Skocz do zawartości

Twoja pierwsza gleba na moto


bakardi
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

a ja to dzieki mojej nadzwyczajnej elastyczności, zręczności i wysportowaniu ciała nigdy nie miałem zadnej wywrotki, zadnego zwichniecia czy złamania :icon_mrgreen: .....poprostu - człowiek guma

:buttrock:

NIE NO NIE MOGE!!!!!!!CZLOWIEK GUMA TO MALO POWIEDZIANE!!!!AKROBATA Z GNATAMI Z KEWLARU I KAUCZUKU!!! :eek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

jak miałem pierwszyego i ukochanego rometa ogara 200 jak zrobiłem remont kapitalny i go rozpedziłem przez boisko do gry w piłke to za boiskiem napotkałem na taka metrowa gorke o nachyleniu 45 stopni a miałem ze 40km/h to sobie ładnie poleciałem az mnie koło tylne wyprzedziło w powietrzu. To były czasy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja swojego pierwszego szlifa mialem na motorynce (romet pony) była ona spektakularna i nadzwyczaj smieszna poniewaz zdazalo sie ze w moim monsterze wyskakiwał bieg i pewnego razu podjechałem do kolegi, zsiadam z motoru a tu 1 była wbita, motor pojechał bezemnie do przodu a ja przewrocilem sie ryjem w piach bo bluza mi sie zachaczyła o klamke hamulca przedniego :buttrock:

To tu, gdzie się błękit splata z betonem..

http://bikepics.com/members/grebur/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mojego pierwszego szlifa zliczylem na moim romecie crs 50 z wlasnej glupoty, za mocno zchamowalem przednim hamulcem na kamieniach, kolo zblokowane i gleba. A dwa dni pozniej na asfalcie przed rondem tez ostre hamowanie, przednie kolo zblokowane i gleba. Klamka sprzegla lekko zlamana, lekko zniszczona lewa manetka i lekko wygieta skrzynia biegow a skladane podnozki sie uratowaly.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

 

Jak tylko pierwszy raz wsiadłem na moto ta myśl mnie prześladował , kiedy się wy.......ę . I stało się ,na dotatek podczas jazdy próbnej na sprzęcie z salonu ( na szczęście był ubezpieczony , ale o tym dowiedziałem się przy zdawaniu testoweanego moto) . Reasumując to chyba miałem farta , nie musiałem się bujać z przeszlifowanym sprzętem , przez dwa dni nie mogłem się co prawda ruszyć ale strach przed tym co nieuniknione minął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nom. Trza będzie się wyp***lić na dniach i opisać wrażenia. :biggrin:

 

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza gleba powazna to na dt125 kumpla. Hebel nie zadzialal i przy zbyt duzej predkosci wszedlem w zakret. Skonczylo sie na chodniku motor polozony na bok, tylko liusterko do wymiany. U mnie rozciety caly palec wskazujacy na pol :/ Druga gleba powazna na gsxf600 na kole lecialem na parkingu przy opuszczaniu chyba przestraszylem sie kraweznika i polecialem bokiem moto sie odbilo ja jakims cudem przelecialem nad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza gleba powazna to na dt125 kumpla. Hebel nie zadzialal i przy zbyt duzej predkosci wszedlem w zakret. Skonczylo sie na chodniku motor polozony na bok, tylko liusterko do wymiany.
Jak to???

A hebel nie wymagał wymiany? Przecież zawiódł i spowodował glebę - poważną!

Dobrze, że Tobie się nic nie stało.

Na Twoim miejscu oskarżyłbym producenta motocykla/układu_hamulcowego, bo mogło się to skończyć gorzej...

 

Założę się, że po tym zdarzeniu hebel działał (i pewnie nadal działa) w jak najlepszym porządku.

 

Heble mają taką wadę konstrukcyjną, że naciśnięte zbyt późno, zbyt lekko (albo wcale) nie działają zgodnie z oczekiwaniami.

Podobnie konstruktorzy hebli przeoczyli fakt, że skuteczność ich działania (droga hamowania) jest odwrotnie proporcjonalna do kwardatu prędkości. Straszna głupota z ich strony - powinni tak je zaprojektować, żeby niezależnie od prędkości, po użyciu hebla każdy pojazd zatrzymywał się powiedzmy po 5m. Znacznie poprawiłoby to bezpieczeństwo na naszych drogach...

 

Niestety pewnych praw fizyki oszukać się nie da i wiedząc to, Twoja wypowiedć powinna mieć postać:

Pierwsza gleba powazna to na dt125 kumpla. Przy zbyt duzej predkosci zbliżałem się do zakretu, ale hebel nie zadzialal tak jak myślałem - niestety prędkość roi swoje, o czym się właśnie przekonałem. Bardzo szczęśliwie skonczylo sie na chodniku, motor polozony na bok i tylko lusterko do wymiany.
Warto zaznaczyć, że miałeś tutaj wiele szczęścia i nie było na Twojej drodze niczego, co wyhamowałoby Cię w zbyt krótkim czasie zamianiając energię kinetyczną, na mechaniczną łamiąc kości i powodując inne obrażenia.

 

 

Druga gleba powazna na gsxf600 na kole lecialem na parkingu przy opuszczaniu chyba przestraszylem sie kraweznika i polecialem bokiem moto sie odbilo ja jakims cudem przelecialem nad.
Ja tak nie umiem. Gratuluję umiejętności, rozwagi, doboru miejscówki i jednocześnie życzę jeszcze więcej pewności siebie - gdybyś się nie wystraszył, to wszystko poszłoby wyśmienicie. Wszystko przez ten strach...

...a może to przez te krawężniki, które nie wiedzieć czemu z takim uporem montują na parkingach?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszą glebę zaliczyłem na Ogarku 200 - tak się kończy off road na łysej oponie, przednie koło ujechało na błocie i chlup w bagno. :D

 

Kolejną glebę zaliczyłem na Wiejskim Sprzęcie Kaskaderskim 175, hamowanie przez ostrym prawym zakrętem, wiejska asfaltowa uliczka, ciemno, słabe światła. Zjechałem niefortunnie zbyt w lewo łapiąc szerokie trawiaste poboczne - skończyło się pięknym szlifem, złamaną kierownicą, urwanym tłumikiem i obdartym tyłkiem... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma się czym chwalić, ale skoro już wszyscy się tak exhibicjonują...;) Pierwszą glębę zaliczyłem na pierwszej jeździe własnym moto.

Wcześniej jeździłem zawsze "cudzesami" bo... no wiadomo, rodzina, brak kasy, inne priorytety itp. historia na inny wątek.

W końcu uzbierałem, zdecydowałem i kumpel sprowadził mi moto. Było do zrobienia bo lekkim szlifie więc przez jakieś 2-3 tygodnie je tylko oglądałem, głaskałem i dosiadałem na sucho...

W końcu nadszedł ten WIELKI DZIEŃ ;).

Przyjeżdżam do kumpla - moto stoi wylizane na błysk - wiecie, wosk, polerka, no cudo! Ze 30 minut chodziłem koło moto, specjalnie przedłużałem przebieranie się w ciuchy, żeby odwlec tę chwilę. Co tu dużo gadać - trema była, bo moto trochę jednak większe od poprzednio ujeżdżanych, no i własne za jakieś tam znaczące dla mnie pieniądze kupione...

W końcu odpaliłem, wsiadłem, wbiłem 1 i w drogę. Wyjechałem na ulicę: " Nie no luzik, dam sobie radę"... Pierwszy zakręt - OK, drugi też: "Phi, bułka z masłem, można szybciej". Trzeci zakręt, trochę piachu, panika i po chwili razem z moto leżę na zielonej trawce - tzn. on osobno, ja osobno, bo z niego zleciałem jak już się przewracał...

Z adrenaliny i emocji podniosłem go do pionu (no nie jest to na szczęście jakiś cruiser...) i pierwsze co pomyślałem to "Q..wa, dobrze, że na to samą stronę się położył co była robiona". Kierunek do kieszeni i z powrtotem do... warsztatu kumpla do "poprawki".

Na szczęście bez większych strat wyszedłem z tej przygody, więc później to już były godziny spędzone na pustym placu i ćwiczenie do znudzenia hamowań, manewrowania itd. itp. A moto do tej pory ma szramy i nie zamierzam ich usuwać - niech mi przypominają regularnie, że kozacy to na ukrainie w 18 wieku żyli...;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ohoho pamietam swoj pierwszy upadek jak dzis... moze zaczne od poczatku. Mieszkam w irl i w zeszlym roku na wakacjach zarobilem sobie na swoj pierwszy motor. Jako,ze jestem glupi i tutejsza policja(o ile mozna ich tak nazwac) do niczego sie nie czepia,kupilem sobie Honde Dominator 650. Dzien przed zakupem,mama mowi,ze nie moge kupic motoru,bo sie o mnie boi itp itd ble ble ble... ja jestem uparty jak osiol i ciezko pracowalem na ten motor zadzwonilem do kumpla,przyjechal po mnie wieczorem jak mama byla zajeta goscmi i pojechalismy po motor. o godzinie 23 kupilem ten motor,sprzedawca zalatwil transport i do domu. przyjechalismy do domu o godzinie 3 w nocy :D sciagnelismy motor z paki,gosc pojechal,a ja postawilem go na stopce kolo domu. cisza,spokoj na osiedlu,a ja najszczesliwszy na swiecie,bo mam swoj boski cudowny motor! (napewno wiecie jakie to uczucie) brat wychodzi z domu,bo czekal na mnie i mowi : o kur** jaka duza krowa! sobie mysle jak juz jest ten motor to pasowalo by go odpalic i sie przejechac,bo nie zasne! ok,probuje odpalic i nic! drugi raz-nic! mysle sobie-pewnie zepsuty! patrze kranik jest i sobie mysle,jaki ja jestem tepy i glupi. odkrecilem kranik i odpalilem motóra :D wsiadam-jedynka,-2 na niskich obrotach zeby nikogo nie zbudzic(mamy) wyjechalem z osiedla na prosta droge i buuuta mu! dobrze,ze sie mocno trzymalem,bo by mnie sciagnelo. zajechalem na taki plac i chcialem zrobic zrywa(zamielic opona) na kamieniach. zatrzymalem sie,jedynka i gaz na fula! jak ruszyl to nawet nie wiedzialem kiedy,spanikowalem wcisnalem przedni hamulec,kolo sie poslizgnelo i piekna gleba na beton! dobrze,ze mialem kask bo ladnie ujeb**lem o beton glowa. rece pozdzierane,spodnie podarte,noga rozwalona,motor lezy,akumulator wypadl haha od razu wstalem i pobieglem motor podniesc. postawilem go na stopce i pozbieralem plastiki polamane. dojechalem do domu,zaparkowalem na ogrodzie "poskladalem" go,zeby jakos wygladal i zeszlo mi do 6 rano. nawet ladnie go poskladalem,tylko,ze byl troche porysowany. rano mama wstaje i chwile byla zla,ale pozniej jej przeszlo. Najlepsze jest to,ze poszedlem spac o 6 rano,a wstalem o 8 i mi sie nie chcialo spac taki bylem podjarany! :D mialem go kilka miesiecy,zrobilem na nim ladnych kilka tys. km,ale ze nie byl w najlepszym stanie i sezon sie skonczyl + nie mialem garazu i mama nalegala zebym sprzedal i kupil auto wiec go sprzedalem. kupilem rovera 416i 1.6 '97 ale stwierdzilem,ze auto to nie dla mnie,za nudne,nei ma tej adrenaliny,frajdy sami wiecie i mama znowu sie pluje,zebym sprzedal,bo sie martwi o mnie. rozumiem ja i sprzedaje wlasnie. aktualnie robie prawko A1 i poluje na Aprilie RS 125 ( wreszcie cos legalnego)

no to bedzie na tyle. troche sie rozpisalem. Pozdro ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...