Skocz do zawartości

Pierwszy motor.....


Rekomendowane odpowiedzi

Hmmm... :? Nie mam jeszcze motorka, ale czytając Wasze posty... cos mi tu nie pasuje. :roll:

Piszecie, żeby nie dać się wyprzedzać poza terenem zbudowaynm, bo to niebezpieczne. Co w takim razie z chopperkami, które pyrkają sobie w okolicach 100km/h?

Piszecie też, że GN 250 nie wystarczy do sprawnego poruszania się po mieście. Przecież codziennie widzę u siebie skuterki 125 ccm, jak sprawnie radzą sobie w ruchu mieskim, na równych prawach z samochodami. I jakoś nie słychać, żeby wyły na maksymalnych obrotach. 8)

Nawet szybsze skuterki 50 ccm też dają radę. Tyle razy byłem na południu Europy i widziałem, że skutery czy małe motorki 50-125 ccm są tam zasadniczymi pojazdami miejskimi. Gdyby się nie sprawdzały - to kto by je kupował w takiej ilości?!

Coś, panowie, przesadzacie twierdząc, że 17 KM GN-ki to za mało do miasta i na spokojne podmiejskie wycieczki! :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...  :?  Nie mam jeszcze motorka, ale czytając Wasze posty... cos mi tu nie pasuje.  :roll:  

Po prostu czepiasz się, zamiast przeczytać ze zrozumieniem. (bez urazy)

 

Piszecie, żeby nie dać się wyprzedzać poza terenem zbudowaynm, bo to niebezpieczne. Co w takim razie z chopperkami, które pyrkają sobie w okolicach 100km/h?

Nie chodzi o to, żeby nie dać się wyprzedzać, tylko o to, że jak droga jest jednopasmowa, ruch jest duży i wszyscy lecą 110-120km/h, to bezpieczniej jest utrzymywać tę właśnie prędkość, niż być zawalidrogą. Przyczyna jest taka, że motocykl jest mały i duże są szanse trafienia na katamaraniarza, który będzie wolno jadący motocykl wyprzedzał niebezpiecznie, bo uzna, że 'się zmieści'.

Najlepiej takich dróg po prostu unikać, ale czasem się to nie udaje i wtedy dobrze jest mieć możliwość jazdy z odpowiednią prędkością, nie wykręcając przy tym gazu do końca. Tym bardziej, że czasem się jedzie pod górkę...

 

Piszecie też, że GN 250 nie wystarczy do sprawnego poruszania się po mieście. Przecież codziennie widzę u siebie skuterki 125 ccm, jak sprawnie radzą sobie w ruchu mieskim, na równych prawach z samochodami. I jakoś nie słychać, żeby wyły na maksymalnych obrotach.  8)

Nawet szybsze skuterki 50 ccm też dają radę. Tyle razy byłem na południu Europy i widziałem, że skutery czy małe motorki 50-125 ccm są tam zasadniczymi pojazdami miejskimi. Gdyby się nie sprawdzały - to kto by je kupował w takiej ilości?!

Skuterek to trochę inna bajka, z racji większej jego zwrotności. Poza tym nie zauważyłem, żeby jeździły na obrotach innych niż maksymalne, chyba że w ciasnych alejkach, albo w korku. Osobiście nie uważam za bezpieczne poruszanie się na 50ccm pa szybkich wielopasmowych ruchliwych drogach miejskich, obwodnicach, itp. Oczywiście to kwestia upodobań, bo niektórzy na szybkie obwodnice pakują się rowerami... Co do jazdy 'na południu Europy', to pod względem skuterów i motocykli to jest trochę inny świat (też byłem we Włoszech, Chorwacji, Grecji, Hiszpanii, itp i to nie raz). A np. w Amsterdamie (choć to nie południe :) )wszędzie jest pełno rowerów i zarówno piesi jak i samochodziarze muszą na nie bardzo uważać, bo alejki rowerowe skonstruowane są tak, że w przypadku większości kolizji wychodzi na to, że rower miał pierwszeństwo. Czy to znaczy, że w np. Warszawie rower jest najlepszym środkiem transportu?? Niebardzo.

 

Coś, panowie, przesadzacie twierdząc, że 17 KM GN-ki to za mało do miasta i na spokojne podmiejskie wycieczki!  :|

Wiadomo, że GN250 "da radę" w takiej eksploatacji. Ale kupując motocykl chce się chyba mieć z niego max frajdy i satysfakcji? Dlatego osobiście polecam taki, który będzie cieszył więcej niż 1 sezon. W bogatych krajach na pierwsze moto poleca się np. Hondę Varadero 125, która kosztuje więcej od niejednej 500tki, ale za to fajnie wygląda. Po jednym sezonie moto odstawia się do salonu w rozliczeniu za większe i ma się gdzieś to, że straciło się 40% wartości sprzęta, skoro te 40% to połowa miesięcznej pensji sprzedawcy ważyw.

Po prostu ja polecam większe moto niż GN250, to jest moja opinia, a co kto kupi to już mnie szczyka 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

O tych małych pojemnościach to ludzie tu pisali w pewnym kontekście.

Jedna z zasad bezpiecznej jazdy - jak już się podstawy przyswoi -

mówi, że motocyklista poruszający się wolniej od ogółu pojazdów

narażony jest na niebezpieczeństwo bo wyprzedzające go samochody

mogą doprowadzić do zepchnięcia go na pobocze.

Ten temat poruszano w Niemczech gdzie dla młodych ludzi moto

miały ograniczenie do 80km/h co było za mało na krajowych drogach

i stąd dużo wypadków.

Wyobraźmy sobie miasto i efekt jaki samą swoją obecnością

wywołuje motocyklista. Kierowcy pojazdów często

chcą się z takim "spróbować", często zdarza się, że nie jeden

ale dwa a nawet trzy rzędy aut ruszają do takiego "wyścigu"

a człowiek jedzie na moto pośród tego żelastwa gdzie auta

ciągną na full i nie idą często prosto środkiem swojego pasa.

W efekcie albo ich wszystkih wyprzedzisz albo muszisz jakoś

odpaść bezpiecznie z tyłu a to może się nie udać i ktoś w ciebie

wjedzie bo byłeś za wolny. W ogóle jazda pomiędzy autami

nie jest do końca bezpieczna i wymaga zwiększonej uwagi.

To dlatego na moto podjeżdża się często do świateł pomiędzy

autami i staje przed nimi, to nie objaw bezczelności czy

nonszalancji ale względy bezpieczeństwa.

Ruszając i tak ich zostawisz z tyłu.

Nie mam doświadczeń z 250ccm ale 500ccm daje już

jakiś zapas tego przyspieszenia.

 

 

Jacek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CosmoSquit :P - rzeczywiście masz wiele racji. Przekonujący jest Twój post.

To prawda, że na Zachodzie (czy Południu) jest inny styl jazdy, więcej jedośladów w miastach itd.

No tak, najbezpieczniej trzymać prędkośc innych użytkowników drogi, zachowując rezerwę prędkości. 8) I nie pchać się na ciasne jednopasmowe obwodnice pełne spieszących się zniecierpliwionych samochodów. :?

Coś o tym wiem, bo z maniakalnym uporem pchałem się, gdzie się dało, właśnie skuterkiem 50 ccm :-D . Nie zawsze było wesoło 8O , za to potrenowalem refleks. :-D Ale po co kusić los... Zresztą prawko już zdane i skuterek sprzedany. :)

 

Mimo to prawdopodobnie kupię malutki motocykl 125-250 ccm - bo jestem niestety odporny na rady. :|

Nie mam zamiaru nim jeździć daleko po szybkich przelotowych drogach - tylko do pracy, znajomych albo na odprężający spacerek po pustawych wiejskich asfaltowych dróżkach między polami, lasami itd. 8) (do dalszych podróży posłuży bezpieczniejsze auto).

Mieszkam na Śląsku (Rybnik, Wodzisław - te strony) - wszystkie moje punkty docelowe znajdują się w obrębie terenu zabudowanego, rzadko zdarza się droga bez ograniczenia do 60/h - miejscowość na miejscowości, w dzień samochód mało gdzie ma możliwość sie rozpędzić. Więc myślę, że w takich warunkach, mały motorek się (choćby na początek) sprawdzi jako dojazdowiec, zwłaszcza, że do prędkości mnie nie ciągnie.

 

Zresztą nadal twierdzę (choć mam tylko doświadczenie skuterowe - głównie 50 ccm, odrobinę 125 ccm), że 125-250ccm to pojemność do miasta w sam raz (nie myślę oczywiście o wyścigach spod świateł itd. - tylko o przeciętnym sprawnym przemieszczaniu się)

 

Przykre jest to, że w Polsce finanse ograniczają pole manewru przy zakupie motocykla. Dobrze byłoby móc zacząć od małej pojemności - złapać podstawy i za rok większy motocykl. 8) Lecz niewielu ludzi stać na takie szybkie zmiany - i trzeba startować od większych pojemności.

 

Hmmm... :? jack -teraz przeczytałem Twój post. Nieciekawie to brzmi. Droga jak linia frontu. Jeżdząc na skuterze nie miałem takich doświadczeń, o których piszesz. Jedyny, ale ZASADNICZY problem (i niemałe niebezpieczeństwo) to były wyprzedzające (raczej omijające) mnie samochody. :) Ale brakowało mi jedynie ok. 10-15 km/h prędkości. Specyficznego chamstwa nie doświadczyłem (pomijając oczywiście tych, którzy wobec każdego są groźnymi chamami). Może motocykliści są inaczej trakowani niż nieprowokujący-wlokący się skuterzyści?

 

W każdym razie mam nadzieję, że te ok.90km/h roboczej prędkości mi do miasta starczy, a mój mały motorek (naked) nie będzie nikogo prowokował ani drażnił...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powiem tak do 3 tys?? miałem ten sam ból. polecam ci guzuki gsx 400e. koniecznie wersje open (44km) zdjęcia możesz zobaczyć w mojej galeri (sugeruj się tym na którym jest cały :) ) lub honde cb 400 albo 450 (ja aktualnie poszukuje cb 450s ale to już ponad 3 tys.) naprawde te motorki są fajne i nie drogie a zawsze to nie MZ tylko Japan ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Paweł - oczywiście na 125ccm da się sprawnie jeździć. Sam nieraz jeździłem w trasy z kumplami na małych sprzętach i tempo było ok (zasadniczo jeżdżę dość powoli). Pamiętam po prostu kilka sytuacji, w których właśnie rezerwa mocy mnie uratowała od kolizji. Jedna z tych sytuacji była taka, że pewnie już bym tu nie pisał, gdyby nie szybka reakcja na gaz Suzi DRZ. Było to tak, że pewien palant we Fiacie Uno stwierdził, że skrzyżowanie jest puste, więc on może pojechać na czerwonym. Niestety, skrzyżowanie nie było całkiem puste, bo byłem na nim ja. Ostre dodanie gazu pozwoliło mi uciec gościowi sprzed nosa. Hamowanie nie dałoby w tej sytuacji nic.

Generalnie mam już za sobą kilkanaście podobnych akcji i następny mój motocykl na pewno będzie mocniejszy od obecnego - nie po to, żeby szybciej jeździć, tylko dla większego bezpieczeństwa. Kilka dni temu na austriackiej autostradzie pewna starsza pani postanowiła zepchnąć mnie z lewego pasa na pobocze - nie popatrzyła do lusterka rozpoczynając wyprzedzanie. Dobrze, że było trochę miejsca poza pasem, bo byłby kłopot... W tym przypadku mocy zabrakło - gdyby było więcej, po prostu bym odjechał.

Kupuj co tam chcesz i niech Ci służy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swireq, moim zdaniem 250 jest niezbyt dobrym pomyslem. Zwroc uwage na to, ze masz 25 lat i pewnie juz meska posture, wiec niezbyt wygodnie Ci bedzie na takim malym motorku, tym bardziej,ze planujesz zabierac ze soba pasazera. Najlepsze chyba bedzie 500-600 np. cb. Pozdrawiam :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CosmoSquig - masz bez dwóch zdań rację ;)

Im większa moc - tym większe bezpieczeństwo. Mam tego pełną świadomość. Cóż... Nie zamierzam małym motocyklem kusić losu i jeździć po autostradach i szybkich drogach krajowych - od tego jest auto - a w przyszłości (mam nadzieję) będzie większy motorek.

Dotąd w mieście i jego okolicach poradziłem sobie na 50 ccm - ufam, że Los i Rozwaga będą mi sprzyjały i na pojemności 125-250 ccm.

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Paweł - jak jeździłem na 125, to nie miałem chyba ani jednego przykrego zdarzenia na drogach, więc może być nieźle :) Śmieszne było natomiast ściganie się z przypadkowymi kaszlami po wsiach - prawie równy przeciwnik :-D :-D

Pozdrowienia i szerokiej drogi 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, Wszystkim.

 

CosmoSquig, niby masz rację. Sam też tak uważam, no może bardziej w katamaranie, niż na moto :D . Ale weź pod uwagę swój własny podpis :) ;) . Niewielu jest Rossich wśród nas, dlatego uważam, że tylko droga ewolucji od małych mocy i pojemności daje szanse na dożycie starości. Ja, gdy wsiadłem na Drag Stara, po kilkunastu latach niejeżdżenia niczym na dóch kołach uczyłem się jeździć na nowo. Kiedyś, w młodości ujeżdżałem wszystkom co ma silnik. Przeważnie były to dwusuwy 125-250ccm. I uważam, że tylko dlatego jeszcze żyje. Doprawdy nie rozumiem, skąd u młodych tendencja do wsiadania na sprzęty o relatywnie dużych mocach bez żadnego doświadczenia. Przez pierwsze 10kkm zdarzały mi się uślizgi tylnego koła na Drag Starze - głupie 40 koni przy wadze ok 230kg 8O 8O 8O . I co :?: :?: :?: , i nic, bo instynktownie wiedziałem, co z tym fantem zrobić. Niedawno oglądalem MT01 z przebiegiem 1kkm po szlifie. Pierwsze moto dorosłego właściciela. On na szczęście cały.... Zaden katamaraniarz mu nie zajechał... Być może to co piszę, to tylko zrzędzenie starego ramola, ale tym, którzy nigdy nie jeżdzili na m,oto mówię zawsze - kup sobie jakieś 125 ccm enduro i pojeździj trochę. Naprawdę mam już dosyć postów typu : Kolejny bmat motocyklista zginął....

Wszystkim świeżo upieczonym motocyklistom rozsądku życzę :!: :!: :!:

Nara. QuadMan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

QuadMan - owszem, zaczynanie od małych mocy i pojemności jest super, jest tylko jedno ale - ja kupując 125 wiedziałem, że pojeżdżę na nim 1-2 sezony i albo dam sobie spokój z motocyklami, bo stwierdzę, że to nie dla mnie, albo kupię coś większego. Pojeździłem 1 sezon i tej seteczki już miałem z lekka dość, więc przesiadłem się na BMW. Po kilku jazdach stwierdziłem, że to za duże moto dla mnie, więc bezgotówkowo zamieniłem się na mniejszy DRZ. Znów po 1 sezonie i znów prawie bezgotówkowo wziąłem transalpa i jest git. Inaczej jednak ma się sprawa, gdy ktoś chce kupić motocykl na więcej lat. Wtedy wg. mnie 125 czy 250 to nie jest najlepszy pomysł, bo po sezonie lub dwóch mocy zacznie poważnie brakować i co wtedy? Osoba myśląca może śmiało ujeżdżać od początku GS500 czy XJ600 i nie zrobić sobie krzywdy, wystarczy czuć respekt do motocykla. Jeśli zakup ma być na lata, to polecam taką właśnie opcję.

Ja miałem fajną sytuację, bo jak zaczynałem jeździć, to pracę już miałem, ale wciąż mieszkałem u rodziców, więc 90% moich zarobków mogło iść na motocykl. Tak więc zmiana sprzętu co sezon mnie nie przerażała za bardzo. Jeśli jednak ktoś ma ważniejsze wydatki niż moto, to pewnie nie ma takiej możliwości, jaką miałem wówczas ja.

Obecnie na transalpie jeżdżę chyba wolniej, niż wtedy na KDX125. Ale ta rezerwa mocy w 650ccm mnie bardzo cieszy i nieraz już pomogła szybko oddalić się od niedobrze widzącego katamaraniarza.

8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm...

Ja nie wiem, co będzie. Nie wykluczam zamiany za 2 albo 3 sezony swojego małego motorka (prawdopodobnie będzie to Yamaha YBR 125) na większy (ale bez przesady - bo wiem, jakie przebiegi waliłem na skuterze - i na benzynę nie mam ochoty się rujnować). Generalnie motocykle tanieją, a używki powinny być w coraz lepszym stanie - więc prawdopodobnie będzie mnie na to stać. ;)

 

Mnóstwo opinii przed tym wyborem przeczytałem, sporo się zastanawiałem. I doszedłem do wniosku, że bezpieczniej i taniej zaczynać od tak małej pojemności.

 

A kto wie, może mi taki mały motorek po prostu wystarczy? Jeśli zwykły skuterek 50 ccm mi się nie znudził. :-D Wiadomo, że mocy tyle co kot itd. - ale wszystko wg mnie należy rozpatrywać w odniesieniu do swojej klasy. Skuter to skuter, rower to rower, motorek 125 to motorek 125. Każdy z tych pojazdów ma swoje ograniczenia i plusy - i sądzę, że nie zawsze jest sensowne traktowanie małych pojemności jako wstępu do dużych. Po prostu - małym motocyklem się jeździ powoli i po wolnych, krótszych drogach, dużym szybko i po szybkich oraz dłuższych trasach.

 

Rossim z pewnością nie jestem - jeżdżę poprawnie, tak sobie, sportowej żyłki raczej nie mam. :D Bardzo dawno temu miałem paskudny wypadek na zwykłym motorowerze Ogarze (cud, że praktycznie NIC - poza utratą przytomności - mi się nie stało) - no i wiem, jak łatwo można się na dwóch kółkach rozwalić. :)

Więc chyba jednak bezpieczniej na początek mieć koników za mało niż za dużo... :D

A stopniowa ewolucja 50 ccm - 125 ccm - 250 ccm... jest chyba ciekawsza niż od razu 1000 ccm - i co dalej...? :-D

 

No nic - wszystko wyjdzie w praniu - jak kupię motorek - to podzielę się refleksjami i wrażeniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...