Skocz do zawartości

Wypadek -> Sprawa


Dzulu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

W kwietniu 2008 miałem poważny wypadek, spędziłem miesiąc w szpitalu (złamany kręgosłup, roztrzaskane bebechy itp itd). Zdarzenie wyglądało tak, że jechałem na zielonym prosto przez skrzyżowanie, a z przeciwnego kierunku jakiś grzmot wykonywał lewoskręt. Wyjechał mi prosto pod przednie koło i mnie skasował.

 

Wydawało mi się, że nikt nie będzie miał tu wątpliwości i dostanę odszkodowanie, które mi się należy jak wyjdę ze szpitala. Na dzień dzisiejszy straciłem już resztki nadziei na jakiekolwiek pieniądze. Sprawca zeznał, że mnie "nie zauważył, więc prawdopodobnie wyjechałem z innego pasa, niestety on tego nie widział bo drogę zasłaniał mu inny samochód". Ja nic nie pamiętam - pamięć odzyskałem po 2 tygodniach od wypadku.

 

Sąd zadecydował, że są 2 wersje (1. jechałem ok i mi wyjechał, a 2. wykonałem jakiś nieprzewidywalny manewr i sprawca nie miał możliwości uniknąć zderzenia)

 

Znalazłem starszą panią, która widziała zdarzenie i na zgłosiła się na świadka. Sąd wznowił postępowanie. Świadek pojawił się (dopiero!!!) miesiąc temu na rozprawie i wiele rzeczy pokręcił (tzn kolory, czas i dodatkowo, choć nie wiem jak to możliwe, w ogóle nie pamiętała, że z nią rozmawiałem, kiedy szukałem świadków na miejscu wypadku - to wszystko wyglądało tak, że nawet ja miałem wrażenie, że ta kobieta za bardzo nie wie co mówi ma 78 lat i dodała, że ma zaniki pamięci i się leczy).

 

Wersja tego kolesia który się broni jest tak nieprawdopodobna, że nie wiem jak można ją brać pod uwagę. Najgorsze, że takie osoby jak biegły w ogóle się tym nie zajmują, a wszystkie dokumenty jak powiedziała sędzia czyta na korytarzu 5 min przed rozprawą. Na tym skrzyżowaniu wykonując lewoskręt jeśli na przeciw stoi bus rzeczywiście nic nie widać, dodatkowo jeśli tak jak on twierdzi (że jechałem pasem dla skręcających w lewo - choć on tego też nie widział) to prawdopodobnie musiałbym wyprzedzać jakiś inny pojazd (co wyklucza świadek, który to widział z odległości kilku metrów, bo czekał na przejściu na zielone, i mówi, że jechałem cały czas za jakimś samochodem na wprost swoim pasem!!!). Dodatkowo prędkość przy uderzeniu była na tyle mała, że jest to niemożliwe żebym wyprzedzał jakikolwiek samochód który tam jechał. Poza tym odcinek, na którym bym to musiał wykonać to 40-50m (było zielone już od dłuższego czasu, więc wszyscy pewnie jechali >50km/h). Myślę, że wizja lokalna by wszystko to wyjaśniła, ale moj adwokat mówi że to nie ma sensu (mam wrażenie, że i on stracił nadzieje na kasę i mu przestaje zależeć) Czy ktoś mógłby mi polecić jakiegoś dobrego adwokata, który by miał ochotę podjąć tą sprawę i walczyć w ewentualnej apelacji? Tylko proszę polecać kogoś dobrego, sprawdzonego, bo już sam znam wielu prawników typu "pan Janek mówi, że mecenas XXX jest dobry, bo jest prawnikiem"

 

Straciłem już resztki zaufania do naszego wymiaru (tzw) "sprawiedliwości". Na sprawie odniosłem wrażenie, że sędzi wybiera się chyba grając w karty. Są tak mało rozgarnięci, że mnie to załamało. Przykład: Adwokat oskarżonego zadaje pytania mojemu bratu:

-czy wyprzedzali panowie kogoś podczas tej przejażdżki?

-(po 20 sek namysłu lol) nie wiem, nie pamiętam [ w sumie kto pamięta drogę jaką przebył prawie rok wcześniej]

-a czy... hmn to w sumie pytanie retoryczne dla motocyklistów... czy pana ktoś wyprzedził?

-skoro to pytanie retoryczne to chyba nie oczekuje pan odpowiedzi...

-nie (i uśmiech)

Wysoki sąd:

-Jak to?

-No chyba pytanie retoryczne to takie na które się nie odpowiada - (i tu młody z pytającym wzrokiem spogląda na mnie i innych na sali, heh)

-Czyli odmawia pan udzielenia odpowiedzi na to pytanie?! Proszę zapisać. (do tego ziomka co spisuje)

 

Widzicie jakieś szanse, nadzieje? Napisałem do TVN turbo (może coś pomogą), zastanawiam się czy nie wplątać w to mediów (tylko czy ktoś będzie chciał, takich spraw jest pewnie dużo). TV / Gazety nadają często różnym dziwnym sprawom jakiś normalny przebieg.

 

Pozdrawiam Dzulu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

W kwietniu 2008 miałem poważny wypadek, spędziłem miesiąc w szpitalu (złamany kręgosłup, roztrzaskane bebechy itp itd). Zdarzenie wyglądało tak, że jechałem na zielonym prosto przez skrzyżowanie, a z przeciwnego kierunku jakiś grzmot wykonywał lewoskręt. Wyjechał mi prosto pod przednie koło i mnie skasował.

 

Wydawało mi się, że nikt nie będzie miał tu wątpliwości i dostanę odszkodowanie, które mi się należy jak wyjdę ze szpitala. Na dzień dzisiejszy straciłem już resztki nadziei na jakiekolwiek pieniądze. Sprawca zeznał, że mnie "nie zauważył, więc prawdopodobnie wyjechałem z innego pasa, niestety on tego nie widział bo drogę zasłaniał mu inny samochód". Ja nic nie pamiętam - pamięć odzyskałem po 2 tygodniach od wypadku.

 

Sąd zadecydował, że są 2 wersje (1. jechałem ok i mi wyjechał, a 2. wykonałem jakiś nieprzewidywalny manewr i sprawca nie miał możliwości uniknąć zderzenia)

 

Znalazłem starszą panią, która widziała zdarzenie i na zgłosiła się na świadka. Sąd wznowił postępowanie. Świadek pojawił się (dopiero!!!) miesiąc temu na rozprawie i wiele rzeczy pokręcił (tzn kolory, czas i dodatkowo, choć nie wiem jak to możliwe, w ogóle nie pamiętała, że z nią rozmawiałem, kiedy szukałem świadków na miejscu wypadku - to wszystko wyglądało tak, że nawet ja miałem wrażenie, że ta kobieta za bardzo nie wie co mówi ma 78 lat i dodała, że ma zaniki pamięci i się leczy).

 

Wersja tego kolesia który się broni jest tak nieprawdopodobna, że nie wiem jak można ją brać pod uwagę. Najgorsze, że takie osoby jak biegły w ogóle się tym nie zajmują, a wszystkie dokumenty jak powiedziała sędzia czyta na korytarzu 5 min przed rozprawą. Na tym skrzyżowaniu wykonując lewoskręt jeśli na przeciw stoi bus rzeczywiście nic nie widać, dodatkowo jeśli tak jak on twierdzi (że jechałem pasem dla skręcających w lewo - choć on tego też nie widział) to prawdopodobnie musiałbym wyprzedzać jakiś inny pojazd (co wyklucza świadek, który to widział z odległości kilku metrów, bo czekał na przejściu na zielone, i mówi, że jechałem cały czas za jakimś samochodem na wprost swoim pasem!!!). Dodatkowo prędkość przy uderzeniu była na tyle mała, że jest to niemożliwe żebym wyprzedzał jakikolwiek samochód który tam jechał. Poza tym odcinek, na którym bym to musiał wykonać to 40-50m (było zielone już od dłuższego czasu, więc wszyscy pewnie jechali >50km/h). Myślę, że wizja lokalna by wszystko to wyjaśniła, ale moj adwokat mówi że to nie ma sensu (mam wrażenie, że i on stracił nadzieje na kasę i mu przestaje zależeć) Czy ktoś mógłby mi polecić jakiegoś dobrego adwokata, który by miał ochotę podjąć tą sprawę i walczyć w ewentualnej apelacji? Tylko proszę polecać kogoś dobrego, sprawdzonego, bo już sam znam wielu prawników typu "pan Janek mówi, że mecenas XXX jest dobry, bo jest prawnikiem"

 

Straciłem już resztki zaufania do naszego wymiaru (tzw) "sprawiedliwości". Na sprawie odniosłem wrażenie, że sędzi wybiera się chyba grając w karty. Są tak mało rozgarnięci, że mnie to załamało. Przykład: Adwokat oskarżonego zadaje pytania mojemu bratu:

-czy wyprzedzali panowie kogoś podczas tej przejażdżki?

-(po 20 sek namysłu lol) nie wiem, nie pamiętam [ w sumie kto pamięta drogę jaką przebył prawie rok wcześniej]

-a czy... hmn to w sumie pytanie retoryczne dla motocyklistów... czy pana ktoś wyprzedził?

-skoro to pytanie retoryczne to chyba nie oczekuje pan odpowiedzi...

-nie (i uśmiech)

Wysoki sąd:

-Jak to?

-No chyba pytanie retoryczne to takie na które się nie odpowiada - (i tu młody z pytającym wzrokiem spogląda na mnie i innych na sali, heh)

-Czyli odmawia pan udzielenia odpowiedzi na to pytanie?! Proszę zapisać. (do tego ziomka co spisuje)

 

Widzicie jakieś szanse, nadzieje? Napisałem do TVN turbo (może coś pomogą), zastanawiam się czy nie wplątać w to mediów (tylko czy ktoś będzie chciał, takich spraw jest pewnie dużo). TV / Gazety nadają często różnym dziwnym sprawom jakiś normalny przebieg.

 

Pozdrawiam Dzulu

 

Są takie firmy, które przejmują Twoją sprawę i same za Twoją zgodą i w Twoim imieniu ubiegają się o odszkodowanie, na koniec inkasują jakiś tam procent z odszkodowania.

Ich plus to skuteczność, znajomosć wszystkich niuansów i kruczków prawnych, minus to to że musisz im płacić.

http://www.google.pl/search?client=firefox...Szukaj+w+Google

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem jest taki, że większość z tych firm idzie na ilość, inkasują 10-25% od wywalczonej kwoty i często zadowalają się marną kasą. Nie raz już oglądałem/czytałem o firmie, która na lewo umawiała się z firmami ubezpieczeniowymi płacili poszkodowanemu marne pieniądze, brali od tego jeszcze prowizje i już szukali następnych naiwnych.

 

Szukam więc takiej firmy, która podchodzi do sprawy rzetelnie i w miarę możliwości indywidualnie. Czy ktoś miał kiedyś do czynienia z taką firmą? :D istnieją takie w ogóle? <lol>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz to Ci powiem co i jak.Ja to przeszedłem i jestem zadowolony.Odezwij się na PW i podaj mi numer. Może masz skyp ??Mój to monter7505.

lewa noga: http://forum.motocyk...__1#entry782383
prawa noga: http://forum.motocyk...__fromsearch__1
...i tak wszyscy umrzemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mniemam, chodzi o sprawę karną więc firmy dochodzenia odszkodowań wiele nie pomogą. Najpierw sprawcę trzeba skazać, potem można walczyć o kasę.

 

Według mnie może tu pomóc dobra rekonstrukcja przebiegu wypadku. Problem w tym że większość biegłych sądowych to rzeczoznawcy którzy na wolnym rynku umarliby z głodu więc żyją z sądów.

Spróbuj zawnioskować o biegłego który posługuje się programem rekonstrukcyjnym (PC Crash lub poodobny), jeżeli dobrze zabezpieczono ślady to jest duża szansa że odtworzy dokładnie tory ruchu obu pojazdów. Nie wiem czy masz możliwość złożenia takiego wniosku ale od tego jest już Twój prawnik.

SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Policja powinna mieć notatkę i wszelkie pomiary (jeśli zostali wezwani, a do wypadków raczej powinni być wzywani).

I trzeba by było poszukać panów którzy byli na miejscu i sporządzili notatkę oraz dokonali pomiarów, można ich powołać na świadków, powinni mieć również dane ewentualnych świadków i kto ich wezwał.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w notatce dotyczacej mojego wypadku nie bylo absolutnie zadnych pomiarow, ulozenia pojazdow itp byl tylko okreslony kierunek jazdy na podstawie zeznan swiadkow, uszkodzenia no i oczywiscie nr motocykli, dane kierowcow itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa jest prokuratorska (poważne obrażenia) więc w aktach są wszystkie dokładne pomiary miejsca zdarzenia i zabezpieczonych śladów.

Tyle że jako poszkodowany w sprawie karnej chyba nie masz do tego dostępu, jedynie jako oskarżyciel posiłkowy. Nie wiem jakie masz realne możliwości wpływu na sąd karny, to jest pytanie do prawnika.

Według mnie przy mętnych zeznaniach świadków jedynym wyjściem jest dobra rekonstrukcja.

SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa jest prokuratorska (poważne obrażenia) więc w aktach są wszystkie dokładne pomiary miejsca zdarzenia i zabezpieczonych śladów.

u mnie tez wkroczyl prokurator ale juz chyba wiem dlaczego nic nie bylo w notatce policji - jak przyjechali to motocykle byly juz uprzatniete z miejsca zdarzenia a swiadek znalazl sie tylko jeden i do tego wiele nie widzial :biggrin:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz to Ci powiem co i jak.Ja to przeszedłem i jestem zadowolony.Odezwij się na PW i podaj mi numer. Może masz skyp ??Mój to monter7505.

Sporo czasu temu zrobiłem jak mi poradziłeś, jednak mija 3 rok i firma niewiele zrobiła (poza pobranymi prowizjami od moich wydatków, pogubieniem faktur i innych dokumentów), sprawa karna daaawno wygrana, a cywilna wciąż nie została założona :banghead:

 

Wczoraj w mediach zdaje się fundacja AlterEgo poruszyła temat brak pomocy ofiarom wypadków. Osoby te nie mają pieniędzy na leczenie, często życie. Stawki i uszczerbek orzekane przez ubezpieczycieli i ZUS są zaniżane, a sprawy trwają latami, za co AterEgo wini sędziów...

Parę lat w tym kraju żyję i niestety nie sądzę by coś się nagle drastycznie zmieniło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamierzam otworzyć w najbliższym czasie firmę zajmującą się tymi sprawami.

Ale bez prowizji, jedynie stała cena za prowadzenie korespondencji.

Nawet gdy zakład ubezpieczeń wypłaci mniej to klient dostanie z tego 100% a nie np. 65%.

Z zakładami ubezpieczeń wbrew pozorom można się dogadać, one też nie lubią spraw sądowych bo z założenia stoją na przegranej pozycji.

ale juz chyba wiem dlaczego nic nie bylo w notatce policji -

Cóżeś się tak uczepił ten notatki. Notatka policyjna zawiera tylko kilka podstawowych informacji i jest przeznaczona dla stron biorących udział w zdarzeniu. Ja mówię o aktach prokuratorskich gdzie jest komplet dokumentacji. Już ty się nie martw, pomiary były na pewno robione.

 

SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem załamany. Sprawa przegrana - sędzina uzasadniła swój werdykt (uniewinniający oskarżonego) tym, że wg niej świadek był "wręcz kłamliwy" i manipulowany przeze mnie. Tragedia. Ta kobita, która zeznawała nawet nie pamięta, że z niąrozmawiałem (niestety jedyny świadek to babcia 78 lat). W zasadzie to nawet u niej nie byłem tylko rozmawiałem z panią w kiosku, przy którym był wypadek i podczas naszej rozmowy szła ta babcia i pani z kiosku powiedziała, że ona widziała wypadek (że stała wtedy na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu). Zawołaliśmy ją i się pytamy, czy widziała wypadek i jak on wyglądał. Powiedziała, że jechałem normalnym pasem i było zielone i nagle on mi wyjechał. Zapytałem się więc czy w razie czego powie to policji, ale nie wziąłem żadnych namiarów ani nic, bo myślałem, że tak oczywista sprawa nie będzie budzić wątpliwości. Potem okazało się, że sprawa została jednak przerwana na etapie takim, że nie było możliwości stwierdzić czy oskarżony mówi prawdę czy prawdziwa jest moja wersja. Oskarżony powiedział, że nagle wyskoczyłem zza jakiegoś innego samochodu i boom! Biegły oszacował moją prędkość na: !! UWAGA !! 35 km/h , brak śladów hamowania! Więc prawdopodobnie z taką jechałem (moze niewiele większą). Jak przy takiej prędkości można nagle wyskoczyć zza czegokolwiek?

 

Jednak pani sędzia, która powiedziała: "wszyscy wiemy jak jeżdżą motocykliści i ja mając zdecydować czy ten pan czy ten chłopak jest winny nie mam wątpliwości".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze wspolczuje - koszmar podwojny - po szpitalu jeszcze ta swiadomosc ze ma sie racje a robia z Ciebie barana i klamce.

Ja bralem udzial w sprawie cywilnej o zadatek. Na koniec sedzina orzekla (po tym jak nasz adwokat sie zalamal i stwierdzil ze on juz nic nie rozumie) stwierdzila ze wygralismy w 65% :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzulu - no maskara co sie tu wyprawia... Co za slodka sedzina :bigrazz:

 

olej to pamietaj ze kiedys sprawiedliwosc bedzie choc raczej nie tu ale juz tam... :icon_twisted:

 

A jak ze zdrowiem doszedles juz do pelnej sprawnosci ?

Edytowane przez squod
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...