Skocz do zawartości

Rysy na cylindrze. 400 km po szlifie. KLR 650


jmk
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

silnik w KLR to nie jest udana konstrukcja , tam zawsze cos sie spie..oli :) - po prostu Kawasaki :)

 

moje LC4 ma w tej chwili ok 60 tys km jak nie wiecej , nie lyka grama oleju i wyrywa rece , silik mam dziewiczy mimo ze z jest z 97 roku i lekkiego zycia u mnie nie ma (uzytkowanie typowo offroad) :) i nie dbam przesadnie o olej ( wymiana co 4 - 5 tys km) .

 

W KLR latwo i tanio wymienic tuleje cylindra , sam wymienialem w swojej po miala dziurke , na nowym tloku lykala 100 ml na 100 km :) , na starym 500 ml na 100 km :)

Edytowane przez Nitomen

KomaRR -->Simson S51-->2 x ETZ 250 i 251--->KLR 650 A1--> XR 600R - 94--->Obecnie VFR 800 Fi -98 oraz KTM LC4 620 GS - 98 na FCR 41

 

http://www.bikepics.com/members/rysiek24/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Z uwagi na zapytania co z tym KLR-em postanowiłem zrobić update dla potomnych po ponad roku od złożenia moto do kupy.

 

Tak więc, wysłałem cylinder z tłokiem do P. Woryny do ponownego przehonowania celem zatarcia rysek. Następnie złożyłem to wszystko na oryginalnych częściach i zabrałem się za docieranie.

 

Docierałem go w następujący sposób:

 

1. pierwsze 30-50km to 3-5km przeloty po pustej drodze na której nie grozi utknięcie (postój, sygnalizacj świetlna, baba z brodą czy inny frustrat "na plecach" itp atrakcje). Po każdej takiej przejażdżce totalne schłodzenie silnika. Ma być całkiem zimny przed kolejną jazdą. Jazda na tym etapie polega na rozpędzaniu i hamowaniu silnikiem (taka sinusoida) na poszczególnych biegach, rozpędzanie od wolnego toczenia na wysokim biegu i następnie zwalnianie na nim do rozsądnego minimum. Wszystko w zakresie 3/4 obrotów użytecznych. Po czym wylanie oleju, wymiania filtra oleju.

Olej to nie jakiś totalny szajs... oprócz docierania cylindra macie przecież jeszcze prowadnice zaworów, trzonki, szklanki, krzywki wałków... nie zarżniecie tego na "Hipolu", ale po co skracać temu żywot olejem słonecznikowym??? Generalnie zalać to olejem motocyklowym np. tani jest Valvoline, zamiast najtańszym mineralem z pipy, który produkuje się, z odfiltrowania ścieków przemysłowych.

 

2. kolejne 100-150km to jazda na odcinkach dłuższych 10-25km, zauważycie moto znacząco mniej się grzeje, nadal nie zatrzymujemy się, cały czas jazda, unikamy jak ognia załaczenia się wentylatora, moto musi się wentylować pędem powietrza, dużo rozpędzania i hamowania silnikiem, niech pierścienie pracują na tłoczku i się układają. Po każdej takiej przejażdżce totalnie schładzamy moto - wymaga cierpiwości ale akurat tutaj to popłaca. Dalej staramy się mieścić w tych 75% obrotów użytecznych silnika. Po tym etapie zmiana filtra i oleju. Przy okazji rzecz jasna bacznie oserwujemy moto, osłuchyjemy czy aby nie dobywają się dziwne dźwięki z silnika.

 

3. mamy już najechanie >200km, etap ten można wydłużyć do dystansu 300 a nawet więcej km... warto mieć na uwadze, że jeśli w poprzednich dwóch etapach jeździliśmy na cienkim jakościowo oleju to teraz warto zalać coś bardziej konkretnego. Nie musi to być Ipone czy Motorex ale wspomniany Valvoline wydały się już konieczny... ten odcinek to już dłuższe etapy ponad 30-50km, można je wydłużać stopniowo... moto ciągle się dociera. Będziecie to widzieć w czasie wymian oleju, zwłaszcza jeśli docieracie tuleję żeliwną a nie nikasil. BTW. warto sobie wymienić magnes w korku oleju na neodym, w KLR pasuje świetnie, stary podgrzewacie lutlampą, a nowy neodymek osadzacie na czerwonym kleju do osadzania łożysk (np. Versachem 275, Loctite 648 etc). Świetnie wyłapuje żeliwo :)

Jeździcie, ciągle unikając korków i sygnalizacji świetlnej. Upalanie w błocie po kanapę też bym odradzał. Moto ma jechać i się wentylować. A nie stać i gotować olej w korku... pamiętacie macie pośledni olej w silniku.

 

4. etap ostatni - moto ma już napykane te >500km, jest po trzech wymianach filtra i oleju... czas na w miarę normalne jeżdżenie. Zalewacie w miarę noemalny olej. I robicie te kolejne 1000km, już w sposób zbliżony do zwykłego jeżdzenia na moto - nie odmawiacie sobie jednak w miarę możliwości pohamowania silnikiem, gwałtowniejszego rozpędzania... generalnie dynamika jazdy powinna z akażdą kolejną setką km wzrastać. Ciagle jednak nie kręcicie pod czrwone pole. ;) na to przyjdzie czas... po tym etapie będziecie mieć nakulana >1500km. Wywalacie olej zalewacie nomrlanym olejem, nowe filtry etc.

 

 

5. ten etap to już lekka fanaberia ale ja po ok. 3000tkm na dedykowanym oleju wywaliłem go i zalałem na nowo, już pod interwał zalecany przez producenta moto tj. 5000km.

 

 

Pamietacie aby po każdej wymiaie oleju dobrać się do filtra oleju i sprawdzić czy nie ma w nim niepokojących drobin metalu.. jeśli są to bierzecie magnes i sprawdzacie co to jest - jesli się klei do magnesu to może być kawałek tulei (mało prawdopodobne), jeśli magnes się tego nie ima, ma kolor srebrzysty to są to kawałki alu z tłoka... wtedy nie jest dobrze, moto się przegrzało i złapało tłok... wtedy zamawiacie uszczelki w ASO i zdzieracie głowicę i cylinder do "badań".

 

 

Ja po tej "zabawie" i przejechaniu ponad 8000tkm zużycie oleju mam na poziomie 200-300ml na 5000tkm. W zależności od stylu jazdy. Powiem tak jestem bardzo zadowolony z wyniku teog remontu. Tym bardziej się cieszę, bo wiele takich sprzętów idzie na żyletki, albo po remoncie idą do przysłowiowego żyda, a jest nim najczęściej jakiś młody napalony motonita, który nie wie, że właśnie staje się ofiarą oszustwa kupując moto "swieżo po remoncie" ze spalaniem oleju na poziomie 100ml na 100km...

 

Gdyby nie zbyt ciasne pasowanie kutego tłoka pod puchnącą tuleję żeliwną, to uniknąłbym tego przehonownywania a co za tym idzie kosztów wysyłki tłoka i cylindra do Motor techu oraz kompletu uszczelek cylinder i głowica razem ok 200zł.

 

W sumie cała ta impreza kosztowała mnie ok. 800zł. Gdybym wtedy to wiedział, to mimo pozytywnego efektu końcowego, dodałbym te 500zł i kupił oryginalną nową tuleję, jej uszczelniacze, tłok, sworzeń i pierścienie, wszystko w nominale. Może nie miałby tych dodatkowych paru ccm i większego stopnia sprężania, i lekkiego jak piórko tłoka, ale odpadłaby mi zabawa ze szlifowaniem i honowaniem.

 

Mimo całej tej zabaway polecam usługi P. Woryny. Pasował tłok tak jak jest w instukcji Wossnera tj. 0.06mm, ale w instrukcji nie piszą, czy to do tulei żeliwnej czy nikasilu. Tuleja żeliwna na 100% wymaga większej tolerancji przy pasowaniu pod kute tłoki (jedno i drugie puchnie bardzo mocno) i ponowne przehonowanie okazało się zbawienne. Po prostu zwiększyła się tolerancja.

Moto działa świetnie. jeszcze nigdy nie słyszałem tak przyjemnie i kulturalnie pracującego silnika KLR-a. Co prawda moto ma założonego doohickey-a, nowe wałki rozrządu, nowe łożyska wałku korbowego (lewe łożysko było trafione - wiele KLRów idzie na żyletki, bo nikt nie wie jak wymienić to łożysko... a w Czechach i Niemczech wiedzą... ba! ja już wiem, że w Polsce też jest gość dla którego nie było to żaden problem - z tej strony ukłony dla Pana Marka O. z Poznania). Zamiast kupować pół wału za blisko 2000 tysiące złotych z łożyskiem, ten gość wymienił mi to za 80zł! Moto naprawdę pracuje wręcz aksamitnie jak na dużego sinlga.. To już nie jest KLekoteR ;) 3/4 KLRów jakie oglądałem przed zakupem wydawało charaterystyczny hałas padnietego lewego łożyska wąłu korbowego...

 

Tak więc, czy było warto? Było chociaż trzeba mieć na uwadze, że do żelwinej tulei, kuty tłok wymaga większej tolerancji. Całość wymaga dużej dozy cierpliwości przy docieraniu.

Docieranie "na ostro" może jest dobre dla użytkowników ceniących sobie wydajność ponad trwałość. Dla mnie priorytetem była trwałość ponad wydajność. Nie zamieniłbym 3-4KM więcej, kosztem dolewek oleju i związanej z tym skróconej żywotności ukąłdu tłok-cylinder.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale przeciez ty docierales ten silnik "na ostro" tylko bardzo ostroznie, powoli i dlugo.

Ta sinusoida o ktorej piszesz - to jest wlasnie docieranie na ostro.

Tyle ze ja to zalatwiam w 100 km a potem jezdze normalnie.

Tylko ze ja swoje silniki slysze i rozumiem co do mnie mowia :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale przeciez ty docierales ten silnik "na ostro" tylko bardzo ostroznie, powoli i dlugo.

Ta sinusoida o ktorej piszesz - to jest wlasnie docieranie na ostro.

Tyle ze ja to zalatwiam w 100 km a potem jezdze normalnie.

Tylko ze ja swoje silniki slysze i rozumiem co do mnie mowia :).

 

Adamie, jeśli to było docieranie na ostro to jak nazwać docieranie w stylu: "pal silnik i łooooooogień żeby nie zamulić, żeby miał wigor", niemal aż do białego kolektora. Dla jednego docieranie "na ostro" to ta sinusoida, a dla innego to biały od temperatury kolektor. Ilu ludzi tyle punktów widzenia. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...