-
Postów
85 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez Damork
-
Kamizelka odblaskowa
Damork odpowiedział(a) na jan_pawian temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocyklisty
No żeby to na jutro nie było... Wszelkiego typu kamizelki, taśmy, opaski i co tylko sobie wymarzysz mają oni: http://www.andu.pl/ To taki obskurny barak przy wjeździe na Trasę Łazienkowską od strony Pragi. To jest moja ulubiona firma od odblasków, teraz po zorientowaniu się że moja kamizelka (mocno porządna, ale niestety nie na suwak) na moto średnio się nadaje bo wiatr łapie i telepie mną jak cholera zakupiłem sobie u nich idealną wręcz na moto rzecz - koalicyjkę. Wygląda toto tak: http://dc177.4shared.com/img/262989833/7da...jka.jpg?sizeM=7 Firma ma dwie wady - nie jest czynna w weekendy i druga wada - pracują w kretyńskich z punktu nabywcy detalicznego godzinach, czyli 8-16 bodajże. Ale wybór mają olbrzymi i jakość wyrobów bardzo przyzwoitą. -
ochrona kolan, co polecacie? ocieplacze, sztywne, czy spodnie?
Damork odpowiedział(a) na Digidy temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocyklisty
Spodnie na moto nie są zbyt wygodne w chodzeniu, ale w czasie jazdy są spoko, a zapewniają znacznie większą ochronę niż zwykłe + ochraniacze które tak jak pisał poprzednik mogą się przesunąć. Sam mam dwie wersje - rzeczone ochraniacze i spodnie. I w jednych i w drugich podczas jazdy nie czułem jakiegokolwiek chłodu na kolanach, przy ochraniaczach to nie dziwne, bo to zawiasówki z plastiku, w spodniach jak na razie latałem z pełnym ociepleniem i też było git. -
A widzisz, bo to do nich trzeba mieć takie zmutowane łapy jak ja :icon_razz: Jak się ma szeroką łapę o krótkich palcach to leżą całkiem wygodnie ;)
-
W czym jezdzicie na motocyklu? (ubiór, ciuchy)
Damork odpowiedział(a) na Darekcb500 temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocyklisty
Kask - LS2 Delta. Miałem Airoha, ale mi ukradli. Rękawice - Held. Wycieraczka na lewej okazała się BARDZO przydatna. Serioserio. Kurtka/spodnie - Motona. Jak na razie nie narzekam, wszystko co można to się wypina (ocieplenia, membrany), kurtka ma dodatkowo z przodu i z tyłu wypinane panele pod którymi jest siatka - taka opcja na lato. Buty - póki co skoczki ze Składnicy Harcerskiej :icon_mrgreen: Sprawdziły się lepiej niż glany w których nie czułem kompletnie biegów, wyglansowane tłuszczem do glanów wytrzymały spory kawał w ostrym deszczu i nie przemokły. -
O, cudnie by było - trzymam kciuki :lalag: Jakby co to ja kupowałem w Lidlu na Bródnie i XL-ki były, ale to nie znaczy niestety że będą i jutro, taki już los promocji :rolleyes:
-
Ja byłem w sumie dość wcześnie, tak około 9.30 i już wszystko było mocno przebrane, tak że nie dziwi mnie specjalnie że po południu zupełna cienizna została. Jeśli się nikt nie trafi to trudno - ta L-ka się na mnie zapina, tyle że wolałbym żeby na nieco większej długości rzep trzymał.
-
Byłem, zaopatrzyłem się w to a nawet i owo (pas i rękawice jako zapasowe) i mam pytanie do Warszawiaków - czy ktoś się może jeszcze po pas by nie wybierał, a był w miarę szczupły i potrzebował rozmiaru L czyli 85-105 cm? Bo zanabyłem sobie taki rozmiar i jak się w domu przymierzyłem to jest na styk, własciwie pasowałby mi XL. Wymienić już nie wymienię, bo opakowanie pod sklepem zutylizowałem żeby mi się zawartość do torby zmieściła, ale nufkasztukanieśmigana z metką nawet ;) To gdyby ktoś się po L-kę wybierał, zanabył XL i byśmy się zamienili? Hę?
-
Samasiempluszcz. Jak już wspomniałem serdecznie nie cierpię pływania. Próbowałem się kiedyś zmobilizować, ale szybko mi przeszło - pływać umiem (w każdym razie nie utonąć od razu), ale nie sprawia mi to przyjemności. Póki co z ręką na moto sobie poradziłem przypomniawszy sobie czego powinienem unikać na jednośladzie jak ognia - a mianowicie plecaczka. To znaczy nie tego so siedzi samodzielnie i wydaje z czeluści kasku jakieś dziwne dźwięki, ale tego co się na ramionach wiesza i bagaż do środka pakuje. Nic, zero, null - nie wolno mi tego używać o czym zapomniałem. Coś mi się wtedy uciska i dupa blada, tracę czucie. Dziś polatałem na pusto i wszystko OK.
-
No przecież wiem że to ja. Torba/plecak na jednym ramieniu, koślawe siedzenie przez lata, przeciążanie kręgosłupa w pracy i mam efekty. Jestem zwyrodnialcem i tego już nie zmienię. Gdybym mógł cofnąć czas blablabla i tak dalej, ale nie mogę - jedyne co mogę to uczyć się z tym funkcjonować i w miarę możliwości nie spowodować pogłębienia się zmian. I tyle ;)
-
Luzik - sprawdzałem - ja po prostu zwyrodnialec jestem, jakiś czas temu miałem tak wesoło, że nie mogłem nawet ręki wyprostować po nocy do tego stopnia, że próbowałem się nauczyć pracy lewą ręką. Na szczęście przeszło. Eksperymenty z kształtem kierownicy przerabiałem z rowerem, bywało mniej lub bardziej wygodnie, ale drętwiało zawsze, natomiast nigdy samo nie odpuszczało. Nie wiem co jest przyczyną tego że na moto odpuszcza, ale nie zamierzam tego psuć :biggrin:
-
Nie no spoko - mnie na przykład ciężko w tym względzie rozczarowywać, bo wiem że sprawność mam przeciętną i wspomaganą zwyrodnieniem kręgosłupa :banghead: Generalnie to po pierwszej przejażdżce na moto czułem się jak po pójściu na siłownię bez przygotowania i niekontrolowanym szaleństwie na przyrządach - przedramiona i barki to było jedno wielkie AŁA, tyle że przejażdżka miała 300 km i wiatr był bardzo silny, cały czas trzeba było walczyć. Przeszło, pojeździłęm znowu i jest lepiej, tak że sądzę że jak się systematycznie człowiek poturla to odpowiednie mięśnie w dużej mierze się przyzwyczają. Pewnie że basen jest zdrowy, ale co z tego gdy serdecznie nie cierpię pływania :icon_razz: I tak mam dobrze, bo ze względu na to co mam z szyjnym w czasie jazdy na jednośladach paskudnie drętwieje mi prawa dłoń, natomiast moto jest jedynym pojazdem na którym po jakimś czasie to cholerstwo samoistnie odpuszcza.
-
Dwa pytania odnośnie kursu i egzaminu na kat. A
Damork odpowiedział(a) na hipol temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
No to aż jednak napiszę jak to u mnie wyglądało. Teoria - instruktor starej daty uważający że najlepsze materiały do nauki to kiedyś robili, a aktualne są do kitu. Efekt? Na początku szkolący puszczał film szkoleniowy z VHS rzucając co najwyżej że podawane w konkretnych miejscach przepisy się zmieniły i teraz jest tak i tak (konia z rzędem kursantowi który przyszedł nie wiedząc nic i uczy się od zera, a zapamięta coś takiego) i wychodził. Niemal wszystkie "wykłady" poza tymi dotyczącymi pierwszej pomocy tak wyglądały. Filmik z materiałami szkoleniowymi nakręcony gdzieś w okolicy 1980 roku (nie żartuję) i do widzenia. Dopiero pod koniec kursu szkolący sięgnął po świeższe materiały (ale też nienajnowsze) i wysłuchaliśmy kilku pogadanek w wykonaniu red. Bitnera (facet ma tak nudziarski charakter wypowiedzi że się flaki przewracają) i to wszystko. Szkolących się było 2 osoby na B i ja jeden na A. Z tego co wiem jedna z nich po pełnym kursie nie zdała wewnętrznej teorii, drugi facet przesunął termin i nie wiem jek mu poszło. Podczas kursu nie było powiedziane NIC dotyczącego konkretnie motocykli. Praktyka - musiałem się dopraszać o tak skomplikowaną informację jak umiejscowienie dźwigni ssania (w skuterze miałem na kierownicy, w tamtym motocyklu było koło gaźnika), dwa razy pokręciłem się bez sensu po placu tzw. "oswajanie ze sprzętem" i pojechaliśmy sobie gdzieś w kierunku na Otwock. Tu się akurat nie mam co czepiać, bo facet zwyczajnie widział że jeździć umiem tylko muszę się do czegoś cięższego i z biegami przystosować, ale później było już właściwie tylko monotonne powtarzanie tras egzaminacyjnych. Musiałem się dopraszać żebyśmy w końcu zaczęli robić manewry na placu, a hamowanie awaryjne w ogóle zlał twierdząc że teraz tego nie sprawdzają. Technika jazdy? Eksploatacja? Gdybym zagrożeń na drodze nie znał z własnego doświadczenia, a w zakresie techniki nie szukał informacji we własnym zakresie, nie dowiedziałbym się nic. Tak że tak jak pisałem wcześniej - mam pełną świadomość faktu, że gdybym nie miał wieloletniego doświadczenia z jazdy w intensywnym ruchu miejskim jednośladami, umoczyłbym egzamin równo. Gdyby ktoś chciał w Warszawie kurs robić, to PAS omijać szerokim łukiem, chyba że po prostu papier potrzebny, bo jeździć się już umie. -
Sam napisałeś że ją wyminąłeś. Jak w tym samym to wyprzedziłeś.
-
Dwa pytania odnośnie kursu i egzaminu na kat. A
Damork odpowiedział(a) na hipol temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Fiu, fiu... No to ja już chyba nie będę pisał jak u mnie wyglądała teoria i praktyka, bo to czysta żenada była. Uważam że gdyby nie to że od kilkunastu lat jeżdżę samochodem i od kilku zasuwałem skuterami, to sam kurs przygotowałby mnie do poruszania się po drogach publicznych w stopniu znacznie poniżej minimum. -
Dwa pytania odnośnie kursu i egzaminu na kat. A
Damork odpowiedział(a) na hipol temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Takie info do publicznej wiadomości? Szkoda, że jeszcze nazwy szkoły nie podałeś. Znając życie, teorii na kat. A nie będzie. Chociaż, z tą teorią na placu to naprawdę cwaniacki pomysł. Po co iść w koszty na lekcjach praktycznych, paliwo, eksploatacja itp. Taniej jest w ramach praktyki poprowadzić teorię. powodzenia Z tego co zrozumiałem on robi od razu AB, więc teoretycznie dorzucenie teorii A na manewry nie jest takie do końca złe - w sumie to kilka drobnych różnic w stosunku do B i spokojnie da się przekazać niejako przy okazji jazd. Inna sprawa że samo robienie kategorii AB to niezły przekręt - jak się popatrzy po cenach to jest to właściwie zsumowana cena kursów A i B, więc płaci się za dwukrotne robienie teorii, podczas gdy ją akurat można załatwić na obydwa pojazdy za jednym zamachem, więc w połowie czasu za który się płaci. Jeśli na takich łączonych kursach robi się zwyczajowo 2x całą teorię, to odszczekam - sam robiłem kategorie w odstępie 18 lat, więc siłą rzeczy były dwa osobne kursy. -
JEBUDU! Było się nie prosić, teraz masz podbite oko :icon_razz: Nie wiem czy moje śliczności wyciągnęłyby ponad 200, ale na golasie to bym chyba jak Ewok na ścigaczu leciał :crossy:
-
Otóż to - jazda kilku (lub kilkorga) motocyklistów równolegle do siebie między pasami to jedna z większych głupot jak dla mnie. Szczególnie jeśli samochody jadą (nie muszą szybko), są powiedzmy trzy pasy i jeden lewym międzypasem pomyka, drugi prawym mniej więcej równolegle. Część kierowców na motor nie zareaguje i nic się nie stanie, część jednak idzie na rękę i lekko odbija kierownicą umożliwiając łatwiejszy przejazd motocykliście. Niestety temu którego pierwszego zauważy - jeśli z drugiej strony pcha się drugi będzie miał zajechaną drogę i to bynajmniej nie ze złośliwości. A w takim pełznącym korku niektórzy potrafią zdrowo zapieprzać i nie zawsze awaryjne hamowanie wyjdzie... Sam staram się po prostu jeździć w korkach z głową, czyli jak można to do przodu, jak uznaję że za ciasno to się nie pcham. W ostatecznym rozrachunku i tak jestem zdrowo do przodu, a jest zdecydowanie mniej nerwowo, plus mam wrażenie że kierowcy widząc jednoślad w widoczny sposób starający się uniknąć składania lusterek chętniej ustępują drogi. No w każdym razie takie są moje obserwacje że mniej agresywna jazda połączona z wyraźnym poszanowaniem innych uczestników ruchu wywołuje bardziej pozytywne reakcje niż pchanie się na chama, składanie lusterek i pyskówki.
-
Dwa pytania odnośnie kursu i egzaminu na kat. A
Damork odpowiedział(a) na hipol temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Może zmienili - u mnie A to świeżyzna, zdawałem w listopadzie 2009 i nie było problemu z zapisaniem się na wszystko na raz. Tylko jedna osoba z grupy zdających robiła wyłącznie teorię. -
Dwa pytania odnośnie kursu i egzaminu na kat. A
Damork odpowiedział(a) na hipol temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Jak nie można jak można. Zapisuje się na Odlewniczej na teorię i praktykę, robi się teorię, po zdaniu czeka chwilę aż wszyscy skończą, przychodzą egzaminatorzy i idzie się na plac. Sam tak zdawałem - wszystko jednego dnia załatwione, potem tylko czekanie na papier. -
Dwa pytania odnośnie kursu i egzaminu na kat. A
Damork odpowiedział(a) na hipol temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Problem jest dlatego że źle adres jest podany. Wszystkie warszawskie WORDy mają ten sam adres - www.word.waw.pl Domyślnie otwiera się Odlewnicza, ale wystarczy kliknąć w zakładkę "egzaminy" i tam po lewej wybrać miejsce egzaminowania. Według podanych tam informacji kategorię A można robić jedynie na Odlewniczej. -
Dwa pytania odnośnie kursu i egzaminu na kat. A
Damork odpowiedział(a) na hipol temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
W Wawce można, kontakt jest przez zakładaną na ucho słuchawkę. Dało to ciekawy efekt, bo na kusie była wersja "ekonomiczna"(czyli najtańsza z dostępnych) gdzie w otwartym kasku instruktora się nie słyszało, a w integralu w większości przypadków dawało się domyśleć co instruktor mówi. Przy okazji miałem wgląd w konwersacje operatorów dźwigów w całej okolicy. Na egzaminie natomiast każdy komunikat egzaminatora wywoływał u mnie mimowolny podskok - tak głośno było. -
Gleba jak gleba - chciałem synkowi lat 3 pokazać jak tatuś skuterem pomyka, no i pokazałem. Tknąłem przedni hamulec z lekko skręconym kołem na kocich łbach pokrytych cienką warstwą piasku i oczywiście przód uciekł. Straty w sumie żadne, kostka parę dni bolała a plastiki się podokręcało i tyle, na szczęście jechałem już wtedy powoli. Gorzej było na rowerze - droga w górach, kręta jak cholera, w wiosce zakręt w lewo o jakieś 100-110 stopni, ostry, poszedłem za szybko, za szeroko i chciałem leciutko zacieśnić, a na zakręcie jak się okazało leżał żwir. Żona jechała z tyłu i tylko zobaczyła jak ślizgiem znikam za budynkiem :buttrock: Efekt - zerwana linka licznika, zdefasonowana przedniego hamulca, przytarte rogi i w sumie nic więcej. Ja byłem lewostronnie ostro poobcierany, ale przynajmniej rękawiczki dłonie ocaliły. Pamiętam że pierwszą myślą po zatrzymaniu się było "Spieprzać z jezdni!", o szacowaniu strat pomyślałem dopiero na chodniku - leżenie na zakręcie gdzie przed nadjeżdżającymi zasłaniają mnie budynki to kiepski pomysł. Jako że było to na samym początku wycieczki po pobieżnym opatrzeniu obcierek pojechaliśmy dalej :icon_mrgreen:
-
Opisz swoj najwiekszy speed....
Damork odpowiedział(a) na Black Jack temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Fiu, fiu... No albo masz zajebiste GUMNO (zakładam że chodzi tu o 3-cie znaczenie, jeśli drugie, to już się boję), albo do bramy mocną gumę przywiązałeś i startowałeś z katapulty :crossy: A żeby w temacie być - ja to cienki jestem i jakoś skłonności zo zapie**alania nie mam. Raz chciałem zobaczyć ile mi 4oo pójdą na autostradzie, ale przy 175 km/h przypomniałem sobie że mam na dachu dwa rowery :eek: Na szczęście bagażniki wytrzymały :lalag: -
Ano zmusza, ale do ubierania się w sposób gwarantujący późniejsze poważne problemy już nie zmusza, a to tego się czepiam. Choć ostatnio widziałem całą serię rozwozicieli ubranych adekwatnie do temperatury otoczenia, ba - nawet jednego w typowo motocyklowej zimowej kurtce z ochraniaczami, więc aż tak źle nie jest :wink:
-
Nie no, bez przesadyzmu - wątek tak trochę meandruje między wyzyskiem młodocianej klasy pracującej, a zwykłą jazdą całoroczną :icon_razz: Dziś też widziałem pomykającego skuterkiem chłopaka z Pizzy Hut, zaparkowanego pod Ikeą świeżo ośnieżonego Zippa (cywilnego) i stojącą niedaleko przedszkola mojego synka Cebulkę. Co do tej ostatniej, to widać było skutki jazdy po soli. Aż żal było patrzeć na te rude wżery wszędzie... Swoją drogą mam wrażenie że większość pizzaboyów to idioci. Zdaję sobie sprawę z wyzysku i warunków tu opisywanych, ale nie uwierzę że każdy którego widziałem siadał na skuter pierwszy raz, a jakieś 90% było w dżinsach i adidaskach. Jeździłem zimą, bo lubiłem, ale pardon - jeśli nie byłem odpowiednio opancerzony to piździło po nogach jak cholera. Must have były wysokie buty, dwie pary skarpet, spodnie podbite polarem i druga para wiatroszczelnych na wierzchu. Nie dostają ciuchów - trudno. Nie mogą opancerzyć się we własnym zakresie? Stawów im nie szkoda? Zwyczajnie nie rozumiem takiego podejścia...