Skocz do zawartości

Motocyklowe przedszkole


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Zacznę od tylu - wszak tak lubie najbardziej...;P

 

Zawsze do tej pory jeździlam jako pasażer. Zupelnie inne wrażenia niż saodzielnie wsiąść na 210 kilową maszynę o pięknej szerokiej kierownicy.

Duuuużo trudniej.

Mam jeszcze problemy z rownowagą, kiedy muszę sie nagle zatrzymać.

Zdarzylo mi sie to przy wyjeździe z garażu. Wyjazd jest nieciekawy, dwa zakręty ostre, jeden w prawo, drugi w lewo.Podloże nierówne i wysypane miejscami grysem. Sam wyjazd na ulicę dość stromy, tak, ze wzniesienie na egzaminie to byla bajka przy tym, ktore ja i Intruz musimy pokonać.

Stoję na tym wzniesieniu, trzymam Intruza na hamulcu ręcznym by podpierać sie nogami, upewniam sie czy mogę jechać, a tu nagle wyskakuje samochod, ktory stal i nie widzialam, nie zwrocilam uwagi, że ktoś w nim jest i ma zamiar ruszyć. Więc ruszając musialam znow sie zatrzymać i jakoś dziwnie nie utrzymalam rownowagi i ....zaliczylam glebę.

 

Szlag mnie trafial....na samą siebie, ze nie dalam sobie s tym rady.

Zdaję sobie sprawę, ze muszę bardzo uważać własnie na tym wyjeździe. Jest niewygodny, dla mnie trudny a to, że jest tam strefa miejska czyli 20 km/h to samochodow jakos to i tak nie obejmuje.

 

Czekam teraz na prawo jazdy, wlasnie 21go lipca je odbieram. Czuje kręcenie w brzuchu, taki lekki strach przed tą pierwszą legalna przejażdżką, czy dam sobie radę prowadzić te moje czarno - chromowe diabelstwo.

Wiem, że jak juz motocykl jedzie to wszystko jest ok, gorzej z utrzymaniem rownowagi na nim przy naglych sytuacjach jakie stwarzają sytuacje na drodze.

Czuję ogromny respekt do mojego Intruza, też nie mam zamiaru szaleć i cwaniakować na drogach, tym bardziej, że 30 godzin, jakie przejeździlam na kursie i jeszcze trochę dni moim Intruzem na placu to marne doświadczenie.

 

Motocykl mam od grudnia zeszlego roku, potem prawo jazdy.

 

Teraz pozostaje przełamać się ten pierwszy raz i czerpać przyjemność z przyjaźni jaką ofiarowuje mi mój Intruder.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty w Intruzie masz o tyle lepiej, że możesz założyć gmole, więc w razie parkingówki co najwyżej trochę chromu się zdrapie. Ja muszę poszukać crashpadów.

U mnie za to wyjazd w kierunku miasta jest w lewo w 4-pasmową ulicę. W godzinach szczytu czeka się i czeka. Czasem wyeżdżam w prawo z zawracam, ale ktoś może mi wjechać w pupę przy takim manewrze.

Wszędzie dobrze, ale najlepiej w siodle :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od tylu - wszak tak lubie najbardziej...;P

:icon_twisted: :icon_twisted:

 

Zawsze do tej pory jeździlam jako pasażer. Zupelnie inne wrażenia niż saodzielnie wsiąść na 210 kilową maszynę o pięknej szerokiej kierownicy.

Duuuużo trudniej.

Mam jeszcze problemy z rownowagą, kiedy muszę sie nagle zatrzymać.

Zdarzylo mi sie to przy wyjeździe z garażu. Wyjazd jest nieciekawy, dwa zakręty ostre, jeden w prawo, drugi w lewo.Podloże nierówne i wysypane miejscami grysem. Sam wyjazd na ulicę dość stromy, tak, ze wzniesienie na egzaminie to byla bajka przy tym, ktore ja i Intruz musimy pokonać.

Stoję na tym wzniesieniu, trzymam Intruza na hamulcu ręcznym by podpierać sie nogami, upewniam sie czy mogę jechać, a tu nagle wyskakuje samochod, ktory stal i nie widzialam, nie zwrocilam uwagi, że ktoś w nim jest i ma zamiar ruszyć. Więc ruszając musialam znow sie zatrzymać i jakoś dziwnie nie utrzymalam rownowagi i ....zaliczylam glebę.

 

Szlag mnie trafial....na samą siebie, ze nie dalam sobie s tym rady.

Zdaję sobie sprawę, ze muszę bardzo uważać własnie na tym wyjeździe. Jest niewygodny, dla mnie trudny a to, że jest tam strefa miejska czyli 20 km/h to samochodow jakos to i tak nie obejmuje.

 

Czekam teraz na prawo jazdy, wlasnie 21go lipca je odbieram. Czuje kręcenie w brzuchu, taki lekki strach przed tą pierwszą legalna przejażdżką, czy dam sobie radę prowadzić te moje czarno - chromowe diabelstwo.

Wiem, że jak juz motocykl jedzie to wszystko jest ok, gorzej z utrzymaniem rownowagi na nim przy naglych sytuacjach jakie stwarzają sytuacje na drodze.

Czuję ogromny respekt do mojego Intruza, też nie mam zamiaru szaleć i cwaniakować na drogach, tym bardziej, że 30 godzin, jakie przejeździlam na kursie i jeszcze trochę dni moim Intruzem na placu to marne doświadczenie.

 

Motocykl mam od grudnia zeszlego roku, potem prawo jazdy.

 

Teraz pozostaje przełamać się ten pierwszy raz i czerpać przyjemność z przyjaźni jaką ofiarowuje mi mój Intruder.

 

 

Intruder, ważący ponad 200 kg to chyba niezłe wyzwanie :icon_twisted: Nie odkryję Ameryki jak napiszę, że siodło to chyba winno być na maksa w dół, żeby łatwiej Ci się było podeprzeć...Eno, przyznaj się na placu tylko to nim nie jeździłaś :icon_twisted: Choppery to w ogóle na pierwsze moto są trudne (ale w końcu takie relacje są najbardziej emocjonujące :icon_twisted:) , więc powodzenia. Że buszujemy po tych samych regionach to pewnie się gdzieś miniemy na trasie :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, z każdym dniem więcej przyjemności i wprawy a mniej stresu. Chociaż ciągle świadomość, że umiem bardzo niewiele pozostaje.

Tylko, że na razie latam samotnie, a chciałbym się zintegrować trochę z lokalnymi motocyklistami. Na razie to tylko wymieniamy czasem pozdrowienia łapkami :notworthy: .

Wszędzie dobrze, ale najlepiej w siodle :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, z każdym dniem więcej przyjemności i wprawy a mniej stresu. Chociaż ciągle świadomość, że umiem bardzo niewiele pozostaje.

 

Miałem bardzo podobnie:) Kupiłem moto w zeszłym sezonie i jak na razie nawinąłem 8kkm. Śmigam na codzien do pracy, a że muszę pokonać przez miasto jakieś 17km to nauka jest niezła. Początkowo bałem się jak cholera... pikawa klepała jak klapa od śmietnika, ale się nie poddawałem. Z każdym dniem jednak coraz lepiej i lepiej. Gleby jak na razie nie zaliczyłem, choć 2 razy było nieprzyjemnie, ale całe szczęście nie w ruchu miejskim. No ale moje moto z ubrankiem całym ponad 250kg:)

Teraz w sumie strach już niewielki i przechodzi w polowi w respekt i szacunek dla moto i pozostałych uczestników ruchu. Najbardziej czego się teraz boję to... przestać się bać. Strach trzyma na wodzy fantazję:)

 

pozdrawiam

Rafi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że na razie latam samotnie, a chciałbym się zintegrować trochę z lokalnymi motocyklistami. Na razie to tylko wymieniamy czasem pozdrowienia łapkami :) .

 

No i w sumie dobrze bo przynajmniej jeździsz tak na ile ci pozwalają umiejętności, a czasami trafi się grupa, która ma gdzieś to że jedzie z nimi świeżak i należałoby trochę wolniej jeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jeżdżę od paru dni na pierwszym moto po Simsonie, już nawionołem 240km. Z każdym dniem czuje się co raz pewniej, jednak strach zawsze jest i oby tak było. Jednak jazda sprawia mi niesamowitą przyjemność i nie jestem zestresowany. Staram się jeździć na razie po bocznych drogach, a w mieście w godzinach szczytu też sobie nieźle radzę, ale pomykam w mieście nie przekraczając 60. Jeździłem już nawet z pasażerem na trasie około 20km. Dlatego nie ma co się stresować, bo to tylko spowoduję, że będziemy gorzej jeździć. Trzeba trzeźwo myśleć i będzie ok. A umiejętności przyjdą z czasem. Byle nie być zbyt ciekawskim i nie sprawdzać możliwości maszyny, a tym bardziej swoich :clap: .

Jedynie co jeszczę muszę zrobić to kupić komletny ubiór na moto, oczywiście ze skóry :notworthy: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trening, trening, trening...

 

I najwazniejsze, wsiadac na moto po glebie!

 

Przeklete angielskie ronda, piatek wieczorem, 5 minut od domu i jakis Frajer (wybaczcie) zjechal z ronada przeze mnie. Poziomu stresu nie musze opisywac, na szczescie tylko lapka pobolewala, troche rys i kierunek polamany. Sobota wieczor, znajomy wymienia kierunek i 200 mil dalej mam setki rond za soba, to samo w drodze powrotnej. Powoli, ale do przodu.

 

Coz, uczymy sie cale zycie.

:banghead: Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że 'tylko' (tylko?) Zygzaka, a nie siebie...

Ale z Tobą mam nadzieję, że wszystko OK, skoro nadal śmigasz... :notworthy:

hehe ze mna luzik. Dobry kombinezon robi swoje podczas tarcia po asfalcie. (zapach 'plonacej' skory bezcenny) Mialam drobne urazenia ale i bardzo, bardzo duzo szczescia. :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...