Skocz do zawartości

Trudny wybór naked czy fun(enduro) - nowe moto z salonu


Rekomendowane odpowiedzi

Ja też niebawem bendę miał ten sam problem co ty.Identyczne doświadczenie jak i wzrost.Teraz zeby sie nauczyć jeżdzić po tylu latach kupiłem sobie CBR i w lipcu bendę ją sprzedawał zeby kupić też nowe.

Ja raczej bendę kupował jakiegoś turystyka i biorę go na firme.

Zastanów się czy nie lepiej kupić coś do nauki,ja sporo zapomniałem jak się jeżdzi.Poczytałem na forum o technice jazdy na moto i idzie mi coraz lepiej.

 

Ja też kupię na firmę i dlatego potrzebuję czegoś na czym przebujam ze dwa sezony. Szkoda mi ładować kasę w coś co mi się znudzi zbyt szybko, a jednoczesnie musi to być coś co nie będzie jakoś istotnie utrudniało naukę jazdy. Respektu do motocykla mam aż za dużo - przynajmniej na razie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też kupię na firmę i dlatego potrzebuję czegoś na czym przebujam ze dwa sezony. Szkoda mi ładować kasę w coś co mi się znudzi zbyt szybko, a jednoczesnie musi to być coś co nie będzie jakoś istotnie utrudniało naukę jazdy. Respektu do motocykla mam aż za dużo - przynajmniej na razie.

Ja myślałem kupić transalpa,z 2006 r.Teraz jest niezła cena.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z golasów zastanów się też nad BMW F 800. Bardzo przyjmeny sprzęta za cenę wyższą niż Hornet, ale jeszcze nie astronomiczną.

 

Ja jednak proponuję ci zrezygnować z nakeda i kupić na początek enduro. Nadaje się świetnie do wszystkiego co napisałeś (miasto, krótkie wycieczki poza, czasem jazda z pasażerem, głównie do zabawy). Masz niewiele doswiadczenia, a motocykl ma być przyjemnością nie udręką. W Polsce drogi są dziurawe i na szosowym sprzęcie tylko się stresujesz, że go rozwalisz, albo przed każdymi torami i każdą dziurą zwalniasz. Na enduraku po prostu nie należy przekraczać 80 km/h przy przelatywaniu torowiska na skos i 110 przy prostopadłym.

Gdy przypomnę sobie krótką przygodę z chopperem to przez przejazd koło domu przejeżdżałem 30 na godzinę i wszystko chciało odpaść od ramy. Teraz tylko unoszę lekko d...

 

Swoboda na enduraku jest nie do porównania z golasem, pozycja wygodniejsza, wieje tak samo (szybka jazda to jednak na plastiku najlepsza). Przy niewielkim doświadczeniu i słusznym wzroście na pewno lepsze jest enduro. W mieście zwrotniejsze, kierwonica powyżej lusterek samochodów, czasem można ominąć korek po chodniku albo pasie zieleni (tylko czasami...). Na golasie masz mniejsze możliwości, nie wjedziesz na szutry, możesz kręcić się tylko po mieście itd.

 

Enduro górą!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BMW hmmm nie myślałem o tym może ktoś napisze coś o tym moto ?

 

No to tu masz porównanie Horneta z BMW :buttrock:

 

http://www.motorbikes.be/en/compare/6042/5573/

 

Wybrałem w obu przypadkach rocznik 2006 - pewnie taki się będzie dało dostać. Jak widzisz, F650GS ma połowę mocy Horneta, ale moment obrotowy na bardzo zbliżonym poziomie. Poza tym moc maksymalną osiąga przy 6500 obr, a Hornet przy 12000! Czyli na Hornecie pewnie będzie trzeba pociągnąć na obrotach, żeby uzyskać dobrego kopa.

 

BMW będzie na pewno lepsze biorąc pod uwagę Twój wzrost i wagę: jest 5 cm dłuższy jeśli mowa o rozstawie osi. No i jest ciut lżejszy :cool: Poza tym ma znacznie lepszy skok zawieszenia, czyli będzie się nim fajnie jeździło po polskich dziurach albo w terenie. No i masz BMW - na moje wyczucie japończyk i niemiec będą mieli podobnie precyzyjne wykonanie, ale niemiec będzie bił japończyka pod kątem trwałości.

 

pozdr

LYsY

 

PS Ta stronka może służyć do fajnych porównań sprzetów :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kwestii jakości wykonania i materiałów, to BMW bije Horneta na łeb i na szyję i na wszystko inne. Z niezawodonością to już różnie bywa, ale zasadniczo F650GS jest motocyklem bardzo niezawodnym i pod tym względem może śmiało konkurować z każdą Japonią. Trwałość tych motocykli również nie pozostawia nic do życzenia. Do tego spalanie F650GS jest rekordowe.

 

Vstrom na pewno trudniej się prowadzi niż F650GS. Ma twardsze zawieszenie i znacznie mocniejszy silnik. Jest cięższy i dużo większy (gabaryty 1000ccm). Na początek zdecydowanie łatwiejsze w obejściu będzie BMW. Mocy nie zabraknie, chyba że chce się zostać mistrzem długich prostych. Vstrom lubi szarpać przy niskich prędkościach - warto mieć nieco wprawy w jeździe na półsprzęgle, inaczej można mieć małą niespodziankę na np. środku skrzyżowania.

 

Fakt, że cena zakupu beemki jest w przypadku nówki znacznie wyższa niż Vstroma. Z drugiej strony oszczędza się potem sporo na paliwie (F650 pali 3-4l, Vstrom 4-7l). Z trzeciej strony przegląd BMW potrafi pokosztować. Więc jeśli chodzi o koszty, to beemka na pewno wyjdzie w sumie drożej, a przy odsprzedaży po 3 latach może być trudno wziąć za to moto więcej niż 50% ceny nówki (rynek wtórny jest wręcz zalany przez GSy z zachodu, więc ceny są niskie). BMW = Będziesz Miał Wydatki. Niemniej różnica w jakości jest konkretna, więc jak kasa jest, to może warto :buttrock:

 

W kategorii funbike'ów jest jeszcze np. Kawasaki KLE650. Funkcjonalność i gabaryty zbliżona do beemki, zawiechy o dużym skoku dadzą radę na polskich drogach, jest ABS, jest wtrysk, jest nowoczesny design. Cena bardzo sensowna, serwis też pewnie będzie kosztował przyzwoicie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miał kasę na nowy sprzęt to BMW F800 S -cena 6000 funtów w UK. Motor zbiera bardzo dobre recenzje w prasie zagranicznej. Czytałem porównanie do nowej hondy VFR 800 (nie sponsorowane przez bmw) i wypadł dużo lepiej, a jak wiadomo vfr to dobry sprzęt. BMW - ekonomiczny (na galonie 54 mile - nie chce mi sie przeliczać ale to dobry wynik), duża moc równomiernie przekazywana od niskich obrotów więc nie ma potrzeby ciągłej zmiany biegów (jesteś kawał chłopa więc to docenisz), oszczędzisz na łańcuchu i smarach bo moto ma pasek zębaty, który zmienia się z tego co pamiętam co 30000km, do tego nie ma drobnych szarpnięć przy niskich prędkościach jak w przypadku łańcucha, bardzo dobre hamulce i świetne prowadzenie. Jedyna wada taka ze to nowy model i silnik więć może z czasem wyjść trochę wad konstrykcyjnych - ta opinia jest na podstawie przeczytanych artykułów a nie własnych doświadczeń.

Tu link do jednego z nich:

http://www.bikersweb.co.uk/Features/BikeRe...x?ArticleId=444

Atu zdjęcia:

http://www.bikez.com/pictures/browse.php?b...24580&pageno=16

Jeżeli zastanawiasz sie między hornetem a nowym fazerem to zdecydowanie hornet. lub stary fazer :)

 

PS. I jeszcze jedno. Jak zdecydujesz się na BMW F800 to prawdopodobnie będziesz pierwszy na forum z tym sprzętem :)

Edytowane przez tom.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Mój problem dotyczy wyboru nowego motocykla z salonu:

 

Moje doświadczenia:

 

simson, MZ 250 i 251 - kilkanaście tyś. km ale 17 lat temu. Tak więc można powiedzieć tak:

- 0 dośw. z "powaznymi" moto,

- inne dośw. mocno przeterminowane,

- ogólne obycie z motocyklem pozostało - w zeszłym roku pare godzin spędzonych na moto przkonało mnie że podstaw nie zapomniałem.

 

Chciałbym kupić nowy motocykl z salonu (wiem że może być gleba itp i wtedy będę płakał) ale zawsze kupowałem nowe i teraz też chcę poza tym jak sobię odliczę VAT to cena nie będzie już taka straszna :D

 

Dodam że mam 192 cm i w ubraniu moto waże 100 kg więc na większości mniejszych maszyn wyglądam jak na psie :D Motocykl jest mi potrzebny raczej do zabawy, jazdy po mieście oraz krótkich wypadów poza miasto, jazda raczej solo ale od czasu do czasu może zdarzyć się plecaczek :flesje: Dodam że szaleńcem raczej nie jestem - dalsz turystyka tylko po nabraniu doświadczenia i raczej po zmianie moto w przyszłości (2-3 lata).

 

 

 

Najbardziej kręcą mnie nakedy i tak.

 

 

 

Moim faworytem jest

- nowa Honda CB 600F Hornet zwłaszcza w tej złotej wersji mniam, no ale sprzęt ma 102 konie i mam nieco obaw.

- myslę też o Fazerze 600 jako fajnym, uniwersalnym sprzęcie.

 

Cena obu motocykli jest taka sama 34.900 z ABS

 

- rozważam także o Z 750 bo ma przyjazną cenę ewntualnie o SV 650 (ale to jest podobno sprzęt dla niskich)

 

Rozsądek i część znajomych mówi żeby poszukać czegoś w klasie fun:

 

- Kawasaki KLE 650

- Suza VSTORM 650

 

Zaleta jest że są tańsze, można nimi pobawić się na szutrze, są łatwe do prowadzenia oraz ze wzgledu na wysokość i pozycję bardziej przyjzane dla kogoś mojego wzrostu.

 

Oczekuję wszelkich uwag co do wyżej podanych propozycji ewantualnie będę wdzięczny za jakieś inne pomysły o ile zmieszczą się w moich wymogach (cena to max. 35 tyś. brutto)

 

Pozdrawiam i z góry dzieki

 

 

Jak dla mnie to o hornecie powinienes zapomniec i wybrać coś co ma nie więcej niż 60 koni, sorrki ale szarpanie sie z stukonną maszyną mija sie celem. To samo tyczy sie wynalazków takich jak Fazer czy dajmy na to er-6n albo ja wiem sv, czy inne moto w klasy naked. Jak ktos napisze o zdławieniu maszyny to coz mozesz spróbowac tylko po co meczyc sprzet?

Powinienes kierowac sie przede wszystkim mocą i oczywiscie gabarytami. Bede rowniez brutalny i szczery, wspomniane doswiadczenie jest przydatne, bo wiesz co i jak, ale w konfrontacji z nowym sprzetem i osiagami to niestety polecam motocykl uzywany, zebys płakac za często nie musiał. Najlepiej wybierz dealera pod kontem drugiej maszyny, ktora zamierzasz kupic po okresie "reaktywacji". Jezeli koniecznie chcesz cos nowego to pomysł z Breva( jedyny minus jedna tarcza z przodu) albo KLE, BMW jest trafiony, bo moc nie jest za duza, a i tak daja rade.

Sam przymierzam sie do nowego sprzetu, juz zdążyłem zamęczyć forumowiczow pytaniami o V-Storma 1000, ale Cosmo napisał parę uwag i odpusciłem, bo to jeszcze nie mój czas na ten model. Jezdze od 7-8 lat zaczynałem od skutera- yamaha sr 250- teraz xj, mam około 20 tysiecy i powtórze sie praz 10, że nadal mało wiem o jezdzie. Dlatego moja rada to motocykl uzywany o w/w parametrach.

Jezeli juz koniecznie chcesz sie sprobowac z naked'em to moze cos o mniejszej mocy np. raptor (choc i tak to 70 km) albo er-6n podobnie jak u konkurencji, a moze MT-03?

 

Najwazniejsze to satysfakcja z jazdy.

Do zobaczenia na trasie.

Edytowane przez xj 600 n
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja to widzę w ten sposób... własnie sprzedaję mojego TLa...motocykl w idealnym stanie...i mam chęć zakupić Africę Twin...ale tak sobie myślę w sumie po co ??, mam jeszcze w garazu cbr600f2 po lekkim szlifie..za którą zapłaciłem 450 funtów..dokupiłem parę gratów..i jak poskładam to do kupy to będę miał pełnowartościowy motocykl za coś około 4- 4,5 tys zł. No coż może taki motocykl ..poklejony deczko i leciwy nie nadaje się do lansu po mieście, może lachona na niego nie wyrwę...ale ma też swoje plusy... mam duży komfort psychiczny jeżdżąc takim szpejem... poprostu czerpię radość z jazdy, totalnie nie przejmuje się tym czy zrobi się mi ryska na lakierze, czy komputer sterujący wtryskiem mi zwariuje (bo takiego tam nie ma :lalag:), nie zsikam się w majty z żalu jak mi ów szpej na parkingu glebnie, na torze pojade całym ogniem na granicy swoich możliwości nie pocąc się ze strachu czy na jakimś winklu nie pościeram moich błyszczących owiwek.....w ogóle żadnych negatywnych historii jakie się przytrafiają ludziom jeżdzących na nowych, drogich motocyklach, zawłaszcza jeśli ktoś kupuje motocykl za ostatnie pieniądze okupione mnóstwem wyrzeczeń... a za kase która zostanie mi w kieszeni pojade moim szpejem sobie np w Alpy i jeszcze wystarczy na kilka wypadów na tor na nowych przyczepnych laczkach ... i co z tego ze mam 60 tys w kołach...?? będzie kolejne 40 tys i szpej da radę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze - coraz bardziej skłaniam się jednak do kupienia na 1-2 sezony jakiejś używki do nauki. Co w takim razie policilibyście na 1,2 sezony do nauki i zabawy w kwocie około 20 tyś.

 

Tutaj masz wiele mozliwosći od cb 500 do gs 500. Mozesz tez kupic kle 500, albo ja wiem xj 600. Poszukaj moze wśrod motocykli włoskich, tak jak napisałi koledzy. W pierwszej kolejnosci kup porządne akcesoria. Skoro piszesz o 20 tysiącach to przeznacz parę tysiaków na super kurtkę, spodnie, kask, rekawice, bielizne termoaktywną, buty, buzer, pas, itp. bo musisz byc zabezpieczony na wypadki o ktorych juz pisałem.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(..)No coż może taki motocykl ..poklejony deczko i leciwy nie nadaje się do lansu po mieście, może lachona na niego nie wyrwę...ale ma też swoje plusy... mam duży komfort psychiczny jeżdżąc takim szpejem... poprostu czerpię radość z jazdy, totalnie nie przejmuje się tym czy zrobi się mi ryska na lakierze, czy komputer sterujący wtryskiem mi zwariuje (bo takiego tam nie ma :)), nie zsikam się w majty z żalu jak mi ów szpej na parkingu glebnie, na torze pojade całym ogniem na granicy swoich możliwości nie pocąc się ze strachu czy na jakimś winklu nie pościeram moich błyszczących owiwek.....w ogóle żadnych negatywnych historii jakie się przytrafiają ludziom jeżdzących na nowych, drogich motocyklach, zawłaszcza jeśli ktoś kupuje motocykl za ostatnie pieniądze okupione mnóstwem wyrzeczeń... a za kase która zostanie mi w kieszeni pojade moim szpejem sobie np w Alpy i jeszcze wystarczy na kilka wypadów na tor na nowych przyczepnych laczkach ... i co z tego ze mam 60 tys w kołach...?? będzie kolejne 40 tys i szpej da radę...

Popieram! To bardzo fajne uczucie, gdy moto akurat się przewróci, a reakcją właściciela na to jest wzruszenie ramionami :) W końcu moto jest dla człowieka, a nie człowiek dla motocykla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...