Nowy Kubi Opublikowano 21 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2006 Witam Od razu uprzedzam, że wątek nie należy ani do krótkich, ani do nudnych :) Wstałem sobie wczoraj rano, zjadłem śniadanko i patrzę, jaka ładna pogoda, myślę co by tu zrobić. Chodził mi po głowie pomysł, pozniej odpuscilem, ale wczoraj doszedłem do wniosku, że nie ma co siedzieć w domu. Wiec wybrałem się na moto-wycieczkę, odwiedzić znajomych w grodzie Kraka. Zaznaczę, że do tej pory motocyklem jeździłem tylko "po okolicy". Wyjechałem w samo południe. Zakładałem, że po drodze będą przystanki, obiadek itp. GS do dużych nie należy a ja też najmniejszy nie jestem. W praniu wyszło tak, że za Radomiem zatankowałem i od razu pojechałem dalej. Jechało się tak przyjemnie, że na obiadek zajechałem prosto do znajomych, nie zatrzymując się już więcej. Jazda na trasie daje taką frajdę, że przyjechałem zdecydowanie mniej zmęczony jazdą, niż gdybym jechał samochodem. Planowany powrót dzisiaj po południu i tak wyjechałem. Do Radomia jechało się super - podobnie jak wczoraj, za Radomiem obwodnica Białobrzegów (70 km do Wawy) i korek po horyzont. No więc bokiem, ominąłem kilkaset samochodów :D :buttrock: (stania pewnie na 2h). Zaraz za końcem dwupasmówki dzwon jak ta lala. Tradycyjnie poszedł ktoś na trzeciego. W jednym rowie autokar bez sporej części lewego-przodu, duużo dalej pół samochodu w przeciwległym rowie. Jeszcze jakies inne uszkodzone puszki też chyba. Minąłem korek, a tu deszczyk. Mysle sobie trudno, jedziemy powoli niedaleko juz. Jak dojechałem do Grójca to już przyschło więc znowu w-miarę-normalnie. Skręciłem w prawo na Piaseczno, będąc jużpraktycznie w domu. Korzystając ze skrótu przez Dawidy chciałem wbić się na Puławską. Skręcam na światłach w lewo, prędkość manewrowa bo sucho nie jest i żwirek porozsypywany między dziurami w asfalcie. Dosłownie tocząc się skręcam w lewo, zero złożenia i nagle leżę :( Przednie koło się uślizgnęło chociaż nie wiem jak to możliwe przy tej prędkości, temat do przemyślenia. No więc leżę razem z GSem, pierwsze co zrobilem to Red-Button bo silnik pracował. I patrzę co i jak. Widzę, że mam nogę między moto a drogą i że nie leży na plastikach więc wygramoliłem się tak, żeby szkód nie powiększyć. Na ciele zero szkód, uderzyłem lekko kolanem ale spodnie z protektorem wszystko przyjęły. Za trzecim podejsciem podniosłem grata :biggrin: i patrzę co i jak. Jedyna szkoda to rozbita szybka, poza tym nic, co potwierdza zerową prędkość. Ani zegary, ani dekiel silnika, ani lakierowane elementy, nic. nawet kierunek cały. Tylko gdzieś się naciągnęła linka ssania i nie chce schodzić z obrotów ale i tak mam zrobić regulację. Ostatnie likometry do domu jechało się mało przyjemnie wiadomo, adrenalinka i myślenie nad tym co się stało. Podsumowując, weekend i wyprawa super. Potwierdziło jednak się powiedzenie "motocykliści dzielą się na tych, którzy leżeli i którzy będą leżeć". Do tej pory NIGDY nie położyłem motocykla, nawet u Tomka Kulika, swojego też nie. Więc skoro zgodnie z powiedzeniem musiało się to stać, to lepiej się to skonczyć nie mogło. Praktycznie zero strat, ale też się potwierdziło, że po trasie człowiek rozluźnia się przed domem a wtedy trzeba najbardziej uważać. Coś w tym jest, źe się człowiek dekoncentruje pod koniec. Ale nie wiem, dlaczego upadłem bo tak jak napisałem, prędkość dostosowałem masymalnie. Także przynajmniej nie mam wielkich wyrzutów do siebie, po prostu tak się musiało stać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Visuz Opublikowano 21 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2006 Ja swoją pierwszą glebę zaliczyłem na kursie na ósemce :( ... więc może teraz juz jakoś będzie... :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aftys6 Opublikowano 21 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2006 z tym placem to chyba kazdy mial jakis przebuj.Ja na sliskiej gorce mialem slizg na MZ :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mierzwa2 Opublikowano 21 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2006 :) wyobrażam sobie jak byłeś zdziwiony :( jak to się mogło stać? znam to Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
anulka Opublikowano 22 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2006 Łączę się w żalu. Właśnie wstałam spod moto 5 min temu. Szkoda parkingowa. Ale niesmak okrutny! Pierwszy raz połażyłam własny motocykl. Tomka kładłam 4 razy (uups) - Oczywiście motocykl Tomka!Mój stary był lekki i malutki, łatwo było go podtrzymać a ten waży 215 kg. Położyłam moto, a co gorsza nie mogłam podnieść, bo go położyłam na zjeżdzie do firmowego garażu. Zrobili w firmie takie nierówne podłoże i chciałam to ominąć, a w tym samym czasie Pan ochroniarz zobaczył mnie i chciał być szarmancki i otworzył elektrycznie podnoszoną bramę - przestraszyłam się! I po wszystkim. Na szczęście za chwilę przyjechali koledzy, podnieśli motocykl, otrzepali pupkę, zaprowadzili na miejsce parkingowe i otarli łzy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bodek_o Opublikowano 22 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2006 z tym placem to chyba kazdy mial jakis przebuj.Ja na sliskiej gorce mialem slizg na MZ :) Mój pierwszy i jak na razie ostatni szlif (odpukać) też miał miejsce na MZ.Sytuacja szkolna. Swoje strony, znane skrzyżowanie, doświadczenie podczas jazdy w deszczu.Padał deszcz, po kilku dniach słonecznej pogody. Wiadomo wtedy droga jest najbardziej śliska (kurz i piach wymieszany z wodą). Dojazd do skrzyżowania i hamowanie, delikatne, tak mi się wydawało. Niestety nastąpił uślizg tylnego koła i maszyna na bok. Długo nie mogłem zrozumieć dlaczego ?Potem zrozumiałem. Jechałem nie sam jak zwykle, tylko z pasażerem i podczas hamowania nie uwzględniłem go. Pozdr. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
anulka Opublikowano 22 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2006 Wcześniej pisałam o tym, że położyłam moto na parkingu, bo nie mogłam utrzymać. To niestety nie był koniec!Ruszyłam po zakończonej robocie, obejrzałam zgrubsza - spokojnie, ani śladu!Wyruszam na Dolinkę Służewiecką, lewy pas, przyspieszam, drugi bieg, korek wkoło mnie, trzeci bieg... i dupa - trzeci nie wchodzi, moto szarpie, a katamaran z tyłu już praktycznie wjeżdża w dupę. Udało mi się jakoś zjechać.Okazało się, że jedyną szkodą przy położeniu było zgięcie dźwigini zmiany biegów i to tak dziwacznie, że jedynka i dwójka wchodziły, ale reszta już nie! Uważajcie na takie głupie szkody, bo trudno je namierzyć i nie wiadomo kiedy znów wylezą! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.