Skocz do zawartości

ENDUROWANIE W RUMUNI


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.Ponawiam temat.Wcześniej rzuciłem chasło w dziale "podróże" ale bez odzewu.

Może TU.Jest dwuch chętnych potrzeba jeszcze 2-3 moto na wyjazd do rumuni w okolice Brebu Nou gdzie zwykle odbywa sie Enduromania.Wyjazd W puszkach z moto na pace.Czas pobytu to około 5-6 dni czystego

endurowania,reszta to podróż.Czas do uzgodnienia,zakładam koniec czerwca początek lipca.

Wszelkie informacje mile widziane.Dzięki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witka

 

Polecam na bazę jednak Borlową. Najstarsza baza enduromani, ma swój "klimat", niezła "agroturystyka" u Zachariasza choć ceny już bardziej europejskie.

Zalety w stosunku bo Brebu: większy wybór noclegów (ale nie liczcie na hotele - te dopiero na Muntele Mic), blisko (16 km Caransabes czy jak to się po naszemu pisze) do sklepów i paliwa, bardziej zróżnicowana okolica (od typowego pogórza do wysokich gór (Uwaga: masyw Tarcu miał być włączony do parku więc zamknięty dla ruchu moto już w 2007 ale nie wiem czy to zrobili), tubylcy przyzwyczajeni od lat do pycących wszędzie enduraków, bliżej do PL o dobre 50 Km.

 

Wokół Brebu teren podobny do naszych beskidów, ale masyw Semenic od lat zamknięty. Nie polecam wjazdu w tereny chronione. Można napytać biedy sobie i kolejnym endurzystom!

 

Jak polecicie poza imprezką to koszty ofc mniejsze, ale i z bezpieczeństwem gorzej (brak zabezpieczenia ratunkowego w okolicy, na szpital w Caransabes nie liczcie (ruina, nam koleszkę znieczulili, zaszyli i radzili zapiepszać migiem do szpitala w polsce - wcześniej ze złamana nogą delikwenta tłukliśmy się 30 km terenem po pomoc). Zasięg komór lichy, paliwo praktycznie tylko wzdłuż drogi Lugoj-Bułgaria (nie pamiętam numeru)

Bez doświadczenia w warónkach górskich, dobrego przygotowania topograficznegi i rondycyjnego taczej nie polecam. W lecie na wszystkich eksponowanych kawałkach będzie sucho, więc twardo i nieprzyczepnie + kurz. Najlepszy okres IMO maj albo październik

 

Pozdr

rr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witka

 

Polecam na bazę jednak Borlową. Najstarsza baza enduromani, ma swój "klimat", niezła "agroturystyka" u Zachariasza choć ceny już bardziej europejskie.

Zalety w stosunku bo Brebu: większy wybór noclegów (ale nie liczcie na hotele - te dopiero na Muntele Mic), blisko (16 km Caransabes czy jak to się po naszemu pisze) do sklepów i paliwa, bardziej zróżnicowana okolica (od typowego pogórza do wysokich gór (Uwaga: masyw Tarcu miał być włączony do parku więc zamknięty dla ruchu moto już w 2007 ale nie wiem czy to zrobili), tubylcy przyzwyczajeni od lat do pycących wszędzie enduraków, bliżej do PL o dobre 50 Km.

 

Wokół Brebu teren podobny do naszych beskidów, ale masyw Semenic od lat zamknięty. Nie polecam wjazdu w tereny chronione. Można napytać biedy sobie i kolejnym endurzystom!

 

Jak polecicie poza imprezką to koszty ofc mniejsze, ale i z bezpieczeństwem gorzej (brak zabezpieczenia ratunkowego w okolicy, na szpital w Caransabes nie liczcie (ruina, nam koleszkę znieczulili, zaszyli i radzili zapiepszać migiem do szpitala w polsce - wcześniej ze złamana nogą delikwenta tłukliśmy się 30 km terenem po pomoc). Zasięg komór lichy, paliwo praktycznie tylko wzdłuż drogi Lugoj-Bułgaria (nie pamiętam numeru)

Bez doświadczenia w warónkach górskich, dobrego przygotowania topograficznegi i rondycyjnego taczej nie polecam. W lecie na wszystkich eksponowanych kawałkach będzie sucho, więc twardo i nieprzyczepnie + kurz. Najlepszy okres IMO maj albo październik

 

Pozdr

rr

Dzięki za info.Myslę ze ten pierwszy raz będzie rozpoznawczy,nie wiem czego oczekiwać w takim terenie.

O doświadczenie i kondycje sie nie martwie,gorzej z topografią,ale mam jeszcze sporo czasu.

Może zechce ktos jechac kto już tam był,byłoby łatwiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Gadam jeszcze:

Jeżeli nie jedziecie na musach koniecznie weźcie łyżki i detki (łatki)

Koniecznie 2-3 ltr wody na twarz (w niektórych partiach gór strumieni nie znajdziecie)

Poleca do lekkiego endurzenia + widoki masyw Cozia i okolice (maja tam najlepszą cujkę)

W bukowych lasch i głębokich dolinach nie liczcie na GPS - weźcie też mapy. Mogę podesłać papierowe i prywatnie zrobioną pod enduromanie - ale uwaga spam - tą mapę robiłem kilka tygodni po kilka godzin dziennie więc falcha łyskacza uważam w reanżu będzie ok.

 

Pozdr

rr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak dodam od siebie jeszcze. przygotujcie się naprawdę dobrze z orientacji w terenie. nie raz spotykałem "wielkomiastowych-weekendowych" endurzystów, którzy nie potrafili się odnaleźć w głupich beskidach. Zjechali ze szlaku, zabrakło paliwa a oni nawet nie potrafili ocenić gdzie są :buttrock: widzę że mieszkasz w północno zachodniej Pl. nawet małe góry dla niedoświadczonych potrafią być przeszkodą nie do pokonania. to inny teren, kamienie, żleby, wąskie podjazdy, trawersy. to nie jest tak że sobie przeszkodę bokiem ominiesz, czasem może być tylko jedna droga. najpierw bym Wam proponował pojeździć w naszych polskich Karpatach i się sprawdzić. pozdro

Edytowane przez pack84
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdziłem tylko w sudetach,orientacje mam bardzo dobrą nie bez powodu jestem w ekipie nawigatorem.

A co do terenu nie jest tak żle,mamy bardzo wymagające miejsca przypominające trochę bieszczady.Nie jeden mógłby zrobić wielki oczy na ich widok.

Na własnym torze robimy przeszkody typu,kłody ,ścieżki z kamieni,itd.Myśle że jest jeszcze sporo czasu,damy rade.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witka

 

Pack84 ma rację.

 

południowe Karpaty to nie takie tam Bieszczady. Pierwszy raz byłem na Enduromanii z 10-cio letnim już doświadczeniem w jazdach terenowych w tym w polskich górach. Teren koło domu to też nie mazowieckie piaski. Piątego dnia byłem już tak zje*any że wieczorem nie mogłem podnieść szklanki. Fakt lekko nie było bo lało co noc i często w dzień. Może być tak że zjedziecie w jakiś żleb z potoczkiem i kilkumetrowymi uskokami i ani w te ani we wte. Wiadomo można zostawić zabawki i pójść w dół strumienia albo spać wśród niedźwiedzich gówien a za dnia będzie łatwiej. Próbowaliście kiedyś zjeżdżać kamienistymi ścieżkami jebiącymi ostro w dół po ciemku? Niezapomniane uczucie i ci ginący kolesie bo po kolei kończyła się nam wacha, więc z powrotem, spuszczanie ect. To nie Beskidy czy Bieszczady że do ludzi jest zawsze mniej niż 5 km. Za trzecim moim pobytem główną atrakcja któregoś dnia było poidło dla baranów. Jezu ja mi ta woda smakowała. Zrobiliśmy wtedy od 13 do 18 (już ciemno - koniec września) w linii prostej ze 3 km. Kiedyś w jakimś żlebie spotkaliśmy niemca który leżał sobie pod motocyklem i odpoczywał. Zdjeliśmy z niego motorek, postawiliśmy na nogi, odpaliliśmy bo nie maił siły kopać. Jak już wsiadł a koleżka rzucił: faren, faren to gość miał taką nieszczęśliwą minę, ze myślałem że się rozpłacze. kilka km dalej na łączce leżeli jego "kompani". Też ledwie żywi.

 

Nie pisze tego żeby was zniechęcać. Tam jest po prostu zajebiście i jak raz wyrwiesz w góry w takich krajach jak Rumunia czy Ukraina, to już zawsze będziesz wracał. Ale naprawdę dobre przygotowanie jest konieczne. Narzędzia i części, apteczka, picie, kondycja i nawigacja. Każdy nawet trzeźwy cioban będzie z wami gadał, ale na pewno nie zrozumie waszych pytań a wy jego odpowiedzi. Trzymajcie się istniejących dróg i ścieżek. Wiele jest wyjeżdżonych przez motocykle i te na pewno dokądś prowadzą. Nie jedźcie na kreskę jak będziecie mieli jakąkolwiek inna opcję.

 

No i bawcie się dobrze.

 

Pozdrawiam

rr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rrolek aleś smaka narobił ;)

 

Jeżdziłem tylko w sudetach,orientacje mam bardzo dobrą nie bez powodu jestem w ekipie nawigatorem.

 

ja w żadnym wypadku nie podważam umiejętnosci czy wiedzy.

stwierdzam tylko że czasem potrzeba doświadczenia i wiedzy praktycznej akurat w danym terenie. mogę powiedzieć o sobie, też staram się naszą ekipą dowodzić. czasem niestety nie ma szans wygrać z naturą. ostatnio mieliśmy plan przejechać pasmo Policy, górki w zasadzie nieduże, 1000-1300m npm. niestety guma pokrzyżowała plany. zrobiło się ciemno. miejscami szlak zrobił się tragiczny, przepaście, luźne kamienie. no nie dało się, zgubiliśmy szlak, nie było widać punktów orientacyjnych mimo chęci i doświadczenia. jeździmy w takim terenie na co dzień ale to nas przerosło, mgła i nieznane dotąd drogi! plus taki że blisko było do Zawoi, koło 10km, jakoś wróciliśmy bo spanie na glebie przy 5 stC nie było przyjemne. spoko że cywilizacja blisko ale gdyby nie?? czasem trzeba być przygotowanym na różne sytuacje, tam pewnie nie będzie możliwości że sobie zjedziecie pare km i bedzie support. a za wiele sprzetu na moto tez nie da się wziąć żeby sprawnie śmigać w takich górach. samego mnie bardzo kręci taka jazda ale nie mam jeszcze na tyle kasy żeby pojechać gdzieś dalej nie bojąc się czasem o konsekwencje jakichś awarii czy innych niespodziewanych wydarzeń. na razie staramy się latać co 2-3 dni po 80-120km po okolicach bliższych i dalszych.

może kiedyś Rumunia :rolleyes:

Edytowane przez pack84
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

crossmen - dawaj znać co z tą Waszą Rumunią, wpadł nam podobny pomysł do głowy. Prawdopodobnie też Rumunia. Na razie zaczynamy zbierać wszelkie info na ten temat, mapy, trasy co zabrac itp.

 

My planujemy bardziej turystycznie czyli moto na lawecie pod granicę a później już na kołach przez Karpaty.

 

Iza dzięki za info - na bank się do tego kolegi odezwę. pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ano, poczytajcie trochę ten mój test ze strony Sokoła o przygotowaniach do Rumunii etc.

Generalnie my w tym roku po 3 latach przerwy znów tam pojechaliśmy i praktycznie tereny podobne zrobiliśmy (mimo pełnej obsługi firmy z Bukaresztu) praktycznie na czuja. Mam wrażenie, że mając poprzednie mapy gps dalibyśmy sobie radę bez nich.

Poza tym nic tak nie smakuje, jak pogubienie się w nieznanym terenie, noc w górach przy wyjących wilkach, albo naprawa motocykla przy świetle z komórki :D

Tak czy owak Rumunia to cywilizowany kraj. Jeździe w Gorgany na Ukrainie. Byliśmy tam w 2007 r. Ojjj, nie zapomnę tego do końca życia. Dość powiedzieć - 3 doby jeździliśmy rzekami, żeby się znaleźć w jakiejkolwiek oazie życia. To był mój największy hardkor enduro w życiu.l Dziś się z tego śmieję, ale wtedy, gdy w Rezerwacie Niedźwiedzia natknęliśmy się na drwali, którzy właśnie upierdolili niedźwiedzia to miałem z tego tytułu sraczkę w majtach.

Miłej podróży. Rumunia to raj enduro.

pzdr

 

PS, Rolek dobrze gada, widać zaprawiony druch karpacki, polać mu !! :)

 

Hahhaa, przypomniałem sobie dziś zdjęcia z Ukrainy. Oto moje nogi po niemal 3 dobach moczenia w rzekach :)

Zdjęcie niezaładowane/zbyt duże

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

crossmen - dawaj znać co z tą Waszą Rumunią, wpadł nam podobny pomysł do głowy. Prawdopodobnie też Rumunia. Na razie zaczynamy zbierać wszelkie info na ten temat, mapy, trasy co zabrac itp.

 

My planujemy bardziej turystycznie czyli moto na lawecie pod granicę a później już na kołach przez Karpaty.

 

Iza dzięki za info - na bank się do tego kolegi odezwę. pzdr

Jak tylko będe coś miał dam znać,

no ja planuję trochę trochę ostrej jazdy,ale na miejscu.Coś w stylu Enduromani.

Na kołach przez Karpaty to nie na mojej EXC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...