Tomek Kulik Opublikowano 13 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Września 2008 a jesli juz do tego wozenia dojdzie, to chociaz przedstaw pasazerowi podstawy typu: zero wierzgania, pomagania Ci w podpieraniu sprzetu stopami na skrzyzowaniu itp ; )Zgadzam się, że pasażer nie może się wiercić, ale też nie może brać udziału w podpieraniu motocykla nogą na postoju. Wal otwartym tekstem. Ja grzecznie mówiłem tak: "Słuchaj, świeżak jestem dopiero się uczę. Jak będę pewniej śmigał to się przejedziemy - będzie bezpieczniej." :banghead: :icon_rolleyes: :buttrock: :icon_mrgreen: (...) Jazda z pasażerem - to powinien być jeden z etapów szkolenia dla kandydatów na prawo jazdy kat. A1, A.Wszyscy moi podopieczni jeżdżą z instruktorem na tylnym siodełku wszystkie zajęcia w ruchu drogowym.Podczas szkolenia kontroluję, czy kursant nie usztywnia ramion, czy nie występuje trzymanie się kierownicy zamiast operowania kierownicą, czy odciąża grzbietem ręce podczas hamowania, czy odważnie wykorzystuje przeciwskręt i jest w stanie utrzymać zadany tor jazdy gdy swoją masą celowo przeszkadzam na zakręcie.Jazda instruktora innym pojazdem za kursantem, jest niedopuszczalna, gdyż jest to udawanie szkolenia kursanta w ruchu drogowym. Kursant jedzie samopas i popełnia błędy których jest nieświadom i które źle procentują na przyszłość.Jak długo będzie przyzwolenie władz polskich na farsę w szkoleniu, tak długo nie poprawi się bezpieczeństwo na drogach. Instruktor nie musi umieć jeździć by wykonywać zawód, zaś kursant może jeździć po drogach samopas :wink: Cytuj kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKOUwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy: teoria: Mokotów-Służewpraktyka: Ursus Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Miras Opublikowano 13 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Września 2008 hmm... może to i nie wygląda zbyt pięknie ani elegancko, ale nigdy nie uprawiam manewrów parkingowych z plecaczkiem. czeka, albo nawet przemieszcza się na "bezpieczny teren" - np. bywało, że poza szutrowy parking - i wsiada dopiero po wyprowadzeniu motocykla. Wiele też zależy od masy plecaczka... Z moją córą (9L) nie miałem żadnych problemów - integrowała się z maszyną zaraz jak jej dosiadła i w ogóle nie było czuć jej obecności. A o wyprowdzeniu moto i wsiadaniu poza parkingiem nie było mowy, bo nie przepuściła żadnej okazji do przejażdżki, choćby kilka metrów.Najlepsze było jak musiałem moto przestawić w cień (na drugą stronę ulicy), bo asfalt miękki i słońce miało zaraz objąć go swoim wzrokiem - tylko wspomniałem, a ona już w kasku - gotowa na 'jazdę' :icon_rolleyes: Nieminiej jednak z większymi (a zwłaszcza niewprawionymi) plecaczkami starałem się żadnej ekfilibrystyki między puszkami na parkingu nie uprawiać. Nie ma nic gorszego jak ktoś z obawy przd wywrotką, dodatkowo (lecz przeciwnie) balasnuje ciałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcin700 Opublikowano 13 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Września 2008 Macie rację. To było tak, że miałem podjechać dosłownie kawałeczek, to nie chciałem już zganiać dziewczyny. Ale akurat gość astrę parkował przede mną i zaczął cofać, coś tam kręcić jeszcze. Musiałem się zatrzymać a miałem skręconą w prawo kierownicę. Na szczęście mam sporo siły w nogach :icon_eek: . A publiczności przypadkowej było całkiem sporo, bo to parking przy pałacu był (w Kozłówce). Cytuj Wszędzie dobrze, ale najlepiej w siodle :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
damianmen Opublikowano 13 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Września 2008 (edytowane) Ja jako pasazer tak samo mialem.Pierwsze ostry zakret,ja widze asfalt no to na druga strone.Jednak pozniej tato mi wytlumaczyl jak sie jezdzi jako pasazer.Gdy ja woze pasazera na mojej rs to jest to troche denerwujace.Czesto sie szamocza,poprawiaja swoje miejsce,ale jednak najgorsze jest ze w mojej rs jak sie przyhamuje to pasazer leci na Ciebie.Pozdro dla kazdego :cool: :icon_eek: Edytowane 13 Września 2008 przez damianmen Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzesiek78 Opublikowano 13 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Września 2008 :icon_eek: dokładnie, nie ma co przeżywać... Jazda z pasażerem - to powinien być jeden z etapów szkolenia dla kandydatów na prawo jazdy kat. A1, A. z tym ze powinien być to jeden z etapów szkolenia zgadzam się w 100%, ale co do wiary w siebie, to nie do końca... jak wiadomo z pasażerem wydłuża się droga hamowania, druga rzecz to wyjeżdżanie z kolein i tym podobnych atrakcji, jeżeli ktoś jadąc solo słabo ogarnia motocykl, niech nie nawet nie próbuje brać na kanapę pasażera, pasażer czasem silą rzeczy wpada na kierowce co powoduje usztywnienie ramion itp.dla mnie proste wyjście, jak nie jesteś pewien swoich umiejętności to idź na kurs na którym Cie dobrze naucza jeździć, (szczególnie jeżeli chcesz brać na kanapę bliska Ci osobę) prawo jazdy u nas w kraju to farsa, tak naprawdę po zdanym egzaminie nie umie się NIC! i to dosłownie pozdrawiam Grzesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piecyk Opublikowano 13 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Września 2008 Wszyscy moi podopieczni jeżdżą z instruktorem na tylnym siodełku wszystkie zajęcia w ruchu drogowym...Robię dokładnie tak samo. Zawsze "na plecaku" z kursantem. Ale egzamin wewnętrzny w ruchu drogowym przeprowadzam tak jak państwowy - dwa pojazdy. Jazda instruktora innym pojazdem za kursantem, jest niedopuszczalna, gdyż jest to udawanie szkolenia kursanta w ruchu drogowym. Kursant jedzie samopas i popełnia błędy których jest nieświadom i które źle procentują na przyszłość.Właśnie!!! Wystarczy wyobrazić sobie, że szkoląc na kat. B instruktor jedzie samochodem za samochodem w którym jest tylko kursant. W najlepszym przypadku mają łączność radiową. CZARNY SCENARIUSZ!!!Jak długo będzie przyzwolenie władz polskich na farsę w szkoleniu, tak długo nie poprawi się bezpieczeństwo na drogach. Instruktor nie musi umieć jeździć by wykonywać zawód, zaś kursant może jeździć po drogach samopas :icon_exclaim:I to potrwa zapewne bardzo długo. Pomijając "władze polskie", świadomość wykonawców - całej masy instruktorów pseudo"motocyklowych" jest przecież zerowa. Kawka, gazetka, nogi wywieszone przez okno auta zaparkowanego na placu. Szkolą mistrzów "ósemki". Niewiedza i WYGODNICTWO!!! Przez takich "wygodnych" byłem posądzany swego czasu o oszczędności przy szkoleniu :icon_exclaim: .Właśnie z racji szkolenia kursanta, jadąc z nim na jednym motocyklu. To nie wymaga komentarza :icon_exclaim: Cytuj Pozdrawiam, Daniel PiecychnaSzkolenia motocyklowe w Lublinie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Miras Opublikowano 14 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2008 Wystarczy wyobrazić sobie, że szkoląc na kat. B instruktor jedzie samochodem za samochodem w którym jest tylko kursant. W najlepszym przypadku mają łączność radiową. CZARNY SCENARIUSZ!!!Patrząc na poziom (nie)przygotowania wielu kandydatów na kierowców kat.B (przy założeniu, że z A może być podobnie), to ilu z Was będąc egzaminatorem państwowym chciałoby być plecakiem u takiego egzaminowanego?Siwizna gwarantowana po 2 tyg. pracy :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piecyk Opublikowano 14 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2008 Patrząc na poziom (nie)przygotowania wielu kandydatów na kierowców kat.B (przy założeniu, że z A może być podobnie), to ilu z Was będąc egzaminatorem państwowym chciałoby być plecakiem u takiego egzaminowanego?Siwizna gwarantowana po 2 tyg. pracy ;) 'Miras', trafiłeś w dziesiątkę :) Na temat (nie)przygotowania kandydatów na kierowców na kat. A, kat. B itd. można książki pisać :) Nie jest tematem tabu, że niektóre szkoły przedwcześnie wydają zaświadczenia o ukończonym kursie. Zdarza się nawet jeszcze przed ukończeniem szkolenia podstawowego. Czasami zupełnie w ciemno. Nie znając w pełni możliwości, umiejętności kursanta. Znam naprawdę niewielu ludzi(instruktorów), którzy potrafią szczerze rozmawiać z kursantami na temat ich umiejętności. Gdyby więcej osób usłyszało przed końcem kursu: "kolego, nie jesteś jeszcze gotowy na egzamin państwowy... tym bardziej do samodzielnej jazdy, musisz jeszcze się uczyć", statystyki "zdawalności" w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego byłyby lepsze, być może byłoby bezpieczniej. Ale to takie "gdybanie". Wg mnie, od dawna powinien funkcjonować system kontroli, za pośrednictwem ośrodków egzaminacyjnych, który by weryfikował które szkoły "wypuszczają piratów drogowych :) ". Może wtedy, kursant przystępujący do egzaminu, właśnie na kat. A1, A wykazywałby się takimi umiejętnościami, że egzaminatorzy nie mieliby żadnych oporów przed prowadzeniem egzaminu z tylnego siodełka. Dopóki szkoły będą robiły wszystko "pod klienta" nic się nie zmieni. Słyszałem niejednokrotnie od kursanta stwierdzenie "płacę - wymagam". Chodziło właśnie o wydanie wcześniej zaświadczenia. Jedyne, czego kursant może wymagać, to szkolenia przeprowadzonego na jak najwyższym poziomie i oczywiście zgodnie z ustawą. Od stawiania wymagań jest nauczyciel - instruktor, który ma uczyć dobrze i przytomnie oceniać umiejętności kursanta. A propos jazdy autem za kursantem. Kursant przecież niesamowicie ogranicza widoczność dla instruktora. Także ostrzeżenie kursanta o niebezpieczeństwie, jakakolwiek reakcja aby go uratować jest niemożliwa :) Cytuj Pozdrawiam, Daniel PiecychnaSzkolenia motocyklowe w Lublinie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
czarek thunder-c Opublikowano 14 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2008 piszecie że jazda z plecaczkiem to nic trudnego , banał i w ogóle ...a jednak potrzeba wprawy żeby przy każdej zmianie biegu pasażerem nie rzucało jak na ruskim ciągniku , żeby przy hamowaniu nie uderzał kaskiem w nasz kask i zsuwał się na nas pasażer musi też czerpać przyjemność z jazdy nie może ciągle kurczowo się trzymać rączek i bać się że spadnie więc jak widzę kolesia z plecaczkiem który odkręca mocno spod świateł a o przegazówce nawet nie słyszał a hamuje tak ze obydwoje siedzą na kanapie kierowcy to współczuje plecaczkowi po ostatniej przejażdżce z kumplem który trenuje na torze lublin i poznań powiedziałem mu ze musi się jeszcze dużo nauczyć o jeździe motocyklem :) dziwnie popatrzył na mnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piecyk Opublikowano 14 Września 2008 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2008 piszecie że jazda z plecaczkiem to nic trudnego , banał i w ogóle ...Wszystko co napisałeś, to święta prawda. Dlatego już na kursie uczę kursantów właściwej zmiany biegów i redukcji, a przede wszystkim podczas jazdy z pasażerem (po części dbając o swój komfort :), żeby nie traktowano mnie jak worka kartofli). Ale trzeba zaznaczyć, że potencjalny pasażer, powinien przynajmniej w minimalnym stopniu "potrafić być PASAŻEREM". Nie może przeszkadzać - powinien aktywnie, poprawnie uczestniczyć w jeździe. A poradnik jazdy z pasażerem, który Tomek Kulik opublikował na swojej stronie powinien poznać nie tylko kierowca, ale przede wszystkim pasażer. Cytuj Pozdrawiam, Daniel PiecychnaSzkolenia motocyklowe w Lublinie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.