 2016Serbia Czarnogóra 4550km2017 Dagestan 8500km2018 Toskania 4500

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam niektóre wypowiedzi kolegów motonitów to nie wiem czy śmiać sie czy płakać .... Niby dlaczego nie można po latach przerwy wsiąść od razu na konkreta z piecem powyżej 1,5 litra???? I te "cenne" rady - ze najlepiej zacząć od virażki 535 albo draga 650.... Kurde chłopaki przecież jeśli ktoś nie ma oleju w głowie tylko siano to zabije sie na pierwszym zakręcie czy poleci virażką czy 125-konnym intruzem, a jazda na motorze to troche jak pływanie- jak sie raz nauczysz bedziesz umiał przez całe życie. Wszystko sprowadza sie do szacunku do manetki gazu, i nie przeceniania swoich umiejętności. Ja w młodości zakończyłem edukacje motocyklową jak pewnie większość z Was na ETZ250 ..... potem długo długo nic(18 lat-przerwy) i choroba wróciła i pytam sie kolegów jeżdzących w co iść , a oni mi na to kup porządnego sprzęta nie bedziesz wymieniał po pierwszym sezonie i tak zrobiłem- wybór padł na Yamahe Warrior. Co niektórzy pukali sie w czoło, że za duży, że za mocny, że sie rozpierdziele, i wiecie co - jeżdzę już trzeci sezon, nakręciłem nim koło 17 tys km, nie zaliczyłem żadnej gleby a lubię poodkręcać , polatać po winklach, i czasem na światłach wystartować z jakąś 600-ką. Jeśli podoba Ci się sprzęt, podejdziesz do ujeżdzania go z pokorą - to obycie i cała reszta przyjdzie z czasem.

Podpisuje sie pod ta wypowiedzia,a zapewniam ze nie parkole 60/h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

posłuchałem kolegów o mniejszym moto.Suzuki Desperado VZ 800.Pomęczyłem się jeden sezon.Sprzedałem go i kupiłem Road Stara 1600.

 

ja pierwsze moto kupiłyem Shadow 600

 

 

Chcecie powiedzieć, że te motocykle niczego Was nie nauczyły?

Fotografia ślubna, dziecięca, portretowa, akty, etc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też przyznam rację Drexowi. Po szlajaniu się zabytkiem Pannonią z 14KM, zanabyłem Valca z 1,5l z 103KM i jeżdżę już nim 3 lata bez żadnych niespodzianek czy problemach z parkingiem lub mocą. Jeśli ktoś ma poukładane w głowie i w długości nóg pojedzie wszystkim. A gdy ma się sieczkę w łepetynie trzeba jeździć na początku 50, potem 150 i tak co 100cm aż do docelowego wniebowzięcia.

 

Więc nigdy nie powiem kumplowi kupuj małe bo trzeba latami praktykować, tylko kupuj jak największe ci ci się podoba, bo po 100 kilometrach będziesz żałował. A jak się rozpierniczy to frajer, a jeśli nie z jego winy to i na Komarku można się zabić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drex ma rację.

Wszystko zależy od pokory jeźdźca... Nie jest problem gleba na niewielkim sprzęcie, jeśli kogoś fantazja poniesie.

Sam najpierw kupiłem Shadow-kę VT 600, ale to ze względu na budżet. Przejechałem na niej 40 000 km . Faktem jest, że wiele mnie "nauczyła" jeśli chodzi o różne sytuacje na drodze.

Późniejsza przesiadka na Valkyrię nie była żadnym problemem.

Ogarnięcie jej zajęło kilka godzin. Faktem jest, że jak chce się poszaleć, to Valec taką możliwość daje (jako motor na początek może to mieć fatalne w skutkach konsekwencje) , ale to wcale nie oznacza, że duży motor jest bez sensu na początek... Kwestia respectu do motoru i umiejętności na początku.

 

Po prostu od razu uczymy się jeździć na docelowym gabarytowo sprzęcie :crossy:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem innaczej. Jak widzę znajomych, którzy pokupowali większe sprzęty na pierwsze motocykle, to owszem jeżdżą na nich i nic im się nie dzieje, ale jak widzę, jak czasami nieporadnie się poruszają, czy jakie mają drobne problemy nad opanowaniem moto, to nie będę polecał nikomu raczej dużych maszyn. Nie chodzi mi tu tyle o moc, co o wagę i gabaryty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam gościa, w wieku na oko.45-50 lat który kupił sobie na pierwsze moto rozbitą Kawę VN2000 którą mu naprawiałem. Gość jest typu "born again biker" - za komuny jeździł WSK i takimi tam więc się nie liczy, a teraz takie coś kupił. Jakoś tym jeździ, no właśnie - "jakoś". Nie widziałem aby kiedykolwiek przekroczył 60km/h tym sprzętem. A motocykl wcale nie jest taki straszny. Jest niski, wygodny i poręczny, w miarę łatwy w manewrowaniu, jeździłem tym po centrum miasta testując po naprawie i jechało się jak każdym innym moto. No ale on się boi dawać ognia. :biggrin:

 

Innego razu jechałem na test Hondą VTX1800, moto duże, szeroka kiera itp. bo przerobiona. Czułem że ma power ale nie był jakiś zastraszający, po prostu czułem delikatny respekt na brukowanej ulicy, moment obrotowy spory więc łatwo może się "noga powinąć".

 

A jeszcze innego razu na serwis gość przywiózł Kawę GTR1400. Rocznik zeszłoroczny, 500km przebiegu. Gość też w wieku moich rodziców około. Przywiózł na lawecie bo aku martwe, a po odbiór przysłał kolegę. Dlaczego kolegę? Na moje pytanie odpowiedział - "Bo się boję jeździć tym po mieście". :eek: :banghead: Fakt, GTR1400 to nie Vulcan czy VTX no ale jeździć się da, nawet po centrum miasta. Wsiadłem na to na test, depnąłem się po okolicy i od razu czułem że jedzie się tak jakbym jeździł tym od kilku lat. Power był wiele łatwiejszy do kontrolowania niż wyżej wspomniany VTX. Fakt że VTX ma widlasty silnik więc moment obr. idzie od dołu no ale GTR1400 to też niechudy sprzęt z potężną mocą i momentem, silnik od ZZR1400 więc było co odkręcać manetką. :biggrin: No ale GTR w porównaniu do VTX był dziecinnie łatwy do opanowania, chociaż bardzo wysoki motocykl to jest.

 

PS. Po kiego grzyba emeryci kupują sobie GTR1400? :banghead:

Edytowane przez qurim

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...