Skocz do zawartości

nasze chinczyki


motocyklista 45
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Cię Mikołaj i opiszę jak to było;wczoraj ja zwykle przepalałem motocykle a robię to co tydzień i coś mnie napadło aby w okół domu pośmigać,a dom stoi na górce i to dość sporej.Wypchnąłem Romet /a /z schowka a ponieważ był już nagrzany to wsiadłem na niego o powoli po śniegu zacząłem zabawę ,więcej nogami się podpierałem ale jakość wygramoliłem się na samą górę i postanowiłem zjechać w najbardziej stromym miejscu.Po przejechaniu :icon_biggrin: no może ślizgnięciu się 5 metrów tył mnie wyprzedził i ryp :notworthy: w dość głęboki śnieg ponieważ w tym miejscu zsunął mi się śnieg z dachu,dobrze że mnie motocykl nie przywalił :icon_biggrin: .Wygramoliłem się ze śniegu i starałem się go podnieść :notworthy: oj było trochę zabawy a i potem sprowadzić go na względnie równe miejsce też mnie kosztowało zdrowia.Po dziesięciu minutach mordęgi byłem mokry z potu. :notworthy: Dobrze że mnie nie napadło aby to zrobić na dzikusce :icon_biggrin:

Witam, dobrze ze tak sie dla Ciebie skonczylo, a ja myslame ze tylko motorek odpaliles i wokol domku runda byla a tu bylo zdobywanie Everestu ha ha, no tak w naszym wieku tez mamy rozne wesole pomysly,pozdrawiam :crossy: :flesje:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja tez o tym mowie.

Nie dam komus co rozpoczal swoja przygode motocyklowa od chinczyka 250, jezdzi pierwszy sezon i zaraz bedzie wildkiem na gumie pomykal :icon_mrgreen: :crossy:

Zreszta .... to sa rozsadni ludzie i sami nie beda sie pchac na przejazdzki :buttrock:

Pewnie tak tylko sprawdzic jaka roznica jest w wadze, jak sie siedzi i takie tam.

Chinczyk to leciutki motocykl, wiec szok moze byc duzy.

 

W całym swoim poście masz cholerną rację. Ja zanim dosiadłem kumpla Valkirie, to chyba z godzinę chodziłem jak obłąkany, analizując co by było gdyby.....,ale nie taki diabeł straszny. :crossy: :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A chinczyka ?

Jedna reka stawiasz do pionu, prostujesz kiere i jedziesz dalej :crossy:

 

 

Łojezu, ja po prostu chwytam za kierownicę i go stawiam. Dokładnie tak jak rower.

 

 

No teraz to wiem :banghead: :icon_mrgreen:

Ale coraz bardziej chodza mi po glowie mysli zakupu chinczyka jako drugie moto ot tak do jazdy kiedy wildek czeka w uspieniu na sezon :crossy:

 

No właśnie tego nie do końca rozumiem. Ktoś kupuje sobie motorek taki jaki chce do jazdy. Po co kupować drugi do jego obsługi?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A chinczyka ?

Jedna reka stawiasz do pionu, prostujesz kiere i jedziesz dalej :crossy:

No taki Jelonek 160kg + paliwko i olej to będzie jakieś 170kg jedną ręką :eek: :clap: No no :clap:

 

Ja swojego, niestety, juz ze trzy razy polozylem jak manewrowalem " na butach" bo nie zdarzylem w pore rownowagi zlapac.

I powiem Wam, ze gdyby nie wielkie, odstajace gmole to sam nie podnooslbym go za cholere !!! :banghead:

 

Ło matko to ten motor więcej leży jak jeździ :icon_mrgreen: No ale faktycznie jak się Wildka trochę przechyli to czuć pod nogą tą przygniatającą masę.

Facet powinien mieć takie moto, które będzie w stanie podnieść :icon_mrgreen: może dlatego jeżdze takim małym bączkiem :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to co powiem zabrzmi dziwnie, w świetle tego co napisaliście ale np. nieodczułem większej masy jak jeździlem Triumphem. Oczywiście: moc (do setki doszedł na trójce), wielgachny bak i trochę inna pozycja ale w prowadzeniu nie zauważyłem większej różnicy. Natomiast odczułem większy komfort: opony dobre i wreszcie mogłem łamać się w zakrętach po ciasnym łuku, jak kogoś chcę wyprzedzić to po prostu wyprzedzałem, nie musiałem tak kalkulować jak na 250: zdążę czy nie, zmieszczę się czy nie. Tyle. Generalnie, 250 na trasie to nieustanna walka o byt. A tu po prostu relaksująca jazada. Dlatego uważam, że początkujący powinni uczyć się na chińskich sprzętach o małej pojemności. Bo to jednak dobra szkoła. Daje w kość i uczy pokory.

 

 

Nie dam komus co rozpoczal swoja przygode motocyklowa od chinczyka 250, jezdzi pierwszy sezon i zaraz bedzie wildkiem na gumie pomykal :icon_mrgreen: :crossy:

 

 

Majkel: Hondy Shadow 600-tki są we wszystkich lepszych szkołach nauki jazdy. Jest to sprzęt do nauki jazdy dla świerzych leszczy, którzy dopiero zaczynają w ogóle jeździć na motorku. Ja tym jeździłem na kursie: wrażenia raczej średnie. Raz nawet wykręciłem tym ósemkę na placu. Tylko raz na pięć prób. Natomiast na CBF 250 kręciłem ósemeczki na dwójce, stojąc i trzymając kierownicę jedną ręką. He, he taki byłem.

Edytowane przez Lefthandy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lefthandy ja Ci powiem że ''cieniaska'' 600 to na naukę jazdy taki sobie sprzęt ponieważ kręcić kółeczka czy omijać pachołki raczej nie wygodnie jest.Jak do tej pory to ja na "L"ce to widuję GS125-250 a ostatnio YBR 125-250 :icon_biggrin:

Edytowane przez FILIUS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie lepsze szkoły jazdy maiały w zestawie, kiedy ja robiłem kurs: sprzęty, które są na egzaminach, czyli jakieś 250-ki głównie HONDy bo ponoć są najbardziej idiotoodporne. Jakieś 125ki właśnie YBR, nawet jakieś skutery no i Honda Shadow 600 właśnie oraz sprzęty do crossu. W programie miałem oprócz standardowej nauki jazdy czyli takiej żeby zdać egzamin dodatkowo właśnie minimum godzina jazd po torze crosowym i jazdy chopkiem.

Najpierw myślałem, że to tylko jakaś fanaberia mojej szkoły pod patronatm "Harley Davidson Division of Poland" ale w temacie dot. nauki jazdy tu na forum zgadałem się z innymi gośćmi, którzy też robili kursy w innych dobrych szkołach gdzieś we Wrocławiu i innych miastach i mieli to samo. Te same motorki i podobny program szkolenia. A więc wychodzi, że to musi być jakiś standard.

Ja osobiście uważam, że należy właśnie do nauki wybierać tego typu szkoły z dobrym zapleczem. Kurs w dziadowskiej szkole z tego co pamiętam kosztował ok. 900zł Kurs tam gdzie ja byłem kosztował 1100 lub coś koło tego. Czyli różnica w kasie niewielka, a w standardzie i poziomie - cała przepaść. Mam bardzo miłe wspomnienia z tego kursu bo poznałem tam kilka fajnych lasek. A z jedną potem się jeszcze spotykałem. W mojej grupie 10-osobowej było tylko 3 facetów, a reszta to kobiety.

A, dodatkowo miałem taką promocję, że jak po ukończeniu kursu kupię sobie motonga w Honda Plaza to od ceny sprzęta odejmują koszty kursu.

 

No dziś się odważyłem i zrobiłem sobie małą rundkę po okolicy. Trochę zmarzłem, bo nie mam ubrania na motor, ale generalnie da się już jeździć.

Jak pogoda będzie w miarę to sobie pojadę do lasu.

 

Mam pytanie, ponieważ jest zimno. Jak rozbujałem do setki to poczułem w pewnym momencie jakąś utratę mocy. I silnik jakoś tak dziwnie trochę chodził czy to sprawa po prostu smarowania? Czy zalać go na te mrozy jakimś innym olejem?

Edytowane przez Lefthandy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lefthandy dobra szkoła ,naprawdę dobra szkoła :clap: koszty chyba trochę za wysokie w stosunku do własnego wkładu, no ale to rynek i licencje na prowadzenie szkół "L" :notworthy:

Co do problemów z motocyklem podczas jazdy w zimie to tak naprawdę przy sprawnym silniku i układzie jezdnym nie ma to żadnego znaczenia,coś nie tak ze sprzętem albo zbyt mocny wiatr od czoła stawiał mocny opór. :icon_biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wiatrem jest tak jak napisał FILIUS. Jeżeli wyczuwasz,że jedziesz pod silny wiatr,to nie należy spodziewać się jakichś super osiągów. Tym bardziej że jest to motocykl o małej mocy. Jeżeli nie wiesz czy to wiatr i masz wątpliwości,to zmieniasz kierunek jazdy i wtedy wszystko jest jasne.

Przy takich temperaturach te motocykle chodzą lepiej niż w lato(bo chłodzone powietrzem). Ostatnio gdy było zaledwie kilka stopni na plusie mój motong,który jest przecież taki sam jak Twój bezproblemowo poleciał 130 i wyraznie poczułem "kopa" w stosunku do lata.

To,że silnik pracował jakoś inaczej jest solidną podstawą do twierdzenia,że z motocyklem coś jest nie tak. Napisz jeszcze na czym polegało "dziwne" pracowanie silnika, to może ktoś z forum zdiagnozuje Ci usterkę. Przyczyn może być naprawdę wiele. Od zanikania iskry na świecach,poprzez problemy z dostarczaniem paliwa do zacierania się silnika. Sprawdzałeś poziom oleju w silniku? A może zatankowałeś jakąś lewą wachę na jakiejś podejrzanej stacji?

Edytowane przez darekdoc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, ze to świece. Wiatru nie było.

 

 

PANOWIE!!!!

Kurcze! W jakimś serwisie o tematyce motocyklowej, nasz ekskluzywny i elitarny klub potraktowali jak.... ciekawostkę :evil:

 

http://motocykle.com.pl/index.php?str=webring_pokaz&id=61

Edytowane przez Lefthandy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czemu się tak złościsz? To jest dla nich bardzo pozytywna ciekawostka. Trzymają kciuki za KCM!. Jednak gość,który to pisał dziwi się skąd wzięła się tam obecność Rometa. Jakby dokładniej poczytał,to by się dowiedział,że Romet to chiński motocykl składany w Polsce.

Edytowane przez darekdoc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, ze to świece. Wiatru nie było.

PANOWIE!!!!

Kurcze! W jakimś serwisie o tematyce motocyklowej, nasz ekskluzywny i elitarny klub potraktowali jak.... ciekawostkę :evil:

 

http://motocykle.com.pl/index.php?str=webring_pokaz&id=61

 

Ten serwis, to sobie możesz wiesz. Już go gość reklamował na forum i go wyśmiali.

Suzuki GSR 750, GS 400, GSX 750 S Katana, GS 850 G, DR 600 S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak gość,który to pisał dziwi się skąd wzięła się tam obecność Rometa. Jakby dokładniej poczytał,to by się dowiedział,że Romet to chiński motocykl składany w Polsce.

 

Dziwią się bo ROMET z uporem maniaka trzyma się tezy, że to ich motocykle produkowane przez nich, nie przez Chińczyków. Dlatego nie ma o nich wzmianki w książce Kacpero bo nie zgadzali się aby Kacpero pisał o nich per "chińskie motocykle".

ROMET ma strasznie debilny ten marketing takie przestarzałe i nieefektywne podejście w kontekście budowania wizerunku marki i lojalności klientów.

Na zachodzie dystrybutorzy nie tylko nie ściemniają, że to chińskie ale dodatkowo podają "komparytywność" z jakimś konkretnym japońcem. Czyli po prostu z czego został zetrżnięty i że można go tam serwisować jak i podmieniać części.

Na ściemie nikt nigdy na dłuższą metę dobrze nie wyszedł. A tu na wstępie nikt w te pierdoły o "rodzimej" produkcji nie wierzy. Więc uporczywe trzymanie się tego debilnego kitu tylko ich ośmiesza. I dodatkowo wku**ia klientów, bo daje sygnał, że firma ściemnia już na tym etapie.

Inni jak Keeway czy Zipp przynajmniej indywidualizują swoje produkty dodając jakieś inne detale wyznaczając parametry jakościowe i materiałowe dla danych podzespołów, a ci nawet nie zaproponowali własnego malowania dla tych sprzętów. Ograniczyli się tylko do nalepek z napisem Romet i myślą, że to na kimś zrobi wrażenie.

To tak jakby ktoś za wszelką cenę upierał się że Vauxhall to nie Opel bo przecież ma inną markę na masce.

Edytowane przez Lefthandy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...