Damaged_Lady Opublikowano 19 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 19 Lipca 2008 Zacznę od tylu - wszak tak lubie najbardziej...;P Zawsze do tej pory jeździlam jako pasażer. Zupelnie inne wrażenia niż saodzielnie wsiąść na 210 kilową maszynę o pięknej szerokiej kierownicy.Duuuużo trudniej.Mam jeszcze problemy z rownowagą, kiedy muszę sie nagle zatrzymać.Zdarzylo mi sie to przy wyjeździe z garażu. Wyjazd jest nieciekawy, dwa zakręty ostre, jeden w prawo, drugi w lewo.Podloże nierówne i wysypane miejscami grysem. Sam wyjazd na ulicę dość stromy, tak, ze wzniesienie na egzaminie to byla bajka przy tym, ktore ja i Intruz musimy pokonać. Stoję na tym wzniesieniu, trzymam Intruza na hamulcu ręcznym by podpierać sie nogami, upewniam sie czy mogę jechać, a tu nagle wyskakuje samochod, ktory stal i nie widzialam, nie zwrocilam uwagi, że ktoś w nim jest i ma zamiar ruszyć. Więc ruszając musialam znow sie zatrzymać i jakoś dziwnie nie utrzymalam rownowagi i ....zaliczylam glebę. Szlag mnie trafial....na samą siebie, ze nie dalam sobie s tym rady.Zdaję sobie sprawę, ze muszę bardzo uważać własnie na tym wyjeździe. Jest niewygodny, dla mnie trudny a to, że jest tam strefa miejska czyli 20 km/h to samochodow jakos to i tak nie obejmuje. Czekam teraz na prawo jazdy, wlasnie 21go lipca je odbieram. Czuje kręcenie w brzuchu, taki lekki strach przed tą pierwszą legalna przejażdżką, czy dam sobie radę prowadzić te moje czarno - chromowe diabelstwo.Wiem, że jak juz motocykl jedzie to wszystko jest ok, gorzej z utrzymaniem rownowagi na nim przy naglych sytuacjach jakie stwarzają sytuacje na drodze.Czuję ogromny respekt do mojego Intruza, też nie mam zamiaru szaleć i cwaniakować na drogach, tym bardziej, że 30 godzin, jakie przejeździlam na kursie i jeszcze trochę dni moim Intruzem na placu to marne doświadczenie. Motocykl mam od grudnia zeszlego roku, potem prawo jazdy. Teraz pozostaje przełamać się ten pierwszy raz i czerpać przyjemność z przyjaźni jaką ofiarowuje mi mój Intruder. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcin700 Opublikowano 19 Lipca 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 19 Lipca 2008 Ty w Intruzie masz o tyle lepiej, że możesz założyć gmole, więc w razie parkingówki co najwyżej trochę chromu się zdrapie. Ja muszę poszukać crashpadów.U mnie za to wyjazd w kierunku miasta jest w lewo w 4-pasmową ulicę. W godzinach szczytu czeka się i czeka. Czasem wyeżdżam w prawo z zawracam, ale ktoś może mi wjechać w pupę przy takim manewrze. Cytuj Wszędzie dobrze, ale najlepiej w siodle :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Evergreen Opublikowano 19 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 19 Lipca 2008 Zacznę od tylu - wszak tak lubie najbardziej...;P :icon_twisted: :icon_twisted: Zawsze do tej pory jeździlam jako pasażer. Zupelnie inne wrażenia niż saodzielnie wsiąść na 210 kilową maszynę o pięknej szerokiej kierownicy.Duuuużo trudniej.Mam jeszcze problemy z rownowagą, kiedy muszę sie nagle zatrzymać.Zdarzylo mi sie to przy wyjeździe z garażu. Wyjazd jest nieciekawy, dwa zakręty ostre, jeden w prawo, drugi w lewo.Podloże nierówne i wysypane miejscami grysem. Sam wyjazd na ulicę dość stromy, tak, ze wzniesienie na egzaminie to byla bajka przy tym, ktore ja i Intruz musimy pokonać. Stoję na tym wzniesieniu, trzymam Intruza na hamulcu ręcznym by podpierać sie nogami, upewniam sie czy mogę jechać, a tu nagle wyskakuje samochod, ktory stal i nie widzialam, nie zwrocilam uwagi, że ktoś w nim jest i ma zamiar ruszyć. Więc ruszając musialam znow sie zatrzymać i jakoś dziwnie nie utrzymalam rownowagi i ....zaliczylam glebę. Szlag mnie trafial....na samą siebie, ze nie dalam sobie s tym rady.Zdaję sobie sprawę, ze muszę bardzo uważać własnie na tym wyjeździe. Jest niewygodny, dla mnie trudny a to, że jest tam strefa miejska czyli 20 km/h to samochodow jakos to i tak nie obejmuje. Czekam teraz na prawo jazdy, wlasnie 21go lipca je odbieram. Czuje kręcenie w brzuchu, taki lekki strach przed tą pierwszą legalna przejażdżką, czy dam sobie radę prowadzić te moje czarno - chromowe diabelstwo.Wiem, że jak juz motocykl jedzie to wszystko jest ok, gorzej z utrzymaniem rownowagi na nim przy naglych sytuacjach jakie stwarzają sytuacje na drodze.Czuję ogromny respekt do mojego Intruza, też nie mam zamiaru szaleć i cwaniakować na drogach, tym bardziej, że 30 godzin, jakie przejeździlam na kursie i jeszcze trochę dni moim Intruzem na placu to marne doświadczenie. Motocykl mam od grudnia zeszlego roku, potem prawo jazdy. Teraz pozostaje przełamać się ten pierwszy raz i czerpać przyjemność z przyjaźni jaką ofiarowuje mi mój Intruder. Intruder, ważący ponad 200 kg to chyba niezłe wyzwanie :icon_twisted: Nie odkryję Ameryki jak napiszę, że siodło to chyba winno być na maksa w dół, żeby łatwiej Ci się było podeprzeć...Eno, przyznaj się na placu tylko to nim nie jeździłaś :icon_twisted: Choppery to w ogóle na pierwsze moto są trudne (ale w końcu takie relacje są najbardziej emocjonujące :icon_twisted:) , więc powodzenia. Że buszujemy po tych samych regionach to pewnie się gdzieś miniemy na trasie :icon_twisted: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
przemandero Opublikowano 20 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Lipca 2008 (edytowane) No i jak tam kolego idzie jazda? Aklimatyzujesz się powoli? Edytowane 20 Lipca 2008 przez przemandero Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcin700 Opublikowano 20 Lipca 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 20 Lipca 2008 Tak, z każdym dniem więcej przyjemności i wprawy a mniej stresu. Chociaż ciągle świadomość, że umiem bardzo niewiele pozostaje.Tylko, że na razie latam samotnie, a chciałbym się zintegrować trochę z lokalnymi motocyklistami. Na razie to tylko wymieniamy czasem pozdrowienia łapkami :notworthy: . Cytuj Wszędzie dobrze, ale najlepiej w siodle :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ryffka Opublikowano 21 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Lipca 2008 Tak, z każdym dniem więcej przyjemności i wprawy a mniej stresu. Chociaż ciągle świadomość, że umiem bardzo niewiele pozostaje. Miałem bardzo podobnie:) Kupiłem moto w zeszłym sezonie i jak na razie nawinąłem 8kkm. Śmigam na codzien do pracy, a że muszę pokonać przez miasto jakieś 17km to nauka jest niezła. Początkowo bałem się jak cholera... pikawa klepała jak klapa od śmietnika, ale się nie poddawałem. Z każdym dniem jednak coraz lepiej i lepiej. Gleby jak na razie nie zaliczyłem, choć 2 razy było nieprzyjemnie, ale całe szczęście nie w ruchu miejskim. No ale moje moto z ubrankiem całym ponad 250kg:)Teraz w sumie strach już niewielki i przechodzi w polowi w respekt i szacunek dla moto i pozostałych uczestników ruchu. Najbardziej czego się teraz boję to... przestać się bać. Strach trzyma na wodzy fantazję:) pozdrawiamRafi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hubert_afri Opublikowano 21 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Lipca 2008 Tylko, że na razie latam samotnie, a chciałbym się zintegrować trochę z lokalnymi motocyklistami. Na razie to tylko wymieniamy czasem pozdrowienia łapkami :) . No i w sumie dobrze bo przynajmniej jeździsz tak na ile ci pozwalają umiejętności, a czasami trafi się grupa, która ma gdzieś to że jedzie z nimi świeżak i należałoby trochę wolniej jeździć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marcin1sport Opublikowano 21 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Lipca 2008 Ja też jeżdżę od paru dni na pierwszym moto po Simsonie, już nawionołem 240km. Z każdym dniem czuje się co raz pewniej, jednak strach zawsze jest i oby tak było. Jednak jazda sprawia mi niesamowitą przyjemność i nie jestem zestresowany. Staram się jeździć na razie po bocznych drogach, a w mieście w godzinach szczytu też sobie nieźle radzę, ale pomykam w mieście nie przekraczając 60. Jeździłem już nawet z pasażerem na trasie około 20km. Dlatego nie ma co się stresować, bo to tylko spowoduję, że będziemy gorzej jeździć. Trzeba trzeźwo myśleć i będzie ok. A umiejętności przyjdą z czasem. Byle nie być zbyt ciekawskim i nie sprawdzać możliwości maszyny, a tym bardziej swoich :clap: .Jedynie co jeszczę muszę zrobić to kupić komletny ubiór na moto, oczywiście ze skóry :notworthy: . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
IsKra66 Opublikowano 23 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 23 Lipca 2008 Stres jest tez potrzebny i uczy wiele, pokory i respektu do maszyny. Ja niestety sie nie stresuje co mnie juz raz zgubilo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patriko Opublikowano 23 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 23 Lipca 2008 Stres jest tez potrzebny i uczy wiele, pokory i respektu do maszyny. Ja niestety sie nie stresuje co mnie juz raz zgubilo. Nie stresujesz się bo może nie masz czym się stresować... Na czym śmigasz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
IsKra66 Opublikowano 24 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 24 Lipca 2008 Nie stresujesz się bo może nie masz czym się stresować... Na czym śmigasz?No wyobraz sobie, ze tak sie Nie stresowalam, ze ZZR 1200 rozwalilam. Dlatego wiem co mowie, stres jest poniekad potrzebny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
motomysz Opublikowano 24 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 24 Lipca 2008 Trening, trening, trening... I najwazniejsze, wsiadac na moto po glebie! Przeklete angielskie ronda, piatek wieczorem, 5 minut od domu i jakis Frajer (wybaczcie) zjechal z ronada przeze mnie. Poziomu stresu nie musze opisywac, na szczescie tylko lapka pobolewala, troche rys i kierunek polamany. Sobota wieczor, znajomy wymienia kierunek i 200 mil dalej mam setki rond za soba, to samo w drodze powrotnej. Powoli, ale do przodu. Coz, uczymy sie cale zycie. :banghead: Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
IsKra66 Opublikowano 24 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 24 Lipca 2008 I najwazniejsze, wsiadac na moto po glebie! Dokladnie. To jest chyba najwazniejsze, Ja po wypadku sie nie zrazilam, wrecz przeciwnie teraz mam wiecej zapalu heh :banghead: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Miras Opublikowano 24 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 24 Lipca 2008 No wyobraz sobie, ze tak sie Nie stresowalam, ze ZZR 1200 rozwalilam.Dobrze, że 'tylko' (tylko?) Zygzaka, a nie siebie...Ale z Tobą mam nadzieję, że wszystko OK, skoro nadal śmigasz... :icon_twisted: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
IsKra66 Opublikowano 24 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 24 Lipca 2008 Dobrze, że 'tylko' (tylko?) Zygzaka, a nie siebie...Ale z Tobą mam nadzieję, że wszystko OK, skoro nadal śmigasz... :notworthy:hehe ze mna luzik. Dobry kombinezon robi swoje podczas tarcia po asfalcie. (zapach 'plonacej' skory bezcenny) Mialam drobne urazenia ale i bardzo, bardzo duzo szczescia. :icon_twisted: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.