RaY Opublikowano 21 Lutego 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Lutego 2008 Znalazlem w starych smieciach :buttrock: calkiem ciekawe... Niestety nie znam autora ! Mówi się, że motocyklistów można podzielić na tych co już sie wyglebili, oraz na tych, którzy dopiero sie wyglebią. Ten artykuł dotyczy obu przypadków. Zapraszam do czytania :) Wsiadając pierwszy raz na motocykl, normalny człowiek zazwyczaj się boi, okazuje respekt maszynie. W miarę nawijania kilometrów czujemy się coraz pewniej, zaczynamy jeździć coraz szybciej. To naturalne. W pewnym momencie nasza własna ocena umiejętności panowania nad motocyklem często przekracza rzeczywistość. Zaczynamy jeździć ponad nasze możliwości, bo przecież jesteśmy najlepsi, a taki Rossi ledwo dorasta nam do pięt. Powyższy scenariusz dotyczy większości motocyklistów. Najczęściej ma 2 zakończenia - efektowne lądowanie w rowie, krzakach, na drzewie, pod samochodem i następujące po nim kalectwo lub śmierć, albo gleba "przejściowa", wizyta w szpitalu lub tylko drobne potłuczenia, zadrapania i widok przeszlifowanego motocykla. W pierwszym przypadku, nie skorzystamy już z tej nauczki, w drugim - otwiera się przed nami niespotykana okazja dłuższego cieszenia się bezpieczniejszą jazdą. Nagle okazuje się, że nasze myślenie "mnie to się nie przydarzy" było błędne i zaczynamy zastanawiać się nad własnym życiem. Ta lekcja pokazuje nam, że na każdym rogu, za każdym zakrętem może czaić się Pan Wypadek i jeśli nie będziemy ostrożniejsi, możemy nie mieć już następnej szansy. Przez następne tysiące nawijanych kilometrów trzyma się nas myśl, że taka sytuacja może się powtórzyć i nasza żona, matka czy dziecko pozostanie sama na tym świecie. Tak naprawdę, pierwszy szlif, pierwsza naprawa pokiereszowanego motocykla i leczenie ran ma działanie oczyszczające i zbawienne. Można wręcz powiedziec, że terapeutyczne. Część osób bojąc się kolejnych takich wrażeń rezygnuje z motocykla i przesiada sie do samochodu. Większość pozostałych motocyklistów zaczyna wreszcie traktować ten sport poważniej i z należytym szacunkiem. Uświadomienie sobie, że jednak bez względu na to ile umiemy, ile zrobiliśmy kilometrów i jak długo nie mieliśmy wypadku, nie możemy być pewni, że to się znowu nie wydarzy, dzięki czemu zaczynamy jeździć ostrożniej i z głową. Świadomość, że nie jesteśmy niezniszczalni sprawia, że ważniejsze od funu, przeginania, szalonej jazdy i kopa adrenaliny staje się nasze przetrwanie. Bo tak naprawdę jazda po ulicach jest nieustającą walką o przetrwanie. Osoby, które zaliczyły glebę nie mając odpowiedniego stroju motocyklowego nagle zaczynają ten strój zakładać za każdym razem, gdy wsiadają na motocykl. Doświadczenie przypomina, że jedno nieosłonięte miejsce może stać się kawałkiem ociekającego krwią, wystającego mięsa. Brutalne? Bolesne. Taka jest rzeczywistość. Pierwsza gleba uczy innego podejścia do motocyklizmu, uświadamia zagrożenie i ukazuje konsekwencje niedostatecznego zabezpieczenia i braku ostrożności. Jasne, są osoby, które niczego się nie uczą. Nawet kolejna gleba, szlif, czy poważniejszy wypadek nie powodują zmiany sposobu jazdy. A jeśli nawet to niezbyt długo. Takich prędzej czy później czeka znacznie boleśniejsza nauczka. Strach znika, zostaje przytłumiony przez potrzebę adrenaliny, podczas jazdy nie myśli się o konsekwencjach. Przecież mieliśmy już tyle wypadków i nadal żyjemy, jaka jest szansa na to, że następny skończy się gorzej? Większa. Widząc, że nie ponosimy dużych konsekwencji, jeździmy jeszcze szybciej, jeszcze agresywniej. Efekt - zamiast szlifować przy 60 km/h, wylatujemy z drogi przy 150-ciu. Wynik pozostawię bez komentarza... Motto do zapamiętania: jeśli przestajesz się bać, zacznij się bać. Cytuj Motocykle to nie wszystko, ale bez nich wszystko jest niczym... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wachu666 Opublikowano 21 Lutego 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Lutego 2008 Pierwszego w zyciu szlifa mialem po moim glupim bledzie jakis miesiac temu. Odbylo sie to na szczescie przy 60km/h. Mi sie nic nie stalo. Motocyklowi sie nic nie stalo (crashpady). Akurat ja bylem tym drugim przypadkiem jesli chodzi o skutki wypadku. A jesli chodzi o skutki w jezdzie to jestem tym pierwszym. To dziwne, ale dopiero po szlifie uswiadomilem sobie, jakie niebezpieczenstwa czuwaja wszedzie i co sie moze stac. Teraz jezdze bardziej z glowa, tylko dlaczego dopiero po szlifie? Takich drobnych szlifow bez konsekwencji zycze kazdemu. To dobra lekcja zycia! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piotrdw Opublikowano 21 Lutego 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Lutego 2008 ja jak do tej pory jestem jeszcze można powiedzieć "szlifowym prawiczkiem" i oby tak zostało :cool: wprawdzie miałem kilka podbramkowych sytuacji ale na szczęście wyszedłem z nich obronną ręką. W każdym bądź razie nabrałem szacunku do maszyny no i trochę oleju uzupełniłem w głowie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
gizmucik Opublikowano 21 Lutego 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Lutego 2008 Zawsze takie wydarzenie niebezpieczne pozostaje w psychice, ja sam też się przekonałem o tym, co prawda przy niewielkiej prędkości, około 40km/h szurowanie kolanem po asfalcie nie było przyjemne, przetarte jeansy,oraz kalesony, oczywiście nie obeszło sie od otarcia kolana, które goiło się dlugo i boleśnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
math1982 Opublikowano 22 Lutego 2008 Udostępnij Opublikowano 22 Lutego 2008 Fragment pochodzi z książki Motocyklista doskonały ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacekj Opublikowano 22 Lutego 2008 Udostępnij Opublikowano 22 Lutego 2008 [Mówi się, że motocyklistów można podzielić na tych co już sie wyglebili, oraz na tych, którzy dopiero sie wyglebią. słyszałem, że motocyklistów dzieli się na tych którzy już byli na glebie oraz tych, którzy się do tego nie przyznają ;) a tak poważnie to porównanie do Rossiego nie jest do końca trafne. on sam leżał już wielokrotnie, ale zawsze (przynajmniej o tych wiemy) na torze, gdzie upadek nie grozi kolizją z innym pojazdem nadjeżdżającym z przeciwka. Gdzieś czytałem, że w całym sezonie 2007 naliczono ponad 600 wywrotek - zarówno w czasie zawodów jak i treningów. I co ? I nic, mimo że ci goście scigają się na 110% możliwości swoich i sprzętu. Tor to nie ulica, gdzie wywrotka czy szlif może (i niestety często tak się kończy) zakończyć się śmiercią lub kalectwem> :wink: J Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kendzior Opublikowano 22 Lutego 2008 Udostępnij Opublikowano 22 Lutego 2008 Fragment pochodzi z książki Motocyklista doskonały :)Eee, napewno? Coś podobnego być może było, bo to prawidła jakich wiele :) ale żeby dokładnie takie coś to nie pamiętam :) Zarzuc rozdziałem (tak tylko dla mojej ciekawości :) ) pozdrawiamkendzior Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Joey69 Opublikowano 27 Lutego 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Lutego 2008 tak tak zostaja w psychice szlif drobny hmm tak mialem troche mnie kosztowalo przez co zbieram na crashe :buttrock: i tak jak przedmówca tez po lifie sobie duzo uswiadomiłem on sie przydaje kiedy bak jest wyobrazni moze i miałem go przy 20km/h ale wiele zrozumiałęm ze 230kg to eni przelewki Cytuj "Jak każdy włoski sportowy sprzęt z dusza i mocnym charakterem..." Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jednośladowy maniak Opublikowano 3 Marca 2008 Udostępnij Opublikowano 3 Marca 2008 Moja pierwsza gleba wyglądała tak:jechałem sobie na komarze po polu przy około 40km/h.Jak można było przewidzieć moje umiejętności jazdy ograniczały się do rusz i zatrzymaj z bólem.Przy stawie poślizgnąłem się i wpadłem do stawu z komarkiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patriko Opublikowano 3 Marca 2008 Udostępnij Opublikowano 3 Marca 2008 Moja pierwsza gleba wyglądała tak:jechałem sobie na komarze po polu przy około 40km/h.Jak można było przewidzieć moje umiejętności jazdy ograniczały się do rusz i zatrzymaj z bólem.Przy stawie poślizgnąłem się i wpadłem do stawu z komarkiem. :icon_mrgreen: :rolleyes: :buttrock: :banghead: BUEHHEHEHEHE :crossy: Ale się ubawiłem :crossy: :clap: Mada faka - wpadłem z komarem do stawu :crossy: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
majkelpl Opublikowano 3 Marca 2008 Udostępnij Opublikowano 3 Marca 2008 (edytowane) [...] Większość pozostałych motocyklistów zaczyna wreszcie traktować ten sport poważniej i z należytym szacunkiem. Bo dla niektorych to nie koniecznie sport a ...... PASJA a to duzo, bardzo duzo zmienia :icon_mrgreen: Zawsze motocykl traktuje z nalezytym szacunikiem i respektem, nie zaleznie czy to byla pierwsza WSK, ruskie boksery czy tez obecne, japonskie maszyny.A PASJA nie polega na zapieprzaniu ile wlezie motocyklem ..... :rolleyes: Edytowane 3 Marca 2008 przez majkelpl Cytuj ISRA: 27062SREU: 614 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patriko Opublikowano 3 Marca 2008 Udostępnij Opublikowano 3 Marca 2008 Bo dla niektorych to nie koniecznie sport a ...... PASJA a to duzo, bardzo duzo zmienia :rolleyes: Zawsze motocykl traktuje z nalezytym szacunikiem i respektem, nie zaleznie czy to byla pierwsza WSK, ruskie boksery czy tez obecne, japonskie maszyny.A PASJA nie polega na zapieprzaniu ile wlezie motocyklem ..... :buttrock: Oooo właśnie :icon_mrgreen: Zależy jak głęboko w Twoim sercu jest zakorzeniona tmiłość do motocykli... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
majkelpl Opublikowano 3 Marca 2008 Udostępnij Opublikowano 3 Marca 2008 http://forum.motocyklistow.pl/index.php?showtopic=92561&hl= Tu masz odpowiedz .... :icon_mrgreen: :rolleyes: Cytuj ISRA: 27062SREU: 614 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
leonstar Opublikowano 3 Marca 2008 Udostępnij Opublikowano 3 Marca 2008 Ja do dziś mam "kod kreskowy" na kolanie, żurzel został na zawsze :icon_mrgreen: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
serwient Opublikowano 3 Marca 2008 Udostępnij Opublikowano 3 Marca 2008 (edytowane) Ja sie wykoleilem w nocy w lesie na zgniecionej puszce od browara :icon_evil: drugi raz przy zjezdzie z górki porosnietej trawa. Jak narazie zadnej kontuzji, oprocz zwichnietego kciuka, ktory da sie odczuc do tej pory chociaz od ostatniej gleby minelo ponad 6 miesiecybez gleby to nie jazda, nie czulbym respektu dla swojego sprzetu i dla otaczajacej przyrody, ktora czesto płata figle Edytowane 3 Marca 2008 przez serwient Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.