Skocz do zawartości

Poczatkujaca

Forumowicze
  • Postów

    105
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Poczatkujaca

  1. O kurde a jak ja miałam 2.8 to instruktor mówił, że to już za szybko Szacun Panie :D
  2. Jak nie narobię w portki ze stresu to już będzie sukces. Co do parkingu się zgadzam ale nie mam nikogo kto zwróci uwagę na błędy. Mąż stara się trzymać na uboczu, bo wiadomo jak to jest dyskutować z żoną :D Dlatego też po egzaminie kogoś poszukam do nauki
  3. Dzisiaj miałam jazdę na mieście, także jezdziłam a bez prawka to sobie mogę po polu jeździć ;) w wolne dni mąż zabiera mnie jako plecaka na duży parking 30km od domu i tam ćwiczę. Czekam na ten egzamin i jak uda mi się zdać to szukam szkoleń. Trudno mi powiedzieć gdzie mieszkam bo do każdego dużego miasta czyli Olsztyn, Gdańsk, Toruń mam ponad 100km, mieszkam pomiędzy nimi. Jeszcze ze dwie godziny na placu, dwie w mieście i na egzamin, a skoro temat już wyczerpany to proponuję odpuszczenie go i ewentualne czekanie na następnych "zbłąkanych" ;)
  4. O kurde, Panowie!!! Poczujcie się, że wszyscy macie rację i kontynuujcie wątek o "sprawie" a nie o tym kto jakie ma doświadczenie, skąd je ma, kim jest z zawodu, a kim z zainteresowania. Proszę Was...
  5. Hikor ja wiem, że masz na myśli stabilność motocykla. Mnie chodziło tylko o tą prędkość "możliwie najwyższą, że nie ma się co słówek czepiać, bo jak ktoś robi slalom czy cokolwiek szybciej niż czuje, bo ktoś tak napisał na forum to zwyczajnie jest średnio rozgarniety i zrobi sobie krzywdę z Twoją radą czy bez niej. Jakby mi ktoś na forum napisał musisz szybciej ruszać, musisz szybciej robić slalom to ok, wzięłabym to za CEL i powoli do niego dążyła a nie uznała, że ktoś mówił że sie da to sie da i tak zrobię chociaż nie potrafię. Jak już kiedyś gdzieś pisałam "trzeba myśleć" i nie można trząść się nad każdym forumowiczem i obchodzić jak z jajkiem.
  6. A ja uważam, że ósemka jest dobrym ćwiczeniem na zapoznanie się z motocyklem. Bałam się gladiusa, masy, skręcania ale widziałam że da się bezpiecznie przejechać ósemkę, że jest to wykonalne i sie zmusiłam do pochyłu. Od razu po ósemce nabrałam odwagi. Wydaje mi się też, że patrzenie również ogarniam tak żeby wzrok kierował mnie tam gdzie chcę jechać jednak chodzi mi o to, że jak stoję, motek pochylony, kierownica tez lekko skręcona, droga dodatkowo pod górkę, muszę patrzeć czy wolne i jeszcze szybko ruszyć i wtedy nie umiem wykorzenić nawyku gapienia się na kierownicę, obroty, klamki ewentualnie pod koło w momencie ruszenia. Jak już ruszę to patrzę tam gdzie trzeba i tylko dlatego się mieszczę na pasie. To wygląda mniej więcej tak: Zatrzymuję się, patrzę w lewo czy wolne, jak wolne to patrzę na okolice kierownicy puszczam sprzęgło, gaz i jak już zaczyna się toczyć to znów zerknięcie czy jeszcze wolne i patrzenie na kierunek jazdy. Jutro mam miasto, trzymajcie kciuki żebym rozumu nie straciła na drodze. PS A to ćwiczenie ruszania w skręcie czy przy pochyleniy wydaje się godne polecenia i poćwiczę to na swoim motocyklu na pewno
  7. Kumam, zazwyczaj podczas jazdy tak patrzę ale akurat w tym przypadku nie potrafię dlatego też sprawia mi to największą trudność
  8. Widzialam te wolne przejazdy i podziwiam tych najwytrwalszych, fajna sprawa. Wszystkiego sobie kiedyś popróbuję, sama czy z nauczycielem
  9. No to mnie zaskoczyłeś bo wydawało mi się że patrzę dobrze. Znaczy może inaczej... zauważyłam na dużym parkingu że przy zakrecie wyjeżdżam idealnie na studzienkę a chciałam ją omijać czyli robić łuk mniejszy lub większy. Popatrzyłam dużo "ciaśniej" i się zmieściłam na spory kawałek przed studzienką więc rozumiem ideę patrzenia ale jak ruszam pod górkę to patrzę tuż przed motocykl lub w lewo (sprawdzam czy wolne) i jeszcze na pas obok nie wjechałam ale już raz miałam sytuację, że byłam blisko linii. Na szczęście w porę poprawiłam tor jazdy. Na najbliższej jeździe poćwiczę to patrzenie, bo na rady instruktora nie liczę.
  10. Panowie ponawiam swój apel o wyluzowanie gaci ;) wszyscy jesteście za***iści i tego się trzymajcie A hikor faktycznie źle się wyłowił aczkolwiek nawet ja amatorka zrozumiałam doskonale o co chodzi i wszyscy inni także, więc wyluzujmy. Oczywistym jest to, że na drodze nie każdy musi od razu robić wszystko najszybciej najlepiej, najdokladniej ale myślę, że celem każdego motocyklisty powinno być podążanie w tym kierunku. Tak samo ruszanie powinno być jak najbardziej płynne ale nie kosztem wywrotki czy choćby naszego stresu. Jak mam się stresować, że o pół sekundy za długo mi się schodzi to mam to gdzieś i wolę ruszyć po swojemu, co nie znaczy że oczywiście nie będę chciała tego robić szybciej w przyszłości. Najważniejsze jest chyba dostosowywanie działań do swoich umiejętności.
  11. Panowie ale podchodźcie do tematu na spokojnie, szkoda waszego zdrowia na kłótnie kto ma rację. Zwyczajnie niech każdy mówi co uważa za słuszne, bo ma do tego prawo ale nie przekonujcie się wzajemnie czyja jest racja, bo i tak to się nie uda. Luzik ;) Z tymi podnóżkami to mam taki odruch, w piachu mi to pomaga więc potem jak na drodze słabo się czuje to nogi same się wciskają. To samo z jazdą na stojąco, jak są dziury to zawsze tyłek idzie do góry. O dziwo slalom wolny robię tylko za pomocą wciskania podnóżków (tyłek mam trochę w górze) no i kręcę kierownicą, ciałem nic zamierzonego nie robię a ósemkę robię juz inaczej. Nie wiem dlaczego. Na ósemce tułów staram się utrzymać prostopadle do podłoża a tylko motocykl pochylam, podnóżek zewnętrzny pomaga jak czuję, że motek się wali do środka. To z kierownicą próbowałam robić, nie wiem czy poprawnie, fajnie było ale instruktor pytał po co :D PS hikor nie chcesz mnie pouczyć, poćwiczyć? Zapłacę jakby coś ;)
  12. Ja jezdzilam kilka sezonów w sznurowanych trekkingowych jako plecak, nic mnie bardziej nie wkurzało jak rozwiązujące się sznurówki tym bardziej, że wstyd się przyznać ale wiąże je w sposób w jaki uczy się małe dzieci, na dwie kokardki, co w rękawicach jest nie do wykonania. Zawsze na moto zakładam buty motocyklowe nawet jak jeżdżę pod domem a to dlatego, że zwyczajnie nie siegam w zwykłych nogami do ziemii. No i może że względu na spore jeszcze prawdopodobienstwo, że "glebnę". Muszę poczytać jak dokładnie powinnam zachowywać się w różnych sytuacjach, zakrętach i po zdaniu egzaminu poćwiczyć to na jakimś parkingu czy coś, bo zależy mi żeby to wszystko umieć. Normalnie jak jadę w zakręt to zawsze dostosowuję prędkość przed zakrętem a jak czuję, że się nie mieszczę to mocniej pochylam i to by było na tyle. O ile czegoś nie przeoczyłam to ani razu nie zdarzyło mi się hamować, czy odejmować gaz w zakręcie ze strachu bo się nie zmieszczę, ewentualnie przed wjazdem w łuk. Nie wiem jak zachowałabym się w trudnej sytuacji ale póki co nie mam problemu z zakrętami. Pewnie w większości dlatego, że nie rozwijam strasznych prędkości i dostosowuję je właśnie do swoich możliwości. Największym problemem dla mnie jest ruszenie z podporządkowanej w prawo pod górkę, zawsze wtedy dojeżdżam blisko lewej strony pasa i boję się, że pewnego dnia wyjadę na przeciwny pas ruchu.
  13. Ks-rider ale nikt tu niczego od nikogo nie wymaga. Mnie to rybka czy ktoś mi odmachnął czy nie, czy jechałam elką czy nie i myślę, że każdy to rozumie. To jest zwykła luźna rozmowa, noł stress ;)
  14. Tego dnia akurat mijałam mnóstwo motocyklistów i tylko jeden machnął na dodatek pierwszy. Może myślą, że elka i tak nie machnie albo coś. No nieważne :) Ważne, że ja im machnęłam i niech czują się pozdrowieni, a co. Jam z północy kraju to i motocyklistów mniej niż na południu. Na egzamin u nas czeka się tydzień, półtora i to w pełnym sezonie.
  15. Ja też nie uważam, że egzaminator mógłby się uwziąć na kogoś. Nawet jak tłucze się godzinę po mieście to widocznie nie jest pewny umiejętności tej osoby i tyle. Oczywiście różne przypadki się zdarzają a egzaminatorzy to tylko ludzie i raz kogoś przepuszczą, innym razem nie, różnie bywa. Co do machania ja absolutnie to rozumiem, że ktoś może nie odmachać i nie wymagam tego od kogokolwiek. Sama na początku tego nie robiłam, bo bałam się puścić kierownicę, a ostatnio miałam rękę zajętą sprzęgłem ale jest pewien rodzaj kultury, który przejawia się tym machaniem. To tak jak mężczyźni witając się "powinni" zdjąć nakrycie głowy, jest sporo powodów przez które ktoś tej czapki/kapelusza nie zdejmie- może ma zajęte ręce, może go nikt nie nauczył. Biorąc pod uwagę fakt, że teraz mało kto tak robi, to powiedzmy w czasach wojennych taka ignorancja byłaby równie źle odbierana jak teraz brak machnięcia ale jak wspominałam nie ma co szufladkować ani co się oburzać. To są tylko luźne pogaduszki. Ja im wiązanek nie puszczałam ani nie mam im tego za złe, od tak napisałam dla żartu, że coś obijają się z machaniem eLkom. Wielkie mi rzeczy Poza tym gdy stoi gromada kilkunastu wypasionych motocykli na poboczu, wszyscy się gapią, nikt nie odmacha, to raczej ktoś wśród nich wie o tym zwyczaju no ale wiem wiem, nie muszą tego robić, bo nie istnieje przecież taki przepis w kodeksie".
  16. Haha o kurde, też mam taką teorię ale jak ktoś nie ma dystansu to z wszystkiego gównoburzę ukręci. Otóż wg mnie to faceci na nowych GSach nie odmachują, choćbym im pod nosem reką majtała. Na starych hondach itp każdy macha jako pierwszy i o dziwo nawet Ci na ścigach czasem machną ale kurde GSów już minęłam ze 20 i żaden, no żaden..ech. Oczywiście nie ma co szufladkować ludzi, ale że sama mam GSa to mi wolno ;)
  17. W mojej okolicy coś koło 95% jak nie więcej ale zdaję sobie bardzo dobrze sprawę z tego, że mam spore szanse na bycie w tych kilku procentach. Trudno, będę najwyżej powtarzać jak się nie uda, tym bardziej że po dużym mieście jechałam tylko dwa razy po godzinie, ale całe szczęście mam nawyki z jazdy w aucie jako pasażer (średnio kilka godzin dziennie). Instruktor mnie ostatnio na tym złapał. Omijałam zaparkowanego na poboczu busa, nie zmieniłam pasa a mimo to wrzuciłam kierunki. Teoretycznie wiem, że tak trzeba robić ale chodzi o fakt, że zrobiłam to odruchowo, zupełnie bezmyślnie i gdyby nie pochwała instruktora to bym nawet nie wiedziała, że to zrobiłam. Z drugiej strony "mój kierowca" rzadko puszcza pieszych (masa pojazdu, te sprawy) i ja mimo, że ich widzę czasem sobie myślę a tyle to przejadę, bo pieszy grzecznie stoi. Normalnie jaja, nie wiedziałam że tak chłonę czyjeś zachowania na drodze. A tak w ogóle to mam pretensje do motocyklistów, bo mi nie odmachują gbury tylko dlatego, że jadę eLką :P
  18. Ale co jest nie tak jak piszę, bo teraz nie wiem? To że trzeba z góry zakładać, że ten ktoś może w ostatniej chwili mi wyjechać nawet jak wydaje mi się, że mam z nim kontakt wzrokowy? Czy że ten ktoś mógłby źle oszacować odległość i sie wepchać? Ja nie mam żadnej kategorii, nie jestem jeszcze do końca obcykana w płynnej jeździe i zdarza mi się popełniać błędy raczej z pośpiechu niż z niewiedzy ale nie wydaje mi się, że nie mam pojęcia o innych pojazdach. Jak ktoś ma wyobraźnię, zna podstawowe prawa fizyki i nie zakłada z góry, że kierunkowskaz zawsze oznacza skręt, że zawsze jestem widoczny, że zawsze każdy zdąży zahamować, zmieścić się w zakręcie, że na pewno nie zarzuci naczepą od tira itp to myślę, że będzie równie dobrym kierowcą co posiadacz kilku kategorii. Trzeba tylko myśleć
  19. Co do patrzenia to popieram ks-rider. Też uważam że to niczego nie gwarantuje. Może kierowca patrzy, bo ocenia odległość i stwierdzi "a zmieszczę się". Patrzył na motocykl? Patrzył. Widział? Widział, ale co z tego jak źle oszacował. Raz mi się zdarzyło w pełni śmiało przejechać obok podporzadkowanej z autem, gdy kierowca uśmiechnął się i wyraźnie mi machnął. Normalnie dobijam lekko do lewej strony pasa, obserwuje auto (koła) czy sie zatrzyma i zawsze nieco zwalniam. Nie, że do 30 km/h ale tak z 5-10 mniej niż ograniczenie i nastawiam się psychicznie, że to auto może mimo wszystko wyjechać. Może działam trochę przesadnie ale tak mi podpowiada rozum.
  20. Ja nie uważam też, że jeżdżę wolno, bo z 5km poniżej ograniczeń a czasem i powyżej ale zaraz wracam grzecznie do tych 50/70/90 itp. Jednak zwalniam przed wzniesieniami z ograniczoną widocznością, bo boję się że jakiś mądrala tam będzie wyprzedzał, że jakieś auto zepsute tam będzie stało, że jakiś pieszy będzie szedł, choć to ostatnie łatwo ominąć. A brak obiektywności wnoszę po tym, że inna kursantka może zadawać setki pytań o pierwszeństwo, o zatrzymanie sie itp i wszystko jest ok, ja po jednym takim pytaniu jestem straszona powtórką z teorii. No ale może to dziewczę młode, zabawne, ładne i przede wszystkim wpatrzone w faceta jak w guru więc wiadomo... ;) Słyszałam, że egzamin po mieście na motocyklu jest łagodniej oceniany niż na auto. Facet zrobił mi ostatnio próbny przejazd i było łatwo a to w godzinach 14-15 więc ruch był. O dziwo łatwiej mi się jeździ jak jest ruch bo piesi są ostrożniejsi, i tak wszędzie trzeba się zatrzymać więc nie ma zastanawiania się czy muszę redukować przed rondem itp.
  21. Ja tak nie myślę, ja tak czuję ;) Najgorzej irytuje mnie instruktor z tym poganianiem ale już parę razy dałam mu do zrozumienia, co o tym myślę. Mimo to staram się trzymać blisko granicy czyli te 45 w mieście jechać. Czasem myślę też, że instruktor nie jest wobec mnie obiektywny do końca więc może o to chodzi
  22. No też mnie to zdziwiło. Chciałabym najbardziej w niedzielę, by mógł nnie ktoś zawieźć ale jak widać brak prawa jazdy jest większym problemem. Póki co piszę maile do każdej z okolicznych szkół korzystającej z torów w Gdańsku i w Toruniu. W sumie większość z tych szkół prowadzi również kursy na prawko więc przecież nawet na miasto mogą się wybrać z osobą bez prawka, ale może boją się o sprzęt albo wymagają chociaż minimum wiedzy jaką gwarantuje zdany egzamin, nie wiem...
  23. Ciagle słyszę "dajesz, dajesz, masz pierwszeństwo", szkoda tylko, że oprócz pierwszeństwa nie mam blachy dookoła i on tego nie rozumie. Szukałam szkoleń jednodniowych z technik jazdy ale wszędzie trzeba mieć prawo jazdy :/
  24. Tak czynię nawet jak instruktor mnie opierdziela ze jadę 30 przez miasto, ale robię to tylko wtedy gdy widzę, że coś dojeżdża lub czeka na wjazd, ruch pieszych zaczyna się zagęszczać czy nawet widzę zaparkowane auta (głównie te ukośnie ustawione). Wtedy to nawet staram się trzymać bardziej lewej strony. Torów się tak bardzo nie boję, bo jak pisałam parę razy miałam okazję przejezdzać, bardziej sytuacji awaryjnej w ich pobliżu. Zawsze jak czuję się niepewnie to dociskam podnóżki (odruch z piaszczystych dróg) i zazwyczaj mi to pomaga.Z tym odejmowaniem gazu weź to wytłumacz mojemu instruktorowi, który zwraca mi uwagę przy omijaniu przeszkody z 50km/h, że nie odejmuję gazu zaraz po wjeździe a dopiero przy wyjeździe. Po pierwsze nie jestem w stanie skupić się na tym, żeby na zawołanie za bramką wjazdową odjąć gaz, bo skupiam się na manewrze. Po drugie dużo łatwiej mi jest robić to właśnie na gazie. Tłumaczyłam, że jak puszczam manetkę to motocykl robi się mniej stabilny ale jak grochem o ścianę. Ostatnio była taka sytuacja, że jechała dziewczyna po mieście (zmieniałyśmy się) i facet mowi, żeby zjechała sobie na chwilę na parking i zaparkowała równolegle do jezdni. Ja już wiedziałam, że będzie problem, on oczywiście nie pomyślał. Faktycznie nic złego w tym nie ma, ale nie wytłumaczył, że najazd na parking ma zrobić pod większym kątem a tylko rownolegle ma się tylko zatrzymać. Pomiędzy jezdnią a parkingiem był taki rowek z kostki, chyba do odprowadzania wody, zatrzepało dziewczyną, że aż się za głowę złapałam a ten nawet nie zwrócił na to uwagi. Wysiadłam z auta i jej podpowiedziałam, co robić w takich sytuacjach bo jeszcze się kiedyś wyrżnie przez faceta, który sam chyba tego nie ogarnia.
  25. O kuźwa, tak to ja chyba nigdy nie bede jeździć :O Ale po torowisku jeździlam i to w obrębie jednego pasa czyli dość równolegle musiałam je pokonać i tragedii nie było, gorzej jakby popadało ale co innego zwyczajnie przejezdzać a co innego uciekać przed autem. Tak odnośnie do uważania na innych to chyba najpierw muszę zacząć uważać na siebie ;) ostatnio prawie wjechałam w auto- z mojej winy oczywiście, miałam zwyczajne zaćmienie umysłu przy lewoskręcie i teraz mam takie wyrzuty do siebie, że przez rok mi nie przejdzie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...