Mój wujek miał podobną sytuację jadąc nad morze poruszali się w korku i z tyłu z impetem facet przywalił. Poszkodowane z tego co pamiętam 4 samochody, koleś jak usłyszał jaki mandat stwierdził, że go nie przyjmie. Jeżeli sprawca kolizji nie przyjmuje mandatu, to sprawa trafia do sądu. Nie przyjęcie mandatu oznacza brak winnego (sprawca nie poczuwa się do winy) i sprawa w sądzie na ustalenie winnego i ukaranie. Nad morze mieli jeszcze coś koło 200km, laweciarz z okolic miejsca gdzie wujek jechał przyjechał i zabrał samochód nad morze. Tam chcieli naprawić samochód ale były problemy z częściami i ten sam laweciarz przywiózł ich i samochód na śląsk. A najlepsze jest to, że nie wziął za to wszystko ani złotówki. powiedział że jak sprawa się rozstrzygnie to ubezpieczalnia zapłaci. Sprawa toczyła się ok 1,5 roku. Tak więc trochę sobie poczekasz. Tobie nic nie udowodnią bo jeżeli ich wyprzedzałeś to musiałeś mieć większą prędkość od pojazdów wyprzedzających i ty z większej prędkości dałeś rade wyhamować to tym bardziej on powinien dać radę. Definitywnie jego winna, tylko szkoda, że u nas takie prawo i trochę sobie poczekasz. A przy okazji to spytaj się czym ty masz się teraz poruszać do czasu rozstrzygnięcia sprawy.