Skocz do zawartości

zbig57

Forumowicze
  • Postów

    46
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zbig57

  1. Witam Was http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130727/POWIAT01/130729656 Pewnie wracali z http://www.sunrisefestival.pl/news Wypadek miał miejsce na przejeździe kolejowym w Mścicach.
  2. Na temat "podrasowania" nie będę się wypowiadał bo będą to jedynie bezpodstawne spekulacje(nawiasem mówiąc punkt widzenia zależy od miejsca, nomen omen, siedzenia a "koszula bliższa ciału"). To, że są motocykliści rozsądni i z wyobraźnią nie przekreśla jednak faktu, że zbyt wielu tego rozsądku i wyobraźni brakuje, niestety. Wypadek, któremu uległ Jarosław Wałęsa stał się pretekstem do kolejnej dyskusji i publikowania statystyk. Dzisiaj trafiłem na ten artykuł: Mój odnośnik I znamienny fragment: Może warto czasem uderzyć się we własne piersi? Na marginesie. Wczoraj kierowca busa wyjeżdżający z podporządkowanej uliczki świadomie wymusił na mnie pierwszeństwo. Widział, że zdążę przyhamować i nie miał żadnych skrupułów. A co! - w końcu motocyklista nie zaryzykuje stłuczki. Przed nadjeżdżającym tirem na pewno zachowałby należny respekt...
  3. Masz rację. Nie zamierzam usprawiedliwiać nieuwagi kierowcy Toyoty warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że samo włączanie się do ruchu troszkę czasu zajmuje. Załóżmy, że pięć sekund. W tym czasie motocyklista jadący dla przykładu z prędkością 120km/h przejedzie około 170 metrów. Dlaczego piszę o 120km/h? Bo pewnie sam jechałbym tyle... ;) Mam pytanie odnośnie przepisów. Bywa, że obok domu w którym mieszkam śmigają motocykliści, rozpędzając się do kilkudziesięciu km/h. Tak się składa, że do ulicy którą jadą dochodzą z jednej strony kolejne podporządkowane ulice a zabudowa jest dosyć gęsta(domki jednorodzinne, wysokie ogrodzenia, żywopłoty ograniczające widoczność). Samochód wyjeżdżający z podporządkowanej ulicy i skręcający w lewo po pierwsze nie widzi nadjeżdżającego motocyklisty a po drugie nie jest w stanie włączyć się do ruchu wystarczająco szybko by uniknąć kolizji(dobrze jeśli motocykl ma przerabiany tłumik bo wtedy chociaż go słychać, gorzej jeśli jest fabryczny). Jak w takiej sytuacji wygląda kwestia winy? Czy winien jest kierowca samochodu, który, bądź co bądź, wymusił pierwszeństwo czy też motocyklisty, który zamiast dozwolone 50km/h jechał 90km/h?
  4. Zgadzam się z Tobą całkowicie. Motocykliści ryzykują więcej - nawet własne życie. Może wreszcie dotrze do co niektórych, że motocykliści to nie tylko "szaleńcy", ale równoprawni uczestnicy ruchu, poruszający się jednak jakby w innym wymiarze. A wystarczy tylko nie zwracać na nich uwagi jadąc swoim pasem ruchu... Oni po prostu przemkną obok(nieraz z wyciem sinika!) tak szybko, że kierowca samochodu nawet nie zdąży zareagować. Może wreszcie dotrze do co niektórych( a z wypowiedzi Rzecznika Prasowego Komendanta Głównego Policji, młodszego inspektora dr Mariusza Sokołowskiego wynikało, że dotarło), że nie zawsze motocyklista jest sprawcą/jest winny. Okazuje się, ze policjanci mogą być naszymi sprzymierzeńcami(coraz więcej z nich przesiada się na motocykle), i oni także stykają się z codziennością na polskich drogach. Tak więc "lewa w górę".
  5. O ile mnie pamięć nie zawodzi był to Przemysław Wałęsa, brat Jarosława. Pomogła mu, przysłowiowa już dziś, "pomroczność jasna". Wracając do meritum, zastanawiam się dlaczego nie podano czy Jarosław był trzeźwy (o kierowcy Toyoty pamiętali!) oraz z jaką prędkością jechał. Pisano, że przeleciał trzydzieści metrów, droga hamowania też pewnie była, więc nie powinno być problemów z ustaleniem. Zajrzałem na maps google, obejrzałem zdjęcia zrobione po wypadku i stwierdziłem, że stan nawierzchni był doskonały a miejscowość Stropkowo, gdzie miało dojść do wypadku, leży nie na samej trasie, ale obok. Przypuszczam więc, że nie było tam ograniczenia prędkości(ze zdjęć satelitarnych wynika zresztą, że teren jest niezabudowany). Z tego co czytałem kierowca Toyoty zatrzymał pojazd przed ciężarówką, która uległa awarii. Pierwsza istotna kwestia to odpowiednie oznakowanie miejsca awarii/postoju(trójkąt - czy był?), druga - dwukrotnego spojrzenia w lusterko przez kierującego Toyotą, która włączała się do ruchu i, jak sądzę, była niewidoczna dla kierowcy motocykla. Motocykliści powinni mieć oczy dookoła głowy a zasada ograniczonego zaufania obowiązuje ich w dwójnasób. Przynajmniej w jakimś stopniu umożliwia im to uniknięcie wypadku.
  6. Zgadzam się z Tobą, mam dokładnie to samo zdanie. Ostatnio wracałem z Tucholi do Koszalina, jechałem sobie rekreacyjnie, nie przekraczając 90km/h. Za Człuchowem wyprzedziła mnie jakaś Toyota(Avensis?) na kołobrzeskich numerach. Była to dobra okazja do przyspieszenia ;). Postanowiłem trzymać się jej. Przejeżdżając przez wioski kierowca zwalniał do przepisowych 50-60 km/h, natomiast na prostych przyspieszał, za każdym razem coraz bardziej, licząc pewnie, że się mnie pozbędzie. W końcu doszło nawet do 180km/h, ale nie odpuszczałem, mimo nie najlepszej miejscami nawierzchni(wyjeżdżone przez TIR-y koleiny, jakieś pęknięcia i małe ubytki.) I tak, jak można było zresztą przewidzieć, dojechaliśmy razem do sznura pojazdów. Nie zastanawiając się zbytnio, wykorzystałem tę okazje do wyprzedzenia Toyoty - i po kolei, wyprzedzając pojedynczo bądź po kilka naraz, pojechałem sobie samotnie dalej. Ponieważ jednak nie przekraczam zazwyczaj 120/km jeśli ktoś mnie nie przyciśnie, po jakimś czasie Toyota znów pojawiła mi się w lusterku. I znów historia się powtórzyła - następny sznur pojazdów i odskok. Kiedy dojeżdżałem do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną w Bobolicach wydało mi się, że Toyota znalazła się ponownie za moimi plecami. Aż się odwróciłem, by się upewnić! Faktycznie - za kierownicą siedział mężczyzna w średnim wieku, jakieś 50lat, szpakowaty, elegancko ubrany, w ciemnych okularach. Pasażer wyglądał podobnie. Pomyślałem, że jacyś przedsiębiorcy albo urzędnicy. Pokazałem kierowcy kciuk podniesiony do góry i zacząłem bić brawo. Należało mu się to. W końcu miał o wiele trudniejsze zadanie ode mnie, ale nie odpuścił. Kiwnęli głowami. Do Koszalina dojechałem pierwszy i jeszcze miałem zamiar pomachać im na "do widzenia" na rondzie Solidarności, ale czekając tuż za rondem zauważyłem, że skręcili w kierunku centrum. Taka sobie historyjka...;) Przy okazji. Czy jest na forum dział, w którym można byłoby opisywać różnego rodzaju sytuacje drogowe, przejażdżki i związane z nimi przygody/doświadczenia/przeżycia(oby przyjemne)? Pozdrawiam - Zbyszek :)
  7. Akurat ja nie należę do osób, które wchodząc między wrony kraczą tak, jak one. Chętnie korzystam z wiedzy i doświadczenia innych. Nie oznacza to jednak, bym bezkrytycznie przytakiwał. Lubię zadawać pytania. Tak sobie pomyślałem(!), że te wszystkie spraye można byłoby określić mianem "wynalazków". To oczywiście tylko przypuszczenie/sugestia. Temu akurat się nie dziwię. Kiedy usłyszysz coś od osoby będącej autorytetem, masz pełne prawo uznać tę informację za wiarygodną. Moim zdaniem to forum jest wspaniałe, można się wiele dowiedzieć i nauczyć. Nieocenione dla nowicjuszy. Oby tylko chciało im się czytać... Weźmy taki przeciwskręt na przykład. Świetnie, że masz porównanie. W moim przypadku ryzykowne jest kategoryczne stwierdzenie, że spraye są "be". Po prostu nigdy ich nie stosowałem. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  8. Napisz ciut więcej. Rozumiem, że za pomocą olejarki kapiesz na każde ogniwko. Czy robisz to tylko raz, czy też dwukrotnie? Czy odczekujesz jakiś czas(powiedzmy dobę) by nadmiar spłynął? Szczególnie interesuje mnie kwestia chlapania. Stosując olej, łańcuch wygląda prawdopodobnie jak suchy. Nic to - najważniejsze, że olej dociera tam, gdzie trzeba. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  9. Dziwię się, że ludzie stosują jakiejkolwiek spraye. Uważam, że jest to rozwiązanie dla wygodnych i takich, którzy nie lubią się brudzić. W instrukcji obsługi mojego motocykla jest wyraźnie napisane, że polecają olej przekładniowy SAE90. Chyba producent motocykla wie, co dla niego najlepsze? Kupiłem więc za 13PLN olej przekładniowy Shella "Nautilus" marine gear oil API GL-4, SAE90 (200ml). Piszą, by stosować(kapać) na boki ogniwek. W ten sposób olej dotrze do tulejek. Nadmiar usunąć. Kiedy łańcuch jest szczególnie brudny, należy umyć go ropą bądź naftą. To wszystko. Najśmieszniejsze jest to, że do tej pory nie stosowałem go. Kiedy kupiłem motocykl, łańcuch był nasmarowany smarem grafitowym, więc nadal stosowałem ten smar. Kupiłem smar grafitowy za 4PLN i do tej pory go nie zużyłem. W tym czasie przejechałem około 4000km. Nie mam zielonego pojęcia, czy to dobre dla łańcucha, w każdym razie nie chlapie, nie klei się i łańcuch jest długo nasmarowany. Nawet, kiedy jechaliśmy z synem z Poznania do Koszalina non stop w deszczu/mżawce/burzy przez jakieś 180km, to po powrocie do domu okazało się, że z łańcuchem nie było tak źle. Smar ten ma wyjątkowo dużą przyczepność. Być może optymalnym rozwiązaniem byłoby zastosowanie mieszanki smaru i oleju? Było o tym w którymś z postów. Poprawiłoby to mianowicie właściwości penetrujące. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  10. Jeżdżę nim od roku (ER6-f). Ponieważ mam już swoje lata, ważna była dla mnie pozycja za kierownicą. Jest wygodna, naturalna, nadgarstki się nie męczą. Ile masz wzrostu? Również pasażer nie może się skarżyć na niewygodę, z pewnością nie jest "plecaczkiem". Sentyment do dwóch cylindrów pozostał mi po Jawie TS350, którą jeździłem w latach osiemdziesiątych. Jeżeli chodzi o narowistość, to na jedynce radziłbym ostrożnie operować manetką(trochę szarpie). Warto wrzucić dwójkę, silnik jest elastyczny i poradzi sobie od 2500obr. W sumie dopiero przy sześciu - siedmiu tysiącach czuje się, że łapie cug. Polecam ten motocykl. Problemem jest słaba widoczność do tyłu(widać łokcie), lusterka są za krótkie, przynajmniej w wersji z 2006 roku. W najnowszej pewnie coś poprawili. W ogóle motocykl jest niewielki i wąski, co pomaga w przeciskaniu się w tłoku. Mało pali, jechaliśmy z synem we dwójkę do Poznania i przy prędkości w granicach 110 - 120 będzie to jakieś 4,7l/100km. Przy dziewięćdziesiątce powinien niewiele przekroczyć 4l. Polecam również ABS, szczególnie niedoświadczonemu kierowcy. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  11. A wiesz, że właśnie miałem o tym pisać? :biggrin: To interesująca możliwość. Wcześniej już mi coś takiego przychodziło do głowy, ale panowie z serwisu Kawasaki z Koszalina stwierdzili, że u nas jest bardzo drogo i Anglikom bardziej opłaca się kupić u siebie... Nie miałem pojęcia, że w USA świecą płasko. :cool: Inna kwestia, że tam światła pozycyjne też są jakoś inaczej rozwiązane. Słyszałem, że kierunkowskazy(jako obrys pojazdu) pełnią tę funkcję. Rzeczywiście w amerykańskiej wersji nie ma pośrodku lampy(między mijania a drogowymi) zamontowanej żarówki od świateł pozycyjnych. Tymczasem u mnie jest. Pozdrawiam - Zbyszek :) P.S: Wolałbym jednak wcześniej mieć tę nową lub raczej używaną - nie chciałbym znaleźć się w sytuacji, kiedy nie będę mógł w ogóle jeździć z powodu braku lampy...
  12. Odpowiem tak - zależy dla kogo. W moim przypadku te 900PLN, to więcej niż zarabiam miesięcznie. :cool: Szczerze mówiąc nie mam porównania, nie znam też jakichś rankingów/testów skuteczności świateł poszczególnych modeli. Wydaje mi się, że w moim jest zupełnie przyzwoicie. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  13. Oczywiście masz rację. Tyle, że nowa kosztuje około 900PLN... :evil: Potrzebuję dojścia do kogoś, kto zajmuje się importem używanych części. Kolega ze stacji mówił mi, że gdyby świeciła symetrycznie, to motocykl przeszedłby przegląd. Pozostaje kwestia, czy istnieje możliwość zaklejenia elementów lustra, które odpowiadają za asymetryczność. Słyszeliście o czymś takim? Pozdrawiam - Zbyszek :)
  14. Według mnie nadaje się. Kwestia, czy lubisz dwucylindrowe motocykle(bo ja tak). Wydaje mi się, że cztery cylindry są bardziej elastyczne. Ta Kawa jest dosyć twarda, trzeba mieć delikatną rękę do gazu. Przy średnich obrotach (do 5tys) jeździ się nadzwyczaj spokojnie, nie musisz się obawiać. Gdybyś chciał troszkę podgonić, to od tych 5tys ma niezły power. Dwadzieścia pięć lat temu jeździłem Jawą350, od tego czasu praktycznie nie siedziałem na motocyklu. Rodzina, wychowanie dzieci itd... Jednak stara miłość nie rdzewieje, jak to mówią. Teraz, kiedy syn skończył osiemnaście lat, poczułem, że nadszedł czas powrócić do dwóch kółek, chociaż żona w kółko powtarzała - "po co wam ten motor?" Okazało się, że świetnie sobie radzę. Poczułem się, jakbym miał znów dwadzieścia lat. Różnica jest taka, że teraz jeżdżę dużo rozważniej. Niby potulny, spokojny, ale kiedy trzeba(i można) - budzi się demon... Okazało się również, że to syn podchodzi z rezerwą do motocykla, jest bardzo ostrożny, jakby nie do końca był pewny swoich umiejętności. A jednak nie bał się odkręcić gazu do końca i polecieć te 220... To ja później żałowałem, że pozwoliłem mu na to, kiedy okazało się, że w ruchu miejskim kompletnie sobie nie radzi. No, ale skończyło się szczęśliwie. Teraz siadam jako pasażer i truję mu cztery litery zza ramienia. Nie będzie jeździł sam, dopóki nie uznam, że może. Pozostaje tylko refleksja - czego nauczyli go na kursie? Bo ja mam wrażenie, że niczego. I dziwić się tym młodym ludziom, którzy później giną w wypadkach... Pozdrawiam - Zbyszek :) P.S: Chętnie odpowiem na Twoje pytania, o ile oczywiście będę w stanie.
  15. Cześć. Kupiłem motocykl sprowadzony z Anglii. Pal licho te mile, z nimi jakoś da się wytrzymać. Gorzej, że lampa świeci "po angielsku", tzn oświetla asymetrycznie lewą stronę jezdni. W efekcie oślepiam pojazdy nadjeżdżające z przeciwka. W sierpniu czeka mnie przegląd techniczny, no i klops... Czy da się coś z tym zrobić, nie wymieniając lampy na nową? Pozdrawiam - Zbyszek :)
  16. No i to wyczerpuje (przynajmniej dla mnie) temat :evil: . Posiadam Kawasaki ER-6f z dwoma zegarami. Natomiast wersja 6n ma ciekłokrystaliczny prędkościomierz. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  17. Obawiam się, że u mnie jest to niemożliwe. Próbowałem i nici... :evil: W ogóle nie mam wyświetlacza temperatury, jedynie kontrolkę(diodę), która sygnalizuje zbyt wysoką temperaturę. W moim przypadku nie można mówić o stopniach Fahrenheita, czy Celsjusza. Mam jeden przycisk przy prędkościomierzu, którego przyciskanie powoduje pokazywanie na wyświetlaczu kolejno: całkowitego przebiegu w milach, tzw licznik okresowy A, licznik okresowy B, zegar cyfrowy. Drugi przycisk, przy obrotomierzu ma napis "mode". Rozumiem, że mam włączyć stacyjkę i przyciskać, beż uruchamiania silnika? Pozdrawiam - Zbyszek :)
  18. Cześć - to może jeszcze ja dołączę się z tym samym pytaniem. Dotyczy ono motocykla Kawasaki ER-6f z 2006 roku. Będę wdzięczny za informacje. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  19. To doświadczony motocyklista z Gdańska, który wie o czym mówi. Może cytat z postu Kirka będzie uzasadnieniem: Do sprzedania była właśnie wersja SV650S. Z drugiej strony pisałem, że chodzi o trasy. W przypadku tamtego kolegi była to trasa z Gdańska na Słowację, więc te bóle mogły mieć uzasadnienie. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  20. Nie jeździłem tym motocyklem, lecz był on w kręgu moich zainteresowań przed zakupem aktualnego. Ostatecznie zrezygnowałem z niego mimo wielu pozytywnych opinii, szczególnie dotyczących silnika. Zdecydowała opinia użytkownika - aż dziw, że obiektywnie ocenił własny motocykl, który był zresztą na sprzedaż i którym przejechał kilkanaście tysięcy kilometrów. Potwierdził on opinie o których piszesz. Chodziło mianowicie o dłuższe trasy i pozycję zarówno jeźdźca, jak i pasażera. Dla pasażera użył słowa "męczarnia", natomiast kierujący musi się liczyć z bólem pleców i nadgarstków. To tyle, co wiem. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  21. Uważam, że przeciwskręt jest tym, co mogłoby uchronić motocyklistów od wielu nieszczęść.. Należy go jednak wykonywać automatycznie. Niestety, najczęściej nie zaznajomieni z tą techniką chcąc np. ominąć przeszkodę z prawej strony wykonują pochylenie ciała w prawo, co ma minimalne znaczenie w wyprowadzeniu motocykla ze stanu równowagi. Jednocześnie odruchowo skręcają kierownicę w prawo, w ich mniemaniu powodując skręt w prawo. Niestety - skutek takiego manewru jest wręcz odwrotny. Pochylenie ciała w prawo ma minimalny wpływ na kierunek jazdy a skręcenie kierownicy w prawo powoduje pochylenie motocykla w lewo. Wypadkową tych dwóch ruchów jest w najlepszym wypadku jazda na wprost a najczęściej odwrotnie do zamierzonego manewru - skręt w lewo. To powoduje dezorientację i następną serię błędów. W tym czasie "namierzamy cel", bezskutecznie usiłując się wyrwać z zaklętego kręgu błędów. Radzę ćwiczyć, bo w sytuacji podbramkowej nie będzie na to czasu... :rolleyes: Pozdrawiam - Zbyszek :)
  22. Cieszę się razem z Tobą i gratuluję. :clap: Jeżeli chodzi o mnie, to zastanawiałem się nad Drag Starem, ale wolałem coś szybszego, zwrotniejszego i lżejszego, z wygodną pozycja za kierownicą. Dlatego zdecydowałem się na ten(mimo wieku)... Najlepsze jest to, że dopóki nie zdejmę kasku, każdy myśli, że kierowca to młodzieniec do 25 lat. A tu siwy dziadek... Dobrze też zmieniać stereotypowe opinie panujące wśród ludzi na temat użytkowników motocykli. Żadnej reguły - oto reguła. Ostatnio jeden z młodych ludzi zapytał: - Czyj ten motocykl, który stoi na parkingu? Kiedy odpowiedziałem, że mój - myślał, że żartuję; do tej pory pewnie nie wierzy... Wiem, że Twój, to nie Drag Star. Widziałem coś podobnego w Warszawie , kiedy byliśmy na wycieczce z żoną i synem. Ze świateł ruszyły dwa motocykle. Jeden typu ścigacz a drugi podobny do Twojego. Stanęliśmy samochodem na chodniku, by lepiej widzieć, co się będzie działo. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że idą równo, nawet ten Power Cruiser zaczął uzyskiwać przewagę... I to potężne, a jednocześnie dostojne brzmienie silnika... Pełen szacunek, preferuję dwucylindrowce. Niech się nie obrażą właściciele R4, ale moja żona mówi, że "suszarka przejechała". Nigdy nie będzie mnie stać na taki motocykl, poza tym trzeba do niego chłopa a ja ważę 65kg przy 170cm i nawet ze swoim mam problemy. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  23. Może dodam jeszcze, że kierujący samochodem też stanął na wysokości zadania, zorientował się w sytuacji i właściwie zareagował. Nie pchał się dalej na jezdnię i zacieśnił łuk, umożliwiając motocykliście ominięcie go. :notworthy: W wielu podobnych sytuacjach ta nić porozumienia nie istnieje... :banghead: Bardzo dobry pomysł. :lalag: Dzięki filmom nie są to wyłącznie teoretyczne rozważania. Pozdrawiam - Zbyszek :)
  24. Ja podobnie, choć zastanawiam się nad przejściem na dwa palce, szczególnie w ruchu miejskim. Siła jest wówczas mniejsza i hamowanie łagodniejsze. Niestety ABS działa dopiero powyżej 6km/h, a przy hamowaniu czterema palcami podczas toczenia się za innymi pojazdami w mieście, efekty mogą przejść najśmielsze oczekiwania... :eek:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...