Skocz do zawartości

Sam w wielkim mieście


fv
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie! Przepraszam, że takie długie, nie umiem inaczej...

 

Od jakiegoś czasu gnębiła mnie paniczna myśl, że nie dam sobie rady ani na egzaminie ani sam na mieście. Musiałem to sprawdzić, jakoś to ogarnąć. No i sprawdziłem ;-)

Wdziałem czarne skórzane buty, spodnie, kurtkę, czarny kask, kominiarkę i rękawiczki. Już jak się ubierałem zaczynałem mieć objawy udaru, ale pół litra wody na kark (za radą autora "Motocyklista doskonały") bardzo pomogło. W Warszawie było dziś ~35st C w słońcu. Pukacie się pewnie w czoło, ale wyszedłem z założenia, że warto się jednak zabezpieczyć. Oczywiście dookoła same litrowe ścigacze + szorty :)

Spodnie i buty nie zdały egzaminu: potrzebuję czegoś z wentylacją. Kurtkę wystarczyło lekko odpiąć i nieco się zgarbić - wentylator na plecy śliczny. Patent Airoch z pozycją niedomkniętą szybki (można małą szparę zostawić) jest jednak super - szkoda, że go nie ma w HJC :(

 

Przed jazdą powiedziałem instruktorowi, że boję się miasta, nie wiem czy dam radę, czy nie powinienem wsiąść raczej na skuter/motorower... No i to chyba zadecydowało o znacznym spadku tego uczucia. Czułem się pewnie, nie przekraczałem przepisów (poza dolotem do trasy egzaminacyjnej, bo szkoda czasu), nie robiłem nic głupiego co byłoby widać z zewnątrz.

 

Kupiłem sobie wczoraj "Motocyklista doskonały" i oczywiście przeczytałem jednym tchem. Dziś już tylko stosowałem - przesunięty apeks, jazda w czasie wiatru, palce na klamce w razie wątpliwości... Nie dałem się trafić... Miałem poczucie, że to ja kieruję, że jak coś zrobię źle to będzie to tylko moja wina - bardzo mi to pomogło. Do tej pory kark mnie boli od rozglądania się. Dużo informacji (boki, lusterka, prędkość, bieg) ale jakoś dawałem radę :)

 

Okazało się, że nauka przeciwskrętu na rowerze bardzo pomogła. Jeden Zenek chciał mnie trafić cofając gwałtownie z chodnika (nie miał szans nic widzieć, wyjeżdżał zza furgonu) ale się nie dałem. Pomyślałem, żeby hamować, ale zanim to zrobiłem instynktowny unik przeciwskrętem był już za mną ;-) Dobrze, że nie zdążyłem nacisnąć hamulca ;)

 

Po raz kolejny przeżyłem wspaniałe 2h i coraz bliżej jestem pełnego szczęścia w postaci prawka w garści, motocykla w garażu i banana na twarzy ;-)

 

Zauważyłem kilka niebezpiecznych błędów jakie popełniłem:

a) nie umiem utrzymać stałej prędkości - cały czas przyspieszam i zwalniam

b) w takich warunkach drogowych jak dziś (pełna widoczność ale gorąco) 50km/h po prostu mnie drażniło.

c) dałem się podpuścić pizzamanowi na skuterku - wyprzedził mnie wcześniej i na wlocie na trasę toruńską nie mogłem się powstrzymać (ej no, leciał 50 przy dozwolonej 80)

d) jadę na złym biegu - za niskie obroty; jakoś tak te 6tys wydaje mi się strasznie dużo (nawyk z samochodu)

e) mniej niebezpieczne, ale wkurza mnie, że przegazówka mi nie wychodzi - za mało gazu daję. Co śmieszniejsze - im dynamiczniej jadę i, tym lepiej mi wychodzi.

 

Mam wrażenie, że zdam prawko. Modlę się, żeby to było za pierwszym razem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdasz na pewno. Nie ma się co martwić. Literaturę już masz opanowaną, czas teraz na praktykę. Co do drażnienia to ja nie mogłem wytrzymać jadąc na kursie jakieś 60 km/h podczas burzy będąc poza terenem zabudowanym. To był sprawdzian. Niestety nie mam jeszcze odpowiednich spodni, butów i rękawic. Kiepsko to wyglądało, a raczej mokro.

Do trzymania odpowiedniej prędkości się przyzwyczaisz nie ma się co martwić. Przyjdzie to z czasem.

 

P.S. Nie wiem dlaczego napisałeś, że praktyka dopiero 21 VII, ja od początku czerwca czekam na teorię [mam 17 lipca], a praktykę... uuuu może pod koniec sierpnia. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej :( Troszkę jestem wstrząśnięty Twoimi rytuałami :icon_eek:

Chcesz sie chyba wykończyć. Wypij coś dla ochłody :flesje:

Ta kominiarka w takim upale i podczas kursowej jazdy mnie zabiła ;)

Ja cały kurs przejeździłem w płóciennych adidasach i rowereowej bluzce z długimi rękewami, oczywiście w dżinsach i otwartym chińskim skuterowym kasku :) Nic innego nie miałem, oprócz ciężkiej tekstylnej kurtki motocyklowej, nie nadającej się na lato (robilłm prawko w lecie 2005). Rękawice raz założyłem poza miastem i zwątpiłem. :banghead:

Jak wspomnialem o braku stroju instruktorowi - to spojrzał na mnie jak na wariata: "chcesz się wykończyć w taki upał przy takich prędkościach?!"

 

(Teraz mam przewiewne rękawiczki letnie + takąż leciutką kurtkę moto :bigrazz:)

 

Na kursie miałem zero pojęcia o przeciwskręcie, przegazówce itd. Po prostu usiadłem i pojechałem jak na skuterze czy motorowerze. Jedyna różnica - to była większa waga motocykla - skręcał "normalnie" bez żadnych przeciwskrętów :) . Dopiero pod koniec kursu coś tam przeczytałem o przegazówce i troszkę ją stosowałem - zresztą sam zauważylem, że gwałtowna redukcja przyblokowuje koło.

 

Nie chcę być złosliwy - ale się wykończysz :)

 

Pozdrawiam, trzymaj się

 

PS. Odpowiem Ci na Twój priv.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ciagle gnebia takie mysli :) W przyszlym tygodniu pierwszy raz ruszam w miasto i pomalu zaczynam panikowac...

Tez przeczytalam "Motocykliste doskonalego" :) Obym tylko nie zapomniala dobrych rad autora, jak juz znajde sie na ulicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem pierwsze jazdy na mieście w niedzielę, kiedy jest najmniejszy ruch. To była tragedia :) Hamować nie porafiłem w sposób jaki wymagany jest na egzamianie, biegi mi sie myliły a o kierunkowskazach nie wspomnę. Gdybym jeździł w godzinach szczytu, to jestem pewnien, że doszło by do jakiegoś nieszczęścia.

Teraz jest lepiej, ale baaardzo dużo muszę się jeszcze nauczyć. To co mnie pozytywnie w samym sobie zaskoczyło :) to moje ogromne skupienie na jeździe, nie myślę wtedy o jakichś pierdołach. Nie podobało mi się we mnie :) że lubiłem trochę poszpanować-przygazować kiedy ludzie na przystankach się na mnie gapili.

Egzamin mam 1 sierpnia, ale moto i tak kupuję wcześniej i mam zamiar nieśmiało pojeździc trochę po okolicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta kominiarka w takim upale i podczas kursowej jazdy mnie zabiła :)

(...)

Jak wspomnialem o braku stroju instruktorowi - to spojrzał na mnie jak na wariata: "chcesz się wykończyć w taki upał przy takich prędkościach?!"

Kominiarka ma wiele zalet:

a) piorę i suszę kominiarkę a nie kask i to ona zbiera większość zapachu.

b) kominiarkę można na karku zmoczyć - tętnica szyjna jest chłodzona == mniejsza szansa na przegrzanie głowy

c) pszczoła/bąk ma jedną warstwę więcej

Też dostałem taki tekst jak się przebierałem ;-) Czułem się po prostu bardziej motocyklistą...

 

Na kursie miałem zero pojęcia o przeciwskręcie, przegazówce itd. Po prostu usiadłem i pojechałem jak na skuterze czy motorowerze. Jedyna różnica - to była większa waga motocykla - skręcał "normalnie" bez żadnych przeciwskrętów :) . Dopiero pod koniec kursu coś tam przeczytałem o przegazówce i troszkę ją stosowałem - zresztą sam zauważylem, że gwałtowna redukcja przyblokowuje koło.

Ja się po prostu boję. Staram się ograniczyć ryzyko dowiadując się jak najwięcej. Poza tym nie miałem wyjścia - Tomek Kulik by mnie nie wypuścił na miasto bez znajomości podstaw przeciwskrętu i przegazówki. To jeden z wielkich plusów robienia kursu u instruktorów, którym zależy, którzy uczą jeździć a nie zdawać egzaminy.

 

PS. Odpowiem Ci na Twój priv.

Nie kupię tego motorowera (link - o co chodzi). Po pierwsze boję się wariackiego silnika. Po drugie prawo jazdy dostanę za około 40 dni. Zostaje pół sierpnia i cały wrzesień. Stosuję się tylko do Waszych rad ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja po kilku godzinach na placu wyjechałem w piątek na miasto, a właściwie to na wieś, zeby obyć się z moto i większymi prędkościami po za obszarem zabudowanym. Dostałem kominiarkę, słuchawkę do ucha, kamizelkę z L i jazda. Śmigałem tak ok godziny, na początku to miałęm stracha mocnego, w zabudowanym bałem się jechać 40 na godzinę, ale im dalej tym bardziej normalniej. Poza zabudowanym szło nawet 100 jak droga pozwalała a instruktor nie mowił, ze za szybko. Było bardzo fajnie. A w poniedziałek wyruszam na miasto, więć to dopiero będzie męczarnia, ale mam nadzieję, ze dam rady. Egzamin mam 1 sierpnia - całość, przepisy puszka i motocykl.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze robisz fv, że nie kupujesz tego motoroweru. Ja bym też nie kupił takiego małego nerwusa - nie te lata ;) Już na swojej 125-tce czuję się czasem głupio, choć ona z daleka całkiem tragicznie nie wygląda. :bigrazz:

 

Ja nie miałem takiego stresu przed pierwszymi jazdami po mieście podczas kursu - ale to pewnie dlatego, że wcześniej dość intensywnie po tym mieście jeździłem skuterem (a dawno temu motorowerem, auta nigdy nie mialem) - więc byłem jako tako obyty. Wiadomo, że nie czulem się jak król szos, że parę razy bieg nie tego czy hamowanie za ostre - ale ogólnie wspominam to bardzo pozytywnie, nie było groźniejszych sytuacji. :)

 

Żadne przeciwskręty przy miejskich prędkościach do 70/h na lekkim (nawet przy mojej drobnej posturze) GN 250 nie były mi potrzebne. Poważnie mówię - motocyklem skręcałem "normalnie". Potem się trochę tego przeciwskrętu nauczyłem, ale czy ja wiem, czy to jest aż tak potrzebne przy tak lekkich motorkach. ;) W 99% całkowicie mi wystarcza balans ciałem.

 

Co do stroju, nie sprawdzałem, co daje moczenie kominiarki - boję się, że mi się twarz zagotuje :( Testowalem ostatnio mokra chustkę na szyi - jest OK. :flesje:

Na kursie w cywilnych ciuchach też sie czułem czasem troszeczkę dziwnie - ale nie mialem stroju po prostu. Zresztą wszyscy z mojej grupy kursowej jeździli w koszulkach i trampkach, a instruktor w podkoszulku :) :banghead: Teraz jeżdzę jednak lepiej ubrany :icon_eek:

Raz mnie dopadła makabryczna burza z silnym wiatrem, kiedy wracałem do Ośrodka z innego miasta. Pół godziny wesołej jazdy za autem instruktora. Sam mu kiwnąłem, żeby się nie zatrzymywal - to był test bojowy :)

Edytowane przez Adam Paweł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również trochę nie rozumiem tego całego halo z jazdą po mieście. Ja wyjechałem na miasto raz, na 2 godziny, dzień przed egzaminem. Nie miałem żadnych problemów z jazdą. Nie czyhali na mnie żadni maniacy, żądni mojej krwi. Jestem całkiem początkujący, nie umiem jeździć na motocyklu wcale (kurs to ściema), ale w mieście przy w sumie niedużych prędkościach przemieszczam się sprawnie i bez strachu. Nie wiem z czego to wynika, wydaje mi się, że 10-letnia praktyka katamaranowa czyni cuda w tej kwestii.A jeszcze co do kolegi fv to nie chcę się wymądrzać, ale wydaje mi się, że są jakieś błędy w nastawieniu do jazdy po mieście. OK, trzeba być skoncentrowanym, ale i pozytywnie nastawionym, prawda jest taka, że miasto to pikuś w porównaniu do placu i naprawdę, jeśli jedzie się spokojnie i w sposób przewidywalny dla innych to mała szansa, że coś się zdarzy.

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia. Na pewno zdasz.

Edytowane przez skiba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...