Skocz do zawartości

Jak nauczyć kobietę jeździć na motocyklu ?


X-Man
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Siemanko.

Dwie kobiety nauczyłem posługiwać się motocyklem. X-man. Jak stoisz z kondycją? :)

 

 

mam nadzieję że nieźle :clap:

 

 

Jedyną metodą nauczenia utrzymywania równowagi i manewrowania motocyklem jest posadzenie delikwentki na moto z wyłączonym silnikiem i pchanie jej po jakimś placyku. ET-ka doskonale się do tego nadaje. Jest lekka i ma z tyłu pałąk, który pozwoli Ci na pełną kontrolę nad motocyklem. Niech wyuczy się używania hamulców. Wydajesz komendy typu: przód! tył! i panna musi odruchowo naciskać odpowiednią dźwignię. Dorzuć też ćwiczenie w zakresie wyłączania silnika wyłącznikiem na kierownicy. Później przechodzisz do kółek i ósemek (cały czas Ty robisz za napęd oczywiście :P ) Panna doceni Twoje starania. Nie bój żaby :D Po 1 lub kilku dniach takiej gimnastyki (zależnie od szybkości przyswajania wiedzy z zakresu hamowania i zakręcania u Twojej kursantki) robisz jej kurs teoretyczny dotyczący działania sprzęgła i posługiwania się manetką. Później długa modlitwa i sadzasz ją na motek z odpalonym silnikiem. Nie polecam siadania razem z nią. Lepiej wybierz w miarę mały placyk z niskimi krawężnikami i trawką poza nimi. Jak przejdzie ten stopień wtajemniczenia, poślij ją na kurs.

PS. Ze względów psychologicznych próby silnikowe powinny odbywać się w tym samym miejscu, co bez silnika. Kobieta czuje się pewniej na terenie, który zna :clap:

To tyle.

Powodzenia.

hikor

 

Uff to widzę że łatwo nie będzie w kazdym razie dzięki za wyczerpujący opis :clap:

 

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja żona właśnie też uczy się poruszać motorkiem (cbr) i całkiem już jej nieźle idzie (pomyka na jedynce po placyku między pachołkami), do zmiany biegów jeszcze nie doszliśmy.

Ale chcę się podzielić jednym doświadczeniem (moim błędem w nauce) - na początku oczywiście ćwiczyła ruszanie i hamowanie i szło jej dobrze, więc pomyślałem, że już umie. Niestety ta nauka odbywała się na prostym odcinku drogi. A potem na placyku NIE POWIEDZIAŁEM jej, że jak skręca, to nie może sobie wtedy zahamować, bo będzie miała problem z utrzymaniem moto (cięższego nieco niż rower). Teraz już to wie... ale niestety z własnego doświadczenia :D (moto się troszkę porysowało)

 

pozdrawiam i życzę sukcesów

 

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazdy na motocyklu nauczył mnie mój mąż. Wyglądało to tak:

1. najpierw kupił mi motocykl-o swój się bał,ale i tak nieźle na tym wyszłam :D .

2. Potem wywiózł mnie na jakieś odludzie-jakbym się rozwaliła, mógłby mnie tam zostawić i Upierdliwa Żonka z głowy :)

3. usiadł za mną na motocyklu, szybka nauka, gdzie co jest

4. krótka modlitwa( za mnie, czy za motocykl..?hmm...)

5. Jedziemy!

6. jedziemy,

7. jedziemy

8. czemu ja jeszcze nie leżę?

9.zmiany biegów....a skąd mam wiedzieć, który bieg jest wrzucony?

10. odwieczne pytanie: po jaką cholerę jedynka jest na dół, a reszta do góry??

11. "Dobrze, kochanie, to ja Ci teraz pokażę, jak to jest, jak Ty mi się wiercisz na tylnim siedzeniu"......

12. Wrzask!!!! "Złaź z mojego motocykla"(ja do męża :P )

13. zlazła cholera(mąż, rzecz jasna, nie ja)

14. od tej pory jeżdżę sama, nie biorę pasażerów i sama nie jeżdżę jako pasażer. Koniec

 

Szybki i szokowy kurs nauki jazdy w moim przypadku zadziałał!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o zapisanie na kurs to wydaje mi się że wysłanie tam kogoś kto nie potarfi metra ujechać będzie stratą pieniędzy ( z którymi za ciekawie u mnie nie jest) dlatego wolałbym nie eksperymentować żebym potem sie nie dowiedział jak już zapłące że to nie ich wina...

 

:P

 

Uhm... ja przed pójściem na kurs nawet nie siedziałam za sterami odpalonej maszyny nie mówiąc o przejechaniu nawet paru centymentrów. Będę powtarzała z uporem maniaka, że za uczenie jazdy kogoś powinny brać się osoby, które mają o tym pojęcie. Na pewno ktoś z Poznania będzie w stanie polecić Ci dobrego nauczyciela. Jeżeli Ty nie wiesz jak się za to zabrać, to właśnie bardzo szybko możesz ją zniechęcić do jazdy. Mojemu pierwszemu nauczycielowi, mimo że nie powinien uczyć, na szczęście się to nie udało, ale blisko było...

 

Słuchajcie czy naprawdę rady w rodzaju

Jedyną metodą nauczenia utrzymywania równowagi i manewrowania motocyklem jest posadzenie delikwentki na moto z wyłączonym silnikiem i pchanie jej po jakimś placyku.

uważacie za rozsądne :D :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co widzisz nierozsądnego w ćwiczeniu "na sucho"?

 

 

ok, może źle sformułowałam pytanie, więc może inaczej je postawię: co jej to da?

Równie dobrze możnają wsadzić na taczkę/rower/hulajnogę/cokolwiek i pchać po placyku. Do nauki jazdy na motocyklu się to chyba nie przyczyni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da bardzo dużo. Po pierwsze poczucie bezpieczeństwa. X-Man pisze, że ona ma problemy z utrzymaniem równowagi. Dołóż do tego jeszcze warczący silnik, zdenerwowanie i brak pojęcia o działaniu sprzęgła - nieszczęście gotowe. W tym ćwiczeniu chodzi o zapoznanie się z masą motocykla i wyrobieniem podstawowych odruchów. To nie samochód. Nie ma obok instruktora z zapasowym zestawem wszystkich dźwigni, który wyciągnie delikwenta z kłopotów. Pierwsza dziewczyna którą uczyłem jeździć (na szczęście w ten właśnie sposób) na zakrętach koniecznie chciała zsiadać z motocykla. Miałem ją puścić od razu samą z działającym silnikiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale co do nauki jazdy...wg. mnie każdy musi nauczyc się sam...wiem to z autopsji... masz smykałkę - będzie ok, nie masz - będziesz do końca życia jeździł na kwadratowo

 

 

Nie i jeszcze raz nie, tu się z tobą częściowo nie zgodzę.

Tak kto ma smykałkę do jazdy będzie jeździł w mgnieniu oka. :clap:

Osoba która takiego daru nie posiada będzie żle jeździła, często padają takie określenia jak gamoń, sierota drogowa, beztalencie. :clap:

 

Jak dzisiaj pamiętam rok 1988 i kilka dziewczyn z osiedla które naprawdę lubiły motocykle i jazdę nimi, wypady nad morze, biwaki itd. :D

Muszę przyznać że radziły sobie całkiem dobrze, oprócz trzech dziewczyn które były poprostu beztalenciami, krótko w jednym zdaniu nie nadawały się do tego i koniec. :)

 

Gdyby nie pomoc starego Bikera pana Kazika, pewnie do dzisiaj byłyby tematem pośmiewiska osiedlowego ale stało się inaczej i o tym trochę napiszę. :clap:

 

Pierwsze kroki to poprostu tragedia z jazdą na wprost, zmiana biegów, sprzęgła, utrzymanie toru jazdy, ciągłe gleby a trwało to prawie dwa tygodnie. :P

 

Pan Biker wpadł na swietny pomysł, wytargał od znajomego demoluda z koszem bocznym typu MZ i sytuacja się zmieniła, jazda z koszem bocznym była mniej stresująca dla dziewczyn, naprawdę dawały radę. :clap: :clap:

 

Po wakacjach we wrześniu jeździły bez kosza na MZ naprawdę na dobrym poziomie, obecnie jedna z tej trójki lata na Transalpie.

 

pzdr...........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da bardzo dużo. Po pierwsze poczucie bezpieczeństwa. X-Man pisze, że ona ma problemy z utrzymaniem równowagi. Dołóż do tego jeszcze warczący silnik, zdenerwowanie i brak pojęcia o działaniu sprzęgła - nieszczęście gotowe. W tym ćwiczeniu chodzi o zapoznanie się z masą motocykla i wyrobieniem podstawowych odruchów. To nie samochód. Nie ma obok instruktora z zapasowym zestawem wszystkich dźwigni, który wyciągnie delikwenta z kłopotów. Pierwsza dziewczyna którą uczyłem jeździć (na szczęście w ten właśnie sposób) na zakrętach koniecznie chciała zsiadać z motocykla. Miałem ją puścić od razu samą z działającym silnikiem?

 

jeżeli instruktor nie będzie w stanie nauczyć jej jeździć normalnie, to pchanie jej na motocyklu, niczym trzylatka na rowerku, jest moim zdaniem bezsensowne. Mogłoby to oznaczać, że dziewczyna się po prostu do tego nie nadaje. Może nie powinna się do tego brać? :)

Jestem przekonana, że dobry instruktor będzie miał swoje metody na zapoznanie delikwenta z masą motocykla i wyrobienie podstawowych odruchów. Zostawmy więc fachowcom pewne czynności (ja bym nie dała się np. zooperować np. prawnikowi :D )

 

A co przerażającego i paraliżującego jest w tym straszliwie warczącym silniku? Rany boskie, ludki... jeżeli ktoś się boi warczącego silnika to dajcie mu spokój z jazdą na motocyklu! To trzeba lubić, a nie przekonywać na siłę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Madee, między nami jest taka różnica, że Ty byłaś uczona (niedawno chyba, jeśli dobrze pamiętam) a ja już uczyłem. Też za pierwszym razem posadziłem pannę na działający motocykl, no i natychmiast była wywrota. Całe szczęście, że chęci u panny były większe niż strach. Zaręczam Ci, że taki sposób oswajania z motocyklem przynosi wymierne efekty.

Boleś, nie umniejszając w niczym naszym drogim paniom, działanie sprzęgła i skrzyni biegów w połączeniu z operowaniem manetką gazu (czy też fachowo mówiąc - przyspiesznika) stanowi w zdecydowanej większości dla nich czarną magię. Z doświadczenia wiem, że na początku lepiej przekazać pewne sztywne zasady posługiwania się nimi, niż pozwolić na pewne dowolne interpretacje. Spróbuj na przykład opowiedzieć o jeździe na półsprzęgle i pozwolić zastosować to w praktyce. Żeby nie było nieporozumień. Ja nie twierdzę, że kobiety gorzej jeżdżą, bo je natura tak stworzyła. Uważam, że są źle uczone.

Pozdrawiam

hikor

Edytowane przez hikor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie kobietę nalezy uczyc w ten sam sposob co faceta i tyle. Nie róbcie z kobitek ostatnich łamag!

 

 

I tu się zgadzam... Mój chłopak zanim wsadzil mnie na motocykl, zrobil wykład teoretyczny, czyli co jest co, jak działa i dlaczego (nie miałam wtedy pojęcia o działaniu silnika, byłam przed kursem na B). Rozjaśniło t o w mojej blond główce na tyle, co by wsiąść na XJ-otę i po kilku próbach pojechać. Powolutku, powolutku... Jednak można zacząć od kursu, w większości miast jak poszukasz, znajdziesz instruktora, który wie czego uczy i robi to dobrze, sam jeździ na moto i umie przekazać swoje doświadczenie kursantce... Na forum na pewno ktoś doradzi... Wszystkie można się nauczyć, tylko jednym przychodzi to wolniej a drugim szybciej... Ja jestem z tej pierwszej grupy, ale sie nie poddaje... Życze powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Madee, między nami jest taka różnica, że Ty byłaś uczona (niedawno chyba, jeśli dobrze pamiętam) a ja już uczyłem.

 

Owszem, niedawno. Dlatego też doskonale pamiętam i wiem jak taka nauka powinna a jak nie powinna przebiegać. Szczegóły w moich postach z jesieni ubiegłego roku :) Pchanie na motocyklu nie figuruje w mojej tabelce pod hasłem "powinno" :D

I nadal, mimo tej znaczącej różnicy między nami :P uważam, że za nauczanie powinny się brać instruktorzy (osoby, którzy się zajmują nauczaniem powiedzmy, że zawodowo... ) a nie chłopak/brat/kuzyn etc. Z mojej strony to tyle do tematu. Wyjaśniłam mój punkt widzenia teraz to już bym się tylko powtarzała :clap:

 

X-Manowi polecam poszukanie dobrego instruktora w P-niu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Boleś, nie umniejszając w niczym naszym drogim paniom, działanie sprzęgła i skrzyni biegów w połączeniu z operowaniem manetką gazu (czy też fachowo mówiąc - przyspiesznika) stanowi w zdecydowanej większości dla nich czarną magię.

 

 

Wyszedlem z założenia (może nie do końca słusznego), że każdy, kto chce jeździc motocyklem, interesuje się szeroko pojętą motoryzacją, konstrukcją motocykli itp. W takim wypadku z opanowaniem rzeczy, o których piszesz nie powinno byc najmniejszych problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

robienie z igly widly ...

 

"It's as easy as riding a bike"

 

tyle mozna powiedziec - Laska da rade sama i ja sie dziewczynom po czesci nie dziwie ze sie obruszaja .

Bo i po cholere wmawiac dziewczynie ze nerwowa, ze strachliwa i ze se rady moze nie dac. mnie laska na kursie caly czas pobijala. Zaczelismy razem -a ona pierwsza zaczela sama jezdzic - pierwsza zaczela osemki krecic - a tez startowala od zera - a i wrazliwa i niesmiala byla :buttrock:

 

Nie odmawiaj jej przyjemnosci pojscia na kurs bo to tak jakbysmy w 12 wieku byli "babie trza zalozyc chomonto, tak robili do 12 wieku polscy chlopi zakladali babom chomonto i orali nimi pole !" :(

 

PZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...