Skocz do zawartości

kot samobójca...


awful
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

jechałem sobie dziś dolnym sopotem,stałem na wysokosci skrzyzowania(przed molem) na światłach, zielone ruszyłem(dość ostro jak na zimę :) (ok 6k obrotów)... i 30m za przejsciem widze kątem oka kota próbującego przebiec drogę...(z lewej)

 

kot był wieelki i czarny... chciał mi przebiec drogę,ale moje tylne koło mu nie pozwoliło...kota odbiło z powrotem na lewy pas...

 

widziałem katem oka jak biegł- wpadł pod tylne koło,więc czasu na reakcje nie było mimo tych nieludzkich 50km/h... jedyne co zdązyłem zrobic to wyprostowac moto.

 

zawróciłem ,postawiłem suzi obok kota na srodku ulicy,zeby nikt go nie dobił, nie wyglądał ,więc zepchałem moto na chodnik, znalazł się jakis starszy pan ,który popilnował kota a ja poszedłem po jakąś siatkę,zeby go zawieźć do jakiejś lecznicy. siatkę dostałem od taksówkarza, który wręczył mi ją ze zrozumieniem raczej niz ze złością(a jakiś drech z przejezdzającego samochodu wydarł się- "rozjechał kota!!")...

 

delikatnie wpakowałem go(kota, nie drecha, chociaz moze było trzeba) do reklamówki(ledwo się mieścił- wieeelki czarny kot...),zabrałem na pobocze- ale w tym momencie juz było niemal po kocie- agonia... więc go zostawiłem,bo nie bardzo wiedziałem co mam dalej z nim zrobic- do śmietnika przeciez nie wyrzucę a do domu nie zabiorę...w kazdym razie nic nie wymyśliłem...

 

kurde- mam kota w domu i ten tez jak głupi czasem wybiega spod stołu prosto pod nogi- pare razy się odbił ... moze one robią to specjalnie? próbują zdążyć... dziwne.

 

ech widziałem jak kot w ostatniej chwili przyspieszył- gdyby tego nie zrobił- przejechałbym przed nim... i tak mam potworne wyrzuty sumienia-moze gdybym jechał 20...

 

kurde początek sezonu,wyjechałem drugi raz, w sumie nawinięte 60km i kot... ech... dół...

 

mam nadzieję,ze to nie jego ostatnie zycie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

delikatnie wpakowałem go(kota, nie drecha, chociaz moze było trzeba) do reklamówki(ledwo się mieścił- wieeelki czarny kot...),zabrałem na pobocze- ale w tym momencie juz było niemal po kocie- agonia... więc go zostawiłem,bo nie bardzo wiedziałem co mam dalej z nim zrobic- do śmietnika przeciez nie wyrzucę a do domu nie zabiorę...w kazdym razie nic nie wymyśliłem...

 

hahahaha :lol: :lol: no a jakby nie był w agoni to co byś z nim zrobił? Pojechał byś z kotem w reklamówce, na motorze do weterynarza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hahahaha :lol: :lol: no a jakby nie był w agoni to co byś z nim zrobił? Pojechał byś z kotem w reklamówce, na motorze do weterynarza?

 

do plecaka i do lecznicy... namiary dostałem od taksówkarzy. do samego plecaka bym nie wsadził,bo potem musiałbym plecak wyrzucić...

 

a gdyby nie był w agonii - to chocby i w reklamówce...

 

śmiej się śmiej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

awful...to Ty znowu smigasz na moto? snieg juz stopnial czy co ? :)

a kot...ze 3 razy trafily mi pod kola - puszki - raz rozwalil mi chlodnice a dwa razy zwialy... glupie uczucie...ale za 2 dni zapomnisz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kotami to już tak jest ;)

Po prostu w naturze nie mają wroga, który jest od nich szybszy.

I dlatego większość kotów przebiegająchch przez drogę gdy spostrzeże zbliżający się pojazd po prostu "dodaje gazu". Bezgranicznie ufając w swoje możliwości.

Ale niestety najczęściej koniec jest taki jak opisałeś.

 

:) :P :P A więc ku przestrodze mniej doświadczonych kierowców : 99% kotów przebiegających przez drogę gdy spostrzeże pojazd : nie zawraca lecz najczęściej "dodaje gazu"

 

Z tego prosty wniosek : kot zawsze ma pierwszeństwo bo ma 0% szansy na przeżycie.

O ile to możliwe zawsze przepuszczam kota :P

Niech sobie bestia pożyje :P :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego prosty wniosek : kot zawsze ma pierwszeństwo bo ma 0% szansy na przeżycie.

O ile to możliwe zawsze przepuszczam kota :)

Niech sobie bestia pożyje :P :P

 

Ja również staram się tak robic, choć nie zawsze uda się tego uniknąć :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym sezonie też miałem przygode z kotem, tylko tyle że jechałem 90km/h a kot już się nie podniósł :) Trochę dziwnie się czułem, ale on poprostu "zatańczył" na poboczu i wbiegł mi pod koło... Nic nie mogłem zrobić.

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem przygode z psem na polu. Bylo juz ciemno, wiec jechalem spokojnie, w granicy 40km/h. Jade, jade i nagle [beeep]... pies mi sie w[beeep]il pod przednie kolo. Us;yszalem tylko skowyt i jak zaczal [beeep]c..:) Na nastepny dzien kumpel mi powiedzial ze jego pies cala noc szczekal i ze ma lape i ogon spuchniety...

DO tej pory mam na kostce 5cm szrame, raz jeden w zyciu bez stroju jechalem ...pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kotami jóż taka kaplica.

Jak pierwszy raz walnąłem w kota to było przy 140 mercem to mi zdeżak urwało ledwo co utrzymałem. Tak więc dzieki wrodzonej inteligencji pomyslałem że będę zwalniał jak kota zobaczę i co jóż 4 mam na koncie 3 motorem 1 samochodem, 3 padły:)

Jednego chciałem uniknąć to nawet do 20km/h zwolniłem (bo to w centrum miasta było i obciach jak by rozjechać) więc kot jakby zreflektował i zatrzymał się a jak byłem blisko to ruszył i pod tylnie koło mi wpadł!!?? To nawet wiewiurki uciekaja w ostatniej chwili i zawsze zdążają!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...