Skocz do zawartości

cd.Stan dróg po zimie-brak zorganizowanego protestu Polaków


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Z uwagą przeczytałem post Zbyha i mam wobec stanu naszych dróg własne tło emocjonalne ( syn wysypał się w zeszłym roku na koleinach - on na szczęście cały ale motocykl- naprawa koszt ok 3tys), wspominając że wielu motocyklistów straciło życie a nie tylko opony czy felgi na dziurawych drogach- winni jesteśmy im nie tylko pamięć, ale konkretne działania.

Myślę że pora się pozytywnie zbuntować i zaprotestować publicznie do drogowców, polityków, radnych itp.

Zapraszam do dyskusji merytorycznej "jak" to zrobić. Pomysły na akcje, wzory petycji, adresatów apelu itp."

 

Ps Nie mamy za sobą opinii publicznej ( dawcy organów, szaleńcy itp. ) pora przejść do ofensywy!!! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Półzorganizowane pospolite ruszenie. Np. jeżdżenie w kółko po z grubsza ustalonych miejscach w dużych miastach. Jeśli by dobrze dobrać punkty, to nie musiało by być dużo osób. Tylko jeszcze jak przekazać ludowi o co chodziło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postulat jak najbardziej zbożny, ale obawiam się, że jedynym skutecznym działaniem byłoby wynajęcie górników z kilofami, aby w tej sprawie zaatakowali gdzieś pod Sejmem. Postulaty innych grup są ingorowane.

 

Biorąc pod uwagę kompletny brak efektów dotychczasowych starań o znacznie prostszą zdawałoby się zmianę, czyli malowanie pasów farbą, która po deszczu nie zamienia się w lodowisko, jestem niestety pesymistą co do tej akcji. Dziury to zresztą problem szerokiej rzeszy katamaraniarzy, i mimo licznej tu reprezentacji nic się nie zmiania i każdy z nas (na moto czy w samochodzie) może tylko dalej kląć, jak wpadnie w kolejną dziurę.

 

To tzw. "problem systemowy", wynikający z patologicznego systemu kontraktów na budowę dróg, jak i ograniczonych, a w dodatku niezbyt efektywnie dzielonych środków finansowych. Nie wydaje mi się, abyśmy byli w stanie to zmienić, choć bardzo chciałbym się mylić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"To tzw. "problem systemowy", - rozumiem.

W mojej opini rzeczywistość zmienia się pod wpływem nacisku i potrzeby społecznej. Przebicie się z ekspresją tych potrzeb : człowiek-grupa-media-politycy itp.Tylko tak można zdobyć uwagę decydentów. Oni muszą sformuować spójną politykę w tym zakresie i znaleźć przełożenie na rzeczywistość. Są środki unijne lecz napisanie programu i pozyskiwanie tych środków to inna para kaloszy. Bez takiego ciśnienia urzędnicy nie mają tego dostatecznie w uwadze ( pewnie z uwagi na potrzeby doraźne ). Do ich uwagi trzeba się przebić i to co pisał Sting o kilofach jest świetną przenośnią bo oni mają zabetonowane głowy wieloma sprawami ( patrz bieżące tematy polityczne ) a nie tym że czas by już było zadbać o stan dróg bo przecież dobra infrastruktura napędza gospodarkę. :idea:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że problem sięga głębiej niż beton w głowach urzędników. System finansowania państwa jest w Polsce tak skonstruowany, że drogi, choć są ważne dla funkcjonowania całego organizmu państwowego nie są priorytetem. Poza tym, remontami dróg zajmują się w większości firmy wyodrębnione z dawnych państwowych przedsiębiorstw, w których w dalszym ciągu decydują ludzie powiązani układami natury politycznej. Aby zapewnić byt sobie oraz swoim politycznym protektorom, celowo nie stosują podczas remontów/budowy dróg środków i technologii zapewniających bezawaryjne funkcjonowanie. Bardziej opłaca się remontować w kółko, bo zapewnia to stałe finansowanie tych firm. Prosty przykład: dlaczego nie buduje się dróg betonowych? Są niewiele droższe niż asfaltowe, za to znacznie trwalsze.

Pozdrawiam.

PS. Tu trzeba rewolucji i paru spektakularnych linczów, żeby coś się zmieniło. Tak sądzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że temat idzie w kierunku analizy ( no cóż inteligentni ludzie to piszą ;) ). Uruchomić jakieś działania w tym zakresie w mojej opinii można. Happeningi, apele, i inne pomysły- to jest działanie realistyczne i taką intencję miałem zakładając ten post.

Mały przykład lokalnej społeczności.

Rada dzielnicy która mocno" krzyczała" zbierała podpisy mieszkańców, petycje do Prezydenta itd doczekała się drogi. A tam gdzie martwota w aktywności społeczności lokalnej- kamień na kamieniu i rozmowy przy piwie rodem z parodii Mrożka" chłopy....co? a może by tak zasiać co.......eee tam! ) i łatają sobie dziury wsypując popiół z CO po zimie.

Przykład drugi

Ekolodzy i nauczyciele krzyczeli o drogi rowerowe, dołączyli się inni i stało się. Mamy u siebie ( Rybnik ) trasy rowerowe których inni zazdroszczą utrzymywane częściowo przez bezrobotnych i dłużników mieszkań komunalnych. :P ( Ci drudzy brali też udział w akcji odśnieżania bieżącej zimy )

Tak więc ( może się upieram ) myślę że warto coś tutaj ruszyć a do tego trzeba pomysłów. Tak więc puście wodze inteligencji i .... podzielcie się pomysłami. :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największym problemem jest pokonanie bezwładności społeczeństwa, którą doskonale wpoiła nam komuna. -Państwo zrobi za Ciebie wszystko: da Ci dom, pracę, szkołę itp.- Dlatego wszelkie zmiany mające na celu usamodzielnienie ludzi spotykają się z tak silnym oporem. Wystarczy spojrzeć w telewizor lub poczytać prasę aby zobaczyć, kto najgłośniej wrzeszczy w proteście przed wprowadzeniem takich zmian. O ile drogę lokalną łatwo wytupać i wykrzyczeć, bo ludzi nie trzeba zebrać zbyt wielu to co zrobić, aby zmienić cały system budowy dróg lub choćby autostrad? Moim zdaniem, najlepszym rozwiązaniem byłoby zatrudnić do tego w administracji państwowej odpowiedzialnej za budowę dróg na stanowiskach od szczebla ministra w dół obcokrajowców na kontraktach menedżerskich. Ale do takich decyzji trzeba mieć jaja, a tych jak wiadomo brakuje (przynajmniej w kwestii dobrej roboty na rzecz własnego kraju). Chyba tylko w Polsce brak rządzącym poczucia odpowiedzialności za WŁASNY NARÓD i dlatego należy to scedować na innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Hipor za te słowa ponieważ kiedyś zastanawiałem się nad zachodnimi sąsiadami. Niby mamy tak tęgie głowy a przy nich można się nabawić kompleksów szczególnie w zakresie o którym mówimy. Oni to taka dla motocyklistów " ziemia obiecana" nie tylko sprzętowo ale również szeroko rozumianej infrastruktury. Powala na kolana to jak oni te drogi potrafią zrobić a obrabiają to w jakiejś części polskimi robotnikami. Więc masz chyba rację z pomysłem na menadżerów obcokrajowców.

 

[ Dopisane: 08-03-2006, 15:13 ]

Sorry że przekręciłem "Hikor" :oops: ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W skali lolalnej to się zgadzam - można wywalczyć lepszą drogę (szczególnie jeśli w osiedlu mieszka np. p. Wassermann :lol: )

 

Natomiast będę się upierał, że w skali kraju nie załatwi się dobrych dróg przez petycje, happeningi i cokolwiek w tym rodzaju, jeśli nie zmienią się zasady zlecania budowy dróg. W Polsce w przetargu kryterium sprowadza sie do "budowa X km. drogi od A do B za jak najniższą cenę", więc wygrywa ten, kto np. skalkuluje wszystko z zastosowaniem np. papy czy innego materiału z odrzutu, byle droga wytrzymała do końca okresu rękojmi, a potem może się rozpaść (vide ostatni przykład A2). W Wielkiej Brytanii podobno wykonawca ma kontrakt na "zapewnienie określonej przepustowości wybudowanej drogi" i jest tak skonstruowany, że jeśli np. po roku trzeba drogę remontować i tej przepustowości nie ma, to oznacza to nieotrzymanie przez wykonawcę części wynagrodzenia (lub zapłatę odszkodowania).

 

Uważam, że chcąc zmienić obecny stan dróg, powinniśmy spowodować inicjatywę ustawodawczą w kierunku zmiany zasad przetargów na drogi (czyli mówiąc po ludzku, namówić w imieniu naszej motospołeczności jakiegoś posła, aby wniósł określony projekt ustawy, a najlepiej w tym celu go jeszcze napisać - pewnie jest na tym forum paru prawników). Można to oczywiście dodatkowo wesprzeć (a nawet jest to wskazane) nagłośnieniem tej inicjatywy w mediach, podaniem jakichś danych, świadczących o słuszności zmian itp.

 

Trzeba też mieć świadomość, że efekty nie przyjdą od razu, ale pewnie zauważalna poprawa będzie za 8-10 lat po wprowadzeniu zmian prawnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z uwagą przeczytałem post Zbyha i mam wobec stanu naszych dróg własne tło emocjonalne ( syn wysypał się w zeszłym roku na koleinach - on na szczęście cały ale motocykl- naprawa koszt ok 3tys), wspominając że wielu motocyklistów straciło życie a nie tylko opony czy felgi na dziurawych drogach- winni jesteśmy im nie tylko pamięć, ale konkretne działania.

Myślę że pora się pozytywnie zbuntować i zaprotestować publicznie do drogowców, polityków, radnych itp.

Zapraszam do dyskusji merytorycznej "jak" to zrobić. Pomysły na akcje, wzory petycji, adresatów apelu itp."  

 

Ps Nie mamy za sobą opinii publicznej ( dawcy organów, szaleńcy itp. ) pora przejść do ofensywy!!! ;)

 

Wydaje się, że jedynym możliwym rozwiązaniem jest zbieranie podpisów pod petycją poprawy jakości naszych dróg. Pamiętam, że w poprzedniej kadencji widziałem w TV jak Dziewulski razem z motocyklistami składał petycję na ręce marszałka sejmu( chyba) w sprawie jakości oznakowań polskich dróg itp.

Podpisy można zbierać na każdym zlocie itp. pozostaje tylko problem jak przedstawić to naszym posłom. Jeszcze jedna uwaga takie akcje petycje itp. trzeba powtarzać kilkukrotnie żeby zostały zauważone. Najlepszym pretekstem do ich zorganizowania jest oczywiście wiosna kiedy prace na polskich drogach się rozpoczynają.

Można zrobić też inną akcję, choć wymaga ona koordynacji i jest nieco... chamska. Polega na blokowaniu pracy danego urzędu, dyrekcji( GDDIA) czy agencji poprzez wysyłanie tysięcy maili albo dzwonienie do biura itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może by tak zlocik zorganizować w Warszawie pod Sejmem? Jest nas k**wa więcej niż górników (ponad milion zarejestrowanych jednośladów). A rząd już nie raz pokazał, że się boi tłumu. Na forum jest parę tysięcy ludzi i chyba wszystkim zależy na poprawie jakości dróg w Polsce. Taksówkarze też potrafili się zorganizować to my nie potrafimy? Od takiego kroku można zacząć. Co Wy na to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jakieś biuro poselskie, urząd, zakład budowy dróg, miejskie służby komunalne dostaną maila z takim okólnikiem zadbania o drogi X 100 czy 200 na umówiony np. dzień - to muszą zacząć o tym myśleć. Happening z ulotką handoutem wręczanym przechodniom przez motocyklistów itp. Czasowo i finansowo to nie kosztuje wiele a nacisk lokalny jest.

Postrzelać z rur w czasie sesji Rady Miasta, przejechać korowodem z megafonem pod Policją z apelem o poparcie starań, zatrzymać się przy drogowcach z hasłem " tylko równo chłopaki, nie żałuj materiału " ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może by tak zlocik zorganizować w Warszawie pod Sejmem?

 

Nie wiem, czy to cos da, ale wlasnie dlatego, ze nie wiem, to jestem za ;)

 

Od razu bedzie niezly media coverage, petycje sie wreczy jakims wazniakom, paru politykow sie przewiezie po dziurach jako plecaczki - bedzie git :twisted: Czesc z tych rzeczy moge sprobowac zorganizowac,

tylko najwczesniej na przelomie czerwca i lipca... Pytanie, od kiedy poslowie maja waakacje, choc sezon ogorkowy ma swoje plusy - z braku laku media rzucilyby sie na nas i mozna by pare pieczeni na jednym ogniu upiec...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może by tak zlocik zorganizować w Warszawie pod Sejmem?

 

Nie wiem, czy to cos da, ale wlasnie dlatego, ze nie wiem, to jestem za ;)

 

Od razu bedzie niezly media coverage, petycje sie wreczy jakims wazniakom, paru politykow sie przewiezie po dziurach jako plecaczki - bedzie git :twisted: Czesc z tych rzeczy moge sprobowac zorganizowac,

tylko najwczesniej na przelomie czerwca i lipca... Pytanie, od kiedy poslowie maja waakacje, choc sezon ogorkowy ma swoje plusy - z braku laku media rzucilyby sie na nas i mozna by pare pieczeni na jednym ogniu upiec...

 

Raczej maj byłby najlepszy. Co do urlopu naszych wspaniałych to wypada w sierpniu.

Maj dlatego, że wielu ludzi pracuje i jest w miescie, a w wakacje to wszyscy wybędą :P

Trzeba by pogadać z moderatorami i ludzmi z MC zeby coś doradzili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli zajedziemy przed Sejm to nawet marszałek sejmu będzie się czuł w obowiązku wyjść do nas. Oczywiście akcja musi mieć charakter zorganizowany. Skoro mamy na forum szefów( wyrazy należnego szacunku przy okazji ) to niech się również wypowiedzą. A w proteście dowalimy komunikat do mediów. Jeden z wiceministrów to mój znajomy mogę go rozpytać o stosowne zachowania w tym względzie gdzie jak i co komu wręczyć żeby nie trafiło do szuflady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...