Skocz do zawartości

..stopniowo coraz silniejsze sprzety?


Gość yeuop
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

A moim zdaniem bardzo dobrze byloby, gdyby w szkolach jazdy istniala mozliowosc jezdzenia na mocniejszych maszynach - ja np zaczalem od enduro 125, potem troszke na ybr250 a reszta na GS 500 - wiem, ze zaczynajac przygode z 2oo to bardzo krotko i raczej dopiero kursant zaczyna sie oswajac z pewnymi aspektami, ale jakies porownanie juz moze odczuc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[qote name=Mario46' date='11.02.2009 - 05:02' post='1382952]

witam

święta racja Vivaldi a tak sobie czytam wątek od początku i tak strasznie przestrzegacie

żeby zaczynać od małych pojemności , wg mnie wcale to nie jest reguła jeśli ktoś nie

ma smykałki to i na jakiejś 250-tce zrobi sobie krzywde po prostu każdy musi dozować

jazdę do swoich umiejętności nie przeceniać siebie i swoich umiejętności i będzie w porządalu ;)

to jest wg mnie najważniejsza zasada ja osobiście zaczynałem od motorynki

potem były jakies jawki simsony i potem dłuuugo nic aż w końcu Gsxr-1100 jakies

3 lata wszyscy mówili boże kretyn zabije siebie i przy okazji jeszcze kogoś

ale jakoś dałem rade pamiętam hyhy po pierwszym rundalu tak mi się nogi trzęsły że nie

mogłem ustać w miejscu zaliczyłem 2 małe dzwonki :) ale jestem cały i zdrowy

potem znów jakies 5 lat przerwy i teraz Hayka K8 zobaczymy jak to będzie ;)

także panowie każdy ma swój los po części w swoich rękach apeluje o bardzo ostrożną

jazdę i o myślenie na trasie za siebie i puszkarzy ,życzę wszystkim szerokości

pozdrawiam Mario46

 

Witam.

Ja zaczynałem także o motorynki. Potem był ETZ 250. Później długo długo nic. Teraz kupiłem VTX1800 i myślę, że dam sobie radę. Poprostu jeździć trzeba z głową na karku.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaczynalem tak:

- rower trekingowy - ok. 8-10 lat :biggrin:

- chopperek 150cm3 - ok. 2 miesiace :cool:

- teraz Blackbird 1100 XX :eek:

 

i dobrze mi z tym :icon_razz:

 

Na kazdym z tych sprzetow czuje sie bardzo dobrze. Jak mnie energia rozpiera: daje ostro na rowerze, nawet 20-40 km (moj rekord - 230 km w ciagu dnia), jak chce sobie pozwiedzac krajobrazy, chopperek, jak jade po bulke do sklepu - oczywiscie - blackbird :icon_mrgreen:

No i blackbird oprocz wypadu po bulke do sklepu, posluzy mi w tym sezonie na wypad w Polske :crossy:

 

I nie czuje jakies roznicy miedzy XXem a rowerem. No ale na XXie latwiej sie jezdzi, bo tak nie trzesie - moj rower nie ma amortyzatora :bigrazz:

 

PS.

Kupujcie na co macie ochote - traktujcie motor jako frajde, zabawke a nie jako maszynke do szpanu. ma sprawiac radosc, przyjemnosc i nie ma znaczenia co kupicie. Poczytajcie tylko o technice jazdy, hamowaniu itp. To wazne.

 

ALE WKUR***** MNIE JEDNO - ZE NIKT MI NA PRAWIE JAZDY NIE POWIEDZIAL NIC - KOMPLETNIE NIC O PRZECIWSKRECIE, A przeciwskret to podstawa, zeby kierowac takim motocyklem jak blackbird. A ja swiezy po prawku tego nie wiedzialem. Raz jak jechalem zaczelo mnie znosic na kraweznik - to ja moja szanowna dupe na przeciwny bok motora i sie uratowalem od gleby. Pomyslalem - to nienormalne ze motorem tak ciezko skrecic i sam zaczalem szukac po forach. Na rowerze, jawce 250 wystarczy sie przechylic a ten bawol jak sie przechylisz dalej jedzie swoim torem lekko tylko odbijajac :bigrazz: No ale to juz historia. - kazdy zakret biore przeciwskretem i motor idzie dokladnie tak jak ja chce, w takim pochyleniu jakim ja chce.

 

Moim zdaniem przeciwskret powinien wchodzic jako podstawa na egzaminie. To jednak swiadczy o debilizmie tych co przepisy egzaminacyjne ustalaja. Ucza na 250 cm3 a po prawku kazdy moze wsiasc na hayabuse i to jest glupie. Ciezkimi motorami znaczy da sie bez przeciwskretu skrecac jak sie odpowiednio wejdzie w zakret z odpowiednia predkoscia, ale niech tylko motor lekko pojdzie swoim torem, to pochylajac sie, przechylajac - naprawde ciezka sprawa i mozna sobie lub komus kuku zrobic nie znajac przeciwskretu

 

Szkoda ze nie ucza przeciwskretu - przeciez to bardzo proste i nic nie kosztuje.

Edytowane przez hondzia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to teraz może ja.

 

1. Romet 50ccm

2. NSR 125 ccm

3. CBR 600ccm (akutalnie)

 

kolejna będzie Honda CBR 900 Fireblade.

 

stopniowanie jest raczej dość indywidualną sprawą. Można stopniować i niemieć smykałki rozpierdzielając sie na coraz to większym moto... a można odrazu wskoczyć na coś większego i powoli uczyć się wszystkiego.

 

pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że nie każdy musi kończyć na monstrum, które praktycznie nie nadaje się do jazdy po ciasnych uliczkach, do którego wyciągnięcia z garażu potrzebny jest zaawansowany trening siłowy :icon_razz: .

Nie popadajmy w paranoję.

Ja miałem różne sprzęty o pojemnościach kolejno: 50-80-175-350-150-650-600-50-250-600.

Wszystko w zależności od bieżących chęci i potrzeb.

Możliwe, że przesiądę się na jakąś przyjazną 750-tkę lub podobną klasę pojemnościową, ale jakieś dwulitrowy walec drogowy byłby mi potrzebny w równym stopniu, jak strategiczny bombowiec, czyli jako rzeźba do ogródka, bo jeździć taką krową, to dla mnie bzdura.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odpowiem konkretnie do tematu - oczywiście, że stopniowo coraz mądrzejsze sprzęty. Jakbym spotkał gnoja co sobie na pierwsze moto litra kupuje to bym mu nogi z d*** powyrywał. I wku*** mnie takie pie*** że ja zam sowje umiejętności i sobie poradzę. G*** prawda, pozniej leci opinia, że dawcy jesteśmy.

Po to ktoś stworzył 50tki, 125tki, żeby na nich zaczynać a nie litra dla chłopaczka co ma 17 lat co by sobie poszalał. :banghead:

 

Tak więc wszystkie 500tki itp są jak najbardziej odpowiednie

 

P.S Trauma a ile Ty na tej 600tce zrobiłeś, że już sobie "fire" kupujesz ??????????????? Chłopie ja bym Cię 125tką zrobił w pierwszym zakręcie.

Ja się pytam gdzie rodzice ???? Sorry ale nie chciałbym spotkać Cię na drodze bo tacy jak Ty sprawiają zagrożenie wokół. :banghead:

Edytowane przez Mobilaiz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stopniowanie jest raczej dość indywidualną sprawą. Można stopniować i niemieć smykałki rozpierdzielając sie na coraz to większym moto...
Jeśli owe kolejne 'rozpierdzielenia' nie będą skuteczne (tzn. umozliwią jeszcze dalsze experymenty z motocyklem, życiem, czymkolwiek...), to może któreś z nich będzie wystarczającym sygnałem, by dać sobie z 2oo spokój, lub opanować w pełni umiejętności jazdy i możlwości mniejszego sprzęta.

 

a można odrazu wskoczyć na coś większego i powoli uczyć się wszystkiego.
A zagwarantujesz mi, że "odrazu wskakujac na coś większego" banan przyklejony do twarzy nie spowoduje czasem chęci sprawdzenia możliwości motocykla?

Jeśli nie, to ja zagwarantuję Ci, że to 'czasem', bardzo szybko przerodzi się w coraz częściej i tyle z "powolnej nauki wszystkiego".

 

Celowo napisałem o sprawdzaniu możliwości motocykla, a nie jeźdźca, bo przecież jeździec (zwłaszcza młody i taki "od razu na czymś wiekszym") zwykle ma duże możliwości, a technikę jazdy, znajomość podstawowych praw/zjawisk fizycznych i i zachowania sprzętu w różnych warunkach - wręcz wyśmienitą!

 

Może nie będę oryginalny, ale powiem tak jak wiele osób: po to są sprzęty mniejszych pojemności/mocy, by od nich zaczynać. Bo idąc tym tropem, że małe jest dla małolatów (a nie dla dojrzałych 17-18latków) , to 500-600ccm powinni dawać na komunię, 125-250ccm to na dojazdy do przedszkola, a 50-80ccm powinno być montowane w chodziku/wózku_spacerowym, żeby od małego się z pędem wiatru oswajać...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie zaczynania od litra. W każdym poprzednim motocyklu potrafiłem różne rzeczy wyrabiać na drodze i się nie bałem (nie gańcie mnie, szybko nie lubię jeździć, tak do 120 km/h ;) ), ale po przesiadce z klasycznego motocykla na 1500ccm cruisera to czuję do niego respekt za każdym razem jak na niego spojrzę w garażu, wyjadę gdzieś, a nowego sezonu trochę się nawet boję, gdyż to będzie dopiero drugi sezon na nim :rolleyes: Ale uważam, że to dobre, bo nie odkręcam za mocno, a 80-100km/h mi w zupełności wystarcza w trasach do 400km dziennie.

Jednak jak napisałem na początku nie wyobrażam sobie, abym potrafił nim poruszać się np. po mieście, gdyby to było moje pierwsze moto

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm nurtuje mnie pytanie mianowicie czy zawsze musi być tak ( tzn powinno żę najpierw pomijając pierdzikółka np CB 500 potem jakaś 600-tka następnie 750 itd ) czy można np z Hondy Cb 500 po przejechaniu np 50 000km w 3 sezony przesiąść się na dajmy na to Fireblade bez skutku opłakanego czyli skończenia w klinice urazowej??

PZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm nurtuje mnie pytanie mianowicie czy zawsze musi być tak ( tzn powinno żę najpierw pomijając pierdzikółka np CB 500 potem jakaś 600-tka następnie 750 itd ) czy można np z Hondy Cb 500 po przejechaniu np 50 000km w 3 sezony przesiąść się na dajmy na to Fireblade bez skutku opłakanego czyli skończenia w klinice urazowej??

PZDR

 

Nie to, żebym był jakimś dyletantem albo malkontentem (o jezu jakich ja słów używam jak ktoś wie co oznaczają to niech da znać na PW :D) ale takich pytań w tym wątku było już parę i za każdym razem odpowiedź od doświadczonych (napewno bardziej ode mnie) kolegów była bardzo podobna: wszystko zależy od tego jak szybko się uczysz i jak chcesz/jeśdzisz.

Sam mam znajomego który jeździl X lat temu na ETZ WSK i innych demoludach dwa sezony temu po kilku latach przerwy wsiadł na Hondę oresight 250 (taki klozet trochę większy :D) a w zeszłym sezonie przesiadł się na VFR w V-tecu i jakoś krzywdy sobie nie zrobił i jazda wychodzi mu całkiem ładnie :)

 

POZDR.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm nurtuje mnie pytanie mianowicie czy zawsze musi być tak (...)

 

no, teraz to już przeginasz ;)

nikt nie twierdzi, że z 500 trzeba się przesiadać na mocniejsze 600, a potem kolejne +150ccm... natomiast skoki z 50 skuterka na r1, albo 125 którą się zrobiło paręset km na kilkadziesiąt razy mocniejszy motocykl niestety mają duże szanse zakończyć się przykro dla skoczka. zauważ: nikt nie twierdzi, że nie da się bezpiecznie nauczyć jeździć na 130KM r6; jedynie że taka nauka jest obarczona znacznie (!) większym ryzykiem, niż przesiadka na ową r6 po zrobieniu przynajmniej kilku (-nastu) kkm na jakimś gs500. twierdzenia, że komuś się udało są idiotyczne: na każdy taki przypadek można podać przynajmniej jeden równorzędny, który skończył się źle lub tragicznie. problem z dyskusjami na forum polega na tym, że ci którym nie wyszło - często nie mają okazji już o tym napisać...

jak kiedyś zauważył któryś z naszych forumowych instruktorów: człowiek rozwija się przez ewolucję, nie rewolucję. umiejętności zdobywa się z czasem i praktyką - nikt nie rodzi się mistrzem toru, chociaż niektórzy mają większe ku temu predyspozycje. czy jednak warto obstawiać, że akurat samemu się takie posiada - ryzykując zdrowie i życie? czy może jednak lepiej postawić na spokojniejszą, bezpieczniejszą naukę..?

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no, teraz to już przeginasz ;)

nikt nie twierdzi, że z 500 trzeba się przesiadać na mocniejsze 600, a potem kolejne +150ccm... natomiast skoki z 50 skuterka na r1, albo 125 którą się zrobiło paręset km na kilkadziesiąt razy mocniejszy motocykl niestety mają duże szanse zakończyć się przykro dla skoczka. zauważ: nikt nie twierdzi, że nie da się bezpiecznie nauczyć jeździć na 130KM r6; jedynie że taka nauka jest obarczona znacznie (!) większym ryzykiem, niż przesiadka na ową r6 po zrobieniu przynajmniej kilku (-nastu) kkm na jakimś gs500. twierdzenia, że komuś się udało są idiotyczne: na każdy taki przypadek można podać przynajmniej jeden równorzędny, który skończył się źle lub tragicznie. problem z dyskusjami na forum polega na tym, że ci którym nie wyszło - często nie mają okazji już o tym napisać...

jak kiedyś zauważył któryś z naszych forumowych instruktorów: człowiek rozwija się przez ewolucję, nie rewolucję. umiejętności zdobywa się z czasem i praktyką - nikt nie rodzi się mistrzem toru, chociaż niektórzy mają większe ku temu predyspozycje. czy jednak warto obstawiać, że akurat samemu się takie posiada - ryzykując zdrowie i życie? czy może jednak lepiej postawić na spokojniejszą, bezpieczniejszą naukę..?

jsz

 

Może i przegiołem pytając o to ale właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem i za to dziękuje:) hmm a z drugiej strony kto pyta nie błądzi a lepiej chyba zapytać 50 razy niż popełnić błąd i potem już nie mieć okazji zapytać

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moim zdaniem bardzo dobrze byloby, gdyby w szkolach jazdy istniala mozliowosc jezdzenia na mocniejszych maszynach

 

1. Niby w jakim celu ?

 

2. Ile ma w efekcie koncowym kosztowac PJ ?

 

3. kto ma placic za to, ze kursanci maja ochote pojezdzic mocniejszym sprzetem ?

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...