Skocz do zawartości

Najwiekszy obciach jaki miałes na moto


Fidel5
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jeszcze jak miałem CHARTA jechałem do szkoły wąską dróżką i szla jakas laska pod parasolem (troszke padało) obróciłem sie aby zobaczyc kto to idzie a tu nagle łup. Zakręt i droga poprzeczna. Nawet nie hamowałem. przednie kolo staneło a mnie przez kiere przerzuciło. Troche rometa pokrzywiłem ale mi sie nic nie stało. Obciach przed laską bo mnie znła

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam działke pod Poznaniem na takiej wiosce, jak mialem 13 lat jezdzilem jeszcze na motorynce i pojechalem sie przejechac, na wiosce szla grupka moich rowiesnikow, minołem ich i nie wiem jak to zrobilem ale tuz za nimi sie wywalilem... pamietam ze przez chyba 3 tygodnie nie pokazywalem sie tam heheheh ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi niedawno, jak całym teamem enduro sobie jeździliśmy zatrzymaliśmy się na odpuście ( no przejeżdżaliśmy przez niego to się już zatrzymaliśmy ). Wszystko cacy kupili wszyscy obważany, podchodzimy do moto wszyscy odpalają i jadą a ja stoje i nie moge swojej dttki zapalić kopie ją kopie, zaraz z nią biegam z pychu chce odpalić ( full ludzi to oglądało ) jeszcze podczas tego mało co nie poleciałem jak biegałem ślisko było... i co się w dodatku okazało...? przełącznik na kierownicy był na engine stop ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raz chciałem DTką szybko spod świateł ruszyć ale wyrwało mi ją na koło, zamknąłem gaz, spadłem lekko bokiem przez chwilę slalom no i w końcu ruszyłem ale głupio to wyglądało...

Drugi przypadek, głogowskie zawody, już było dużo ludzi, znajomych, najpierw trening, wjechałem na tor, przejechałem całe pół okrążenia i łożysko na korbie się zatarło. Chyba z 10min pchałem moto, w końcu mi jakiś dzieciak pomógł.

Albo znajomy na zawodach we Wschowie, wyszedł pierwszy ze startu i na pierwszym zakręcie moto mu padlo. Nie odkręcił kranika ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dopiero 13 lat to za bardzo nie mam co opowiadac no ale to bylo z 3 lata temu ucze sie na simsonie jezdzic no ale muj kochany tatus jak mnie uczy nawet w aucie to nie siedzi przy mnie tylko stoi na zewnacz no ruszam simsonem ale zapomnialem zlozyc kopki i rozpedzilem sie na trwie doswiadczenie zadne ale pedze no ale trza skrecac ja sie wydygalem i nacislem na przedni hamulec przy skrecaniu moto sie posliznol i gleba i mi sie jeszcze w noge wbila stopka w noge przez miesiac krwiak i bol.moze to nie to forum ale z autem napisze wsiadam tato mowi powoli 1 i puszczaj sprzeglo i lekko gaz no ale to bylo na podworku i brama byla zamknieta no ja nie puscilem tego wolno i rura tato biegnie za mna a drzwi byly od auta byly otwarte tato mowi hamuj ja nacisnelem z calych sil w hamulec a tato no nie wychamowal i j*b w te drzwi jak ja sie lachalem ale do bramy juz bylo bardzo blisko.no troche sie rospisałem

PoZdRo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waldi ale to był numer!!!! Jak go sobie teraz przypomniałam, to normalnie się uśmiałam! ;) Ale powiem Ci, że było stylowo! :icon_twisted:

 

Mój największy obciach jak do tej pory, to chyba gleba parkingowa na stacji benzynowej, gdzie rozleciała mi się szyba. Co najlepsze-okazało się, że stacja jest nieczynna. Nie dość, że wachy zero, to do tego jeszcze same szkody! I te w motku i te moralne.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waldi ale to był numer!!!! Jak go sobie teraz przypomniałam, to normalnie się uśmiałam! ;) Ale powiem Ci, że było stylowo! :icon_twisted:

 

Adu, powiedz, ze walczylem jak Lew zeby wyjsc z poslizgu ale halny za mocno zawial i przestawilo mnie z motocyklem 5 m dalej.

 

 

p.s Twoje opowiadanie mnie powalilo buaahaha :icon_arrow::D

p.s2 Co masz na mysli stylowo ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez miałem kilka przygód:

 

1. CZ 350....miałem na tyle oponke 3.50x18 ale już dość ostro zjechaną....jednym slowem lysa była :D...a że mialem oponki jeszcze z poprzedniego motorka postanowiłem ze je zaloże bo były bardzo ładne...jedyny problem to taki ze były 3.25x18....w sumie nie wiele róznicy...namachalem sie przy tym zdrowo (po tym razie stwierdziłem że nigdy więcej nie wymieniam opon sam ;D) no ale jak zmieniłem oponke to trza sie bylo przejechać ;) pogoda ładna więc wyprowadziłem maszynę, założyłem kask, kopnołem kilka razy, właczyłem zapłon, odpaliłem i pojechałem.... Super sie jechało (jechałem jakieś 30km/h bo taka droga byla akurat) pojechałem przez pole na droge gruntową na której zawsze jeździłem...odkręciłem manete 1...2....3....jakieś 70km/h na budziku i dojeżdzam do zkrętu, więc chce troche przychamować i składam się ..... no cuż przychamowałem do jakichś 50km/h ale w zakręt już sie nie dałem rady zlozyć...przypiepszyłem zdrowo w siatke.....ojj bolało .... widziałem tylko tą siatke potem bylo niebo, siatka, ziemia, niebo, satka i już na stale niebo.....na szczęscie nikt tego nie widział...skutkiem dla moto były pokrzywione lagi , poodkecane półki i podgięta kierownica od lewej strony...ja mialem pobijana lewa noge i bark...oponke zmieniłem na łysą poprzednią.....O niebo lepiej się odrazu jeździło!

 

2. CZ 175 "Sport" całe 15KM z jednego cylindra :icon_twisted:....zawsze ślizgalo mi sie sprzęgło....tym razem wybieralem sie z moją uwczesną dziewczyna do kumpla na działkę ok 40km szutrem ....zapakowaliśmy się, moto wyprowadzone na szuter (zreszta ten sam co powyżej pisałem) zakładamy kaski, ja wsiadam, kopie moto odpala za pierwszym razem...jak zawsze zresztą...ona wsiada również, łapie sie mnie....no to ja wiadomo wciskam jedynkę (do góry była ) dodaje lekko gazu i puszczam sprzęgło....do tej pory własciwie nie wiem dlaczego ale moto wyrwało sie na gumę oczywiscie przy tym moja prawa reka odkręciła bardziej manetkę więc wyrwala jeszcze bardziej....moja dziewczyna lezy, ja lece za motoroem a on dwa razy podskoczyl na tylnym kole po czym opadło przednie koło zatoczył się i przewrócił na prawą strone ..... podchodze do niego staje nad nim (moto nadal pracuje) i od niechcenia rzucam "CICHO!!" a motorek posłusznie zgasł :icon_arrow:.....chwile później gdy podniosłem motorek zapaliłem i zapakowalismy sie ponownie, odwaliłem dokładnie ten sam numer tylko tym razem motor zgasł odrazu....nigdy więcej ze mną nie chciała jeździć ;D

 

3. CZ 175 ta sama, z kolegą szpanowalismy przed dziewczynami na drodze koło bloku...jedna straaaasznie chciała sie przejechać...więc kumpel wsiadł (jego kolej była) wzioł ja na plecy i się przejechali....wrócili po kilku minutach....dziewczyna uśmiechnięta od ucha do ucha...zsiadaja z moto i ona do mnie mowi że teraz ze mną sie chce przejechać :icon_arrow:...na co ja mowie ze to może byc niebezpieczne.... zwazywszy na wydażenia powyżej....no ale nalegała więc wsiedlismy złapała się mnie i pojechaliśmy...no cuz jechałem normalnie jak zwykle jeżdze....po poworcie stwierdziła że ze mna juz nie jeżdzi a woli z kumplem :icon_arrow:......

 

4. kupiłem moto CZ 175 bo bardzo chcialem jeżdzić....pierwsza wyprawą miała byc wycieczka do kumpla na działkę jakieś 40km...(bez prawka i dokumentów więc wiadomo..szuter i las ;D) pierwszy raz dojechałem do konca mojej ulicy (jest długa na jakieś 150 numerów :D ) i padło mi sprzegło......drugim razem dojechalem jakieś 50m dalej niz wczesniej iiii padlo mi sprzęgło :P.....za trzecim razem pojechałem o całe 200m dalej niż wczesniej i urwała mi sie linka gazu.....za czwartym razem pojecałem ponad połowe drogi iiii zabrakło mi paliwa....na oparach prawie wróciłem, dojechalem do skraju osiedla i ostatnie 1,5km pchałem.....za piatym razem dojechałem ale na miejscu i tak rozbieralem sprzegło, wymieniałem olej w skrzyni, wymieniałem rózwnież linke gazu... w Poddębicach jest duużo taniej niż w Łodzi...

 

5. Gdy już dotarłem do kumpla i miałem wszystko zrobione pojechaliśmy sobie pojeżdzić po lesie...było pod wieczór nieco wilgotno ale przyjemnie, droga piaszczysta....w moto nie było przedniego błotnika i przez nastepny tydzien wydłubywalismy piasek z oczu i nie pomagało żadne mycie :banghead:

 

dobra narazie starczy ... pewnie z DT będe mial jeszcze wieele przygód :clap: (znając siebie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość komandosek

Ja wywaliłem się na podjeździe do własnego domu. Zawracając na podjeździe zgasł mi jeden gar. jako ,że byłem dośc mocno pochylony ,to mocniej pociagnałem manetkę gazu. Jak się okazało, nie było to mądre posunięcie. Chwile później gar załapał, motor momentalnie stanął dęba i wjechał wraz ze mną do rowu.

Na szczęście nic mi się nie stało, a także nie uszkodziłem jawy.

Jedyną konsekwencją była nadszarpnięta duma i bolący tyłek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy kupiłem Kawe chciałem się trochę "przelansować" po osiedlu. Wyjeżdżam na główną drogę pod górkę i co.....? Zgasł mi. Byłem troche przechylony, a w momencie gdy mi zgasł przechylił się jeszcze bardziej. Nie mogłem go utrzymać, czułem jak przednie koło cofa mi się do tyłu. Pierwsza reakcja - przedni hebel - i pomogło. Podnosiłem już go obserwując co się dzieje wokół mnie. ALE SIE WSZYSCY PATRZYLI, nikt nie pomógł, tylko z taką "pogardą i szyderstwem patrzyli". Spaliłem buraka i pojechałem....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Adu, powiedz, ze walczylem jak Lew zeby wyjsc z poslizgu ale halny za mocno zawial i przestawilo mnie z motocyklem 5 m dalej.

 

 

p.s Twoje opowiadanie mnie powalilo buaahaha :banghead: :D

p.s2 Co masz na mysli stylowo ?

 

Powiem Waldi więcej! Wyglądałeś jak mistrz moto-crossu!!! :icon_arrow: ;) :icon_arrow:

,,stylowo", że oryginalnie! W końcu Waldi jesteś jedyny w swoim rodzaju! :icon_arrow: Nikt Ci nie dorówna! :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyna sytuacja jaka była doscy obciachowa..... Byłem w pracy ...... Obok stoją kumple i ja mowie jade do domu na sniadanie (~2km).... Odpalam Kawe od 2 kopka.... Chodzi chwile .... Składam stopke .... Ruszam....Zgasł :icon_twisted: ....Odpalam .......Ruszam .....Zgasł..... i tak jeszcze 5 razy :icon_arrow: ..... Oni sie już ze mnie smieją..... a ja sie kapnąłem ze czujnik stopki sie zaciął ...... Pozniej pojechałem i juz bylo ok...

 

Ale za to wczoraj jade ja na KMX a kolega na DT.... Jedziemy wieczorem przez pole ja sie zatrzymałem bo mi telefon dzwonił on przejechał obok zatrzymuje się przedemną wystawia noge a tu zonk nie ma ziemi ;) stanął na srodku polnej drogi na takiej wyżynie.... Moto na bok a on zeskoczył na trawe , fajnie to wyglądało :icon_arrow:

www.jem-zdrowo.com.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...