Skocz do zawartości

O mały włos...


Major87
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

Wczoraj miałem dość nieprzyjemną sytuację na drodze i wpadłem na pomysł, że warto byłoby się nią podzielić.

Generalnie nie miałem zamiaru nigdzie jechać, bo padało praktycznie cały dzień z krótkimi przerwami, a że w niedzielę mam wyjazd z grupką znajomych, nie chciałem pomoczyć szmatek i butów - skubane potrafią schnąć nawet 4 dni. Wypadłem jednak na kilkunastomilową przejażdżkę celem sprawdzenia prędkościomierza mojej Suzi - rozbierałem go wcześniej bo wskazówka dochodziła tylko do 20mph.

Celem była mała wiocha kilkanaście mil od mojej. Dojechałem tam do jednego sklepu motocyklowego, kupiłem nową kierownicę i jazda do domu. Już po drodze złapał mnie ciężki deszcz. Przez wizjer nie było widać prawie nic, ślisko jak cholera i na dodatek ruch jak nigdy na tej drodze. Jednym słowem tragedia.

W czasie jak oglądałem rurki w sklepie, rozpadało się jeszcze bardziej. Zapakowałem się na moto i jazda do domu. Jak normalnie śmigam środkiem pasa, tak tym razem się po prostu nie dało - ulice dosłownie płynęły, więc jechałem bliżej osi, zmieniając pozycję w razie potrzeby. Moje Pirelli City Demons są totalnie do bani na mokrym.

Mniej więcej w połowie drogi, na dość prostym odcinku zauważyłem kilka aut jadących z przeciwka, Jakaś osobówka, za nią van i jeszcze kilka innych. Moją uwagę przykuło światło, wyskakujące i chowające się za vana. Nie myślałem, że ktokowiek będzie próbował wyprzedzać w taką pogodę, ale mimo wszystko nie potrafiłem oderwać uwagi od tego, co dzieje się za vanem. Zapobiegawczo upewniłem się, że będę w stanie użyć tylnego hamulca i w jakiś sposób przygotowałem się do gwałtownej zmiany pozycji na drodze.

W momencie, kiedy wymijałem tą osobówkę, zza vana na mój pas, prosto na czołówkę wyskoczył mniejszy van. Konkretnie to nie wiem, jak to się stało, ale błyskawicznie zacząłem uciekać w malutki odstęp pomiędzy nim a poboczem. Gość na szczęście w porę mnie zauważył i chyba jeszcze szybciej wrócił na swój pas. W czasie, kiedy się mijaliśmy, dzieliły nas dosłownie centymetry i zdawało mi się, że poczułem jego lusterko na swojej kurtce. Kątem oka widziałem jego wyraz twarzy - gość wyglądał jakby się ze*rał na siedzenie.

On pojechał dalej, mnie udało się pozostać na jezdni, choć do nieplanowanego wypadu w buraki brakło bardzo niewiele. Rozbryzgując wodę cieknącą po jezdni udało mi się wrócić na bezpieczniejszą pozycję i - w końcu - szczęśliwie i w jednym kawałku do domu.


Widok jadącego prosto na mnie vana nie był najprzyjemniejszy w moim życiu, a ta myśl 'o ku*wa' nie była wcale lepsza. Wszystko trwało zaledwie ułamki sekund i oczywiście mogło się skończyć nieco inaczej. Moja prędkość to około 55mph, strzelam, że jego podobna, czyli w razie ewentualnego zderzenia raczej nic by ze mnie nie zostało.

Widziałem już różne rzeczy na drodze, ale to, co stało się wczoraj to była jazda ekstremalna. Tak blisko chyba jeszcze nigdy nie było.

Uważajcie na siebie i zawsze miejcie oczy otwarte! Nie każdy wyjazd może być taki, jak się spodziewamy. Ja za cholerę nie powiedziałbym, że coś się będzie działo - na tej drodze zawsze jest tak samo, czyli pusto i nudno...

Tyle samo powrotów co wyjazdów.
Pozdro
Tomek


PS - prędkościomierz działa bez zarzutu, a nowa kierownica już założona :D.
PS2 - Kilka dni temu moja znajoma została uderzona w bok. Puszkarz po prostu jej nie widział. BMW 800 poszło do kasacji, a ona skończyła z ogólnymi potłuczeniami i dość poważnie uszkodzonym łokciem.
PS3 - nie wiem, czy dział odpowiedni, więc w razie czego proszę modów o przeniesienie.

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do stówy jeszcze trochę mi brakło.

Prędkość miałem taką a nie inną bo

nie lubię jak ktoś siedzi mi na tylnym kole
wyprzedzające auta mają tendencję do spryskiwania szybki kasku, nie mówiąc już o totalnym zachlapaniu reszty ubioru
prędkość sama w sobie nie była w żaden sposób przesadzona - jak pisałem droga prawie prosta, miałem też spory odstęp od auta przede mną
jechałem mniej więcej tak, jak inni uczestnicy ruchu
nie chciałem prowokować do wyprzedzania

Gdyby nie ten kierowca vana, kompletnie nic by się nie działo po drodze. Sedno sprawy jest takie, że gdybym jednak przegapił jego światło wychylające się zza auta przed nim i nie szykował się na 'niespodziewankę', to pewnie wlepiłbym się w jego zderzak.

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie zna dnia ani godziny.

Z jednej strony jakby człowiek tylko myślał o tym, ze cos się moze wydarzyć to by sfiksował albo w ogóle odstawił motór a z drugiej trzeba mieć oczy wokół głowy i myśleć za 10-ciu.

Cieszę się, że wyszedłeś z opresji cało. Myślałem, że przeczytam 55 km\h ale 55 mil po deszczu dzięki któremu leja się strógi po jezdni to jednak trochę prosiłeś się o kłopoty. Nawet nie dziwię się, że opony nie dawały rady bo w takiej wodzie i przy takiej prędkości to aquaplaning jest żadnym problemem.

Pozostaje mi życzyć tylu powrotów co wyjazdów.

lewa noga: http://forum.motocyk...__1#entry782383
prawa noga: http://forum.motocyk...__fromsearch__1
...i tak wszyscy umrzemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że nic sie nie stało.

Major, jeżdżąc w UK szczególną uwagę trzeba zachowac w piatek bo pospolite ruszenie w kierunku Azdy, Tesco i gdzie tylko chcesz. Na szczęście właśnie ją zachowałeś. Ponadto wiesz zapewne że niezwykle często na takich drogach od wiochy do wiochy gdzie pełno zkrętów, krzaczory zaraz obok asfaltu, droga węższa niż ścieżka rowerowa w Holandii to taki pacan jeden z drugim bez widoczności potrafi ścinać zakręt i na takie zagrywki trzeba być przygotowanym w każdej chwili. Nigdy nie jechać zbyt blisko poprzedzającego, lepiej podwójnie bezpieczny dystans zachować na jakiej mniej ci znanej drodze. Bo naród ten aczkolwiek ma sam w sobie wiele zalet. To za grosz wyobraźni że gdy leje, zimno i cieknie breja z pola na drogę to że opony mają słabą przyczepność.

Z duzym dystansem spokojnie sobie zobaczysz jak gościu wybija dziurę w krzakach, zostawia zderzak na jakimś większym z nich a sam w katamaranie leci w buraki. U mnie np. w zeszłym tygodniu w jednym miejscu 3 wypadki były. I pommo tego że glniarze już jak dla debili znaków nastawiali, migające lampki itp.. to i tak następny wyj......... się widowiskowo. Ledwo co zdążyli poprzedniego wyciągnąć bo to teren trudny dosyc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie to przy silnym deszczu droga jest mniej śliska niż gdy zaczyna padać. A przy naprawdę dużym poziomie wody na drodze i tak nie dałbyś rady szybko jechać, bo opony nie "przecięły" by jej przy dużej prędkości. Spróbujcie przejechać wzdłuż płytkiego strumyka lub przez dłuuugą kałużę szybko...

Ja osobiście w deszczu wole jechać odrobinę szybciej niż wolniej, mniej paruje szybka czy tam okulary a i deszcz jakoś bardziej odbija się od szyby i lepiej widać. 100km/h na prostej drodze nawet w deszczu nie wydaje mi się nadmiernym ryzykiem. No, może poza asfaltami u Jugolów...

Ale - gdybym widział z daleka, że coś dziwnego dzieje się na przeciwnym pasie ruchu to po prostu zwolniłbym i zachowawczo zjechał do skraju jezdni. Profilaktyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za uwagi i komentarze!

Monter
jest dokładnie tak jak mówisz. Oczy w tyłku i dookoła kasku to podstawa. Stado baranów w katamaranach za nic ma motocyklistów. Nie raz byłem wyprzedzany na trzeciego na ciasnych drogach, no ale co tam - motocykl się zepchnie i wio dalej, nie raz jakiś dostawczak siedział mi na dupie tak, że lepiej było nie hamować itp. Takich sytuacji jest masa.

Jak już pisałem, jechałem w okolicach 55mph przy osi jezdni. Gdybym był zmuszony jechać środkiem pasa bądź przy lewej krawędzi, po prostu nie dałbym rady tyle utrzymać, bo wody było za dużo i motor tańczył jak pijana dziwka. Poszedłem na kompromis i sprzedałem nieco swojej widoczności (w sensie dla innych kierowców) za prędkość i tym samym bezpieczny tyłek. Normalnie nie mam nic przeciw temu, że ktoś mnie wyprzedza, ale warunki były serio podłe i po prostu uznałem, że bezpieczniej będzie trochę bardziej odkręcić.

Rozkosmany

tutaj też 100% racji. Zabawny jak dla mnie jest fakt, że w całej Anglii wszędzie trąbi się o 'health and safety', że wszystko takie super bezpieczne, a ludzie nie potrafią przejść przez ulicę bez narażania swoich tyłków. Dystans zawsze staram się zachować wg zasady 'utrzymuj taką prędkość, która umożliwi ci zatrzymanie się na czystej drodze przed tobą'. Do auta przede mną było daleko a dzięki mojej prędkości udało mi się utrzymać tego za mną w bezpiecznej odległości.

Staszek
też masz rację muszę przyznać. Choć będąc w siodle i widząc co się dzieje na skraju pasa nawet do głowy mi nie przyszło, żeby się tam przestawić.


Nauczka na przyszłość jest na pewno.

Pierwsze i najważniejsze - jeżeli będzie lało cały dzień i przestanie na chwilę, nawet nie ruszę tyłka z domu, chyba, że bardzo będę musiał. Przez to, że człowiek jest cały mokry, chce wrócić do domu szybciej, podejmuje większe ryzyko.

Drugie, to jednak następnym razem odpuszczę trochę manetkę.

No i muszę kupić w końcu jakieś 'mokre' opony. Te są do bani przy każdej prędkości.

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sie ma sportową fałke to lepiej kupic pampersa albo przenocowac . Nie szło tego w deszczu bez uślizgu utrzymać bo sam silnik hamuje prawie jak stare japońce normalymi hamulcami :D

Kochany pamiętniczku , właśnie spadł śnieg . I dlatego postanowiłem sobie kupić nowy motocykl :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest tak źle :) Na codzień śmigam V-ką w deszczu również niezliczoną ilość razy i jakoś się nie ślizga. Pewno doświadczenie :crossy:

Jeżeli nie to albo miętki w gazie jestem, albo moja SV jest za mało sportowa V :laugh:

No i na tutejsze wodne szlaki to ja polecam PR3 :lalag:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz to jesteś w ogóle nie przygotowany do takiej pogody ( Piszesz ze masz opony do bani , ubrania schną po kilka dni )

, a tam gdzie latasz powinieneś mieć odpowiednie ciuchy , a podstawa opony.

"Gdy szykuję śniadanie, zwykle se o korkach słucham, jak tkwią te ch*je w tych jebanych autach."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Miałem okazje pojeździć chwile vtr-ką i więcej się umęczyłem niż pojeździłem, trzeba już coś sobą reprezentować na taki motocykl.

Do tego "automatycznego hebla" idzie się przyzwyczaic , po prostu nabierasz chirurgicznego wyczucia w prawej łapie :D Zwłaszcza jak lunie i nie ma sie gdzie schowac .Zresztą te piece objedzie byle 600RR ale nie o to w nich chodzi :D Tylko o sztorm na dwóch kółkach .

Dlatego też szukam czegoś co ma zapłon co 45-60' , skręca i hamuje (HD odpada :P ) i jest troche lżejsze . Apka to straszny kloc .

 

Znalazłem Huskę NUDA 900R ale kierwa cena poza zasięgiem .

Kochany pamiętniczku , właśnie spadł śnieg . I dlatego postanowiłem sobie kupić nowy motocykl :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skilos

Chyba jednak trochę źle mnie zrozumiałeś, albo ja źle się wyraziłem, albo nawet nic nie powiedziałem na ten temat :D, ale wytłumaczę, co mam do jazdy na moto.

Kurtka RST Paragon II z podpinką - jest w miarę odporna na wilgoć, pod warunkiem, że masz podpinkę założoną. No ale kto by tak ubrany latem jeździł :P

Spodnie - ponownie z podpinką, która też była zdjęta - jak wyżej.

Buty - Sidi Cobra - pokaż mi ubiór skórzany, który schnie szybko, to zapłacę za niego swoimi nerkami :D. One nawet nie próbują udawać, że są wodoodporne, siąkną szybko i schną długo. Lekki deszczyk to raczej nie problem, ale takie warunki jak wczoraj nie trafiają się u mnie często i jak najbardziej mnie po prostu zaskoczyły. A niech tam, nawet powiem, że nie byłem przygotowany. Podobnie zresztą jak właściciele sklepów z obu wioch. Jak wracałem, ja widziałem moją wieś zalaną,znajoma z tej drugiej pisała, że u niej też znowu coś zalało.

Rękawiczki - RST Slice. Skóra ponownie, ale te to są jak gąbki.


Nie jest mi potrzebny typowy touringowy sprzęt, bo nie jestem moto-turystą. Natomiast co do opon - szukałem innych, ale w odpowiedzi dostałem, że jestem po**bany, bo moje mają jeszcze sporo bieżnika a poza tym do mojego motoru się dobrych gum nie opłaca. WTF?? Podobnie jak z łańcuchem i zębatkami. Więc póki są dobre to śmigam na dobrych i oszczędzam sobie jęczenia, że chcę wywalić kasę niepotrzebnie. Z zaworami było podobnie - tyle, że silnik był rozbierany. Nic jej nie jest, to normalne. Kupiłem narzędzia, szczelinomierze i sam ustawiłem zawory - silnik chodzi dużo przyjemniej teraz. Ja rozumiem, że to tylko 125 no ale bez przesady...

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...