Skocz do zawartości

rrolek

Forumowicze
  • Postów

    37
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rrolek

  1. Wika Od lat jeżdżę na dłuższe wycieczki enduro. Połowa cyt. gratów to balast tylko przeszkadzający w radosnym pyceniu. Z rzeczy "cywinych" wystarcza lekkie syntetyczne ubranie, sandały, scyzoryk i śpiwór (+ ewentualnie folia budowlana by rosa nie zmoczyła). Jak lubisz zjeść przed samym snem lub tuż po obudzeniu dodaj konserwę i chleb + butla wody/wódy (niepotrzebne skreslić) Do tego podstawowe narzędzia, czołówka, parę śrubek, zestaw do napraw dętek, poksipol, GPS, mapy, fotoaparat, dokumenty, kasa. Wszystko w 15to litrowym plecaku lub worku na siedzeniu/błotniku. W Polsce wszędzie jest blisko. Do ludzi (sklepu, knajpy, pomocy, ect) rzadziej jest więcej jak 10 km. Jak jedziecie w kilku to ten dystans zwykle nie jest problemem. Jak jedziesz sam weź telefon żebyś mógł wysłać esemesem koordynaty gdzie leżysz i czekasz na pomoc (joke taki). Spróbuj, to zobaczysz. Pozdr rr
  2. Witam Da się, byle nie asfaltem. Co więcej moje (prawie) emeryckie gnaty ten mróz znoszą chyba lepiej niż młodze. Fakt człek ugrzany brakiem jakiś tam kolcy w gumach czy co? Gorzej jak śnieg głębszy jak do osi...., albo gęsty, nawiany lub przemrożony firn. To już "...jaka masturbacja..." jak mówił pewien znajomek. Pozdr
  3. Witam Na start pozdrowienia dla wszystkich wjadaczy od nowego dysputanta w temacie. W mojej DRZ w ostatnie niedzielne latanie zauważyłem wibracje silnika tak od ok 4-5 tys obrotów. Sprzęt kupiony nowy od hamerykańskiego dealera (z przbiegiem obecnie jakieś 3000). Zakładam wadę napinacza łańcucha rozrządu. I tu dwa pytanka 1. Czy u was przed taką awaria też silnik dostawał wibracji ? 2. Jak regulujecie napięcie łańcucha nz napinaczu manualnym (który planuję zrobić) ? I na koniec jeszcze jedna kwestia. Kolesie mówią że po ruszeniu z miejsca moja żółta zaraza przez jakiś czas dymi, czuć też spalony olej. Pojawiło się w oststnich tygodniach gdy temperatury spadły poniżej zera. Oleju faktycznie jakby minimalnie ubyło (jakieś 2-3 mm na bagnecie) ale świeca jest OK. Mieliście takie "przygody"? Jakieś sugestie - niedogrzanie (zakryć jedna chłodnicę dyktą?), awaria pompy odsysającej olej z karterów, może sprzęt domaga się dłuższej pracy na biegu jałowym przed ruszeniem, czy co to może być? Dodam że silnik zawsze raczej dobrze rozgrzany bao reakcja na gaz i praca OK. Pozdrawiam rr
  4. Witam Problemów niw miałem chociaż żadko mundurowych sie tam widuje. Służby leśne więc gajowi i drwae przesympatyczni. Ostrzegano nas wielokrotnie żeby nie wjeżdżać w tereny chronione. Tam podobno służby są i to nie miłe. Niezbędna więc dobre mapy. Pozdr rr
  5. Witam na starość będziesz musiał kupić DRZte :icon_eek: Pozdr rr
  6. Witka Pack84 ma rację. południowe Karpaty to nie takie tam Bieszczady. Pierwszy raz byłem na Enduromanii z 10-cio letnim już doświadczeniem w jazdach terenowych w tym w polskich górach. Teren koło domu to też nie mazowieckie piaski. Piątego dnia byłem już tak zje*any że wieczorem nie mogłem podnieść szklanki. Fakt lekko nie było bo lało co noc i często w dzień. Może być tak że zjedziecie w jakiś żleb z potoczkiem i kilkumetrowymi uskokami i ani w te ani we wte. Wiadomo można zostawić zabawki i pójść w dół strumienia albo spać wśród niedźwiedzich gówien a za dnia będzie łatwiej. Próbowaliście kiedyś zjeżdżać kamienistymi ścieżkami jebiącymi ostro w dół po ciemku? Niezapomniane uczucie i ci ginący kolesie bo po kolei kończyła się nam wacha, więc z powrotem, spuszczanie ect. To nie Beskidy czy Bieszczady że do ludzi jest zawsze mniej niż 5 km. Za trzecim moim pobytem główną atrakcja któregoś dnia było poidło dla baranów. Jezu ja mi ta woda smakowała. Zrobiliśmy wtedy od 13 do 18 (już ciemno - koniec września) w linii prostej ze 3 km. Kiedyś w jakimś żlebie spotkaliśmy niemca który leżał sobie pod motocyklem i odpoczywał. Zdjeliśmy z niego motorek, postawiliśmy na nogi, odpaliliśmy bo nie maił siły kopać. Jak już wsiadł a koleżka rzucił: faren, faren to gość miał taką nieszczęśliwą minę, ze myślałem że się rozpłacze. kilka km dalej na łączce leżeli jego "kompani". Też ledwie żywi. Nie pisze tego żeby was zniechęcać. Tam jest po prostu zajebiście i jak raz wyrwiesz w góry w takich krajach jak Rumunia czy Ukraina, to już zawsze będziesz wracał. Ale naprawdę dobre przygotowanie jest konieczne. Narzędzia i części, apteczka, picie, kondycja i nawigacja. Każdy nawet trzeźwy cioban będzie z wami gadał, ale na pewno nie zrozumie waszych pytań a wy jego odpowiedzi. Trzymajcie się istniejących dróg i ścieżek. Wiele jest wyjeżdżonych przez motocykle i te na pewno dokądś prowadzą. Nie jedźcie na kreskę jak będziecie mieli jakąkolwiek inna opcję. No i bawcie się dobrze. Pozdrawiam rr
  7. Witam Gadam jeszcze: Jeżeli nie jedziecie na musach koniecznie weźcie łyżki i detki (łatki) Koniecznie 2-3 ltr wody na twarz (w niektórych partiach gór strumieni nie znajdziecie) Poleca do lekkiego endurzenia + widoki masyw Cozia i okolice (maja tam najlepszą cujkę) W bukowych lasch i głębokich dolinach nie liczcie na GPS - weźcie też mapy. Mogę podesłać papierowe i prywatnie zrobioną pod enduromanie - ale uwaga spam - tą mapę robiłem kilka tygodni po kilka godzin dziennie więc falcha łyskacza uważam w reanżu będzie ok. Pozdr rr
  8. Witka Polecam na bazę jednak Borlową. Najstarsza baza enduromani, ma swój "klimat", niezła "agroturystyka" u Zachariasza choć ceny już bardziej europejskie. Zalety w stosunku bo Brebu: większy wybór noclegów (ale nie liczcie na hotele - te dopiero na Muntele Mic), blisko (16 km Caransabes czy jak to się po naszemu pisze) do sklepów i paliwa, bardziej zróżnicowana okolica (od typowego pogórza do wysokich gór (Uwaga: masyw Tarcu miał być włączony do parku więc zamknięty dla ruchu moto już w 2007 ale nie wiem czy to zrobili), tubylcy przyzwyczajeni od lat do pycących wszędzie enduraków, bliżej do PL o dobre 50 Km. Wokół Brebu teren podobny do naszych beskidów, ale masyw Semenic od lat zamknięty. Nie polecam wjazdu w tereny chronione. Można napytać biedy sobie i kolejnym endurzystom! Jak polecicie poza imprezką to koszty ofc mniejsze, ale i z bezpieczeństwem gorzej (brak zabezpieczenia ratunkowego w okolicy, na szpital w Caransabes nie liczcie (ruina, nam koleszkę znieczulili, zaszyli i radzili zapiepszać migiem do szpitala w polsce - wcześniej ze złamana nogą delikwenta tłukliśmy się 30 km terenem po pomoc). Zasięg komór lichy, paliwo praktycznie tylko wzdłuż drogi Lugoj-Bułgaria (nie pamiętam numeru) Bez doświadczenia w warónkach górskich, dobrego przygotowania topograficznegi i rondycyjnego taczej nie polecam. W lecie na wszystkich eksponowanych kawałkach będzie sucho, więc twardo i nieprzyczepnie + kurz. Najlepszy okres IMO maj albo październik Pozdr rr
  9. Witam Na zbyciu: Tłumik Arrow alu/inox. dużo lżejszy od oryginała, ładnie i nie za głośno gada. Wyraźnie mocniejszy "dół". Mocowania i kolektor do modelu 43f oraz prawdopodobnie 2kf (może też do wcześniejszych modeli). Stran bardzo dobry Cena 250. Cały dół silnika 3tb. Skrzynia i sprzęgło w bardzo dobrym stanie (praktycznie bez śladów zużycia). Cena 450. Widelec USD Kayaba od Suzuki RM250 przystosowany do XT600. Wymienione uszczelniacze i tuleje, dołoże skarpety neoprenowe. Półki przystosowane do mod. 43f ale myślę że będą pasowały do wszystkich. Nowe łożyska główki ramy. Pompa i zacisk hamulcowy Nissin, przewód hamulcowy w stalowym oplocie. Ogólnie stan bardzo OK. Cena 1100. Mogę dołożyć za 250 koło do RM250 stan bardzo dobry. Zbiornik paliwa Acerbis "Sachara tank" 18 ltr. Bardzo lekki. Pasyje do modeli bez zbiornika oleju w ramie. Cena 200. Gaźniki do Xt. Cena 100. Amortyzator skrętu Scotts. stan bardzo dobry, wymieniony świeżo olej Mocowania do KTM EXC. Cena 1000 Jak ktoś potrzebuje to pytać: [email protected] Pozdr rr
  10. Witka Ja wszystkim polecam Michały S12. Niby amatorskie ale trzymają w każdym terenie i wytrzymują do 3000 km (na 520exc). Jak zostaje 5 mm kostki to tył ma nadal dobrą trakcję. Może dlatego że klocki nie zużywają się "na okrągło" jak w Dunlopach czy Mitasach a na ostro. Przód trzyma przyzwoicie nawet po 5 tysiącach. Można "odwrócić po jakimś czasie (nie są kierunkowe) Stosowałem w każdym terenie: mokre lesy, glina "górska" (rewelacyjnie się oczyszczają), piachy, szutry, kamule, przeloty asfaltem. Trochę gorsze w bagnie bo momentalnie tną w dół jak zbyt mocno odkręcisz. Dla mnie rewelka, np. po jesiennej Enduromanii przelatałem całą zimę ( po śniegu i lodzie w 2006) i lato. Dobrze znoszą niskie ciśnienia, musy, nie pękają na bokach, nie wypadają klocki. Tylko ta cena :buttrock: Pozdr rr
  11. Witka Ty się zastanów jeszcze. Jak teren to nie z kuframi, jak z kuframi to nie w teren. Na tygodniowy wyjazd w Karpaty wystarczy 25cio litrowy plecak albo worek. No chyba że zabierzesz to wszystko co możesz dostać w każdym zadupiu Ukrainy czy Rumunii. Na dłuższy wyjazd przyda się może jeszcze butla ulubionego łyskacza, ale taniej i prościej polubić cujkę i inne miejscowe specjały. Graty owszem ale bez przesady. Licznik rowerowy (albo w GPSie), o kierunki mnie nigdy żadna milicja nie pytała. Stop owszem, lepszy reflektor? A jeździłeś nocą po górach? Ja owszem i mogę powiedzieć że lepiej weź folię budowlaną żeby owinąć spiwór jeżeli nie wleczesz namiotu. Że zmarźniesz? A jak połamiesz łapy lub kopyta to nie będziesz leżał w tym lesie do rana? (lub nie daj Boże do wiosny) Jedynie co IMO warto to cichy tłumik. Tisze jediesz, dalsze budiesz. Ile wytrzyma bez serwisu silnik nie wiem bo mam DRZta zbyt krótko. Ale nawet EXC nie pałowany wytrzymuje 1500 km do wymiany oleju. Myślę że wersja E spokojnie da rady 3000. W moim po 1300 od pierwszej wymiany, olej prawie jak nowy. Dużo zależy od sposobu jazdy. Mi się wydaje po latach, że górska turystyka motocyklem to jednak bardziej trial niż cross i bardziej rozpiepsza zawieszenia i jeźdźca niż silnik. Ale różni kilerzy są, a jak koło kręci się w miejscu dostatecznie długo to można silnik nawet z wiatraczkiem na chłodnicy zagotować i zatrzeć... Pozdr rr
  12. Witam Kupując poza siecią nie masz gwarancji i świadectwa homologacji do zarejestrowania (o ile planujesz rejestrować motocykl) Wiadomo można powalczyć (ja sam teraz ściągam z USA DRZa, ale głównym motywem jest wycofanie tego modelu z sici dealerskiej w RP) i jakos tam zarejestrowć zabawke. Z drugiej strony u dealera na pewno wytargujesz jakąś kwotę, dwa masz gwarancję i rekojmie, trzy inaczej ciebie traktują w serwisie i przy innych zakupach - częsci, łachy, akcesoria. Życie jednak takie że jak siana brak to wiadomo import, jak czasu i praktyki serwisowej brak to raczej kupuj w sieci oficjalnej. Tak czy siak IMO jeżeli terenówka to kupuj motocykl nowy. Przy "niedzielnej" eksploatacji prędzej się tobie znudzi niż rozpadnie. Pozdrawiam rr
  13. Witam Jeździłem testowo nową 450. Zajebisty motocykl (jak wszystkie KTM) ale jakiegoś specjalnego progersu w stosunku do mojej 520EXC nie widzę. Po prostu wszysto działa jak w bajce (jak we wszystkich KTM). Kolega kupił i jazda idzie mu podobno niebo lepiej jak starszą 520. Rozłaczył ten kabelek do obniżania mocy i już sprzęt dużo łatwiejszy do ogarnięcia (chociaż kto wie może gdzie jakie kursa jeszcze w międzyczasie pobierał?) Serwis i części KTM moim zdaniem sporo tańszy niż WR. Ja np. po 10 tkm wymieniłem łańcuch rozrządu a po ok 25 tkm tłok i zawory. Poza tym wszystko działa. WRka też miałem okazje polatać i uważam że w trudnym terenie motocykl jest jednak mniej poręczny i trudniejszy do prowadzenia. Ergonomia mi osobiscie nie pasująca. Tendencja do gaśnięcia w temperaturach poniżej -5 st C. Charakterystyka silnika utrudniająca jazdę po lodzie, twardym śniegu i w ogóle wszystkich bardzo śliskich podłożach. Wszystko to jednak rzecz gustu i przyzwyczajeń. Najlepiej polataj na obu i dopiero wybierz. Pozdrawiam rr
  14. Witam. Jak w temacie. http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=M729473 Dla amatora. Pozdr rr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...