brugi Opublikowano 4 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 4 Października 2005 No u mnie tez było by gdzie pośmigać:Lotnisko, lasy,wertepy, masakryczne bloto (jak przyjda roztopy:] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tjw Opublikowano 4 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 4 Października 2005 wracając do tematu:czy ja jestem wyjątkowo tępy, czy mamy do czynienia ze zbiorową "pomrocznością"? podejrzewam, że jest (pewnie, nie jeden...) autochton, który za parę złociszów przewiezie spragnionego wrażeń jeźdzca wraz z rumiakiem, za pomocą staroćwieckiej i - zapewno - nieco już wysłużonej łódki.... a na brzeg można podjechać... kołami! Bieszczady to naprawdę nie Australia! porawcie mnie, proszę, jeśli błądzę w swoim zadufanym rozumowaniu... ENDURO - skoro mieszkasz opodal, na pewno się orientujesz. Ustosunkuj się, z łaski swojej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
brugi Opublikowano 4 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 4 Października 2005 Tjw ma w sumie racje;dMoze poprostu wszuka FRAJERA!!!!! :( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adam87 Opublikowano 4 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 4 Października 2005 ale tu też chodzi o to że właśnie lecisz tam samolotem z motocyklami i to jest też jakaś przygoda :( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Enduroboj. Opublikowano 4 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 4 Października 2005 u nas po prostu kukamy na mape wojskowa i wybieramy cel, a trase wybieramy po drodze, Kurde, dobry sposób macie :!:Gdzie można dostać taką mape, bo w sumie taka wyprawa w nieznane to fajna sprawa, a jeżeli kogoś nie stać na przelot samolotem w Bieszczady to trzeba sobie jakoś radzić :!: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tjw Opublikowano 4 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 4 Października 2005 ale tu też chodzi o to że właśnie lecisz tam samolotem z motocyklami masz moto co pięknie lata bez pomocy samolata... :( :D :P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adam87 Opublikowano 4 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 4 Października 2005 masz moto co pięknie lata bez pomocy samolata... ale do bieszczad nie dolece :( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wazzabii Opublikowano 5 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 5 Października 2005 Kurde' date=' dobry sposób macie Gdzie można dostać taką mape, bo w sumie taka wyprawa w nieznane to fajna sprawa, a jeżeli kogoś nie stać na przelot samolotem w Bieszczady to trzeba sobie jakoś radzić[/quote'] no ja mape skolowalem od wujka, mapa wojskowa odtajniona, byla sporzadzona zaledwie 40 lat temu :roll: raz wlasnie kukalismy na nia i stwierdzilismy ze tam musi byc most... no i fakt byl tylko sie rozkladal juz, jak przylozylismy z buta to sie okazalo ze kladka jest cala spruchniala, no to ladnie porzucalismy drewna na przeg rzeki zeby bylo latwiej wyjechac bo bagno masakryczne po drugiej stronie no i sie przeprawialismy,ja prawie przejechalem, Yosarian lezal w wodzie a Przemas prawie przejechal, niezapomniane wrazenia :), sniadanie w jakies wiosce zjedlismy, cali spoceni i brudni po przeprawie podbilismy do sklepu, kupilismy bulki i jogurty usiedlismy na lawcei konsumowalismy :)lacznie zrobilismy rundke 100km dookola naszego miasta, milo wspominam :P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aLLy Opublikowano 5 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 5 Października 2005 no ja mape skolowalem od wujka, mapa wojskowa odtajniona, byla sporzadzona zaledwie 40 lat temu Rolling Eyes raz wlasnie kukalismy na nia i stwierdzilismy ze tam musi byc most... no i fakt byl tylko sie rozkladal juz, jak przylozylismy z buta to sie okazalo ze kladka jest cala spruchniala, no to ladnie porzucalismy drewna na przeg rzeki zeby bylo latwiej wyjechac bo bagno masakryczne po drugiej stronie no i sie przeprawialismy,ja prawie przejechalem, Yosarian lezal w wodzie a Przemas prawie przejechal, niezapomniane wrazenia Very Happy, sniadanie w jakies wiosce zjedlismy, cali spoceni i brudni po przeprawie podbilismy do sklepu, kupilismy bulki i jogurty usiedlismy na lawcei konsumowalismy Very Happylacznie zrobilismy rundke 100km dookola naszego miasta, milo wspominam Very Happyojj jak ja bym tak chcial , ale nie mam z kim ;(( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Dominik Szymański Opublikowano 5 Października 2005 Administrator Udostępnij Opublikowano 5 Października 2005 czy ja jestem wyjątkowo tępy' date=' czy mamy do czynienia ze zbiorową "pomrocznością"? podejrzewam, że jest (pewnie, nie jeden...) autochton, który za parę złociszów przewiezie spragnionego wrażeń jeźdzca wraz z rumiakiem, za pomocą staroćwieckiej i - zapewno - nieco już wysłużonej łódki.... a na brzeg można podjechać... kołami! Bieszczady to naprawdę nie Australia! porawcie mnie, proszę, jeśli błądzę w swoim zadufanym rozumowaniu... [/quote'] Błądzisz bo czytasz po łebkach. Albo nie wiesz, co to enduro...Chodzi o przygodę - wsiadasz z motcyklem do samolotu desantowego, lecisz godzinę nie wiadomo gdzie, modlisz się o dobre lądowanie, wysaidasz nie wiesz gdzie, w miejscu z którego jest jedna jedyna droga wyjazdowa ponoć do odnalezenia, ale w cholerę ciężko. A na miejscu masz podjazdy, kamienie czyli wszystko co w enduro najlepsze. Do tego grupę 5-6 najlepszych przyjaciół, nocleg z minimalnymi wygodami i zimną wódkę do rana. pzdr [ Dopisane: 06-10-2005, 00:04 ]PS - równie dobrze możesz powiedzieć, że ze mnie idiota, skoro tłukłem się ostatnio 1100 km by pojeździć na wsysokości 2000 metrów po rumuńskich górach, skoro mogłem pobawić się w kałuży koło domu. Naprawdę trzeba szukać w enduro takich spraw, które zostaną w pamięci do końca życia, a nie tylko odkreślać kolejne dni z kalendarza...pzdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
brugi Opublikowano 6 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 6 Października 2005 Wazzabii fajna przygoda, takie sa najlesze i nie zapomniane ale z tym sniadaniem to juz nie musiales :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tjw Opublikowano 7 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2005 Chodzi o przygodę - wsiadasz z motcyklem do samolotu desantowego' date=' lecisz godzinę nie wiadomo gdzie, modlisz się o dobre lądowanie, wysaidasz nie wiesz gdzie, w miejscu z którego jest jedna jedyna droga wyjazdowa ponoć do odnalezenia, ale w cholerę ciężko. A na miejscu masz podjazdy, kamienie czyli wszystko co w enduro najlepsze. Do tego grupę 5-6 najlepszych przyjaciół, nocleg z minimalnymi wygodami i zimną wódkę do rana. [/quote']... należy Ci się honorarium, za niezły scenariusz reklamy piwa (lub zimnej wódki, o której piszesz). Błądzisz bo czytasz po łebkach. Albo nie wiesz' date=' co to enduro... [/quote']czytam biegle (przynajmniej po polsku), więc prędzej to drugie...owszem, jestem na etapie „przydomowej kałuży", ale każdy kiedyś zaczynał. Ale sam stwierdzasz, to co ja (-zółtodziub) podejrzewłem ;) , że jest w enduro najlepsze. Nie samolot z niepewnym lądowanie ani nawet przyjaciele z zimną wódką do rana....To co najlepsze, dostępne jest bez wydawania kasy na przelot i inne wygłupy. Może lepiej kupić np. nową oponę? PS. Krótki mam przebieg na forum, ale nie zdarzyło mi się (i nie zdarzy), nazwać kogoś idiotą. Szkoda by mi było czasu na dyskusje z kimś, o kim mam takie zdanie.... pozdrawiam całym słowem! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
enduroguy Opublikowano 7 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2005 jestem na etapie „przydomowej kałuży", ale każdy kiedyś zaczynał. Ale sam stwierdzasz, to co ja (-zółtodziub) podejrzewłem , że jest w enduro najlepsze. Nie samolot z niepewnym lądowanie ani nawet przyjaciele z zimną wódką do rana.... To co najlepsze, dostępne jest bez wydawania kasy na przelot i inne wygłupy. Może lepiej kupić np. nową oponę? Ojjjj to z tego co widze jeszcze nie do konca czujesz klimat... NIe ma nic lepszego niz wypad z najlepszymi kumplami w nieznane! Samemu jazda jest zdecydowanie bardziej nudna... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PomyK Opublikowano 7 Października 2005 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2005 Samemu jazda jest zdecydowanie bardziej nudna... i tym bardziej niebezpieczna :mrgreen: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Dominik Szymański Opublikowano 7 Października 2005 Administrator Udostępnij Opublikowano 7 Października 2005 Samemu w enduro się nie jeździ. Ktoś z forum (nie wiem kto, bo nie podał imienia) wysłał mi jakieś 2 tygodnie temu smsa, około 1-2 w nocy, że jest w środku lasu, ma utopione moto, rozładowane aku i żaden kumpel nie odbiera telefonu. Pytał, czy spotkałem się z podobną sytuacją i czy mogę jakoś pomóc. Nie mogłem pomóc, bo nigdy w teren sam się nie wypuszczałem... Odpisałem, ale pomóc nie mogłem.pzdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.