Skocz do zawartości

Co zrobiliście aby ocalić motor przed upadkiem ?


Murdoc
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Już koledzy napisali, że trzeba kontrowac i odpuścić gaz w odpowiednim momencie.Ja takie rzeczy trenuję na szutrach, czyli coś w rodzaju driftu na moto.

Wchodzę w zakręt z niewielką prędkością i łycha.Tył zaczyna uciekać więc zaczynam kontre i pracę manetką gazu.

Trening oswaja z takim uczuciem.]

A to czy ratować moto czy siebie oceniam na bierząco.

Również z autopsji wiem, że czasami życie nawet na to nie da nam czasu, czyli będzie co będzie. :icon_mrgreen:

 

Raio napisałes, że Cię oglądali z zaciekawieniem.Zyczenia jak należy.Ja z kolei leżałem na glebie 2 metry od przystanku z potrzaskaną nogą i nie mogłem wstac.& tysiecy dewotek i dewotów + młodzi przytępawi ludzie oglądali mnie jak małpę w zoo.Mało tego wybiegła kupa bezrobotnych z pośredniaka.

Dwa razy poprosiłem o pomoc ale oni wyglądali jak komnata figur woskowych.Ale usprawiedliwione bo wypełnienie głowy mieli takie same jak fig. woskowe.

Jka mnie wieźli noszami to pożegnałem ich gestem królowej Elki.

Edytowane przez monter75

lewa noga: http://forum.motocyk...__1#entry782383
prawa noga: http://forum.motocyk...__fromsearch__1
...i tak wszyscy umrzemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja chyba jedyne co zrobiłem żeby się uratować przed glebą to odpowiednio wolno jechałem, bo w sytuacji kiedy zaczyna mi się tylne koło ślizgać to jedyne co myślę to "AAAAAAA". Teorie znam, ale bez wbicia sobie tego w odruch to sobie ją mogę wsadzić.

Co do patrzącego się i nic nie robiącego tłumu, to jest to znane w psychologii zjawisko. Nie jest to kwestia znieczulicy, ani tego, że wszyscy mają siano w głowie. Po prostu jeżeli jest dużo ludzi to działa instynkt stadny, jak nikt nie reaguje to ja też nie. Może być na przykład przypadek że się pali dom w centrum miasta i nikt nie zadzwoni po straż, bo każdy myśli, że jak jest tyle osób ktoś na pewno już to zrobił itp. W takiej sytuacji musisz się do kogoś zwrócić osobiście, pokazać palcem na jakiegoś typa i powiedzieć "Ty, pomóż mi się podnieść"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przy moim dzwonie.. nie miałem czasu nawet "AAAAAAAA" powiedzieć ani sakramentalnego zaklęcia kolegi jurjuszi ;) nawet hamulca nie nacisnałem... po prostu.. poleciałem.. a moto za mną... no.. ale warczyburg nie nadawał sie do dalszej jazdy.. niestety jak i moje moto :)... i moja noga.. na wiele miesięcy....

inna sprawa że ludzie z przystanku na którym się znalazłem od razu na moja prośbe postawili mnie na nogi.. po czym oczywiście wy***ałem spowrotem na ziemię z rozwaloną nogą.. i tak do przyjazdu "R"ki juz sobie w spokoju poleżałem :)

Edytowane przez krissF
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do patrzącego się i nic nie robiącego tłumu, to jest to znane w psychologii zjawisko. Nie jest to kwestia znieczulicy, ani tego, że wszyscy mają siano w głowie. Po prostu jeżeli jest dużo ludzi to działa instynkt stadny, jak nikt nie reaguje to ja też nie. Może być na przykład przypadek że się pali dom w centrum miasta i nikt nie zadzwoni po straż, bo każdy myśli, że jak jest tyle osób ktoś na pewno już to zrobił itp. W takiej sytuacji musisz się do kogoś zwrócić osobiście, pokazać palcem na jakiegoś typa i powiedzieć "Ty, pomóż mi się podnieść"

 

Mój nauczyciel od PO powiedział że jest coś takiego jak współczynnik pomocy: :biggrin:

Jeżeli jest tłum to 100% szans na pomoc się rozdziela na wszystkie osoby (czyli jeżeli jest tłum np 30 osób to te 100% rozdziela się na te 30 osób i jest szansa ok 3,3 % że dana osoba ci akurat pomoże).

Jeżeli są np 2 osoby to na każdą przypada 50 % czyli większe szanse na pomoc. (Taki człowiek jak jest sam to myśli sobie " muszę mu pomóc bo jak nie ja to nikt nie pomoże, bo nikogo nie ma", a w tłumie odwrotnie "dlaczego ja a ktoś inny?").

Oczywiście od wszystkich reguł i teorii są wyjątki i odstępstwa, ale...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na zakręcie szlifa zaliczyłem, to nawet nie zdążyłem nic pomyśleć, tylko jak usłyszałem zwiększone obroty to już było "po ptakach"... Ułamek sekundy później moto już jechało pięknym ślizgiem po asfalcie a ja zaraz za nim... Na plamie oleju poooleciałem...

Jadący za mną mercedes się nawet zatrzymał i się ludzie zapytali czy żyję... :)

 

A jak kiedyś przed rondem przyhamowałem i załapałem trochę piaseczku, to już tylko siłą woli utrzymałem te moje ćwierć tonowe bydlę w pionie :icon_biggrin: Akurat wymieniłem migacze na nowe i powiedziałem sobie, że NIE ! Tym razem się NIE wywrócisz ! :)

 

Przed klatką schodową pewnego razu parkowałem, i się mi "kosa" nie rozłożyła dobrze... Też ostatkiem sił zatrzymałem dosłownie pół centymetra od asfaltu moto... Migaczem tylko dotknął chodnika...

Ale to co o grupowej "znieczulicy" było pisane... Musiałem kumpla po imieniu o pomoc poprosić żeby mi pomógł go do pionu podnieść... Bo tak to się stali kumple z osiedla i patrzyli jak sroka w gnat...

 

 

Jakoś mam odruch chyba z Jiu-Jitsu :crossy: że jak już leci moto i nie jestem w stanie nic zrobić to znajduje się chwilę zanim moto jest na asfalcie, już co najmniej pół metra od niego ;) I nie spada na mnie jego masa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe nie ma to jak ludzka znieczulica po szlifie patrzom sie na gościa jak na idiote, a w głębki po cichu myślą sobie pewnie "tym razem fart, ale pewnie nastepnym razem juz dawca"

 

Właśnie piasek olej na zakrętach bardzo zdradliwa i nie przyjemna rzecz, i jak juz ktoś jej niezawuważy (a trduno to nie jest, bo takie rzeczy nie sa łątwo widoczne zwłaszcze przy predkości dosc znacznej) a gdy zobaczy sie to juz w czasie składania to juz raczej nie opcji zeby tego uniknąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracajac ze zlotu na etz 150 :biggrin: padal deszcz na skrzyzowaniu zapalilo sie czerwone, wcisnolem tył motocykl poszedl bokiem, oparl sie o bagaze ktore mialem na stelarzach, odpuscilem hamulec motocykl wyprostowalem i przeciolem przez skrzyzowanie na czerwonym :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracajac ze zlotu na etz 150 :D padal deszcz na skrzyzowaniu zapalilo sie czerwone, wcisnolem tył motocykl poszedl bokiem, oparl sie o bagaze ktore mialem na stelarzach, odpuscilem hamulec motocykl wyprostowalem i przeciolem przez skrzyzowanie na czerwonym ;)

 

 

ja etz 250 w drzazgi rozbiłem kiedyś :biggrin:

 

 

 

a moze wystarczy nie zapier*lac tak bez sensu w niesprzyjajacych warunkach?

 

 

ogólnie rzecz biorąc była to dla mnie nauczka by na mokrym jeździć ostroznie a z drugiej strony jakie warunki są sprzyjające do końca ?? - nie ma takich bo zawsze ktoś może wybiec na drogę lub zwykły olej rozlany na ulicy może zakończyć jazdę. Wracając latem katamaranem znad morza wjechałem ( jak zresztą inni kierowcy bo nie było innej drogi ) w olej rozlany na drodze - niby było lato ale pomimo 4 kółek czułem się jakbym na lodzie się ślizgał - motorem pewna gleba by była :eek:

 

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swoj wyrot...no to powiem tak zawracalem mialem moze 20km/h pobocze bylo wysypane jakims piaskiem i kamyczkami czarnymi kolo mi sie slizglo na tym i wlcialo mi na mokra trawe z blotem nie wime cos ie stalo nie jestem pewnyc zy mi motor szczytowal ale wime ze znalazlem sie jakies 3 metry przed motorem a on za mna nie wiedzac o co kaman wstajac z rogalem na pysku myslac co jest ku*** obracams ie pazre a ma piekna lezy :) no to ja podnosze ia jak z trupa sikly ostanie plyny niestety micha mi sie przedziurawila i sprzeglo urwalem znaczy sie klameczke no i musialem dzwonic po transport no coz o co chodizlo do dzis nie kumam ze tak mi mocno dupa uciekla

"Jak każdy włoski sportowy sprzęt z dusza i mocnym charakterem..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja i nie mialem pryjemnosci myslenia o tym jak sie wyglebić żeby moto się nic nie stało :icon_rolleyes:

 

Po tym jak wyrzyciło mnie z brudnego i źle wyprofilowanego zakrętu, w strone przydrożnych grzadek, trzymałem się jak najdłużej tylko zdołałem, ominałem przyzakrętową latarnie, ąz tu nagle moto stanęło w jednej chwili w miejscu, a mnie ja z procy przez kierownice wystrzeliło, w locie urwałem sobie lusterko i jakimś cudem bak wgniotłem delikatnie. Po wykonaniu coś w rodzaju salta na szczeście spadłem na trawe także obyło się bez większych bólów, poza widokiem gasnacej lampy w motocyklu (jakby z niego życie uchodziło :cool: ).

 

Pierwsza mysl "Kur... czego dziś!!!" Druga myśl "Co z motorem?:("

 

Uszkodzenia: wgniotka na baku, urwane lusterko, dolna lewa owiewka do klejenia i malowania :crossy:

 

Pzd. :flesje:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...