Skocz do zawartości

Ciekawa hardcorowa propozycja dla endurowców / crossowców


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

wracając do tematu:

czy ja jestem wyjątkowo tępy, czy mamy do czynienia ze zbiorową "pomrocznością"?

podejrzewam, że jest (pewnie, nie jeden...) autochton, który za parę złociszów przewiezie spragnionego wrażeń jeźdzca wraz z rumiakiem, za pomocą staroćwieckiej i - zapewno - nieco już wysłużonej łódki.... a na brzeg można podjechać... kołami! Bieszczady to naprawdę nie Australia!

 

porawcie mnie, proszę, jeśli błądzę w swoim zadufanym rozumowaniu...

 

ENDURO - skoro mieszkasz opodal, na pewno się orientujesz. Ustosunkuj się, z łaski swojej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u nas po prostu kukamy na mape wojskowa i wybieramy cel, a trase wybieramy po drodze,

Kurde, dobry sposób macie :!:

Gdzie można dostać taką mape, bo w sumie taka wyprawa w nieznane to fajna sprawa, a jeżeli kogoś nie stać na przelot samolotem w Bieszczady to trzeba sobie jakoś radzić :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde' date=' dobry sposób macie

Gdzie można dostać taką mape, bo w sumie taka wyprawa w nieznane to fajna sprawa, a jeżeli kogoś nie stać na przelot samolotem w Bieszczady to trzeba sobie jakoś radzić[/quote']

 

no ja mape skolowalem od wujka, mapa wojskowa odtajniona, byla sporzadzona zaledwie 40 lat temu :roll: raz wlasnie kukalismy na nia i stwierdzilismy ze tam musi byc most... no i fakt byl tylko sie rozkladal juz, jak przylozylismy z buta to sie okazalo ze kladka jest cala spruchniala, no to ladnie porzucalismy drewna na przeg rzeki zeby bylo latwiej wyjechac bo bagno masakryczne po drugiej stronie no i sie przeprawialismy,

ja prawie przejechalem, Yosarian lezal w wodzie a Przemas prawie przejechal, niezapomniane wrazenia :), sniadanie w jakies wiosce zjedlismy, cali spoceni i brudni po przeprawie podbilismy do sklepu, kupilismy bulki i jogurty usiedlismy na lawcei konsumowalismy :)

lacznie zrobilismy rundke 100km dookola naszego miasta, milo wspominam :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja mape skolowalem od wujka, mapa wojskowa odtajniona, byla sporzadzona zaledwie 40 lat temu Rolling Eyes raz wlasnie kukalismy na nia i stwierdzilismy ze tam musi byc most... no i fakt byl tylko sie rozkladal juz, jak przylozylismy z buta to sie okazalo ze kladka jest cala spruchniala, no to ladnie porzucalismy drewna na przeg rzeki zeby bylo latwiej wyjechac bo bagno masakryczne po drugiej stronie no i sie przeprawialismy,

ja prawie przejechalem, Yosarian lezal w wodzie a Przemas prawie przejechal, niezapomniane wrazenia Very Happy, sniadanie w jakies wiosce zjedlismy, cali spoceni i brudni po przeprawie podbilismy do sklepu, kupilismy bulki i jogurty usiedlismy na lawcei konsumowalismy Very Happy

lacznie zrobilismy rundke 100km dookola naszego miasta, milo wspominam Very Happy

ojj jak ja bym tak chcial , ale nie mam z kim ;((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
czy ja jestem wyjątkowo tępy' date=' czy mamy do czynienia ze zbiorową "pomrocznością"?

podejrzewam, że jest (pewnie, nie jeden...) autochton, który za parę złociszów przewiezie spragnionego wrażeń jeźdzca wraz z rumiakiem, za pomocą staroćwieckiej i - zapewno - nieco już wysłużonej łódki.... a na brzeg można podjechać... kołami! Bieszczady to naprawdę nie Australia!

 

porawcie mnie, proszę, jeśli błądzę w swoim zadufanym rozumowaniu... [/quote']

 

Błądzisz bo czytasz po łebkach. Albo nie wiesz, co to enduro...

Chodzi o przygodę - wsiadasz z motcyklem do samolotu desantowego, lecisz godzinę nie wiadomo gdzie, modlisz się o dobre lądowanie, wysaidasz nie wiesz gdzie, w miejscu z którego jest jedna jedyna droga wyjazdowa ponoć do odnalezenia, ale w cholerę ciężko. A na miejscu masz podjazdy, kamienie czyli wszystko co w enduro najlepsze. Do tego grupę 5-6 najlepszych przyjaciół, nocleg z minimalnymi wygodami i zimną wódkę do rana.

pzdr

 

[ Dopisane: 06-10-2005, 00:04 ]

PS - równie dobrze możesz powiedzieć, że ze mnie idiota, skoro tłukłem się ostatnio 1100 km by pojeździć na wsysokości 2000 metrów po rumuńskich górach, skoro mogłem pobawić się w kałuży koło domu.

Naprawdę trzeba szukać w enduro takich spraw, które zostaną w pamięci do końca życia, a nie tylko odkreślać kolejne dni z kalendarza...

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o przygodę - wsiadasz z motcyklem do samolotu desantowego' date=' lecisz godzinę nie wiadomo gdzie, modlisz się o dobre lądowanie, wysaidasz nie wiesz gdzie, w miejscu z którego jest jedna jedyna droga wyjazdowa ponoć do odnalezenia, ale w cholerę ciężko. A na miejscu masz podjazdy, kamienie czyli wszystko co w enduro najlepsze. Do tego grupę 5-6 najlepszych przyjaciół, nocleg z minimalnymi wygodami i zimną wódkę do rana. [/quote']

... należy Ci się honorarium, za niezły scenariusz reklamy piwa (lub zimnej wódki, o której piszesz).

 

Błądzisz bo czytasz po łebkach. Albo nie wiesz' date=' co to enduro... [/quote']

czytam biegle (przynajmniej po polsku), więc prędzej to drugie...

owszem, jestem na etapie „przydomowej kałuży", ale każdy kiedyś zaczynał.

 

Ale sam stwierdzasz, to co ja (-zółtodziub) podejrzewłem ;) , że jest w enduro najlepsze. Nie samolot z niepewnym lądowanie ani nawet przyjaciele z zimną wódką do rana....

To co najlepsze, dostępne jest bez wydawania kasy na przelot i inne wygłupy. Może lepiej kupić np. nową oponę?

 

PS. Krótki mam przebieg na forum, ale nie zdarzyło mi się (i nie zdarzy), nazwać kogoś idiotą. Szkoda by mi było czasu na dyskusje z kimś, o kim mam takie zdanie....

 

pozdrawiam całym słowem!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jestem na etapie „przydomowej kałuży", ale każdy kiedyś zaczynał.  

 

Ale sam stwierdzasz, to co ja (-zółtodziub) podejrzewłem  , że jest w enduro najlepsze. Nie samolot z niepewnym lądowanie ani nawet przyjaciele z zimną wódką do rana....  

To co najlepsze, dostępne jest bez wydawania kasy na przelot i inne wygłupy. Może lepiej kupić np. nową oponę?

Ojjjj to z tego co widze jeszcze nie do konca czujesz klimat... NIe ma nic lepszego niz wypad z najlepszymi kumplami w nieznane! Samemu jazda jest zdecydowanie bardziej nudna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Samemu w enduro się nie jeździ. Ktoś z forum (nie wiem kto, bo nie podał imienia) wysłał mi jakieś 2 tygodnie temu smsa, około 1-2 w nocy, że jest w środku lasu, ma utopione moto, rozładowane aku i żaden kumpel nie odbiera telefonu. Pytał, czy spotkałem się z podobną sytuacją i czy mogę jakoś pomóc. Nie mogłem pomóc, bo nigdy w teren sam się nie wypuszczałem... Odpisałem, ale pomóc nie mogłem.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...