Skocz do zawartości

foty z mojego dzwonka w Anglii...


zbyhu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Czolem!

 

Wrzucilem na swoja strone foty z wypadku. Robione komorka, wiec jakosc taka sobie.

Pierwsza fotka zrobiona moze minute po zdarzeniu. Jeszcze wycieka plyn chlodniczy z samochodu i nie zdazylem wylaczyc swiatel ;).

 

http://republika.pl/zbyhu1/Image036.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image037.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image038.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image039.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image040.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image041.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image042.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image043.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image044.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image045.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image046.jpg

http://republika.pl/zbyhu1/Image047.jpg

 

Pozdrowki!

 

PS

Jak te fotki ogladam, to sam sie dziwie, ze ten motong wrocil o wlasnych silach do Polski... Twarda sztuka!

Edytowane przez zbyhu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czolem!

 

Uderzenie bylo w zderzak, na wysokosci reflektora prawego. Tam zapewne jest zbiorniczek na plyn chlodniczy. No a potem ja spadlem przed samochod na asfalt, moto upadlo na bok, a VW sobie radosnie wjechal na moj motorek ;). Kobita wyszla z samochodu, a te dalej sobie jechalo :). Zreszta, opisywalem wszystko...

 

Pozdrawiam

 

PS

Tak, wrocilem na moto bez naprawy. Wymienilem tylko akumulator, bo sie wylal elektrolit, przykleilem tasma klejaca podnozek i klamke sprzegla i jazda!

 

PS2

Tak opisalem wczesniej przebieg wypadku:

Wracalismy z pracy z New Mills do Dukinfield jak zawsze, jak kazdego dnia. Pogoda byla dobra, asfalt suchy. Wszystkie strome podjazdy, dziurawe odcinki, krete zjazdy itd. mielismy juz za soba. Zostalo zaledwie pare kilometrow z dzielnicy Hyde do Dukinfield.

Minelismy stacje Shella po lewej i jechalismy prosto, zaraz za jakims kombikiem. Widze, ze gosc wrzuca kierunkowskaz zeby skrwecic w lewo, wiec przytulam sie do osi jezdni, zeby widziec co sie dzieje na skrzyzowaniu i jednoczesnie moc szybciej pojechac na wprost, gdy tylko tyl samochodu skrecajacego zniknie mi z pola widzenia. Skrzyzowanie z katami prostymi, ciasne, wiec gosc musial wyhamowac praktycznie do zera - a my (ja z Jackiem na plecach) za nim rowniez. Jak gosc juz skrecal, to ja chcialem poleciec na wprost, ale widze, ze z lewej wyjezdza jakas srebrna fura. Nawet sie nie przestraszylem, bo praktycznie zerowa predkosc - autobus by wyhamowal. Zwalniam i w wyobrazni juz widze, jak srebrna fura przysiada na amortyzatorach, galtownie powstrzymana hamulcami. Ale zamiast tego widze przez szybe ciemne pukle kreconych wlosow babki prowadzacej srebrnego VW Taurana. Patrzyla sie w druga strone... Samochod ostro scinajac zakret wycelowal prosto w nas, wiec wyhamowalem juz prawie calkiem, ale na cokolwiek nie bylo juz czasu. To bylo po prostu zaskoczenie, ze do zderzenia doszlo, bo gdyby tylko kobita na nas spojrzala, ja odbilbym w lewo, ona szerzej pokonala zakret i rozjechalibysmy sie w zgodzie. Wszystko co opisuje, to byly ulamki sekund, na jakikolwiek manewr, przy tak malej predkosci motocykla po prostu nie bylo zadnej szansy...

VW uderzyl nas przodem (prawa strona). Kierownice skrecilo mi maksymalnie w prawo, a sam polecialem na ryja do przodu. Zatrzymalem sie podbrzuszem na skreconej kierownicy, geba polecialem na maske. I w tej mniej wiecej konfiguracji potem polecialem na asfalt razem z motocyklem. Upadlem na prawy bok, glowa w dol.

Gdy juz lezalem, mysl przebiegla mi - juz po wszystkim, nie jest zle, jestem caly. To tez byl blysk, nie jakis dlugi proces myslowy, bo moment pozniej zdalem sobvie sprawe, ze to jeszcze nie wszystko. Samochod szarzowal dalej prosto na mnie! Jak podnioslem wzrok do gory, zobaczylem zblizajacy sie do mnie zderzak , a moje nogi juz praktycznie znikaly pod bryka. Zaczalem wycofywac sie na raka i spieprzac ile sie da. Baba cisnela gaz chyba na maks, ale fakt, ze taranowala caly czas motocykl chyba mnie i Jacka uratowal (jak sie okazalo Jacek przelecial nade mna, spadl glowa w dol na plecy na asfalt tak, ze jego glowa tez znalazla sie pod samochodem - tez spieporzal spod kol).

Potem auto sie powiesilo juz totalnie na motocyklu, silnik samochodu wszedl na wysokie obroty i zaczal "palic gume" - opona samochodu o moja przednia opone. Zmasakrowalo tez przedni blotnik. Auto sie jeszcze troche przesunelo i juz potem zawislo na dobre - kolo krecilo sie na wolnych obrotach silnika i tyle, a babka wybiegla z samochodu z krzykiem "It's my fault, it's my fault". Niezle histeryzowala . Sam jej kazalem wylaczyc silnik samochodu i dopiero wtedy zauwazylem, ze Sevenka tez jeszcze pracuje - wiec ja zgasilem. Zaraz podszedl do mnie gosc i mowi, ze moze byc swiadkiem, inny podaje mi numer telefonu, a ja chwytam za swoj i robie fotki biednej Sevenki, ktora wygladala jak wbita pod samochod... Do dzis jednak nie wiem, na czym sie ten samochod powiesil, bo po wyciagnieciu motocykla spod auta (znaczy auto musialo z mota zjechac), lagi wygladaly na proste, oba gmole tez proste, tarcze hamulcowe nie klinowaly sie w zaciskach i generalnie nie widzialem sladu, ktory wskazywalby na miejsce podparcia samochodu...

No a potem to juz karetka, Policja, dmuchanie, papierki, laweta i radiowozem do domu... Heh nawet nie sprawdzili czy mam prawo jazdy na motor :).

Edytowane przez zbyhu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie za ciekawie to nie wygladało ale najważniejsze, że wam się nic nie stało. Myślę, że uszkodzenia motocykla zostaną naprawione z ubezpieczenia tej biednej kobiety. Widocznie ktos na górze nad toba czuwa i niech tak czuwa dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie za ciekawie to nie wygladało ale najważniejsze, że wam się nic nie stało. Myślę, że uszkodzenia motocykla zostaną naprawione z ubezpieczenia tej biednej kobiety. Widocznie ktos na górze nad toba czuwa i niech tak czuwa dalej.

 

 

 

Haj.

Ostatnio pamietam jak ją podziwiałem na Rybolu.

...Ten patent smarowania łańcucha....

A teraz leży sobie pod VW ;)

 

Na foto- wyglada na powazny wpadek.

 

Mam nadzieje ze jeszcze wróci do świetnosci...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czolem!

 

Kase juz dostalem z odszkodowania. Marne grosze w porownaniu z tym, co za motocykl dalem (jakies 65%), ale jakas kasa jest. W Anglii jak zobaczyli uszkodzenia i sprawdzili cene rynkowa motocykla, orzekli, ze naprawa jest nieoplacalna (bylaby drozsza od wartosci motocykla). Bo u nich faktycznie jak naprawiaja to na cacy - wszystkie zarysowane elementy do wymiany na nowe. Bez klepania, prostowania itd. A w Anglii robocizna jest droga jak sukinsyn. Zdajsie sama wymiana oleju to 50 funtow (300zl). Innego werdyktu sie nawet w tych okolicznosciach nie spodziewalem, jak szkoda calkowita... Ale Sevenka pokazala klase Angolom! Wrocila o wlasnych silach do Polski ;).

 

Pozdrawiam

Edytowane przez zbyhu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...