Skocz do zawartości

Złowroga refleksja


Gość Visuz
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

tak , przydałyby się psychotesty. Mam znajomą, która zdawała egzamin ok 10 razy. Prawko robiła, bo wypadało zrobić. Teraz autem jeździ głównie do marketu, bo dalej się panicznie boi, a mnie prosi o kierowanie, gdy musi jechać 40km za miasto . Dobrze, że choć tyle, ale co będzie, kiedy będzie musiała jechać sama do większego miasta? Zacznie płakać na skrzyżowaniu i poprosi, żeby jej ktoś auto na najbliższy parking zawiózł??

 

No i to jest właśnie najgorsze. Każdy idiota MUSI mieć prawo jazdy, bo inaczej nie wypada. Zdają po 7 razy i żalą się na trudne egzaminy, zamiast zacząć od siebie i swoich umiejętności.

www.moto-opinie.info - Opinie o produktach motocyklowych w jednym miejscu

Sklep motocyklowy Moto Opinie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W psychotestach są m.in. zadania, których rozwiązanie w odpowiedni sposób daje dopiero jakiś obraz możliwości , umiejętności czy cech człowieka. Takie pytania nie muszą być zadawane wprost. Coś jak Multiselect do policji, przed którym wszyscy kandydaci trzęsą galotami ;)

No to mamy już obraz kto idzie do policji skoro kandydaci boją się psychotestów. :wink:

Policjant to taki zawód, w którym praca w stresie jest na porządku dziennym, a kierowca to ma stres na egzaminie albo przy stłuczce a nie na co dzien.

Agnich przecież wiadomo, że pytania nie będą typu czy zamierzasz potrącać pieszych, tylko wiele osób potencjalnie niebezpiecznych na drogach umie czytać między wierszami i wiedzą o co chodzi w pytaniach. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak. Jak ktoś nie zda wewnętrznego to jest dopiero trauma. I w ogóle jak to możliwe?

 

Kwestia tago jak ko bedzie przeprowadzal egzamin wewnetrzny. Ja osobiscie go nie przeprowadzam, nie mam takiego przepisu, ale w pewnych przypadkach robie jego symulacje. W zaleznosci od osoby moze zdac, oblac raz, jezeli chce doprowadzic kogos do traumy to w 45 min uwala 25 razy.

 

ktoś taki już nigdy nie powinien zostać dopuszczony do egzaminu. Czy to obowiązek mieć PJ?

 

Dlaczego ? Po to sa szkoly nauki jazdy aby uczyc. Zgodze, sie, ze nie wszyscy musza miec PJ.

 

Niedawno mialem taka mala Brazylijke ( jest w mojej galeri ) poodchodzoila juz do egzaminu 7 razy ( 6 razy u kolegow - raz u mnie ). Najkrotszy egzamin jaki mialem przyjemnosc jechac, 40 - 50 cm ! Auto tak delikatnie stoczylo sie do tylu uderzajac w plot. Jako, ze mialem i tak auto do lakierowania nie naciskalem hamulca aby nie bylo mi zarzucone, ze specjalnie uwalilem. Nie mial bym nic wspolnego aby dalej jezdzila u mnie, ale poszla do szefa, bo ten jej lepiej wytlumaczy poi portugalsku. Problem nie lezy jednak w tlumaczeniu a w jaj psychice !

 

Filmik pokaze 27.02 egzaminatorowi, ciekawe co powie, he, he :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnich przecież wiadomo, że pytania nie będą typu czy zamierzasz potrącać pieszych, tylko wiele osób potencjalnie niebezpiecznych na drogach umie czytać między wierszami i wiedzą o co chodzi w pytaniach. Przynajmniej tak mi się wydaje.

hm.. z poniższego nie wynika, że masz na myśli komunikację "miedzy wierszami" ;)

...inteligentne głupki (tych jest więcej) nie napiszą w teście, że lubią ryzykować itp.

hehe

...Gott weiss ich will kein Engel sein...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja Wam wklejam list otwarty, jaki zamieszczono na www.goldenline.pl. Materiał ten pozostawiam każdemu do własnej oceny.

List debila:

 

Waldemar Przeździęk - Z-ca Dyrektora WORD Warszawa

e-mail: [email protected]

# Tomasz Matuszewski - Pełnomocnik Dyrektora ds. Procesu Egzaminowania

e-mail: [email protected]

 

Urzad Marszałkowski

fax (+22) 5979-290

e-mail: [email protected]

 

Uważam, ze ten system to patologia i nadszedł czas, żeby to zmienić.

.

 

 

Szanowny Panie,

 

Chciałem złożyć skargę na sposób przeprowadzania egzaminu. To było moje trzecie podejście i naprawdę nie stać mnie na to ani finansowo, ani czasowo ani emocjonalnie by zmęczony po godzinach sie wieczorami po Bemowie rozklekotaną Elką, słuchać uwag instruktora ze tutaj najechałem jednym kołem na podwójną ciągłą i tam bym już nie zdał. A także zwalczania jakichś "patologicznych" czynności polegających na trzymaniu ręki na drążku zmiany biegów bo to jest błąd. A przecież przy tak częstych zmianach biegów czasami nawet nie opłaca sie tej ręki kłaść na kierownice. Tak samo już dość tych teatralnych zachowań na egzaminach polegających na konieczności zatrzymanie sie przed strzałka w prawo skoro jadąc 3 km/h doskonale widzę co sie dzieje na skrzyżowaniu i kiedy mogę jechać. Już miałem raz rękę w gipsie kiedy kobieta na skrzyżowaniu wyjechała mi z drogi podporządkowanej, chociaż wcześniej się zatrzymała (jechałem wtedy motocyklem).

 

To dobitnie pokazuje jak zawodny jest ten system egzaminowania, który powinien filtrować przyszłych kierowców pod kątem wytworzenie ryzyka na drodze a nie zero-jedynkowych sytuacji, że ktoś najedzie na podwójna ciągłą nie wytwarzając absolutnie żadnego ryzyka i to już go eliminuje z egzaminu!

 

Doskonale wiemy, jak nieżyciowy jest ten system egzaminowania. Najdobitniej świadczą o tym przypadki kierowców powtórnie podchodzących do egzaminu, którzy ich nie zdają z powodu złych nawyków - tych odruchów, które może niejednokrotnie uratowały im zdrowie lub życie. Dobrze, nie będę wyliczał kolejnych wad tego systemu, bo szkoda na to czasu.

 

Kolejna częścią tej układanki są kursanci - zwykli ludzie, którzy maja jakiś cel osobisty lub zawodowy aby wyrobić sobie prawo jazdy i używać samochodu. Oni są tutaj pierwszym i najmniej liczącym sie ogniwem tego łańcucha pokarmowego, jak plankton, który to wszystko finansuje i ani piśnie żeby nie rozgniewać egzaminatora bo następnym razem na pewno go obleje.

 

Pytanie: Czy macie nas naprawdę za takich ofermów, że nie potrafimy zadać prawka za pierwszym razem? Dlaczego około 80% ludzi po przecież 30-sto godzinnym szkoleniu nie zdaje egzaminu? Dlaczego łatwiej jest za pierwszym razem zdać: maturę, obronić prace magisterska a może nawet i doktorat niż zdać egzamin na prawo jazdy. Toż to absurd!

 

Dochodzi do takich sytuacji, ze Polacy wyjeżdżają za granice, aby podejść do egzaminu ponieważ prawdopodobieństwo, że zdaja jest większe niż w Polsce.

http://www.mojawyspa.co.uk/artykuly/21765/Prawo-jazdy-...

To już nawet do Anglii sie jeździ zdawać prawko!

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,8151563...

 

A przecież są w Europie kraje, które mają znacznie dłuższa tradycje motoryzacji niż Polska (bo tam były rzymskie trakty kiedy u nas chodziło sie ścieżkami przez las) i zdawalność w nich jest znacznie większa. Anglia zdawalność - 85%.

 

Ten system to patologia. Im bardziej to badam, to bardziej wyrazicie to widzę. Przy systemie filtrowania 80% nie zdaje dochodzi do szeregu sytuacji nakłaniających do łamania prawa jak słynne prawko z Ukrainy, korupcji, jeżdżenie bez prawa jazdy.

itd. Ze sfery psychicznej to depresje, frustracje, popadanie w długi (bo jazdy i egzaminy kosztują) niemożność zrealizowania celów związanych z prowadzeniem samochodu.

 

 

Kolejnym elementem układanki są pieniądze. Te właśnie zarobione przez Kowalskiego ze średnia krajowa 3030 zl.

czyli około 2 000 zl na rękę.

Kurs nauki jazdy - 1200 zl.

Egzamin - 116

Jazdy doszkalające 45 zł. godzina.

Weźmy pod uwagę średnia egzamin zdaje sie za trzecim razem

 

Nuka jazdy: 1200 zl.

Egzamin 116 ( niezdany)

jazdy doszkalające 6 godzin 270 zl.

Egzamin 116 ( niezdany)

jazdy doszkalające 6 godzin 270 zl.

Egzamin 116 ( zdany)

 

Suma kosztów: 2 088 zł. Cała wypłata. Czyli biorąc pod uwagę, że Kowalski musi się z czegoś utrzymać jeszcze, to na prawko będzie pracował ze 3 miesiące.

 

 

I teraz powstaje pytanie: czy nie lepiej zainwestować cześć tych pieniędzy w naukę języka angielskiego albo studia zaoczne, niż w bezsensowne tłuczenie się elka i uważanie żeby nie najechać na podwójna ciągła? Ze społecznego punktu widzenia to są bezproduktywnie wydawane pieniądze, które nie wnoszą wartości dodanej dla społeczeństwa. Nie wspominając już o tym, ze niektórzy nawet nie maja co do garnka włożyć.

 

 

Następny element to egzaminatorzy . Ci jakby nie zdążyli zauważyć upływu czasu i mentalnie wciąż tkwią w głębokim PRLu. Prezentując postawę kapralowską wobec kursantów.

 

Uważam iż właśnie tak byłem egzaminowany. Proszę obejrzeć naganie i zwrócić uwagę na to, czy przy takim zachowaniu egzaminatora można się nie rozproszyć i skupić uwagę na dalszej prawidłowej jeździe? Mam na myśli moment, gdy wyjechałem ośrodka na ulicę i źle zrozumiawszy polecenie nie zatrzymałem sie z 50 km/h do zera. W dalszej części egzaminu byłem już na tyle zestresowany, że

nie byłem w stanie skupić się na uważnej jeździe. Uważam, ze zachowanie egzaminatora nie było prawidłowe co narusza obiektywizm egzaminu.

Egzamin był niezaliczony z tego powodu, ze nie zatrzymałem się przy wjeździe na ulice Wrocławską na skrzyżowaniu przy wyjeżdżaniu z podporządkowanej, a właśnie w czasie jazd doszkalających instruktor zwrócił mi uwagę, ze robie błąd i na pewno gdybym nie był rozproszony pamiętał bym o tym. Właśnie tutaj doszło do takiej sytuacji, kiedy tocząc się może za 2 km/h miałem doskonałą widoczność na obydwie strony drogi i widząc że nic nie z żadnej ze stron zdecydowałem się pojechać. Z punktu widzenia robota czyli zero-jedynkowego to błąd. Z punktu wiedzenia rozsądku i bezpieczeństwa ruchu kierowanie było poprawne.

 

W zaistniałej sytuacji mając na myśli dekoncentracje wywołaną zachowaniem egzaminatora, domagam sie powtórnego egzaminu na koszt ośrodka w możliwie najszybszym terminie.

 

 

Wiesław Pasławski

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem , jest wiele rzeczy, które można i trzeba byłoby zmienić w egzaminowaniu, ale nie uważam, że powinno się jeździć wedle subiektywnego uznania, typu np. czy najechanie na linię 2 cm to już błąd czy może dopiero 6cm. Linia to linia i do czegoś służy. Potrzebne są jakieś zasady. A jeśli najeżdżanie na linię nie jest niczym złym, to również, idąc tokiem rozumowania tego gościa, można ją najechać na zakręcie i tym samym - ściąć go. Tylko że z przeciwka może jechać ktoś z nas na motocyklu i nie będzie to już śmieszne, nawet jeśli nie wleci całkiem na nasz pas. Dla mnie koleś to jakiś frustrat, który nie lubi trzymać się zasad i próbuje odwróćić uwagę od swojego nieuctwa obwiniając innych. Inna bajka,że ciągle łamiemy przepisy po otrzymaniu prawka. Sama nierzadko to robię (na własną odpowiedzialność i jak za to beknę- mea culpa), ale egzamin to egzamin i ma być rygor i już.

Edytowane przez Agnich

...Gott weiss ich will kein Engel sein...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek, bez urazy ... ale jak ja zdawałem prawko na kat A,B ... to na 20 osób podchodzących do egzaminu, "zdały" 3 osoby ... pierwsza z listy , dziesiąta i ja (ostatni) ... Z poczatku myslałem że to czysty przypadek, ale potem dowiedziałem się ze rzadko kiedy zdawało więcej niż 3 osoby ...

Co prawda popełniłem na mieście sporo błędów, ale zdałem za pierwszym razem... egzaminator spytał po jeździe " jak sadzę czy powinien mi zaliczyć ten egzamin" a że byłem w dość dobrym humorze to wyliczyłem mu wszystkie błedy jakie zrobiłem (nawet te których nie zanotował) i stwierdziłem że chyba jednak powinien :D On na to tylko rzuił tekst "ma pan szczeście że jest pan ostatni na liście" ... i po bólu ...

 

Też uważam że egzaminy na prawko to patologia. I że nie sprawdza się faktycznych umiejętności jazdy, wyczucia w ruchu drogowym, tylko jakieś bzdurne , bezsensowne haki typu "bo cośtam"... Jak zdawałem prawko, to legendą już był znak STOP zarośnięty jakimś drzewem, tak że tylko słupek bylo widać, bez żadnej linii na drodze ... na którym to egzaminatorzy "uwalali" egzaminowanych, jeśli egzamin szedł za dobrze :D Nawet na kursie nauki jazdy wycieczka pod ten "słupek" w drzewie była obowiązkowa, zeby nie dać się zaskoczyć ... Zdawałem w 2000 roku ... nie wiem czy cokolwiek się zmieniło od tego czasu ...

Klub Anonimowych Piratów Drogowych

 

Młotek zawsze można nazwać impulsatorem kinetycznym o napędzie mięśniowym, ale po co ... ?

 

stopkai.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po napisaniu tego listu do dyrektora wordu na miejscu Pana Wiesława cieszyłbym się, że jednak będę oceniany według jakichś zasad jak on to określił "zero jedynkowych". Gdyby wynik następnych egzaminów miał zależeć od subiektywnej oceny egzaminatora Pan Wiesław (po tym liście) mógłby nie zdać w kolejnych pięćdziesięciu podejściach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróćcie uwagę, że koleś piszący ten list ma problemy z prostymi rzeczami: łapa na kierownicę po zmianie biegu lub zatrzymanie się przed strzałką warunkową.

Tak jak napisała Agnich - frustrat bez umiejętności utrzymania dyscypliny na egzaminie, przyznający się do faktu, że nawet instruktor zwracał mu uwagę na popełniane błędy.

Co do egzaminów, to zgadzam się z opinią, że egzaminatorzy zachowują się często po chamsku i cwaniacko, zamiast ocenić obiektywnie przygotowanie abiturienta do samodzielnego uczestnictwa w ruchu drogowym.

Edytowane przez Tomek Kulik

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Juz na placu manewrowym egzaminator powinien nie kursanta ale instruktora udupić bo przecież tamten poświadczył o przygotowaniu ucznia.

 

Slyszales kiedys o czyms takim jak trema lub stress egzaminacyjny ?

 

Gdyby Pani na filmie trwale kogoś okaleczyła. To kto za to odpowiada ? Mniemam, że egzaminator. A biedak przecież widzi pierwszy raz babę na oczy i to pewnie na pierwszym zadaniu.

 

Powiem inaczej, szkoda, ze do tego nie doszlo, moze wtedy ktos zastanowil by sie nadt tym dlaczego do tego doszlo i moze przemyslal sprawe ewentualnie wziol prztyklad z innyc krajow.

 

Systam szkolenia jest chory – z tego co podal mi Tomek bedzie jeszcze bardziej chory. Juz samo podanie godzin minimalnych jest chore.

 

Dla przykladu w Niemczech nie ma minimalnej ilosci godzin, kazdy kursat zobowiazany jest do wyjezdzenia 5 h w terenie niezabudowanym, 4 h na autostradzie, 3 godz jazdy po zmierzchu. Tez trafiaja sie magicy ktorzy od razu chca zaczac od wlasnie tych jazd – mina bezcenna.

 

U kazdego nauka jest indywidualna i kazdy inaczej przyswaja / sie uczy. Szkole tez intensywnie w 28 h i niektorzy zdaja nawet egzamin, wiekszosc dokupuje jednak godziny ktore sa znaaaaacznie drozsze niz dla kursantow robiacych PJ nieintensywnie.

 

1. W przypadku auta caly plac jest zupelnie niepotrzebny, wszystkie elementy mozna z powodzeniem przeniesc na ulice

2. Zlikwidowac park maszyn w osrodkach egzamnacyjnych – kursant zdaje egzamin na aucie na ktorym sie uczyl wraz ze swoim szkolacym – instruktor siedzi z tylu.

 

1. Polskę od lat toczy rak "załatwiania" wszystkiego.

Wyobrażacie sobie szkołę nauki jazdy w której instruktor mówi co trzeciemu kursantowi - " nie nadajesz się do prowadzenia pojazdów po drodze publicznej" ?

2. Dzisiaj każda dziedzina życia przeżarta jest korupcją, kumoterstwem, układami.. i nie tylko w Polsce. Jak tu ku*wa żyć na tym świecie normalnie i uczciwie?

 

1. Takich szkol aczej nie ma nigdzie.

 

2. Nezka, sorry, ze pytam, a kiedys to jak bylo ? Nie zmienilo sie nic, co najwyzej na lepsze – patrze z perspektywy czasu i wierz mi, ze bardziej niz Tobie rzuca mi sie to w oczy.

 

Kiedyś istniały organizacje cechowe, które dbały o poziom świadczenia usług. Teraz przydałaby się taka organizacja.

 

Tomek, ktos tych instruktorow przeciez egzaminuje wiec moze nalezalo by nieco podniesc ta poprzeczke i przesiac. Nie kazdy podchodzacy na kurs instruktorski musi zostac przeciez instruktorem.

 

Nie wiem jaka jest statystyka zdawalnosci instruktorow w PL, w Niemczech wacha sie ona mieczy 1/3 a 1/4 jezeli ktos nie zaliczy ktoregos z 5 - ciu egzaminu trzy razy to na 10 lat jest zablokowany. To trzyma poziom.

 

A ten list ktory zamiesciles to naprawde rodzynek !

 

Osobom ktore tak domagaja sie psychotestow, radzilbym sie nad tym zastanowic. PJ to nie jest cos nadzwyczajnego dla elity. To jest dla kazdego ! Kazdy wlasciwie moze sie nauczyc bezpiecznie prowadzic pojazd – pytanie tylko jak dlugo bedzie potrzebowal na nauke ? Osobiscie w mojej kilkuletniej karierze natknalem sie na osoby ktore nie powinny tych uprawnien dostac nigdy.

 

Nawet tej Brazylijce o ktorej pisalem ten dokument bym wydal, kwestia doszlifowania ktore w przypadku jednego trwa x godzin a w przypadku innego trwa y godzin. O tej pory zetknalem sie konkretnie z jedna kursantka ( Kubanka ) ktoirej nigdy nie dopusil bym do ruchu.

 

Co do samegon egzaminu jest u nas takie przyslowie, mozesz znac swojego kursanta na wylot ale kursanta przystepujacego do egzaminu NIE ZNASZ ! Nigdy nie wiesz jaki ci numer podczaqs egzaminu wykreci !

 

Mialem kilkadziesiatprzypadkow, ze po 10 g na miescie moglbym swobodnie polozyc sie spac, i nic by sie nie stalo, osoby te jezdzily jak stare wygi, na egzaminie walili takie babole, ze szoku mozna bylo dostac – to wlasnie jest stress egzaminacyjny.

 

Kursant powinien wreszcie uswiadomic sobie, ze po 30 h nie jest sie w stanie nauczyc jezdzic, co najwyzej zdac egzamin. Celem szkolenia nie jest zdanie egzaminz a nauka jazdy, egzamin jest produktem ubocznym.

 

Nikt nikomu nie gwarantuje, ze nauka ( produkt PJ ) bedzie kosztowal 1200 pln'ow bo jest to utopia, nikogo nie interesuje czy masz kase czy tez nie. Zasada jest prosta, nie masz kasy nie rob PJ, bo za co pozniej chceszn kupic pojazd i uiscic oplaty z nim zwiazane ?

 

Co do egzaminów, to zgadzam się z opinią, że egzaminatorzy zachowują się często po chamsku i cwaniacko, zamiast ocenić obiektywnie przygotowanie abiturienta do samodzielnego uczestnictwa w ruchu drogowym.

 

Skole w dwoch roznych ( w zalenosci od fili OSK mamy ich VI ) okregach egzaminacyjnych. W jednym jest naprawde super ale tez jest jeden egaminator ( nie odebral mi w aucie pedalow - nie dokonal wpisu w papiery gdzie w innym TÜV'ie inny bez problemu je wpisal ) ktory jest dokladny do bulu.

 

W drugim okregu jest juz nieco inaczej, zmora jest jeden ktory jest korrekt, jezeli uwalil kogos z moich kursantow to robil to z uzasadnieniem i bylo to uzasadnione, nie moge miec do niego zadnych pretensji.

 

Drugi z nich sam szkoli i zna dokladnie problemytyke wyszkolenia kursanta, mimo tego potrafi wprowadzic atmosfere niekoniecznie sprzyjajacej.

 

Generalnie kazdy z egzaminatorow ma swoje punkty na ktore zwraca szczegolna uwage oraz swoje himery - ot taki lajf.

 

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zlikwidowac park maszyn w osrodkach egzamnacyjnych – kursant zdaje egzamin na aucie na ktorym sie uczyl wraz ze swoim szkolacym – instruktor siedzi z tylu.

To się nigdy nie stanie, bo ktoś "musi" zarabiać na nowych samochodach, które są w ośrdkach egzaminacyjnych. Niestety.

...Gott weiss ich will kein Engel sein...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuję fragment listu, który wkleił Tomek:

Ze społecznego punktu widzenia to są bezproduktywnie wydawane pieniądze, które nie wnoszą wartości dodanej dla społeczeństwa. Nie wspominając już o tym, ze niektórzy nawet nie maja co do garnka włożyć.

 

Tak, przeżywamy boom motoryzacyjny - każdy musi mieć prawo jazdy i samochód, nawet rozsypującego się grata. Paliwo po 5,60, składki ubezpieczeniowe coraz większe, nie ma co do garnka włożyć, ale autem się będzie wozić jedna z drugim :/

 

Ogólnie jest śmiesznie. Pamiętam jak kilka lat temu szkoliłem grupę kobiet z terenów wiejskich. Pracowałem w szkole jazdy, która wygrała przetarg na przeszkolenie osób z projektu unijnego. Projekt w ogóle zakładał szkolenia w zakresie szeroko pojętego marketingu oraz kurs nauki jazdy kat. B. W projekcie uczestniczyły kobiety w przedziale wieku 55-64l. Ten kurs nauki jazdy był dla nich tragiczną stratą czasu. Zero zainteresowania z ich strony tematem. Przychodziły z lekcji na lekcję, twierdziły że w ogóle im na tym nie zależy. Na szczęście były na tyle rozsądne, że żadna z nich nie planowała przystąpić do egzaminu, tylko zrealizować szkolenie. Egzamin miały opłacony, ale każdą uświadomiłem że jeszcze dłuuuugi etap doszkalania przed nimi. Każda stwierdziła, że nie stać ich na doszkalanie, a tym bardziej na poprawkowe egzaminy - podjęły rozsądną decyzję. Na jazdach przekonały się, że w ogóle jazda samochodem to nie ich temat. Miały tylko ten komfort, w stosunku do innych kandydatów, że przekonały się o tym nie inwestując żadnych środków, tylko trochę wolnego czasu.

W rzeczywistości jest tak, że jak ktoś już zacznie się szkolić, to za wszelką cenę próbuje zakończyć temat zdobyciem prawa jazdy. Kiedy instruktor wskazuje na dalsze doszkalanie, bo podstawowy zakres godzin był niewystarczający, to jest wielkie oburzenie, że szkoła jazdy oszukuje, naciąga na dodatkowe godziny. Dziwna jest świadomość tych ludzi, bo wolą sponsorować ośrodki ruchu drogowego opłacając kolejne podejścia do egzaminu, a szkoda im kasy na wykupienie kolejnych godzin doszkalających w szkole jazdy. Tak jak ks-rider napisał, w naszym systemie jest kretyński wymiar godzin szkoleniowych. Co prawda jest jasno w rozporządzeniu napisane, że jest to minimalny wymiar godzin szkoleniowych, co oznacza, że szkolenie nie musi wcale w takim wymiarze się zamknąć, jednak brak świadomości i samokrytyki osób szkolonych, doprowadza często do niesmacznych sytuacji, oskarżeń w stosunku do szkoły jazdy, jakoby naciągała swoich klientów na dodatkowe godziny. Dziwne, że ci sami, nie oskarżają później o to samo ośrodków ruchu, gdzie zdają egzaminy.

Pozdrawiam, Daniel Piecychna
Szkolenia motocyklowe w Lublinie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy instruktor wskazuje na dalsze doszkalanie, bo podstawowy zakres godzin był niewystarczający, to jest wielkie oburzenie, że szkoła jazdy oszukuje, naciąga na dodatkowe godziny.

W jednej znanej mi szkole sam jej szef czepiał się swojego instruktora, że mówi niektórym kursantom, że podstawowa ilość godzin to dla nich za mało, bo ich umiejętności nie pozwalają na zdawanie egzaminu, a tym bardziej na dopuszczenie ich do ruchu ulicznego samodzielnie. "Pan Szef" twierdził, że tak nie można, bo to m.in.naciąganie na dodatkowe godziny. Na szczęście instruktor założył swoją szkołę i ni chu..chu nie zdasz wewnętrznego, jak nie wiesz do czego służy znak stopu (to przenośnia, ale takich kursantów "Pan Szef" chciał przepuszczać, jak mnie pamięć nie myli) ;)

...Gott weiss ich will kein Engel sein...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się nigdy nie stanie, bo ktoś "musi" zarabiać na nowych samochodach, które są w ośrdkach egzaminacyjnych. Niestety.

 

Niemcy jedyny kraj w Europie w ktorym nigdy nie bylo rewolucji.

 

Polska rozpierdo*ila Socjalizm i caly jego blok a tak prostej rzeczy nie da sie zrobic ?

 

Zwroce Ci uwage, ze kiedys tak w PL bylo !

 

Dlaczego wiec nie moze to wrocic ?

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieprawda, Niemcy doświadczyły rewolucji komunistycznej tuż po I Wojnie Światowej, ale dały sobie radę z nierobami. Szkoda tylko, że poglądy socjalistyczne pewnego austriackiego kaprala trafiły potem na podatny grunt...

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...