Skocz do zawartości

Mandat na egazminie


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Że powinna oblać egzamin to nie ulega wątpliwości
Jasne - każdy egzamin, podczas którego nastąpi kolizja/wypadek (niezależnie od winy/nie_winy egzaminowanego) jest przerywany z wynikiem negatywnym. Nie ma również możliwości kontynauacji egzaminu tego dnia nawet innym pojazdem.

 

jak się ktoś boi 52km/h to nie powinien samodzielnie siadać za kierownicę.
Jak ktoś zauważył - bała się oblanego egzaminu za przekroczenie prędkości, zwolniła (łagodnie) do tych bodaj 35km/h

 

[...] odpowiedzialność za kursanta ponosi egzaminator! I to jest logiczne - kursant nie ma uprawnień, on je dopiero zdobywa. To instruktor/egzaminator jest osobą z uprawnieniami do kierowania pojazdem i to on powinien był zareagować
Otóż to! Powinien NATYCHMIAST ZAHAMOWAĆ!!! ;)

Egzaminowana na pewno robiła to zbyt wolno, przyzwyczaiła w ten sposób jadącego za nią do łagodnego hamowania, uśpiła jego czujność, więc to jej wina... :banghead:

 

dziewczyna nie ma oc... no proszzzz... a od czego miałaby mieć? stuknięcia w zderzaki? zadrapania lakieru na tipsach? :banghead:
a za uciążliwość dla środowiska (wycieki różnych płynów, nadmierna emisja spalin, hałas) powinni jej zabrać dowód reje osobisty i skierować na dodatkowe badania ;)

 

odpowiedzialny jest instruktor/ egzaminator. m.in. po to ma dodatkowy zestaw pedałów, ażeby mógł zapobiegać takim sytuacjom.
i co nie mniej ważne - zwłaszcza w tym przypadku - dodatkowy zestaw lusterek, z którego powinien potrafić korzystać

 

 

 

Poza tym warto zwrócić uwagę na fakt, że:

Egzaminator polecił mi rozpędzić auto do 50 kilometrów na godzinę i zahamować awaryjnie na wysokości przydrożnej, niebieskiej tablicy
czyli mamy do rozważenia dwa przypadki:

 

1. "Niebieska tablica" musiała już być widoczna w chwili wydawania tego polecenia, a więc egzaminator powinien upewnić się czy natężenie ruchu zezwala na wykonanie manewru hamowania awaryjnego w tym miejscu, a w szczególności powinien ocenić sytuację za pojazdem (ponieważ wysoce prawdopobne jest, że skoro w chwili wydawania polecenia jechał za nimi jakiś pojazd, to za ~200m nadal może być za nimi - może nawet bliżej)

 

2. "Niebieskiej tablicy" nie było jeszcze widać w chwili wydawania tego polecenia - tu już nie ma nawet zapachu po cieniu wątpliwości co do winy egzaminatora ;) Przecież nie może wydawać poleceń 'zaocznie'.

Hamowanie awaryjne jako manewr musi być AWARYJNE, czyli zakładać wysoką konieczność takiego hamowania (nagła zmiana sytuacji na drodze, wzbiegające dzwicko itp.), więc nie można wydać polecenia "Proszę zahamować awaryjnie, gdy będzie to możliwe i nie stworzy zagrożenia" :banghead:

Przecież właśnie w chwili zagrożenia (w celu uniknięcia kolizji/wypadku) powinno się hamować awaryjnie. Ale skoro jest to obowiązkowy element Państwowego Egzaminu na PJ (chyba każdej kategorii), to właśnie egzaminator swoim poleceniem symuluje sytuację zagrożenia, w której jest konieczne hamowanie awaryjne, dbając przy tym o bezpieczeństwo podczas wykonywania takiego manewru.

 

Jeśli roztrząsać winę, to pomiędzy egzaminatorem, a jadącym z tyłu. W normalnej sytuacji wygląda to niekorzystnie dla tgo z tyłu, a kropkę nad "i" stawia "L-ka" na dachu autka w które wjechał.

 

Nie znam słowo w słowo tekstu Ustawy, ale mówi ona mniej więcej: "kierujący pojazdem, powinien prowadzić go tak, by nie powodować zagrożenia/utrudnienia ruchu innym pojazdom" - pewnie na to się powołali przy wystawianiu mandatu dla kursantki. Ale ją 'chroni' polecenie wydane przez egzaminatora. Może wykonała je nieprecyzyjnie, za co mogła oblać egzamin (a może mogłaby nawet dostać drugą szansę), ale nie jest winna tej kolizji.

 

Zdecydowanie ważniejszym jest inny fragment tekstu Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym (znów wyłącznie z pamięci, więc słowa mogą być nieco inne, ale sens ten sam): "kierujący pojazdem powinien zachować bezpieczną odległość od poprzedzającego go pojazdu i być przygotowanym na jego (nagłe?) zatrzymanie/hamowanie". To przesądza o winie kierującego autkiem z tyłu. Zresztą - jak tu już ktoś wspomniał - policjanci nagminnie powołują się na ten fragment przy ustalaniu winy przy kolizjach z uderzeniem od tyłu (choć nie zawsze sytuacja jest tak klarowna jak w tym przypadu - np. przy zajechaniach).

 

Powinna się odwołać, a jeśli to nic nie da, to prawnik i do sądu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani,

cała ta sytuacja to jakiś karkołomny kretynizm: dziewczyna przerażona, egzaminator chyba jakiś cwaniaczek, ten z tylu nie zachował odpowiedniej odległości i szczególnej ostrożności itp. itd....chory kraj to chore przepisy...osoba egzaminowana podlega ochronie i to egzaminator przejmuje odpowiedzialność za to co dzieje się na drodze (tak jak instruktor podczas szkolenia), obojętnie na ile kursant jest przygotowany do bycia kierowcą (tu wiemy, że bywa różnie z naszym kształceniem) dziewczyna mogla zostać upomniana najwyżej z uwagi, że to egzamin, a egzaminator powinien wziąć wine na siebie jesli rzeczywiście to wina L-ki za całe zdarzenie, bo nie wiemy jak zachowywał sie kierowca z tyłu...możemy tak do kolejnych świat dyskutować, a faktem jest że mamy duuuuużą dziure w przepisach...

pozdro:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masakra...

 

Może ktoś z tych co piszą, że się znają mi odpowiedzieć na pytanie, które wielokrotnie tu padło:

 

Jak osoba nie mająca uprawnień do prowadzenia pojazdów może dostać punkty karne??? :icon_eek:

Nie może i o czm tu dalej smęcić ? :banghead:

 

pzdr

kjujik

Od urodzenia skazany na sukces, a jesli teza o zaostrzaniu sie walki klasowej w miare postepu socjalizmu jest prawdziwa,
to w przyszlosci takze na wiezienie. :bigrazz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta sprawa ogólnie śmierdzi i dobrze że ujrzała światło dzienne. Niejeden zestresowany kandydat na PJ może znaleźć się w takiej sytuacji. Panika, strach, stres, pełno w gaciach. Egzaminator takiemu może nawet wcisnąć że przed chwilą przejechał człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masakra...

 

Może ktoś z tych co piszą, że się znają mi odpowiedzieć na pytanie, które wielokrotnie tu padło:

 

Jak osoba nie mająca uprawnień do prowadzenia pojazdów może dostać punkty karne??? :icon_eek:

 

Doladuja tymi punktami karte vitay (albo zegnaj czy inna tego typu) i jak uzbiera odpowiednio duzo to wymieni na gadzedy od policyji (opisane w ktoryms poscie powyzej :bigrazz: :biggrin: )

 

A co do calego zdarzenia to ... takie reczy tylko w polsce :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja twierdzę, że osoba zdająca egzamin może dostać mandat gdyż, wyobraźmy sobie sytuację, że wsiada do auta taka osoba i skręcając zachacza z znak drogowy, ścinając go. Egzaminator ma jedynie ograniczone możliwości reakcji, a osoba prowadząca pojazd nie jest wykluczona z odpowiedzialności za to co robi, nawet jeśli nie ma prawa jazdy. Równie dobrze można by powiedzieć, że ktoś pomykający bez prawka nie może zostać ukarany.

 

Natomiast - egzaminator nie ma prawa wydać polecenia niezgodnego z przepisami. Jak wyda to powinien być jakoś ukarany, ale to jednak kierowca samochodu powinien odpowiadać, bo to On ostatecznie podejmuje decyzje. Egzaminatorzy stosują sztuczki i mówią: "proszę skręcić w prawo na najbliższym skrzyżowaniu, GDZIE JEST TO DOZWOLONE", sprawdzając czy egzaminowany wyczai że najbliższa w prawo ma zakaz wjazdu. Nie jest to zabronione, chociaż podchwytliwe.

Jeśli egzaminator powiedział do Kobiety - Proszę się natychmiast zatrzymać, ta wykonała i bum - ona bierze odpowiedzialność za to co się stało, ale egzaminator może zostać ukarany - bo mu nie wolno wydać takiego polecenia (zgodnie z rozporządzeniami dotyczącymi przebiego egzaminu). Czy może dostać mandat to moim zdaniem oddzielna sprawa. Pytanie brzmi - czy egzaminator - jako osoba mogąca sterować prędkością auta też jest prowadzącym pojazd. Moim zdaniem też więc mandat dla dwóch osób naraz - bo nie idzie rozpoznać kto zachamował naprawde. Troche to dziwne bo jak ktoś hamuje, to druga osoba nie da rady przyspieszyć, ale wątpię by w tym przypadku to egzaminator wcisnał pedał hamulca.

 

Jeśli egzaminator powiedział - za 200m proszę zahamować awaryjni, a kobieta stanęła od razu jak wryta - no to wina ewidentnie jej.

 

Inna oddzielna sprawa, to to czy w ogóle za nagłe zatrzymanie w tym przypadku można uznać za nieuzasadnione i czy mandat nie powinien dostać kierowca uderzający - ja jestem za tą opcją, ponieważ L'a jest oznaczona, może wykonywać gwałtowne manewry - w tym hamowanie awaryjne (które w ramach egazminu JEST UZASADNIONE pomimo braku przeszkody na drodze).

 

Natomiast - policjant, skoro już chciał to mógł dać mandat wszystkim trzem:

- kobiecie za nagłe hamowanie

- egzaminatorowi za to, że współprowadzi pojazd czyli jest współodpowiedzialny za każde zdarzenie

- temu z tyłu za nie zachowanie bezpiecznej odległości i brak stosowania zasady ograniczonego zaufania

 

Innymi słowy - każda opcja jest dobra, zależy jak się na to spojrzy - a to oznacza, że wyraźnie w przepisach powinno być to określone.

Edytowane przez krycek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z jeszcze innej beczki...

 

po co w ogóle egzaminowanej przydzielać punty karne, jeśli nie ma ona PJ (i nawet gdyby w kolejnych podejściach zdobyła ich 700), to i tak z pierwszym zdanym egzaminem się one wyzerują? ;)

 

 

 

A co do egzaminatora, to popełnił błąd wydając polecenie hamowania awaryjnego za xxx metrów (przy niebieskiej tablicy).

 

Na podstawie Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 27 października 2005 r. w sprawie szkolenia, egzaminowania i uzyskiwania uprawnień przez kierujących pojazdami, instruktorów i egzaminatorów, osoba egzaminowana po usłyszeniu sygnału HAMUJ, STOP lub inne (dopuszcza się ustalenie innego sygnału przed egzaminem, podczas informowania o jego przebiegu i hamowaniu awaryjnym jako jednym z elementów tego egzaminu) do hamowania awaryjnego powinna:

- energicznie nacisnąć pedał hamulca... [...]

 

W tej sytuacji wydanie wcześniejszego polecenia hamowania awaryjnego było niezgodne ze wspomnianym Rozporządzeniem, opublikowanym w Dzienniku Ustaw rocznik 2005 nr 217. Data publikacji 31 października 2005 r. poz. 1834 (termin wejścia w życie - 10 stycznia 2006r.).

 

Myślę, że w tej sytuacji dałoby się spokojnie uzasadnić, że kobieta mogła odebrać to jako "polecenie hamowania awaryjnego" (wykonalne natychmiast). Przecież to instruktor ma się upewnić czy są odpowiednie ku temu warunki w danej chwili (a nie za czwartym zakrętem i sklepem mięsnym tuż przed pochyłym drzewem). Warunki to: prędkość co najmniej 50 km/h, warunki atmosferyczne i drogowe.

 

Inną sprawą jest, że nie wykonała tego polecenia zgodnie ze sztuką (ale powinna mieć możliwość powtórzenia zadania) - oczywiście gdyby nie uderzył w nich pojazd będący z tyłu.

 

 

Sprawę (mam nadzieję) rozstrzygnie Sąd, ale moim zdaniem winny jest kierujący pojazdem z tyłu za to, że nie zachował bezpiecznego odstępu od pojazdu go poprzedzającego - zwłaszcza, że była to oznaczona "L-ka", więc dodatkowo "szczególna ostrożność". Jakaś konsekwencja zawodowa (nie wiem co oni mają - wewnętrzne mandaty, nagany, 'po premii') powinna być wyciągnięta wobec instruktora, bo wydał polecenie inne niż określone w Rozporządzeniu i nie upewnił się o możliwym zagrożeniu wykonania takiego zadania przez egzaminowaną. Sama egzaminowana najwyzej może mieć niezaliczone hamowanie awaryjne (z możliwością powtórzenia zadania), co i tak nie ma większego znaczenia, bo egzamin przy każdym dzwonie jest przerywany z wynikiem negatywnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak winny na 100% jest kierowca, który wjechał w L-kę, dziewczyna wygra

 

Jestem kierowcą zawodowym od 11 lat i nie raz ja waliłe w kogos, nie raz walili we mnie, z racji tego że większość poruszam się po dużym mieście i zawsze była winna osoba, która nie dostosowała prędkości i odległosci do odpowiednich warunków drogowych

 

Raz miałe taka sytuację że we mnie wjechali panowie z CBA, słuzbowym autem i oczywiscie musiała byc policja, chcieli mi przypisać jak tej dziewczynie, że ja stwożyłem zagrozenie na drodze, oczywiście nie przyjąłem mandatu i sad grocki, decyzja sądu była na moja korzyśc, nawet nie wiecie jak mi sie podobała mina panów policjantów i kolesi z CBA

BEZCENNE

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak uważam. A co do winy "mundurowych" to jest to nagminne. Znam przypadek gdzie policjanci wpakowali się kobiecie w tył auta. Ewidentnie ich wina ale wzięli kobietę "na stracha" i wlepili mandat co skutkowało przyznaniem się jej do winy. Dość głośno komentowane na jednym z regionalnych forum.

Edytowane przez żunio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...