Trening, trening, trening... I najwazniejsze, wsiadac na moto po glebie! Przeklete angielskie ronda, piatek wieczorem, 5 minut od domu i jakis Frajer (wybaczcie) zjechal z ronada przeze mnie. Poziomu stresu nie musze opisywac, na szczescie tylko lapka pobolewala, troche rys i kierunek polamany. Sobota wieczor, znajomy wymienia kierunek i 200 mil dalej mam setki rond za soba, to samo w drodze powrotnej. Powoli, ale do przodu. Coz, uczymy sie cale zycie. :banghead: Pozdrawiam