Skocz do zawartości

Adam Paweł

Forumowicze
  • Postów

    455
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adam Paweł

  1. Wajha, za parę dni będę po przeglądzie, będzie prawie dotarty - to go pogonię i Ci napiszę, jak to wygląda. Ale cudów się nie spodziewaj - to naked o pojemności 125, więc nie rakieta i na pewno nie da się go porównać do RS. Ale biegi są krótko zestopniowane, więc coś tam przyspiesza. :) Teraz docieram i jeżdzę spokojnie - no i starty są takie, jak przeciętnych samochodów w mieście. Oczywiście nie tych z pięcioma spojlerami. :lol: Za parę dni opiszę pełne możliwości YBR.
  2. Ja mam od niedawna Yamahę YBR 125 4T. Nie narzekam. :) Dokładnie go jeszcze nie litrażowalem - ale szacunkowe obliczenia mi mówią, że spala (spokojna jazda - jeszcze niedotarty) na pewno poniżej 2.5 litra. :( To nowy motorek na rynku - nie ma jeszcze używek - no i jest to naked, nie sport.
  3. Myślę, że za tydzień-dwa motorek będzie dotarty :P - więc pojadę na przegląd - i zdobędę nowe informacje. :P
  4. Vlaad, to jeszcze raz ja. 8) Na podstawie pewnych źródeł przypuszczam, że ten układ w YBR (rurka z cylindra prowadząca chyba do katalizatora i potem dochodząca gdzieś za gaźnik) to nie odma, ale UKŁAD RECYRKULACJI SPALIN. Katalogowa moc testowych YBR wynosi 8.8 KW. Natomiast moc na homologacji wynosi 7.6 KW. Więc różnica to prawie 2 KM hahaha. :P Wiedziałem, co kupuję, że to słaby motorek - ale gdyby się dało BEZ ŻADNEJ SZKODY DLA SILNIKA odzyskać te 2 KM - to czemu nie? :mrgreen: Gdzieś te koniki muszą być schowane - chyba że diametralnie przerobili układ w sprzedawanych YBR w stosunku do testowych egzemplarzy. :P Poczekam do przeglądu i kontaktu z serwisem. Pozdrawiam 8) [ Dopisane: 04-09-2005, 16:39 ] Ja chcę tylko "odzyskać" fabryczne osiągi, czyli: Moc 8.8 przy 8000 obr. zamiast 7.6 przy 7800 obr. Moment 11.6 zamiast homologacyjnych 10 Nm. 8) "Testowe" obroty max ponad 9000 zamiast możliwych u mnie ponad 8000.
  5. Dzięki za info, Vlaad :P Zakladając, że gaźnik i zapłon zostaną doskonale wyregulowane - to silnik nie będzie się męczył? Prawda :?: Przecież silnik jest dostosowany do jazdy bez dopalacza. Egzemplarze testowe i fabryczne nie mają tych "blokad" - więc chodzi tu o przywrócenie stanu fabrycznego. Dobrze myślę :?: Co do kosztów - nie powinien to być chyba majątek - bo chodzi głównie o robociznę przecież... Pozdrawiam 8)
  6. Mam YBR, przeczytałem o niej w necie prawie wszystko - jestem na 100 % pewien, że motorek jest zdławiony ze względu na emisję spalin. :| W danych producenta, KATALOGACH i we wszystkich testach podana jest wyższa moc, niż w ŚWIADECTWIE HOMOLOGACJI. ;) Sprzedaż salonowa YBR w Europie zostala opóźniona właśnie z powodu nadmiernej emisji spalin - i motocykl poddano pewnym poprawkom (pewnie ograniczeniu mocy/zmniejszeniu emisji spalin). :? W jednym z czeskich testów pisze wprost, że motocykl, który trafi do sprzedaży, będzie słabszy z wiadomych względów. V-max podawana w testach też się różni od prędkości osiąganej przez użytkowników. I są to zawsze te same liczby i różnice, niezależnie od kraju, z ktorego pochodzą testy albo użytkownicy. :D Poza tym YBR sprzedawana w salonach ma pewną część, której nie widać na zdjęciach motocykli testowych. :) Jest to cienka rurka wychodząca z góry cylindra i wędrująca gdzieś pod bak, w okolice filtra powietrza. CO TO MOŻE BYĆ :?: Ta rurka po jeździe jest trochę ciepła. YBR fabryczna ma miejsce na tę rurke jakby zaznaczone czy zaspawane. Tak widać na zdjęciach. Czy to może być coś związanego z dopalaniem spalin :?:
  7. Tak zrobię, jak radzicie. :) Na razie przejechane równo 400 km, ale jak siebie znam - wkrótce będzie 1000 km - i pójdę na przegląd, no i zlikwidawać przy okazji tę blokadę, mam nadzieję. :mrgreen: Dzięki wytrwałemu śledztwu innego właściciela YBR mam już pewne podejrzenia, gdzie blokada może być. ;) dar-rider - będę pisal oczywiście na bieżąco. Założe jakiś temacik o YBR. 8) Pozdrawiam
  8. dark-rider - Yamaszka fajnie chodzi ;) - tylko ta blokada spędza mi sen z powiek. Znajomy użytkownik dzwonił do wielu serwisów i nikt nie chce powiedzieć - gdzie ta blokada jest! Pewnie Yamaha tak im każe mówić... Mnie mechanik w serwisie powiedział, że wie, gdzie blokada jest, że ją ściągnie po dotarciu - ale jakoś powiedział to niechętnie i wymijająco. :) Z pewnych przesłanek wnoszę, że blokada jest jakoś związana albo z katalizatorem, albo z modułem. :| No nic - poczekam do pierwszego przeglądu i zobaczymy... :| Sorry za OT. Pozdrawiam. 8)
  9. Witam. Ja wprawdzie nie mam choppera 125, ale nakeda 125 czterosuwa - Yamahę YBR - i też jest problem z blokadą. Europejskie egzemplarze testowe i seryjne sprzedawane w Ameryce Południowej mają moc 8.8 KW - tymczasem sprzedawane w Europie mają moc 7.6-8 KW (w zależności od kraju). Wiem, że są blokowane z powodu norm czystości spalin. :? Więc da się blokować motorki 4t 125 ccm. :)
  10. Jateż nie przekraczałem 50 km/h na egzaminie. ;) Zapchane miasto, pełno osiedli - no i bałem sie, że w tym stresie nie zauważę ograniczenia czy coś - więc jechałem ok. 45. ;) Zdałem, ale egzaminator nadmienił: Coś pan niepewnie jechał. :) Przed wyjściem na plac egzaminator mocno podkreślil, że absolutnie nie będzie wydawał poleceń sprzecznych z zasadami ruchu i bezpieczeństwa - bo to niedopuszczalne.
  11. Adam Paweł

    Wektor 250

    Hmm... mam wiele sympatii dla chińskich pojazdów, ale po 1000 km rdzewiejąca rura i skrzywiona tarcza to chyba za dużo... :?
  12. Adam Paweł

    Wektor 250

    Dzięki za informacje :buttrock:
  13. Adam Paweł

    Wektor 250

    Overkil, byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś konkretnie napisał, co trzeba podokręcać, ile przejechałeś, jak szybko teraz jedzie, jakie robisz dystanse, co się zużywa, ile spala... Konkretne dane. Znaczna większosć czeskich użytkowników chińskich Wektorów albo chopperków Yuki podkreśla, że na początku motocykle fatalnie drżą, że są niewyregulowane, że odpaść może w każdej chwili jakaś część - i jest ryzyko wypadku albo gorzej. :) Ale też piszą, że solidnie sprawdzony przez fachowca motocykl, podokręcany (ewentulanie jakąś śrubę można wymienić na lepszą), wyregulowany i spokojnie traktowany sprawuje się poprawnie. :) Oczywiście ci użytkownicy mają na razie przejechane do kilku tysięcy kilometrów - wszak te motorki niedawno przypłynęły do Europy. :P Pozdrawiam 8)
  14. Zgadza się, MarianKa - ale ja jestem niewielki, szczupły i ważę 60 kg - nie wyglądam na YBR-ce tragicznie. :-D Chociażby z racji moich "gabarytów" 500-tka byłaby ryzykowna na początek - jak sadzę. :) YBR-ką w trasy nie mam zamiaru jeździć. Już wyżej napisałem, że od tego będzie auto. (Bo gdybym wybierał motocykl z myślą o trochę dalszych wojażach - na pewno nie byłaby to taka mała pojemność. Więc na miejscu swirqa patrzyłbym po mocniejszych trochę moto). Jak dobrze opanuję jazdę i dalej bedzie mnie to bawić - to zmienię motorek za 2-3lata na nieco mocniejszy i będzie OK. A przy takiej zamianie nie powinienem zbankrutować. :) Na razie znikam - jadę w góry na parę dni - niestety, nie motocyklem :P [ Dopisane: 28-08-2005, 10:50 ] No i - wbrew radom większości Forumowiczów ;) - kupiłem Yamahę YBR 125. W najbliższych dniach ją odbiorę. 8) Zobaczymy, jak się sprawdzi. Pozdrawiam. 8)
  15. Jack, z tym skuterem to było trochę poł żartem. 10-15 km/h brakowało w mojej 50-tce do tego, żeby mnie auta nie wyprzedzały na miejskich i podmiejskich drogach :-D No, ale to nie znaczy, żeby nie chcial trochę szybciej jechać. :D Skuterek mi się nie znudził - jako skuterek właśnie. Bo czego chcieć od skutera 50 ccm - po prostu nie można go porównywać z motocyklem. Na tej samej zasadzie rower mi się nie znudził przez wiele, wiele już lat. 8) Rzeczywiście rozważałem kupno większego skutera 125-250 ccm (nawet model miałem wybrany) - ale po jazdach kursowych na motocyklu stwierdziłem, że moto bardziej mnie bawi, lepiej i ciekawiej się na nim jeździ. 8) Ale kto wie, może kiedyś do skuterów (które bardzo lubię) wrócę - albo sobie dodatkowo jakąś starą Vespę czy Osę do jazdy po gazety sprawię? :mrgreen: Na razie nie stać mnie na dwa jednoślady... ;) QuadMan, mówiąc szczerze przed wyborem małej Yamahy powstrzymywało mnie przede wszystkim to, o czym piszesz - co powiedzą znajomi, jak sie będę czuł między ludźmi na takim małym pierdzidełku. :oops: Zwłaszcza że parę lat jednak na pięćdziesiątkach przejeździłem, prawko spokojnie za pierwszym razem zdałem - a tu kumpel praktycznie na motorku żadnym nie siedział, ósemka na prawku go rozłożyła (życzę powodzenia na poprawce 8) ) - a już ma upatrzoną 500-tkę na pierwszy zeson. Inny znajomy pyta - to co kupujesz: 500ccm czy 600 ccm? Innych pojemności nie biorą w ogóle pod uwagę :!: Nie powiem też, że mi oczu nie ciągnęło w stronę większych motocykli. :roll: Ale co tam, pójdę swoją ewolucyjną drogą. Pozdrawiam. :)
  16. Hmm... Ja nie wiem, co będzie. Nie wykluczam zamiany za 2 albo 3 sezony swojego małego motorka (prawdopodobnie będzie to Yamaha YBR 125) na większy (ale bez przesady - bo wiem, jakie przebiegi waliłem na skuterze - i na benzynę nie mam ochoty się rujnować). Generalnie motocykle tanieją, a używki powinny być w coraz lepszym stanie - więc prawdopodobnie będzie mnie na to stać. ;) Mnóstwo opinii przed tym wyborem przeczytałem, sporo się zastanawiałem. I doszedłem do wniosku, że bezpieczniej i taniej zaczynać od tak małej pojemności. A kto wie, może mi taki mały motorek po prostu wystarczy? Jeśli zwykły skuterek 50 ccm mi się nie znudził. :-D Wiadomo, że mocy tyle co kot itd. - ale wszystko wg mnie należy rozpatrywać w odniesieniu do swojej klasy. Skuter to skuter, rower to rower, motorek 125 to motorek 125. Każdy z tych pojazdów ma swoje ograniczenia i plusy - i sądzę, że nie zawsze jest sensowne traktowanie małych pojemności jako wstępu do dużych. Po prostu - małym motocyklem się jeździ powoli i po wolnych, krótszych drogach, dużym szybko i po szybkich oraz dłuższych trasach. Rossim z pewnością nie jestem - jeżdżę poprawnie, tak sobie, sportowej żyłki raczej nie mam. :D Bardzo dawno temu miałem paskudny wypadek na zwykłym motorowerze Ogarze (cud, że praktycznie NIC - poza utratą przytomności - mi się nie stało) - no i wiem, jak łatwo można się na dwóch kółkach rozwalić. :) Więc chyba jednak bezpieczniej na początek mieć koników za mało niż za dużo... :D A stopniowa ewolucja 50 ccm - 125 ccm - 250 ccm... jest chyba ciekawsza niż od razu 1000 ccm - i co dalej...? :-D No nic - wszystko wyjdzie w praniu - jak kupię motorek - to podzielę się refleksjami i wrażeniami.
  17. Adam Paweł

    Wektor 250

    Overkill - jakiego masz wektora - 150 czy 250? Napisz trochę o nim. Przebieg, osiągi, wrażenia, bezpieczeństwo itd. Bardzo mnie interesują te tanie motocykle, regularnie czytam opinie o nich na czeskich i polskich stronach - ciężko dojść prawdy, jakie one naprawdę są... :? Trzeba chyba kupic i samemu sprawdzić... :-D Poważnie rozważałem zakup Wektora czy czegoś podobnego - jednak po lekturze rożnych opinii obawiałem się kłopotów... - a byłby to mój pierwszy motocykl (dotąd motorower i skuter 50 ccm) - więc doświadczenia nie mam. ;) Ostatecznie zdecydowałem sie na mały naked Yamaha YBR 125 (wkrótce będzie mój 8) ) - ale za jakiś czas może będę chciał coś większego - więc kto wie... Ceny firmowych motocykli są dla mnie nie do przełknięcia 8O :D - a używane mogę kupić auto - nie motocykl. Masz rację z tym testowaniem Wektora - nie każdy sprzęt dobrze znosi żyłowanie od razu bez dotarcia - a to jest powszechna praktyka w testach. :) Mój skuter Keeway Focus też przed pierwszym przegladem, regulacjami miał nieznaczne kłopoty z odpalaniem, spalaniem - po regulacji i wstępnym dotarciu nie zawiódł mnie ani razu przez blisko 6 tys. km - sprawował się znakomicie. :) (Już sprzedany :D ) Zmiana biegów - przypuszczam, że należy zmieniać ze sprzęgłem - przecież po coś go zamontowano! Wiadomo, że w wielu motocyklach da się zmieniać biegi bez sprzęgła - ale to nie znaczy, że jest to wskazane i zdrowe dla skrzyni biegów. Opinię o Wektorze 250 możesz sobie w ostateczności wydrukować z portalu internetowego SM. Pozdrawiam. 8) PS. Zauważyłem w prasie parę ogłoszeń dotyczących sprzedaży prawie nowych Wektorów (1000-2000 km przebiegu) - co by świadczyło o tym, że użytkownicy nie są zadowoleni... :?
  18. CosmoSquig - masz bez dwóch zdań rację ;) Im większa moc - tym większe bezpieczeństwo. Mam tego pełną świadomość. Cóż... Nie zamierzam małym motocyklem kusić losu i jeździć po autostradach i szybkich drogach krajowych - od tego jest auto - a w przyszłości (mam nadzieję) będzie większy motorek. Dotąd w mieście i jego okolicach poradziłem sobie na 50 ccm - ufam, że Los i Rozwaga będą mi sprzyjały i na pojemności 125-250 ccm. Pozdrawiam :)
  19. CosmoSquit :P - rzeczywiście masz wiele racji. Przekonujący jest Twój post. To prawda, że na Zachodzie (czy Południu) jest inny styl jazdy, więcej jedośladów w miastach itd. No tak, najbezpieczniej trzymać prędkośc innych użytkowników drogi, zachowując rezerwę prędkości. 8) I nie pchać się na ciasne jednopasmowe obwodnice pełne spieszących się zniecierpliwionych samochodów. :? Coś o tym wiem, bo z maniakalnym uporem pchałem się, gdzie się dało, właśnie skuterkiem 50 ccm :-D . Nie zawsze było wesoło 8O , za to potrenowalem refleks. :-D Ale po co kusić los... Zresztą prawko już zdane i skuterek sprzedany. :) Mimo to prawdopodobnie kupię malutki motocykl 125-250 ccm - bo jestem niestety odporny na rady. :| Nie mam zamiaru nim jeździć daleko po szybkich przelotowych drogach - tylko do pracy, znajomych albo na odprężający spacerek po pustawych wiejskich asfaltowych dróżkach między polami, lasami itd. 8) (do dalszych podróży posłuży bezpieczniejsze auto). Mieszkam na Śląsku (Rybnik, Wodzisław - te strony) - wszystkie moje punkty docelowe znajdują się w obrębie terenu zabudowanego, rzadko zdarza się droga bez ograniczenia do 60/h - miejscowość na miejscowości, w dzień samochód mało gdzie ma możliwość sie rozpędzić. Więc myślę, że w takich warunkach, mały motorek się (choćby na początek) sprawdzi jako dojazdowiec, zwłaszcza, że do prędkości mnie nie ciągnie. Zresztą nadal twierdzę (choć mam tylko doświadczenie skuterowe - głównie 50 ccm, odrobinę 125 ccm), że 125-250ccm to pojemność do miasta w sam raz (nie myślę oczywiście o wyścigach spod świateł itd. - tylko o przeciętnym sprawnym przemieszczaniu się) Przykre jest to, że w Polsce finanse ograniczają pole manewru przy zakupie motocykla. Dobrze byłoby móc zacząć od małej pojemności - złapać podstawy i za rok większy motocykl. 8) Lecz niewielu ludzi stać na takie szybkie zmiany - i trzeba startować od większych pojemności. Hmmm... :? jack -teraz przeczytałem Twój post. Nieciekawie to brzmi. Droga jak linia frontu. Jeżdząc na skuterze nie miałem takich doświadczeń, o których piszesz. Jedyny, ale ZASADNICZY problem (i niemałe niebezpieczeństwo) to były wyprzedzające (raczej omijające) mnie samochody. :) Ale brakowało mi jedynie ok. 10-15 km/h prędkości. Specyficznego chamstwa nie doświadczyłem (pomijając oczywiście tych, którzy wobec każdego są groźnymi chamami). Może motocykliści są inaczej trakowani niż nieprowokujący-wlokący się skuterzyści? W każdym razie mam nadzieję, że te ok.90km/h roboczej prędkości mi do miasta starczy, a mój mały motorek (naked) nie będzie nikogo prowokował ani drażnił...
  20. Hmmm... :? Nie mam jeszcze motorka, ale czytając Wasze posty... cos mi tu nie pasuje. :roll: Piszecie, żeby nie dać się wyprzedzać poza terenem zbudowaynm, bo to niebezpieczne. Co w takim razie z chopperkami, które pyrkają sobie w okolicach 100km/h? Piszecie też, że GN 250 nie wystarczy do sprawnego poruszania się po mieście. Przecież codziennie widzę u siebie skuterki 125 ccm, jak sprawnie radzą sobie w ruchu mieskim, na równych prawach z samochodami. I jakoś nie słychać, żeby wyły na maksymalnych obrotach. 8) Nawet szybsze skuterki 50 ccm też dają radę. Tyle razy byłem na południu Europy i widziałem, że skutery czy małe motorki 50-125 ccm są tam zasadniczymi pojazdami miejskimi. Gdyby się nie sprawdzały - to kto by je kupował w takiej ilości?! Coś, panowie, przesadzacie twierdząc, że 17 KM GN-ki to za mało do miasta i na spokojne podmiejskie wycieczki! :|
  21. Dzięki serdeczne wszystkim! :D Z tą nogą poplątałem, pisząc posty w emocjach. :? Jeszcze raz: - LEWA na ziemi przed ruszeniem pod górką (jeśli trzymamy motocykl na NOŻNYM hamulcu) oraz po hamuowaniu awaryjnym (głównie mieliśmy używać tylnego, bo mała szybkość niby) - PRAWA na ziemi przed ruszeniem z płaskiego - lewa wrzuca bieg - PRAWA lub LEWA na ziemi na postoju przed skrętem (zależy, w którą stronę skręt) Hamowanie awaryjne - Instruktor (niezły na B, na motocyklu za bardzo się nie znał, chyba niedzielny kierowca :? ) powiedział, żebyśmy dla pewności zapiszczeli tylnym kolem, a przedni hamulec zostawili, żeby nie było gleby ;) :-D ) Z kolei egzaminator oznajmił, że najważniejsze jest zatrzymanie się - i nie przewrócenie. Hamować na granicy zblokowania kól - ale lepiej, jeśli koło zapiszczy, a nas zarzuci, niż byśmy mieli się nie zatrzymać. 8O Hamować przede wszystkim tylnym przy tak małej prędkości (40-45/h). Trochę niekonsekwentne na mój rozum: bo niby mamy zaryzykować uślizg - ale w żadnym wypadku się nie przewrócić. No dobra - tylko tego się trzeba nauczyć! Ja powiedzialem sobie: pieprzyć - zahamowalem ostro i rzuciło mnie lekko. :P Wydaje mi się, że przede wszystkim powinniśmy się nauczyć NA KURSIE hamowania awaryjnego (gdzieś w piachu), z kontrolowanym ewentualnym uślizgiem czy upadkiem. Wtedy by to całe hamowanie na egzaminie miało sens. A tak to sztuczny pic na wodę. ;) Co o tym myślisz, Tomek? Przy ruszaniu pod górke mogliśmy startować z nożnego lub ręcznego hamulca. Pogadanka przed egzaminem była długa - dotyczyła oczywiście dawców narządów i kultury na drodze - lecz trzeba przyznać, że gościu objaśnił dwa razy wszystkie manewry, łącznie z rozglądaniem się. 8) Inna sprawa, że ci, którzy o tym nie wiedzieli wcześniej - to już w tym stresie tego nie zapamiętali. :P Na placu (był z młodym pomocnikiem) też przypomniał podstawowe kwestie. Na mnie sprawił pozytywne wrażenie. Powiedział, że dużo jeździł na motorze (ale dawno temu :P) , ale to były inne czasy, nikomu do głowy niw przyszło, żeby pchać się do świateł itd. Zresztą, sądząc z wieku egzaminatora, ówczesne motorki raczej by się do świateł nie dopchały... chociaż... na ówczesnych pustych drogach z trabantami :P No i takie to było kazanie. Na razie
  22. Bekriss - mój motorek egzaminacyjny to roczna Suzuki GN 250. Idealnie chodzi. :P Miał niskie obroty - więc na jedynce jechał tak wolno, że się walił. :) Na dwójce był słabawy, ale szybszy. Korekty hamulcem były jak muśnięcie, do tego parę MUŚNIĘĆ gazem - zero sprzęgła. Manewry. - Zdjęcie i postawienie moto na centralnej - Przetoczenie zgaszonego parę metrów łukiem - odpalenie rozejrzenie się i... - Sprawny podjazd pod górkę, stop przed linią, rozejrzeć się (przede wszystkim za siebie w lewo) i start (do tyłu może sie stoczyć góra 20 cm - lepiej, żeby wcale) - Podjazd pod slalom (wtedy czas na wyczucie motorka - to nie jest oceniane) - slalom dwa razy (migacze, rozglądanie sie w stronę skrętu za siebie) i od razu 5 osemek bez migaczy) - slalom + ósemki są traktowane jako CAŁOŚĆ - pomylisz ósemkę - od początku - od slalomu :? - podjechanie na prostą i rozpędzenie moto do minimum 40/h ( dwójka lub trójka) i hamowanie awaryjne do STOPU. Używać obu hamulców, NIE najpierw przedniego! - Nasz egzaminator jeszcze patrzył, czy czasem nie ruszamy z podparcia obunożnego...
  23. Dzięki :) Ola 8) - to chyba nie o mnie myślisz. :) W każdym razie nie znam ani Oli ani Kasi ani Matyldy (motocyklistek). Pewnie dużo tracę... 8) Egzamin miałem w Jastrzębiu. Co do tego rozglądnięcia się przed ruszeniem pod górkę: ja o tym wiedziałem z netu, plansz w Ośrodku, no i od ludzi. Ale kto wie, czy bym nie zapomniał, gdybym jechał pierwszy. :) W mojej grupie dwóch ludzi na tym oblało (nie byli pierwsi). Jeden wcale sie nie rozejrzał, a drugi zbyt mało przekręcił głowę. :P Przed egzaminem gościu palnął straaaaszną mowę umoralniającą :) , a potem po kolei kazał nam zdejmować motorek ze stopki centralnej i stawiać go. 3 osoby (w ty ja :) ) zostały ocenione na dwóję na szynach - pozostałe na jedynkę. 8O I już była zgroza. Niektórzy - wyraźnie stres im nie pomagał - nie umieli go postawić wcale za pierwszym razem, inni postawili, ale wg egzaminatora krzywo i przyjęli złą pozycję (lewą nogą trzeba podejść do środka moto - żeby cieżar ciała można było wychylić do tyłu moto - czyli w prawo). Zademonstrował i kolejne podejście. Ja już nie musiałem - bo uratowało mnie obycie ze skuterem (choć nogą podszedłem prawą - bo skuter lżejszy i krótszy i motocykl nie stanął na stopce zbyt płynnie :) Pozdrawiam - trzymam kciuki 8) Uważajcie na drobiazgi!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...