Skocz do zawartości

Dwa pytania odnośnie kursu i egzaminu na kat. A


hipol
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

Z A w ogole nie bede mial teorii w sali wykladowej tylko na placu manewrowym przy okazji praktyki.

 

Takie info do publicznej wiadomości? Szkoda, że jeszcze nazwy szkoły nie podałeś.

Znając życie, teorii na kat. A nie będzie.

Chociaż, z tą teorią na placu to naprawdę cwaniacki pomysł. Po co iść w koszty na lekcjach praktycznych, paliwo, eksploatacja itp. Taniej jest w ramach praktyki poprowadzić teorię.

powodzenia

 

Z tego co zrozumiałem on robi od razu AB, więc teoretycznie dorzucenie teorii A na manewry nie jest takie do końca złe - w sumie to kilka drobnych różnic w stosunku do B i spokojnie da się przekazać niejako przy okazji jazd. Inna sprawa że samo robienie kategorii AB to niezły przekręt - jak się popatrzy po cenach to jest to właściwie zsumowana cena kursów A i B, więc płaci się za dwukrotne robienie teorii, podczas gdy ją akurat można załatwić na obydwa pojazdy za jednym zamachem, więc w połowie czasu za który się płaci.

Jeśli na takich łączonych kursach robi się zwyczajowo 2x całą teorię, to odszczekam - sam robiłem kategorie w odstępie 18 lat, więc siłą rzeczy były dwa osobne kursy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat cen kursów, można od razu urwać. Chociaż chętnie bym porozmawiał o przejawach chorej konkurencji w niektórych miastach, oferującej ceny śmiesznie niskie.

 

A wracając do tematu kursu łączonego. Po części się z Tobą zgadzam. Każdy manewr, zarówno na placu manewrowym jak i w ruchu drogowym wymaga omówienia. Powinno być oczywiste ( chociaż czasami nie jest ), że instruktor na zajęciach praktycznych nie będzie działał na zasadzie, "proszę wsiadać na motocykl i ćwiczyć, a ja tutaj sobie tylko popatrzę ( a może i nie )". Faktycznie niektóre szkoły za kurs kat. AB wymagają zapłaty w formie zsumowanych cen za poszczególne kat. kursu. Ale to są nieliczne ośrodki, kursy kat. A zazwyczaj są ok. 25 - 30 % tańsze od kat. B ( proporcjonalnie do liczby godzin praktycznych ). Wiele szkół na kursy kat. AB, nawet powiem śmiało że większość oferuje dodatkowe zniżki ok. 50 - 100 zł.

Osobie, która łączy kat., wg rozporządzenia trzeba przeprowadzić przynajmniej 40h teorii, nie 30h jak to się ma w przypadku jednej kat. I tutaj jest mowa o zajęciach teoretycznych na sali wykładowej. Sam organizując kursy prowadzę zajęcia teoretyczne o tematyce typowo motocyklowej dot. doboru motocykla, ubioru motocyklisty, jazda szosowa ( przede wszystkim bezpieczne pokonywanie zakrętów na motocyklu ), hamowanie, jazda z pasażerem, wypadki komunikacyjne z udziałem motocykli itp. Dodatkowo ponad program, za dodatkową opłatą oferujemy zajęcia techniczne ( warsztatowe ) w serwisie motocyklowym. Gdybym te zajęcia teoretyczne miał przeprowadzić w ramach szkolenia praktycznego, kursantowi zostało by ok. 10 - 12 h lekcji z wymaganych przynajmniej 20 h.

Pozdrawiam, Daniel Piecychna
Szkolenia motocyklowe w Lublinie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam organizując kursy prowadzę zajęcia teoretyczne o tematyce typowo motocyklowej dot. doboru motocykla, ubioru motocyklisty, jazda szosowa ( przede wszystkim bezpieczne pokonywanie zakrętów na motocyklu ), hamowanie, jazda z pasażerem, wypadki komunikacyjne z udziałem motocykli itp. Dodatkowo ponad program, za dodatkową opłatą oferujemy zajęcia techniczne ( warsztatowe ) w serwisie motocyklowym. Gdybym te zajęcia teoretyczne miał przeprowadzić w ramach szkolenia praktycznego, kursantowi zostało by ok. 10 - 12 h lekcji z wymaganych przynajmniej 20 h.

 

Fiu, fiu...

No to ja już chyba nie będę pisał jak u mnie wyglądała teoria i praktyka, bo to czysta żenada była. Uważam że gdyby nie to że od kilkunastu lat jeżdżę samochodem i od kilku zasuwałem skuterami, to sam kurs przygotowałby mnie do poruszania się po drogach publicznych w stopniu znacznie poniżej minimum.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie teoria wygląda następująco:

- "fizyka", technika i taktyka jazdy, 4 godziny lekcyjne,

- "chemia", eksploatacja pojazdów, 4 godziny,

- przepisy ruchu drogowego 20 godzin lekcyjnych,

- pomoc przedmedyczna i zagadnienia p.poż 4 godziny.

Ledwo wyrabiam się z materiałem w osiem wykładów, pomagając na p. pomocy ratownikowi medycznemu z pogotowia. Całosć dotyczy oczywiście kategorii A, gdzie 90% kursantów ma juz prawo jazdy, lecz frekwencja na wykładach jest prawie pełna. Wykłady upuszczone kursanci odrabiają z grupą następna dobrowolnie. Czemu? Bo nie lejemy wody i wiemy co mówimy. Na tym forum jest kilka osób, które miały okazję posłuchać o przepisach u p. Sławka Moszczyńskiego :lalag:

Czemu w większości przypadków teoria na motocykl jest zlewana? Bo wykładowca nie ma co powiedzieć, nie wie, nie zna się, gówno umie. Czemu? Bo wydając uprawnienia, nie wymagano by umieła i wiedział.

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ledwo wyrabiam się z materiałem w osiem wykładów

 

Dokładnie, osobiście nie potrafię wyrobić się z materiałem ( tj. zajęcia z Prawa o ruchu drogowym + tematyka motocyklowa ) w wymaganym minimalnym wymiarze godzin zajęć teoretycznych czyli 30 h = 30 x 45 min. Zazwyczaj potrzebuję ok. 40 h lekcyjnych, szczególnie kiedy grupa jest wyjątkowo aktywna ;o)

 

A tak na marginesie. Dlaczego podkreśliłem minimalnym? Bo wiele osób błędnie sądzi, że "ustawowe" 30 h teorii to maksimum. Podobnie jest z zajęciami praktycznymi. Znowu wiele osób sądzi, że "ustawowe" 30 h w przypadku kat. B i 20 h na kursie kat. A to maks.. I rób wszystko co możesz drogi instruktorze, ale masz mnie nauczyć jeździć w 20 h i nie ma zmiłuj. I niestety często sugestie ze strony instruktora, że osoba szkolona nie jest jeszcze gotowa do egzaminu wewnętrznego, a tym bardziej państwowego - ogólnie do samodzielnej jazdy, są bardzo źle przyjmowane. Wtedy instruktor jest zły i niedobry, szkoła jest zła, w ogóle sami naciągacze w około bo trzeba dokupić dodatkowe lekcje uzupełniające. Smutne, ale prawdziwe.

 

Czemu w większości przypadków teoria na motocykl jest zlewana? Bo wykładowca nie ma co powiedzieć, nie wie, nie zna się, gówno umie. Czemu? Bo wydając uprawnienia, nie wymagano by umieła i wiedział.

 

Otóż to, zgadzam się w 100 %. A ludzie chcą tej wiedzy, na takie zajęcie teoretyczne musi być wygospodarowany nie tylko czas, ale musi je właśnie poprowadzić kompetentna osoba. Bo w przeciwnym wypadku, powiedzmy z 10 - osobowej grupy kursantów, jeden lub dwóch zainteresuje się tematem we własnym zakresie. Tylko jak pojawią się wątpliwości w trakcie samodzielnie przyswajanej wiedzy, zapewne będzie chciał zapytać instruktora o to i owo. Jak zapyta takiego typka:

wykładowca nie ma co powiedzieć, nie wie, nie zna się, gówno umie. Czemu? Bo wydając uprawnienia, nie wymagano by umieła i wiedział.

to ujrzy tylko rozdziawioną gębę. I tyle z nauki.

Ta teoria nie tylko jest wymagana przepisami, ale jest osobom szkolonym niesamowicie potrzebna. Nawet beznadziejnie zaprojektowane karty przeprowadzonych zajęć mają aż 3 punkty związane z wykładami motocyklowymi:

1. Wykorzystywanie środków ochronnych ( kask, rękawice, ubranie );

2. Widoczność kierowców motocykli prze innych użytkowników dróg;

3. Czynniki ryzyka związane ze śliskimi elementami dróg ( studzienki, szyny tramwajowe ).

Łatwiej postawić krzyżyk przy każdym z tematów, niż fachowo każdy omówić.

 

 

Pozdrawiam, Daniel Piecychna
Szkolenia motocyklowe w Lublinie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I niestety często sugestie ze strony instruktora, że osoba szkolona nie jest jeszcze gotowa do egzaminu wewnętrznego, a tym bardziej państwowego - ogólnie do samodzielnej jazdy, są bardzo źle przyjmowane. Wtedy instruktor jest zły i niedobry, szkoła jest zła, w ogóle sami naciągacze w około bo trzeba dokupić dodatkowe lekcje uzupełniające. Smutne, ale prawdziwe.

 

w tym ciemnym tunelu widzę rozwiązanie: nałożyć na instruktorów odpowiedzialność za wyniki egzaminów. i kontrolować, jaki odsetek uczniów oblał, by przy niskich wynikach szkolenia (których oceną de facto jest egzamin) sprawdzać i zawieszać uprawnienia instruktorskie, oraz kierować na dodatkowe szkolenia doskonalenia umiejętności i techniki samych szkolących. a w przypadku powtarzającej się sytuacji - uprawnienia odbierać, bo jak nie każdy musi jeździć po drogach, tak też nie każdy musi tego uczyć

 

pytanie, czy np. grupa odpowiedzialnych instruktorów nie mogłaby przygotować propozycji takich zmian dla aktualnie przerabianego projektu ustawy o kierujących? niech coś się zmieni, a nie tylko pokrzykiwać że motocykliści są be i winni za całe zło na drogach

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to aż jednak napiszę jak to u mnie wyglądało.

 

Teoria - instruktor starej daty uważający że najlepsze materiały do nauki to kiedyś robili, a aktualne są do kitu. Efekt? Na początku szkolący puszczał film szkoleniowy z VHS rzucając co najwyżej że podawane w konkretnych miejscach przepisy się zmieniły i teraz jest tak i tak (konia z rzędem kursantowi który przyszedł nie wiedząc nic i uczy się od zera, a zapamięta coś takiego) i wychodził. Niemal wszystkie "wykłady" poza tymi dotyczącymi pierwszej pomocy tak wyglądały. Filmik z materiałami szkoleniowymi nakręcony gdzieś w okolicy 1980 roku (nie żartuję) i do widzenia. Dopiero pod koniec kursu szkolący sięgnął po świeższe materiały (ale też nienajnowsze) i wysłuchaliśmy kilku pogadanek w wykonaniu red. Bitnera (facet ma tak nudziarski charakter wypowiedzi że się flaki przewracają) i to wszystko.

Szkolących się było 2 osoby na B i ja jeden na A. Z tego co wiem jedna z nich po pełnym kursie nie zdała wewnętrznej teorii, drugi facet przesunął termin i nie wiem jek mu poszło.

Podczas kursu nie było powiedziane NIC dotyczącego konkretnie motocykli.

Praktyka - musiałem się dopraszać o tak skomplikowaną informację jak umiejscowienie dźwigni ssania (w skuterze miałem na kierownicy, w tamtym motocyklu było koło gaźnika), dwa razy pokręciłem się bez sensu po placu tzw. "oswajanie ze sprzętem" i pojechaliśmy sobie gdzieś w kierunku na Otwock. Tu się akurat nie mam co czepiać, bo facet zwyczajnie widział że jeździć umiem tylko muszę się do czegoś cięższego i z biegami przystosować, ale później było już właściwie tylko monotonne powtarzanie tras egzaminacyjnych. Musiałem się dopraszać żebyśmy w końcu zaczęli robić manewry na placu, a hamowanie awaryjne w ogóle zlał twierdząc że teraz tego nie sprawdzają.

Technika jazdy? Eksploatacja? Gdybym zagrożeń na drodze nie znał z własnego doświadczenia, a w zakresie techniki nie szukał informacji we własnym zakresie, nie dowiedziałbym się nic.

 

 

Tak że tak jak pisałem wcześniej - mam pełną świadomość faktu, że gdybym nie miał wieloletniego doświadczenia z jazdy w intensywnym ruchu miejskim jednośladami, umoczyłbym egzamin równo.

 

Gdyby ktoś chciał w Warszawie kurs robić, to PAS omijać szerokim łukiem, chyba że po prostu papier potrzebny, bo jeździć się już umie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w tym ciemnym tunelu widzę rozwiązanie: nałożyć na instruktorów odpowiedzialność za wyniki egzaminów. i kontrolować, jaki odsetek uczniów oblał, by przy niskich wynikach szkolenia (których oceną de facto jest egzamin)

 

Tu bym polemizował. Wynik egzaminu jest oceną bardziej umiejętności zdawania egzaminu niż poziomu wyszkolenia. Filtrowanie instruktorów powinno odbywać się na poziomie wydawania im uprawnień, a nie "po ptakach" czyli po egzaminie kursanta. Z tego co pisali już tutaj forumowi instruktorzy, każdy jełop może dziś szkolić, nawet taki, który nigdy nie siedział na motocyklu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no, nie do końca - albo inaczej: jedno drugiemu nie przeszkadza. jak przyjmują do pracy, to poza pięknym cv na początek trzeba się potem wykazywać praktycznym wykorzystaniem umiejętności. i o ile za jakieś jedno drobne potknięcie zazwyczaj nikogo nie zwalniają, o tyle permanentna niezdolność do skutecznej pracy już niemile widziana, prawda?

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w tym ciemnym tunelu widzę rozwiązanie: nałożyć na instruktorów odpowiedzialność za wyniki egzaminów. i kontrolować,

 

Popieram, to jest dobre rozwiązanie. W dużym stopniu wyeliminowałoby chorą konkurencję cenową. Szkoły, instruktorzy konkurowaliby jedynie na płaszczyźnie jakości szkolenia.

Pozdrawiam, Daniel Piecychna
Szkolenia motocyklowe w Lublinie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, powyżej macie przykład jak kursant dobrego instruktora daje ciała z podstawowym błędem. Trafia się gościowi takich trzech kursantów w czasie kontroli jego kwalifikacji i co? O ile dobrym pomysłem jest kontrola jakości szkolenia, żeby wyeliminować patologie, o których tu się pisze, to akurat ocena instruktorów na podstawie wyników egzaminów to średni pomysł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafia się gościowi takich trzech kursantów w czasie kontroli jego kwalifikacji i co?

 

gość nie szkoli 3 kursantów w - powiedzmy - okresie roku czy pół, który obejmowałaby statystyka*. czyli weryfikacja nie byłaby wyrywkowa, ale podlegałaby stałemu nadzorowi

ponadto można byłoby informacje o wynikach zbierać i analizować dopiero w rejestrze centralnym, żeby uniknąć eliminowania wybranego instruktora przez jakąś (potencjalną) klikę egzaminatorów, poprzez oblewanie akurat jego kursantów. no, ale gdybać to sobie możemy ;) i to pomimo tego, że o ile pamiętam to KS wspominał, że u nich taki system działa

 

* - a gdyby tak się stało, miałby 100% oblanych egzaminów, co raczej dyskwalifikowałoby go jako szkoleniowca, prawda?

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak w ogóle, to statystyki zdawalności u konkretnego instruktora są prowadzone. W macierzystym wydz. komunikacji każdy instruktor może sprawdzić swoją skuteczność. Ośrodki Ruchu Drogowego też sporządzają półroczne bądź kwartalne zestawienia zdawalności w poszczególnych szkołach. Czy są wyciągane jakieś konsekwencje zatrważająco niskiej zdawalności? Nie. Co prawda starostwo może zainteresować się szkołą, która ma podejrzanie niską zdawalność. Tylko co inspektorzy mogą sprawdzić? Pogrzebią w dokumentach i tyle. Nie znajdą nieprawidłowości, to hulaj dusza dalej.

 

Pozdrawiam, Daniel Piecychna
Szkolenia motocyklowe w Lublinie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Co prawda starostwo może zainteresować się szkołą, która ma podejrzanie niską zdawalność. Tylko co inspektorzy mogą sprawdzić? Pogrzebią w dokumentach i tyle. Nie znajdą nieprawidłowości, to hulaj dusza dalej.

Właśnie. Można zamknąć ośrodek za literówki w kartach, a nie można za niski poziom szkolenia :banghead:

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak w ogóle, to statystyki zdawalności u konkretnego instruktora są prowadzone. W macierzystym wydz. komunikacji każdy instruktor może sprawdzić swoją skuteczność. Ośrodki Ruchu Drogowego też sporządzają półroczne bądź kwartalne zestawienia zdawalności w poszczególnych szkołach. Czy są wyciągane jakieś konsekwencje zatrważająco niskiej zdawalności? Nie.

 

Świetne :icon_biggrin: Czyli jednak system jest, ale tylko na papierze.

 

Czy te statystyki są dostępne dla publiki? Tzn. czy przed wyborem szkoły, instruktora można sobie sprawdzić jego zdawalność w ostatnim kwartale, półroczu, roku?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...