Poszedłem najpierw żeby przepisali mi ubezpieczenie na mnie bo jeszcze było 2-3 miesiące ubezpieczenia. Miła Pani przepisała mi ubezpieczenie na mnie. Sama wspomniała, że miałem motorower ubezpieczony u nich, chodź ja o tym nie pamiętałem. Potem dostałem blankiet z przepisanym ubezpieczeniem. Za te 2-3 miesiące poszedłem opłacić ubezpieczenie do tej samej placówki i akurat obsługiwała mnie ta sama agentka. Kazała mi dać stary blankiet, dokumenty motocykla, bodajże i dowód. Wydrukowała nowy blankiet, oddała dokumenty, zapłaciłem 109zł. Czy ja od kogoś wyłudziłem w tym przypadku zniżki, pieniądze? Nie wydaje mi się. Przecież to jej praca, a nie moja i to ona powinna wiedzieć komu się należą zniżki i za co, a nie ja. W końcu jest specjalistką w tej dziedzinie. Ja w swojej pracy sam się pilnuje i nikt za mnie nie myśli, ja za kogoś też nie zamierzam. Za swoje błędy sam ponoszę konsekwencje, a nie ktoś inny, tak samo ja za czyjeś błędy konsekwencji ponosić nie zamierzam... prosta zasada. Nie wiem jak z tymi ubezpieczeniami jest dla tego zadałem tu pytanie. Ale jak widać co niektórzy mają problem z czytaniem ze zrozumieniem mimo tego, że już na tym świecie trochę żyją