Skocz do zawartości

1200 km w jedną i 1200 w drugą


volumax
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ze sie da to wiem. Zadałem to pytanie ponieważ jestem świeży stad były moje obawy ze mogę nie dać rady ze względu na swoje umiejętności. Z drugiej strony jak nie będę jeździł to ich nigdy nie nabede. Nadarzyła sie okazja aby zrobić kawałek drogi i pomyślałem dlaczego nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

volumax - Jedź- ale na wszelki wypadek przygotuj wyjazd awaryjny na 4oo. Co zrobisz jak w dzień wyjazdu zacznie padać? Kiedyś z kumplem zrobiliśmy zwariowaną trasę, nie napiszę na jakich motocyklach i jaki dystans, ale 12 godzin jazdy z małymi przerwami, z powrotem po 2 byle jak przespanych nocach powrót - prawie 15 godz. w mżawce, dość silnym wietrze. Byliśmy młodzi i napaleni na jazdę, ale z tydzień nie interesował mnie motocykl he he. Ale potem było się czym kolegom chwalić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli tylko prognoza pogody będzie OK, jedź i nie oglądaj się na nic. Nie słuchaj gości, którzy jak np. łysy31 nie mają pojęcia jak wygląda jazda sportem na autostradzie. Pakujesz małą torbę na tylne siedzienie, i z Wawy dziś masz praktycznie samą autostradę do celu. Jedziesz ze średnią nie 250 - nic na czasie nie zyskasz, bo stracisz na ekstra tankowaniu, ale utrzymujesz prędkość około 180-200 km/h - wtedy powinno wyjść Ci tankowanie co godzinę - akurat jak się kończy rezerwa.

 

Pamiętaj, że ta pozycja na R6 w mieście jest **jowa, ale przy takiej prędkości masz mocno odciążone nadgarstki (trzyma Cię pęd powietrza :)) i tylko dupa zostaje. Ale to i tak zaledwie 8 godzin maksymalnie w siodle. Wielu kolegów tu myli ilość przejechanych km z czasem spędzonym na moto.

 

Przy moich wszystkich wyjazdach średnia w siodle to własnie zawsze około 7-8 godzin. I to faktycznie jest DOŚĆ dla dupy. Potem należy odpocząć. Na Twoją trasę to bułka z masłem. Ale bardzo ważne, jak ktoś już napisał - stopery w uszy bo zwariujesz.

 

BTW, jak poszukasz w Archiwum to w 2004 bodajże roku kolega Ryży Koń na ZX7R pyknął trasę z Wawy do Belgi w jeden dzień - 14 godzin wliczając jazdę w deszczu i że wtedy, do konina nie było autostrady :). A jest wysoki, więc kawce był mocno poskładany. I spoko się dało? Dało...

Super tylko jak ja zrobiłem swoim sportsterem 260 km na luzie to kolega na Fazerze 1100 nogi prostował w czasie jazdy :banghead:, lekko mu doskwierały.

Może mi powiesz że R6 jest wygodniejsza.

Nawet jak Hondą Goldwing polecisz to te 1200km poczujesz, noo spece wiedzą lepiej. Spokojnie sam się przekonasz :laugh: .

Obyś tylko ze zmęczenia w jakiś tir nie zaj**ał lub osobówkę, stop też można przegapić-szerokości .

Bo po 10 godzin jazdy to ty polecisz 90km/h a nie 200 -chyba że krechę wciągniesz :sad: .

Edytowane przez łysy31
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Super tylko jak ja zrobiłem swoim sportsterem 260 km na luzie to kolega na Fazerze 1100 nogi prostował w czasie jazdy :banghead:, lekko mu doskwierały.

Może mi powiesz że R6 jest wygodniejsza.

Nawet jak Hondą Goldwing polecisz to te 1200km poczujesz, noo spece wiedzą lepiej. Spokojnie sam się przekonasz :laugh: .

Obyś tylko ze zmęczenia w jakiś tir nie zaj**ał lub osobówkę, stop też można przegapić-szerokości . Bo po 10 godzin jazdy to ty polecisz 90km/h a nie 200 .

Łysy nie twierdze ze będzie łatwo. Całkiem poważnie wziąłem sobie twoje rady do serca, nie jestem kamikadze jak będę czuł ze jest ze mną słabo to zawijam do motelu i kima. Jazda moto ma być przyjemnością tak do tego podchodzę. Celowo podjąłem decyzje o wyjeździe w czwartek dając sobie na wszelki wielki 1 dzień zakładki. Pozdro i jeszcze raz dzięki za rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wracałem w deszczu, wietrze i miejscami 5 stopniach :biggrin: prawie 1000km i uważam, że niezłe i ciepłe ciuchy niewiele już tu pomagały. Jak trzeba jechać to sie jedzie, ale jak na starcie da się uniknąć takiej jazdy to chyba lepiej... uniknąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super tylko jak ja zrobiłem swoim sportsterem 260 km na luzie to kolega na Fazerze 1100 nogi prostował w czasie jazdy :banghead:, lekko mu doskwierały.

Może mi powiesz że R6 jest wygodniejsza.

Nawet jak Hondą Goldwing polecisz to te 1200km poczujesz, noo spece wiedzą lepiej. Spokojnie sam się przekonasz :laugh: .

Obyś tylko ze zmęczenia w jakiś tir nie zaj**ał lub osobówkę, stop też można przegapić-szerokości .

Bo po 10 godzin jazdy to ty polecisz 90km/h a nie 200 -chyba że krechę wciągniesz :sad: .

 

Jak już powiedziałem g**no wiesz o jeździe sportem po autostradzie :). I jeszcze raz przeczytaj mojego posta - co innego jechać dwie godziny drogą wojedwódzką, a co innego jechać sportem autostradą - gdzie z przyczyn technicznych nie siedzi się na moto ciągiem dłużej niż godzinę.

 

BTW, akurat Fazer to słaby przykład- ja na swoim pomimo teoretycznie wygodnej pozycji ciągiem dwie godziny nie mogę usiedzieć, a na GSXR1000 K2 jak leciałem do Bułgarii trzy godziny (przez góry, więc starczyło paliwa) nie były problemem :icon_razz:

Mózg elektroniczny będzie za nas tak myślał, jak krzesło elektryczne za nas umiera... (S.J. Lec)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leciałem sobie kiedyś starym v-maxem z Chorzowa do Świnoujścia(Jaka autostrada??)Potem na prom i z Ystad za koło podbiegunowe.Samemu.Jeśli jedziesz biznesowo-to raczej będziesz miał w poważaniu atrakcje tyrystyczne-byle do przodu...Ale i tak zaplanuj sobie dwa dni:a to nieprzewidziane zdarzenia po drodze,a to pogoda,a to zmęczenie.Ruch coraz większy,max uwagi musisz z siebie wykrzesać na drodze,w Niemczech na autostradzie jak 90-to prawym pasem między tirami(niektóre i tak zapieprzają szybciej),a grubo ponad 160 to lewym- i tak będziesz tańczył...potem "ształy",poptem roboty drogowe,potem fotoradary....Szanuj życie i miej z jazdy przyjemność...-dwa dni :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łysy ty swoją rutututnią to możesz wokół komina latać, bo po 1200km połowę części byś zgubił.

Dlatego w HD używamy kleju :happy: . 1200 km to żaden problem tylko się je podzieli po 600km.

Ciekawe jak by twoja stara śmigała na moto i ile wam by to w dwójkę zajęło na dwa moto-chyba że się jej dupa w siodle nie mieści :dry: .

Edytowane przez łysy31
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego w HD używamy kleju :happy: . 1200 km to żaden problem tylko się je podzieli po 600km.

 

Ja właśnie jestem na etapie skręcania Buella bo mi się połowa śrub poodkręcała :) W tym od mocowania kolektora wydechu tylniego cylindra. I weź tu gdzieś smignij dalej. To będzie wyzwanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ubiegłym roku zrobiłem w jeden dzień z Chorwacjii do Poznania 1400km.Startowałem o 7 rano a w domu byłem o 24.Dupa bolała po 300 km,a później było już mi wszystko jedno.Jechałem Yamaha XVS1100.Nie pie**olić tylko jechać!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ubiegłym roku z BiH trzy motory Fzs 1000, Fz1 i Hayabusa ok 950 km w tym połowa autostradą. Prędkości ok 140-200 km na godz. czas ok 12 godz. z postojami. Moje odczucia i kolegów zresztą też tragiczne ze względu na upał, bolący tyłek, kolana i nadgarski. Przez tydzień nie chciało mi się siadać na motocykl. Ale mam kolegę, który do Hiszpanii leciał przez dwa dni na KTM-ie po ponad 1100 km i trzeci dzień trochę mniej wiec można!!! Dla mnie jednak 600 km to optymalny dystans, który da się przejechać w miarę normalnie. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaaa, mam kolege ktory jechal z Pinebergu do Budapesztu, a jak juz dojechal to chcial jeszcze jezdzic, tylkmo, ze Goldwing'iem jechal :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...