Skocz do zawartości

3majcie sie, spadam do Anglii! :)


zbyhu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Zbychu kurde no ... przegapiłem temat. Ale trzymam kciuki za powodzenie.

Nie zrywaj linki od szybkościomierza, bo Cię Łysy zje z butami na najbliższej imprezie, że byłeś na robotach, ale na Słowacji :wink:

 

Zbyhu,

 

widzę, iz po zaprawie u Sołtysa, daleko Cię wywiało.

 

Przeszedłeś Ładzę, jako jeden z nielicznych do niedzieli, przetrwasz i to. Pokaż tam Angolom, jak się bawi śląska szlachta :icon_biggrin: :icon_biggrin:

Muszę przyznać, że Cię podziwiam :icon_mrgreen:

 

P.S. Miałeś rację ... w traktorze pod Paryżem poszło sprzęgło, zwyczajnie zniknęło i wyparowało, bez śladu :biggrin: Ale już latam :icon_razz:

Trzymaj się Łobuzie

Pozdrawiam Prot

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czolem!

 

Witamponownie z wygnania;).

Spacja nie dziala dobrze tu qrde!

 

No to mam za soba caly tydzien walki z drzwiami. Od Poniedzialku doniedzieli i dzis (po weekendzie) dalej sie bawilem.

Poki co nie ma co opisywac. Codziennie klepiemy ta sama traske do pracy namojej bryce, ktora cierpi katusze na tych dziurach. Drogi jak w PL na tym odcinku, z dodatkowymi atrakcjami podjazdow pod naprawde sporymi katami! Dzis jak wpadlismy w dziure, tooba zawieszenia dobily... Bedewkrotce sprawdzal,czy rama zyje :icon_mrgreen:.

Moto poki co - mimo tak trudnych warunkow - daje rade. Co prawda juz teraz samoregulatory mi trzaskaja za kazdym odpaleniem moto, ale po rozgrzewce silnika milkna.

 

Oczywiscie po powrocie relacja bedzie, ale musze popracowac nadjakimis wyjazdami, zeby byloo czym pisac. Jednym z planow - moze na tenweekendjest jezioro Loch Ness w Szkocji. Troche karkolomny pomysl, bo to 600km w jedna strone z Manchesteru, ale z drugiej strony cholera wie, kiedy znowu bede mial okazje tam zajrzec.

 

Innym planem - blizej nieokreslonym jest Walia i Londyn - juz 3 weekendy z 4 dostepnych :banghead:. Myslalem tez o wycieczce na wyspe Man, ale promy drogie jak sukinkot :/. Heh, mysle, ze bede musial wymienic tu olej :icon_mrgreen:. Od wyjazdu z PL bedziejuz 2,5tys.km. Na dojazdy do pracy padnie jeszcze z 1,5kkm, na powrot do PL 2kkm i juz jest 6kkm. A gdzie tu wycieczki jakies?

 

Na razie jednak zarabiam i czekam na pierwsza wyplate. Musze troche sie odkuc - wtedymysle cos pojezdze...

 

Mozecie atakowac mnie smsami jesli Wam sie chce - +44 77 8331 2496. Prawdopodobnie nie bede odpisywal, za co juz przepraszam, ale smsy tez tu drogie - 1,2zl za sztuke :/. No i mamJ juz pusta karte, a kiedy ja zaladuje kasa, to nie wiem. uz taniej jest dzwonic na telefony stacjonarne - przez specjalne numery da sie gadac za 30gr za minute :notworthy:. WIesci z PL jednak mile widfziane, jesli siekomus nudzic bedzie :icon_razz:.

 

Dzieki wszystkim za mile slowa i wpsarcie!

 

Prot: cos konkretnego z tym sprzeglem? Kosz sprzeglowy? Tarcze?

Grunt ze znowu nabijasz kilosy ;). Do nastepnej awarii 10tys.km - jest co smigac :):P:P:P.

 

MarianKa: czy ja w koncu wyslalem Ci tego smsa z numerem angielskim? Wydawalo mi sie, ze tak... No, w kazdym razie jest tu podany w tym poscie.

 

Nic, 3majcie sie inie dajciesie! Ja sie staram. Bede sie meldowal w ramach mozliwosci :). A niemam ich duzo, bo czas bardzo praca ogranicza.

 

POzdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachol pisze z wygnania w Angolowie :)

 

"Od samego poczatku chcialem pojechac nad jezioro Loch Ness. Powiedzialem o

tym Jackowi i do poki byla to tylko mysl, potwierdzal moj entuzjazm. Ale jak

zaczalem mowic o konkretach, to juz bylo gorzej, a w ostatecznosci

stwierdzil, ze to za daleko, zeby jechac z Kaja. Powiedzial, ze Kaja nie da

rady wysiedziec na moto 600km w jedna strone. Nie zostalo mi zatem nic

innego jak zrezygnowac z wyjazdu, albo pojechac samemu. Chyba nie musze

mowic, ze wybralem druga opcje.

 

Padlo na ten "weekend". Sobota rano wyjazd, objechanie jeziora, nocleg, a w

niedziele powrot. Taki byl plan, ale nie do konca wszystko odbylo sie podlug

niego.

 

Wstalem w sobote o 2:00 rano po 4h polsnu. W doma trwala impreza, bylo

glosno, a ja na to wszystko glowe mialem spuchnieta od myslenia o wyjezdzie.

Ale twardo siadlem o 2:30 na motocykl i ruszylem w droge.

 

Autostrade mam pod samym nosem, wiec bez klopotow wjechalem na nia i rura!

 

Zaczelo sie robic od razu strasznie zimno, wiec jak juz bylem przemarzniety,

to zatrzymalem sie na stacji i ubralem polar :banghead: . Ooczywiscie grzane manetki

na maksa wlaczone.

 

No i tak jakos po nudnych autostradach, 130-140km/h jechalem, jechalem,

jechalem... O 5:00 rano kawa na pierwszej szkockiej stacji benzynowej -

gdzies w okolicach Carlishle (czy jakos tak, na trasie autostrady M6) i

lycha dalej. O 7:00 rano - Glasgow, gdzie zjechalem na droge A82. Tam

tylko chwile byla dwupasmowka, a potem zaczela sie zwykla droga, ale za to

jaka! Wkroczylem w Gory Grampian i po prostu zaczelo sie robic przepieknie.

Pogoda byla wypasiona, sloneczko, cieplo (polar moglem zdjac, a potem i

swetr i dalej cieplo :banghead:), wiec wszystko bylo doskonale oswietlone.

Trzaskalem foty jak nakrecony - co pare kilosow postoj na fotki... Jechalem

miejscami przez przelecze, doliny, otoczone zewszat zielonymi, lysymi

gorami. Typowa Szkocja. Naprawde, to bylo cos przepieknego... Gdy jechalo

sie obok jakiego jeziora a bylo ich pare po drodze) to trasa przypominala do

zludzenia Norwegie. No, poza tym, ze bylo cieplej, bardziej sucho i mniej

drzew :P.

 

Gdzies po drodze, jak zatrzymalem sie na fotke, smignal obok mnie jakis

motonita. Machnal, zawrocil... Okazalo sie, ze chcial sprawdzic, czy

wszystko ok u mnie, czy nie mam klopotow. Kulturka! Zamienilismy dwa

slowa i rozjechalismy sie.

 

Gdzies przed Fort Wiliam znalazlem drozke biegnaca "w bok" - a tam nie ma

tego za wiele. Ciagle A82 i nic wiecej. Totez zjechalem sobie na nia. Byla

bardzo waska - na szerokosc jednego samochodu i wila sie urokliwie wzdluz

gor, przy rzeczce. Co chwila widzialem porozbijane namioty i przyparkowane

samochody. Sam wiec tez znalazlem sobie jakies ustronne miejsce, gdzie

rozlozylem sie i zrobilem cieple sniadanie (zupka chinska, pare kanapek,

ciastka).

 

Zeszla godzinka i w droge. Troche trudno bylo wyjechac z miejsca, w ktore

sie wpakowalem motocyklem, ale dalem rade :icon_razz: .

 

Jakos po 11 bylem w Fort William.

 

O 12:00 - Invergarry (bodaj) gdzie obejrzalem sobie ruiny zameczku. Potem

obejrzalem cos, co tez nazwane bylo "Castle", ale byl to chyba hotel

stylizowany na zamek (lub zamek przerobiony na hotel). Stal tam w kazdym

razie Rolls Royce i kilka wpasionych bryczek.

 

O 13:00 - falstart Loch Ness. Wyjechalem nad wode i hepi, ze to juz Loch

Ness, a to byla koncowka jeziora Loch Lochy :biggrin:. Przekonalem sie o tym jadac

dalej, ku Inverness. Jechalem wzdluz kanalu i dopiero potem dojechalem do

faktycznego Loch Ness.

 

Tam, gdzie byl poczatek jeziora - miliony autokarow, skwar, ludzi multum.

Odrzucilo mnie, nie chcialem tam sie zatrzymywac. Choc pewnie tam byl

najlepszy widok na jezioro, bo w koncu jest ono dlugie - "z boku" malo co

potem bylo widac.

 

Pojechalem wiec dalej droga A82 wzdluz jeziora. W zasadzie kupa - wiekszosc

drogi zarosnieta, bez dobrego widoku na tafle wody, a trasa biegla wysoko -

nie dalo sie zamoczyc reki, czy zjechac posidziec nad woda... No wiec tak

jakos dokopyrtalem sie do samego Inverness, po drodze mijajac jakis kompleks

o Loch Ness. Galeria, knajpy itd, itp. Oczywiscie wszystko platne, wiec

zrezygnowalem... No i moto bez opieki przeciez z bagazem...

 

W Inverness objechalem jakos jezioro i zaatakowalem od drugiej strony. Tam

biegla mniej uczesczana droga, duzo wezsza i dla mnie przyjemniejsza od tej

A82 biegnacej z lewej strony jeziora. Po prawej bylo duzo fajniej. Tam

narobilem pare fotek i nawet udalo sie mi zejsc nad sama wode na chwile.

Ale potwora nie bylo :biggrin:.

 

Tam tez, przy tej drodze zrobilem sobie postoj okolo 15:00 na obiadek.

Myslalem, ze muchy mnie zezra, bo sie do cieplego zlecialy, ale po chwili

daly spokoj.

 

O 16 jazda dalej. Droga odeszla od jeziora, zaczela wspinac sie wysoko w

gore, az do punktu widokowego. Slicznie tam bylo. Kilka wiec fotek i dalej.

 

W zasadzie kolo jeziora nie bylo gdzie sie rozbic namiotem. Postanowilem

wracac do domu i po drodze, w gorach gdzies cos znalezc.

 

No i tak jakos jechalem, jchalem, fotki strzelalem - ciagle bylo

przepieknie... Juz o 17:00 bylem nazad w Fort William i jechalem dalej, ku

Glasgow. Juz bylo z 800km w kolach.

 

I tu popelnilem blad. Myslalem, ze rozbije sie w miejscu, gdzie rano jadlem

sniadanie - waska drozka z rzeczka. Ale ominalem to miejsce, by bylo jeszcze

bardzo jasno i nie czulem zmeczenia az tak bardzo. A potem, gdy juz

zblizalem sie do Glasgow i naprawde chcialem sie juz rozbic - nigdzie nie

bylo miejsca. Zaczalem nawet zjezdzac na wszystkie platne pola namiotowe, to

na nich albo "members of club only" albo "campsite full". No i kupa.

Dojechalem po 20:00 do Glasgow, gdzie juz byly tylko autostrady i zero

mozliwosci rozbicia namiotu. Do domu jakies 350km... Wyslalem esa zatem,

zeby ktos na mnie czekal, bo klucza nie mam do chaty i pognalem jak dzika

swinia ku Manchesterowi.

 

To byla rzeznia. po prawie 900km jeszcze 350.. Na szczescie ciagle bylo

cieplo i jasno.

 

Pierwsze 150km na raz - 1h i 15 mins. Ale moto zezarlo 8,1l/100km - caly

czas 160km/h i miejscami wiecej dalo mu popalic. Tak wiec na nastepnym

odcinku jechalem juz 130-150km/h i ostatnie 190km, z malym bladzeniem juz w

Manchesterze zajelo mi 2h. Do domu dojechalem rowno o polnocy. Pelen wrazen,

szczesliwy, ale wypompowany z zycia.

 

Spalem do 9:30 :icon_razz: .

 

Moto spisalo sie rewelacyjnie. Tylko szkockie, ostre jak brzytwa asfalty

doslownie zezarly moja tylna opone. Jeszcze troszke bieznika jest, ale jak

wroce, bede musial wymienic... Heh, ta opona ma jakies 6tys.km zaledwie!

 

zbyhu"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witamponownie z wygnania;).

Spacja nie dziala dobrze tu qrde!

 

Jak we wszystkich kawiarenkach internetowych w Manchesterze .

 

Wypróbuj MacDonnald na dole Market Street.

 

Pozdro!

Edytowane przez Sofik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czolgiem!

 

Ja tu chcialem sie produkowac o Loch Ness, ale widze, ze brat mnie juz wyreczyl :banghead:. I dobrze, bo ostatnio zabraklo mi czasu, zeby wkleic tu tego maila wyslanego do domu...

 

W ten weekend pracuje i nastepny tydzien rowniez, ale wolne biore na 29-30 lipca. Tym razem planujemy juz razem z Jackiem i Kaja skoczyc do Londynu i nad Stonehenge :D. Czy sie uda - czas pokaze...

 

Moto ma juz natrzaskane blisko 70tys.km :D.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez zbyhu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbyhu, mam takie oponki, ze dajmy na to po polskiej drodze jeszcze z 5- 10 tys bym zrobil (no dobra, mam nadzieje 10 tys, ale powiedzmy, ze 5 :biggrin:). Jak uwazasz, zmienic przed wyjazdem do Anglii (mam zamiar troche tam pojezdzic) czy poczekac i wymienic po powrocie??

Edytowane przez Miklas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czolem!

 

Miklas: no to wlasnie zalezy od opony ;). Ale jesli dajesz jej 5 tysiakow, to moze przezyjesz. Ostatecznie, jesli jedziesz do pracy, to bedzie Cie na laczka stac :lalag:.

Generalnie asfalty twarde, wiec jesli masz kasiure, to kup sobie tylko tylna opone - przodek nie schodzi tak strasznie. Heidenaua masz za 260zl :smile:.

 

W-Max: dzieki za namiar :). Nie wiem tylko, czy sie z czasem wyrobie, bo mam tylko 2 dni, a do zrobienia caly Londyn, Stonehenge i Qzyna po ladnych paru latach odwiedzic ;). W Londku bede juz od nocy w piatek 28 lipca, a spadam z tamtad po poludniu (ok 16 moze) w niedziele 30 lipca.

 

Jak widac zyje dalej, pracuje i nic poza tym :banghead:. Moto troche oporniej zapala, ale to chyba swieczki juz zwolna maja dosc :banghead:. Trzeba bedzie pomyslec o nowym oleju, filtrze i swiecach... Ech, zebym mial klucz lancuchowy, to sam bym sobie oleum wymienil.

 

Pozdrowki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czolem!

 

Miklas: no to wlasnie zalezy od opony ;) . Ale jesli dajesz jej 5 tysiakow, to moze przezyjesz. Ostatecznie, jesli jedziesz do pracy, to bedzie Cie na laczka stac :banghead: .

Generalnie asfalty twarde, wiec jesli masz kasiure, to kup sobie tylko tylna opone - przodek nie schodzi tak strasznie. Heidenaua masz za 260zl ;) .

 

Oponki juz zamowilem, pomyslalem sobie, ze troche na tym sprzecie pojezdze wiec wymienic i tak bede musial i tak. Stare zostawie sobie na pozniej, jak zjezdze te nowe :)

 

Do anglii jade na urlop :smile:

Edytowane przez Miklas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam!

 

Brat miał wczoraj wypadek, kobieta zajechała mu drogę. Nic mu nie jest, koledze też nic, ale motocykl oberwał. Szczegóły tutaj:

http://forum.motocyklistow.pl/index.php?showtopic=53304

Jak ktoś ma doświadczenie w likwidacji szkód na terenie GB albo może inaczej pomóc, proszę o info.

 

pozdr

LYsY

Edytowane przez LYsY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...