Skocz do zawartości

Staszek_s

Midnight Visitor
  • Postów

    11081
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    37

Odpowiedzi opublikowane przez Staszek_s

  1. Czasy kiedy wzmacniacze klasy D brzmiały tak sobie dawno minęły. Obecnie klasa D daje już świetny dźwięk, nie tylko rewelacyjnie kontrolowany bas, ale i dobre brzmienie i barwę w całym paśmie. A w dźwięku przy obecnym rozwoju techniki audio najwiecej może skaszanic nie sprzęt a akustyka pomieszczenia.

    ... no i przede wszystkim sama jakość nagrania, jak jest płasko to żaden accuphase czy inny linn nie pomoże.

    grizzli, kup sobie do słuchania muzyki w tle coś w stylu Naim Mu-so. Efektu stereo może i nie będzie, ale już barwa czy timing muzyki jak najbardziej, wygoda obsługi (o ile ogarniasz przeciętne aplikacje na smartfona), odpada cały problem z kablami czy dopasowaniem wzmacniacza do odtwarzacza itp. Plików bezstratnych w sieci jest cała masa, stacji radiowych w internecie nadających w przyzwoitym mp3 320kB też. Tidal w streamingu bezstratnym jak chcesz płacić...

    Mam i po wielu latach zabawy w audiofilię (lampy, klasa A, kable w cenie obecnego naima itd) uważam tego naima za świetny kompromis. A jak chcesz się zatopić w muzyce to w sypialni jakieś combo słuchawkowe wzmacniacz i dac i porządne słuchawki wokółuszne - masz problem audio rozwiązany.

  2. Jeżeli odbędzie się kolejne spotkanie z cyklu monterowskiego, to przyjadę skuterem w podobnym kolorze do pistacjowego fiacika 😀 i absolutnie nie widzę w nim nic niemęskiego, jedynie włoską beztroskę życia. Może i passat jest bardziej męski w stereotypach, ale ni chuja nie ma w sobie nic co przyciąga mój wzrok. Fiacik wywołuje uśmiech i wspomnienia urokliwych włoskich miasteczek z ich ciasnymi uliczkami.

  3. Mam co prawda tylko 150ccm ale coś niecoś Ci napiszę. Jeżeli rzeczywiście tylko do miasta, kup o pojemności 300ccm. Te 500 od Piaggio mają taką sobie kulturę jazdy . I raczej Beverly, Scarabeo 500 to kobyła (a urok skutera to między innymi jego lekkość). 

    Ja zrobiłem w parę miesięcy 11 tys. km z bananem na twarzy, skutery na dużych kołach są mega wygodne. 300 ccm to spokojnie przelotowa 120 km/h (rzeczywiste, nie licznikowe), więc i podmiejskie przejażdżki ogarniesz. Ot, może nie poszalejesz, ale na luzie trzymasz się w kolumnie samochodowej.

    P.S. Moja aprilia z 1999 roku na razie te 11 tys. bezawaryjnie, w zimne dni okazało się tylko, ze ktoś wymontował termostat. Części typowe do silników piaggio bez problemu.

  4. Mój pierwszy, NOWY motocykl ze sklepu to była Twin sport 350, jeszcze z prostą (nie podniesioną) rurą wydechową. Zrobiłem  nią w kilka letnich miesięcy ponad 20 tysięcy kilometrów - co wg mnie w "tamtych" czasach  było niezłym wyczynem i sprzedałem pierwszemu chętnemu. Była całkowicie bezawaryjna - co też było nowum  w mojej karierze motocyklisty. No, z jednym wyjątkiem: powyżej 125 km/h olej z tego kawałeczka filca, co miał chyba smarować krzywkę zapłonu skapywał na styki przerywacza i Jawa zaczynała przerywać, ale tylko powyżej tych 125... Czyli taki ówczesny odcinacz zapłonu 🙂

    Za to obrotomierz, 12V instalacja, "bezsprzęgłowe ruszanie i zmiana biegów - hi-tech!

    No i żeby było trochę wspominkowo, kupujący przyjechał, ja odpaliłem Jawkę na ssaniu więc się trochę dławiła przy próbnej jeździe, ponieważ zobaczyłem lekko zdegustowaną twarz kupca więc wyłączyłem to ssanie, uprzedziłem że jawa dostanie skrzydeł i... kupujący ostro ruszył z gazu, jawa poszła na koło i próbna jazda zakończyła się na masce zaparkowanej kilka metrów dalej (mojej) Syrenki. Kupujący przyjechał więc po błyszczącą, zadbaną jawę, odjechał lekko zdeformowaną, z rozwalonym kolanem i uboższy o pieniądze (fakt, że niewielkie), jakie zostawił mi na naprawę blach Syrenki.

     

  5. To wątek sentymentalny, że tak powtórzę za Hunterem. Chwaliłem, nie chwaliłem, sentymentalnych wspomnień po sobie nie pozostawił, był wdzięcznym osiołkiem jakich wiele posiadałem i tyle.

    A w temacie, mi marzy się niebieska ETZ250, ta wcześniejsza, bez garbatego baku. Jak byłem młody śniło mi się, że jechałem taką ulicą Bethovena i po przebudzeniu długo nie mogłem się pogodzić że to tylko sen, tak realistyczna była ta radość z jazdy.

    No i ten charakterystyczny gwizd z tłumika 🙂

  6. Gdyby nie ten system, połowa userów nie miałaby co wspominać, bo gdzie naprawialiby swoje wueski, jakby nie mieli "zaprzyjaźnionego" spawacza w stoczni czy tokarza na kolei. Nie ma co dramatyzować, czasy były jakie były, teraz niby jest wszystko i niby wszystko lepsze, tylko że jakoś te niezawodne motocykle współczesne stały się takie bezpłciowe, ot użyć, przerzuć i wyrzucić. 

  7. Sandomierska to mój plac zabaw z dziecinnych lat czyli Przedsiębiorstwo Hydrologiczne (za papownią, w stronę Olszynki), gdzie ojciec pracował jako kierowca. Ale kończymy wspominki w tym wątku, Hunter, wielkie sorki za zaśmiecanie - ale sam rozumiesz, nieczęsto spotyka się na forum ziomala z dzielni 🙂

  8. Trzeba chyba te wypowiedzi wydzielić do innego wątku bo nam główny bohater, czyli janek Huntera zginie w tłumie.

    Grizzli, pewnie że tęsknię!

    Dachu, a z jakiej części Oruni jesteś? Park parkiem, ale podjazd pod kulochwyt na poligonie przy Madalińskiego, a zwłaszcza przejazd w poprzek rowu przeciwczołgowego to już był sprawdzian umiejętności i odwagi.

  9. Kurwa, w końcu jakiś normalny temat na forum. Witam po przerwie tym niezbyt eleganckim "kurwa" , no ale takie mamy czasy na forum, że nic innego z powodu lekkiego zniechęcenia obecnym poziomem wpisów nie chce mi spod klawiatury wyjść.

    Hunter - szczere gratulacje, po prostu motocykl-marzenie!

    Miałem w "szczenięcych" latach epizod z Junakiem M10 ojca (czarny, piękny), jeździłem jako pasażer siedząc na baku na tym bagażniku (moje najwcześniejsze wspomnienia związane z motocyklem). Potem po latach zakupiłem własnego (gdzieś między wueską z silnikiem "wiatra" a EMW "osiołkiem", z koszem, nawet nawet był niezły tylko ojciec ciągle regulował mi zawory no i ten kapryśny prąd... ale jeździł nad jezioro do Otomina w trzy osoby i dawał radę na "Kowalskiej" górze zostawiając w pobitym polu "fumy" (czyli wszelkiej maści wueski 125, wuefemki i pochodne).

    A ojciec za młodu w klubie jeździł jakimś Junakiem crossowym (tego egzemplarza nie pamiętam, bo musiałem w tym czasie być mały albo jeszcze mnie nie było 🙂 ), pokazywał mi miejsca w oruńskim parku gdzie czasami trenował, naprawdę strome podjazdy, które udało mi się pokonać dopiero na typowej crossowej cezetce.  Przerobione na crossy wueski 125, nawet z ogromną zębatką nie dawały tam rady.

    Reasumując: piękny ten Twój motocykl i bardzo chciałbym takiego posiadać.

    • Dzięki! 1
  10. A Ty za to na siłę próbujesz się przypierdolić. Nie wiem czy Michoa kupi bez papierów czy z papierami i na pewno go do kupowania bez papierów nie zachęcam, więc zluzuj poślady bo głupoty piszesz i tyle. Rycerz prawa z beczkami ropy na pace się znalazł.

    • Haha :) 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...