Motorynkami na Ukrainę.

[fxrider]

Tak się zapytam: czy są jakieś postępy w temacie? :)

Wszak 31.08 już.

[mrzysty]

chyba sprawa padła i przesunięcie terminu na wiosnę.Ale nie rezygnujcie chłopaki.

[dangerous]

chyba sprawa padła i przesunięcie terminu na wiosnę.Ale nie rezygnujcie chłopaki.

 

 

Jestem strasznie ciekaw co i jak, tłoki w plecaku i pół silnika to brzmi dobrze :)

[Swiety]

Zaplanowali wyjazd na 31.08, tylko nie przewidzieli że pierwszego do szkoły :biggrin:

[jimi11]

Zaplanowali wyjazd na 31.08, tylko nie przewidzieli że pierwszego do szkoły :biggrin:

Hehehehe.

 

Fakt - termin zostal przesuniety na wiosne. Jechalibysmy w deszczu non stop, zimno, a sprzety jeszcze nie gotowe. Od pazdziernika bede mial wolny czas wiec zrobi sie sprzety, zarejestruje na spokojnie, a na wiosne wypad.

Pomysl na pewno predzej czy pozniej zostanie zrealizowany, bo juz nieco za daleko wszystko sie posunelo.

 

Ps. Lozyska w kolach zmienione. Tylko moj wal jest krzywy... Nie wiem czy go zmieniac :icon_mrgreen:

[dangerous]

Nie macie w planach wziąć kogoś "normalnym" sprzętem w ramach asekuracji? :icon_mrgreen:

[mrzysty]

Nie macie w planach wziąć kogoś "normalnym" sprzętem w ramach asekuracji? :icon_mrgreen:

w rajdowym słowniku auto jadace na trasie za zawodnikami ( z wyłączeniem odcinków specjalnych) nazywa się ,,szybki serwis" wam także przydało by sie takie auto z tym, ze nie musi to byc Lancer czy Impreza a wystarczy maluszek lub aby uatrakcyjnic wycieczkę trabant. I nie ma co sie śmiać bo ludzie takimi sprzetami potrafia zjechać półł świata.

[Swiety]

Jaki samochód.

To ma być hardcor... :biggrin:

[jimi11]

Jaki samochód.

To ma być hardcor... :biggrin:

 

Dokladnie.. Jaka asekuracja. Asekuracja bedzie w czesciach i glowie :D To byloby wypaczeniem calego wyjazdu.

[dangerous]

Mi chodziło bardziej o moto, które dotrze 100km do najbliższej wioski po benze, świecę, oponę, leki jeśli coś się przydarzy. Coś zwinnego i niezawodnego , ale nie wóz z częściami :)

[Luca]

Chcecie mieć frajdę i niezapomniane przeżycia to nie brać nic ze sobą, tylko siadać i jechać :icon_mrgreen:

 

[Swiety]

Dokładnie. Ja pamiętam jak kiedyś wybrałem się maluchem z Warszawy. W Garwolinie już mi pękła rura przy cylindrze. Dopiero w Zamościu chłopaki mi go migomatem pospawali. Przez ten czas myślałem że mi uszy odpadną. Najlepszy był przejazd przez Lublin. Akurat była kładziona nawierzchnia i korek jak diabli. Słychać mnie było chyba w pół miasta :biggrin: